02/03/2016

blue lagoon (rozdział 61)

              Hakyeon wypija resztkę zimnej kawy i przypadkowo zjada kilka fusów. Nie może się uspokoić po tym, jak Jiyong po prostu wyszedł bez pożegnania. Dłonie mu drżą i ciśnienie chyba skoczyło. Powinien na siebie uważać. I tak żyje w wielkim stresie, ukrywając się i udając, że wiadomości z pogróżkami do niego nie docierają. Pierdolona mafia. Naprawdę zamierzają się zemścić? Po tylu latach? Byłoby lepiej, gdyby zgnili w więzieniu... To niesprawiedliwe, że wyszli wcześniej, niż przewidywały wyroki. Odsiedzieli połowę, zaledwie dziesięć lat. Tylko co na tym świecie jest sprawiedliwe? Hakyeon wie, że nic nie jest. Nie czuje się wystarczająco silny, by to wszystko znieść. Znieść nie dla siebie, a dla Jiyonga... żeby go ochronić. Tak, lepiej pozostać tym złym, niż narażać kogoś, kogo traktował, jak swojego syna.
              Kilka dni później po pracy Hakyeon i Sumin odbierają z przedszkola Sarang, zjadają coś na mieście i jadą do mieszkania dziewczyny. Siadają koło siebie na kanapie.
- Tylko nie dzwoń do Jiyonga - rzuca ironicznie Hakyeon.
Sumin wie, że jeszcze jest na nią obrażony za zorganizowanie tego ich spotkania.
- Jak długo masz zamiar mi to wypominać? Chciałam, żebyście się pogodzili...
Hakyeon boleśnie chwyta ją za nadgarstki.
- Za kogo ty się uważasz?! Myślisz, że możesz podejmować za mnie decyzje?! Po co nas tu zaprosiłaś, po to, żebyśmy się pogodzili, tak?! A jeżeli my tego nie chcieliśmy?! Nie zapytałaś wcześniej! Wiedziałaś, że się wścieknę, ale i tak to zorganizowałaś!
- Przepraszam...
- Hong Sumin, twoje przeprosiny niczego nie załatwiają!
- A co coś załatwia?!
- Przecież wiesz... ścigają mnie za oszustwo z przeszłości... Jeśli się skapną, że utrzymuję kontakt z kimś, z kim w tamtych czasach współpracowałem, ta osoba może się znaleźć w niebezpieczeństwie. Sama powtarzasz, jaki Jiyong jest szczęśliwy z Hayi. Chcesz to popsuć i go narażać?!
- Nie krzycz na mnie! Nie przy mojej córce.
Hakyeon puszcza jej nadgarstki i trochę się uspokaja.
- Ja... po prostu się niepokoję.
- I nie przeszkadza ci, że Jiyong nie wie, jaką jest dla ciebie ważną osobą?
- Czasami chce się kogoś chronić mimo wszystko. W wieku dziewiętnastu lat się ożeniłem. Minhee była taka śliczna... Spodziewała się dziecka, nie wiem, czy mojego, czy swojego kochanka, z którym postanowiła uciec... Rozbili się o jakąś pierdoloną barierkę. Oboje zginęli... Lekarze walczyli o życie jej synka... był za mały i za słaby, nie uratowali go. Matka Jiyonga też zostawiła jego ojca dla kochanka. A on... bity i upokarzany w domu, znalazł u mnie schronienie. Traktowałem go jak swojego syna - Hakyeon kończy opowieść z pełnym smutku westchnieniem.
Zapada niezręczne milczenie. Wreszcie Sumin obejmuje przygnębionego mężczyznę i szepcze, zmieszana:
- Ja... nie wiedziałam...
- ... a skąd miałaś wiedzieć...
- Nie chcę narażać Jiyonga. Nikogo nie chcę narażać. Myślałam, że się pogodzicie.
- Rozumiem... ale, proszę, nie rób więcej takich rzeczy bez mojej zgody.
- Ok... Przepraszam, choć to niczego nie załatwia. I ja też jestem... przerażona - dodaje Sumin.
Hakyeon głaska ją po włosach.
- Narozrabiałem i muszę za to zapłacić. Tak już po prostu jest...
- Nie chcesz uciec?
- Nie chcę zostawiać ciebie.
Przytulają się, gdy do pokoju wpada, ubrana w kurtkę, Sarang.
- Mamo, nie jedziemy do Jiwon?
- Jedziemy - odpowiada Sumin i uwalnia się z objęć Hakyeona - koleżanka zaprosiła Sarang na urodziny. Musimy już wyjść, jak nie chcemy się spóźnić.
- Ja was odwiozę - proponuje Hakyeon.
Lepsze to, niż siedzenie tu i rozpamiętywanie przeszłości. Udając, że nic się nie dzieje, wstają, ubierają się do wyjścia. Po drodze słuchają samochodowego radia. Sumin i Hakyeon rozmawiają z ożywieniem, ukrywając swoje zdenerwowanie i przygnębienie. Starają się, by Sarang nie zauważyła w ich zachowaniu niczego podejrzanego. Zasłużyła na szczęśliwe dzeciństwo. Ulice są zakorkowane i pokonanie pozornie niewielkiej odległości trwa okropnie długo. Aż wreszcie dojeżdżają na miejsce, do parterowego domku jednorodzinnego z fontanną w ogrodzie. Sumin odprowadza Sarang do drzwi. Rozmawia chwilę z mamą Jiwon i obiecuje, że odbierze córkę za trzy godziny. Mała biegnie do pokoju z innymi dziećmi. Sumin krzyczy za nią jeszcze, żeby była grzeczna i odchodzi. Drzwi się zamykają. Już nie potrzebuje udawać wesołej i zadowolonej. Zmartwiona wraca do samochodu. Hakyeon twierdzi, że i tak nie ma nic do roboty i proponuje Sumin, by spędzili wspólnie te trzy godziny, zanim przyjadą z powrotem po Sarang. Wybierają małą, przytulną kawiarnię w jednej z dzielnic na peryferiach Seulu. Zjadają po kawałku ciasta i wypijają po dwie filiżanki kawy. Rozmawiają o aktualnych sprawach Good style - Good life, starają się rozładować atmosferę. Sumin cieszy się, że od czasu, kiedy chciała odejść od Hakyeona, on rzeczywiście się poprawił. Ma nadzieję, że mogliby być jeszcze szczęśliwi... Szybko mijają im te trzy godziny. Hakyeon płaci za nich oboje. Po raz pierwszy w życiu publicznie chwyta Sumin za rękę i opuszczają kawiarnię. Po chwili znajdują się na niestrzeżonym parkingu, gdzie zostawili samochód. Za nimi rozlegają się kroki i niski, lodowaty, wywołujący dreszcze głos:
- Shin Hakyeon! Pojedziesz z nami. Lepiej dla ciebie i twojej dziewczyny, żebyś niczego nie utrudniał.
Hakyeon zdejmuje kurtkę i zasłania twarz Sumin. Powoli się odwracają w kierunku trzech zamaskowanych typów.
- Pojadę... pojadę z wami... pozwólcie tylko odejść w spokoju mojej dziewczynie.
Mojej dziewczynie, powtarza w myślach Sumin. Jeszcze nigdy jej tak nie nazwał. Nie ochraniał... Co to wszystko oznacza? I... czy ci ludzie naprawdę nie widzieli wcześniej jej twarzy?
- Nie. Ona też jedzie - odpowiada jeden z nich - może jak popracujemy trochę nad jej twarzą, chętniej powiesz nam kilka rzeczy...
- Powiem wam wszystko, tylko wypuśćcie ją!
Trzech zamaskowanych się śmieje. Hakyeon przybliża usta do ust Sumin. Wygląda, jakby ją całował. A w rzeczywistości wyrzuca z siebie:
- Musimy się rozdzielić, rozbiec się w przeciwne strony. Zaczną łapać mnie, ciebie... na chwilę zostawią w spokoju. A ty wykorzystasz tę chwilę i uciekniesz. Nie zatrzymuj się, nie odwracaj... nigdy nikomu nie opowiadaj, co dziś widziałaś. To wystarczy, byście były bezpieczne. Ty i Sarang.
- Hakyeon...
- Szybko!
- Hakyeon!
Ruszają w przeciwne strony. Trzech zamaskowanych rzuca się w pościg za Hakyeonem. Sumin słyszy jego przerażający krzyk... Nie odwraca się. Po prostu biegnie, aż wsiada do autobusu. Oparta o szybę, stara się uspokoić. Aż wreszcie, zalewając się łzami, przyciska do siebie, niczego nierozumiejącą, Sarang.


***

              Po pierwszym sobotnim występie, na którym Seungri zaprezentował jedynie covery, Jiyong i Leo proponują, by zaczął ćwiczyć też swoje piosenki. Rozważają zatrudnienie mu w przyszłości choreografa. Spotykają się w biurze w Desire, żeby omówić szczegóły. Współpraca układa im się bezproblemowo, choć Lee Seunghyun nie obawia się wygłaszać głośno swojego zdania. Leo zarzuca mu czasami, że jest bezczelny. A Jiyong wie, że to nie bezczelność, tylko pewność siebie, coś niezwykle potrzebnego wokalistom, rozpoczynającym karierę.
Seungri obiecuje poćwiczyć jeszcze do soboty.
- Dam z siebie wszystko. Fighting! - wykrzykuje, zadowolony, i opuszcza biuro.
Przechodzi przez zaplecze, gdzie wpada na niego, szykująca się do wyjścia, Jinah.
- Oh, przepraszam! - powtarza z lekkim zakłopotaniem, rozkojarzona.
- To nic, lubię, jak dziewczyny na mnie wpadają - śmieje się Seungri.
- Przepraszam... zamyśliłam się.
- Czyżbyś myślała o mnie, noona?
- No pewnie! Jestem twoją fanką.
- Zaprosiłbym cię na drinka, ale chyba nie powinienem umawiać się z fankami...
Jinah czuje, że się zaczerwieniła.
- Ok, już nie jestem twoją fanką! I nie przyjdę w sobotę do Desire! W ogóle nie interesuję się tym występem! Mam pierwszy wolny weekend od miesiąca. Powinnam położyć się wcześnie i odpocząć, a nie...  To zaprosisz mnie na drinka?
- Mam się umawiać z kimś, kto nie chce przychodzić na moje występy?!
- Ok, nie musisz mnie nigdzie zapraszać - odpowiada Jinah, udając obrażoną - nie, to nie. Tu też możemy coś wypić.
Seungri ma ochotę jeszcze trochę jej podokuczać i odpowiada z niewinnym uśmiechem:
- Sorry, baby... nie piję alkoholu w pracy.
- Aish, jesteś okropny! Już cię nie lubię!
- Czyli lubiłaś mnie wcześniej?
- Aaa! Zabiję cię!
Jinah chwyta, leżącą obok, ścierkę i celuje w Seungri'ego. Niestety, trafia w Leo, który akurat zjawia się za obiektem jej zemsty.
- Cha Jinah? Grozisz mi? To jest karalne - zwraca jej uwagę.
- Szefie, celowałam w tego idiotę, nie w ciebie, przysięgam! - powtarza, zrozpaczona.
Nie dość, że nie odegrała się na Seungri'm, to jeszcze wpakowała się w kłopoty. Na szczęście Leo po prostu odkłada ścierkę i odpowiada z uśmiechem:
- Odwożę Jiyonga do domu. Możecie się zabrać kawałek, polecę wam bar, gdzie dają świetne drinki.
Po chwili wsiadają do samochodu. Jest późne popołudnie. Powoli robi się ciemno. Leo kieruje, Jiyong rozsiada się obok, z tyłu Jinah i Seungri, którzy przez całą drogę przekomarzają się i wygłupiają. Po kilkunastu minutach dojeżdżają do baru, poleconego przez Leo. Jiyong śmieje się, że później i tak pewnie wylądują w łóżku. Założyłby się o to z szefem, tylko ten uważa, że nie powinni się interesować osobistymi sprawami pracowników i nie mają jak dowiedzieć się, gdzie wylądują Jinah i Seungri. No chyba, że ich zapytają, co byłoby nieuprzejme. Dają sobie z tym spokój i zaczynają rozmawiać o czymś innym. Leo wysadza Jiyonga obok jego apartamentowca. Macha mu na pożegnanie i postanawia odwiedzić Minyeong, choć zastanawia się, czy zastanie ją w domu i czy w ogóle byłaby zadowolona z jego niezapowiedzianej wizyty. Dla pewności wysyła jej sms-a, pytając, czy może wpaść. "Wpadaj:)" odpowiada Minyeong. Tylko tyle i aż tyle. Wreszcie przestała go odtrącać, chyba zrozumiała, że może mu zaufać. I jest jej za to wdzięczny. Tak wygląda sytuacja, od kiedy pomógł mamie Minyeong. Zapłacił za leczenie w ośrodku "Mens sana" i za lot do Japonii. Żałował, że nie może zrobić nic więcej, niż "pożyczyć" pieniądze, których ma wystarczająco. Coraz częściej wpadał do Minyeong, by dodawać jej wsparcia. 
Puka do drzwi i ma nadzieję, że wszystko mu wybaczyła, a nie stała się milsza jedynie, żeby w ten sposób "spłacić dług". Ona wita go z uśmiechem i opowiada o swoim dzisiejszym dniu. Od niedawna jest jakby... weselsza. Zaprasza Leo do swojego pokoju i częstuje piwem. Oboje popijają z butelek, oglądając telewizję i rozmawiając o codziennych sprawach.
- Co u twojej mamy? - zagaduje Leo.
- Lepiej. Rozmawiałam z nią dziś przez telefon. Leczenie przebiega prawidłowo. Dziękuję...
- To, że twoja mama czuje się lepiej... to już jest podziękowanie. Może odwiedzilibyśmy ją, jakbyś dostała kilka dni wolnego?
Minyeong na chwilę nieruchomieje. Odstawia piwo i obejmuje swoimi dłońmi dłoń chłopaka.
- Byłoby super... tylko... ty chciałbyś polecieć ze mną?
"Tak", odpowiada Leo skinieniem głowy. To się dzieje naprawdę. Niczego nie udawała, wszystko mu wybaczyła. Dawała mu szansę i on nie może jej zmarnować. Powoli zbliża usta do ust Minyeong. A ona go nie powstrzymuje i nie puszcza jego dłoni. Po krótkim, niepewnym pocałunku, jeszcze trzymając się za ręce, spuszczają oczy i nie odzywają się, aż Leo pyta:
- Mam sobie iść?
- Nie... - prosi Minyeong - zostałbyś ze mną... do rana?
Znów się całują, z prawdziwą pasją i pragnieniem siebie wzajemnie. Leo przenosi Minyeong na łóżko. W ciszy zdejmuje jej ubrania i pomaga zrzucić swoje. Pieści ją całą, niecierpliwie, ale ostrożnie. Przywierają do siebie nagimi ciałami. Minyeong zaczyna jęczeć coraz głośniej i głośniej, aż czuje Leo w sobie i wszystkie jej zmysły się mieszają. Obejmuje go za szyję. Ogarnia ją wrażenie, że spada, spada, spada... i ma nadzieję, że tam w dole jest ktoś, kto nie pozwoli jej upaść, rozbić się na kawałki. Jung Taekwoon. Leo...

9 komentarzy:

  1. Cudne
    Nie mogę się doczekać kolejnej części
    Wenybzycze:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Żal mi się zrobiło Hakyeona:( Praktycznie każdy z bohaterów przeżywa bądź przeżywał trudne chwile. I to mi się właśnie w twoim opowiadaniu podoba, że niektórzy mają za sobą czarną przeszłość, albo zostali pokrzywdzeni przez los. Ale te zachowanie Jinah i Seungri'ego mnie po prostu rozwaliło:) I skwitowanie Jiyonga, że i tak wylądują w łóżku. Ach... sytuacja pomiędzy Leo a Minyeong naprawdę mnie wzruszyła:) W końcu, są ze sobą blisko:) Myślę, że Min w końcu zrozumiała, że Leo naprawdę się stara i nie ignoruje go tylko dlatego, że dał jej pieniądze. Ach...jestem tak ciekawa, czy będą w końcu ze sobą na poważnie... I czy Hakyeon przeżyje???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię wplatać "przeszłość", żeby pokazać, czemu ktoś jest taki, jaki jest. A co do Seungri'ego i Jinah to był spontan, pomyślałam że jak już go wprowadziłam do opowiadania, niech by coś robił xD I dobrze myślisz co do Min i Leo, nie mam zamiaru im więcej życia komplikować:)
      Co innego z Hakyeonem... ale wcześniej jeszcze się wyjaśnia, co to za sprawa z przeszłości.

      Usuń
    2. Ach tak się cieszę z Leo i Min:) Już się nie mogę doczekać ich kolejnych, wspólnych chwil;)
      Teraz to Hakyeon stał się kolejnym ciekawym bohaterem, dlatego już się nie mogę doczekać jak rozwiąże się sprawa z nim i gangsterami;)

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że dość zaskakująco:)

      Usuń
  3. Przepraszam, że piszę do tego rozdziału, ale nie mam zbytnio jak inaczej;) Bez wahania wskazałam na Boyfriend;) I już przeczuwam, że będzie to coś fajnego;) (O ile wygra głosowanie;) Ale z drugiej strony się zasmuciłam, że już niedługo będę musiała się rozstać z Blue Lagoon:( Ale wszystko ma swój koniec...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, możesz pisać, gdzie chcesz :D Mam już mniej-więcej pomysł na to opowiadanie, ale wszystko jeszcze wymaga dopracowania:) A do zakończenia Blue Lagoon zostało 11 rozdziałów, o czym wspomnę w środę i o ankiecie też:)

      Usuń
    2. Och, cieszę się, że już masz opracowany plan;)

      Usuń