-
Wow, Sumin-ah! Super wyglądasz – wykrzykuje Choa, kiedy wieczorem
spotykają się tam, gdzie były umówione – dobrze ci w czerwonym.
Sumin odpowiada uśmiechem. Założyła wyzywającą
sukienkę zupełnie świadoma, że to wywoła wrażenie. Choć dziś, choć raz chce być
zauważalna. Chce słyszeć komplementy. To jej czas. Wygląda seksownie, a Choa, ubrana w czarną tunikę i legginsy, elegancko. Ledwie
pojawiają się w klubie, stają się obiektem męskiego zainteresowania. Udając
obojętne, zamawiają drinki i siadają w rzędzie wysokich, poustawianych wzdłuż
baru, krzeseł. Niewiele rozmawiają. Muzyka gra za głośno, by słyszały siebie
wzajemnie, bez konieczności podnoszenia głosu i zdzierania sobie gardła.
Skupiają się na piciu. Powoli sączą schłodzone mojito. Nic się nie dzieje.
Migają kolorowe światła i przyprawiają Sumin o ból głowy. Może niepotrzebnie
dała się namówić na tę imprezę. Może niepotrzebnie tu przyszła. Ale wszyscy
doradzali jej, że powinna wyjść, zabawić się, żyć. Oto żyje. Popija alkohol.
Stara się tym cieszyć, ale nie czuje nic, oprócz zakłopotania. Jakby nie była
odpowiednią osobą, zajmującą to miejsce. A może po prostu nie wypiła
wystarczająco, by się rozluźnić i zrelaksować. Zamawia podwójną whisky.
- Ja zapłacę za tą panią – słyszy obok siebie sympatyczny
głos, nieznanego mężczyzny – i dla mnie też podwójna whisky.
Sumin niepewnie odwraca się w jego kierunku. Wysoki,
szczupły, elegancki, z zagadkowym uśmiechem, siada obok i przedstawia się:
- Young Woochan.
- Cha Sumin.
- Lubisz wysokoprocentowy
alkohol, Sumin.
- Nie. Po prostu chcę się upić.
- To przez mężczyznę? Czyżby ktoś złamał ci serce?
- Nie. Co mam ci
powiedzieć, Woochan? Że dostałam pracę? Tyle by wystarczyło, żebyś zaspokoił
ciekawość, ale to nie z tego powodu chcę się upić. To bez powodu.
- Tak, czy siak… gratuluję.
- Oh, dzięki.
- Co to za praca?
- Jestem… - „wszystkim, czego Hakyeon ode mnie oczekuje”…
- jestem wizażystką.
- No tak… ślicznie wyglądasz, prześlicznie. Przepraszam,
nie chciałbym być nachalny.
- Nie jesteś.
- Nie?
- Chyba nie. Chyba jesteś ok.
Choa posyła jej pytające spojrzenie. Sumin odpowiada
mrugnięciem, oznaczającym, że nic złego się nie dzieje. W ogóle nic się nie
dzieje… Tylko te światła… Sumin czuje, że ją ogłupiają. Ma wrażenie, jakby
przestawała się kontrolować. A może to przez alkohol… Czuje się wreszcie
rozluźniona i rozbawiona, a gdy Woochan nachyla się nad nią, by lepiej słyszeć
jej słowa, ogarnia ją pożądanie. Od miesięcy tego nie doświadczała. To
jednocześnie przerażające i intrygujące. Pożąda kogoś. I tą osobą nie jest już
Hakyeon. Czyżby go zapominała? Nauczyła się żyć w świecie, w którym jego zabrakło? Chce się tego dowiedzieć.
Zauważa, że Choa idzie tańczyć z jakimiś chłopakami i wykorzystuje chwilę. Kiedy Woochan
twierdzi, że też chce się upić, przykłada rękę do jego ust.
- Dość gadania –
zaczyna trochę bełkotliwie – jedziemy do mnie, czy do ciebie?
- Ale ja…
- Co? Nie udawaj świętego. Nie lubię zgrywania się. Chyba nie zapłaciłeś za mnie, nie chcąc mnie
przelecieć?
- Zapłaciłem, bo jesteś ładna. I wyglądałaś na
samotną.
- Kłamstwa. To chcesz mnie przelecieć, czy nie?! Zdecyduj
wreszcie.
- Chcę. Zapraszam do siebie.
Wstają i wymykają się z klubu. Dojeżdżają taksówką do
odremontowanego apartamentowca. Nie odzywają się do siebie. W windzie jedynie się całują. Wysiadają na
siódmym piętrze. Woochan przytrzymuje drzwi, wpuszczając Sumin do mieszkania.
To duszna, ciasna i zagracona kawalerka. Postanawiają otworzyć okno.
Świeże powietrze działa orzeźwiająco. Sumin zaczyna zrzucać z siebie ubrania.
- Może coś zjesz? Wypijesz? – proponuje Woochan,
zakłopotany całą tą sytuacją.
Sumin przeczy, stanowczo. Dzwoni jej telefon. To pewnie
Choa. Wyłącza go. Nie chce być kontrolowana. Nie przez nią.
- Young Woochan – zwraca się do niego z powagą – zwiąż
mnie.
Woochan nieruchomieje.
- C… co?
- Zwiąż mnie, po prostu się na mnie wyżyj, nie
ograniczaj się. Ok? Czy mam sobie iść? - w jej głosie słychać determinację.
Woochan zastanawia się, kim ona w ogóle jest i
jednocześnie zaczyna go przerażać. Jeszcze nie zabawiał się w ten sposób. Za to
Sumin wygląda na doświadczoną. Czy rzeczywiście zrozumiał jej oczekiwania? Czy
się nie skompromituje?
- Ok… - ostatecznie się zgadza.
Zdejmuje z siebie ubrania. Sumin wyciąga ręce, a Woochan oplata je
słuchawkami i przymocowuje kabelek do rury za kanapą. Trzęsie się na całym
ciele. W przeciwieństwie do niego, ona jest zupełnie spokojna. Co gorszego, niż
strata Hakyeona mogłoby się jej jeszcze przydarzyć? Nic. Widzi, że Woochan się
waha.
- Boisz się, że mnie skrzywdzisz? To niemożliwe. Już nie…
Woochan nachyla się nad nią. Sumin czuje jego oddech na
swojej twarzy.
- Naprawdę tego chcesz, mała?
- Tak.
Woochan wbija się w jej wnętrze i porusza w szybkim,
niekontrolowanym tempie. Cicho przy tym
pojękuje. Sumin pozostaje milcząca. Nie czuje nic, choć wszystko jest, tak, jak
się spodziewała. Jest obojętna na bliskość Woochana. Czy istnieje jeszcze coś,
co mogłoby wzruszyć jej serce? Nie czuje nic, choć wszystko jest tak, jak
zwykle, kiedy kochała się z Hakyeonem. Nie, nie zapomniała go. Szukała go, w tym pierwszym – lepszym facecie, w
każdym innym. I nie znalazła. Jak ma żyć, skoro jest już martwa?
- Sumin? Sumin! Wszystko ok? – powtarza Woochan, gdy
dochodzi i opada na nią, zdyszany. A na jej twarzy zauważa pojedyncze łzy.
Rozpłakała się! Rozpłakała się po raz pierwszy od tego
dnia, kiedy znalazła Hakyeona powieszonego w jego biurze.
- Tak, rozwiąż mnie…
Woochan uwalnia jej ręce, niepewnie patrzy na
zaczerwienione nadgarstki i oplata ją ramionami.
- Szarpałaś się.
- To nic. Wszystko ok.
- Chcesz to czymś posmarować?
- Nie, dziękuję.
- Nie wyglądasz na… zadowoloną.
Sumin zaczyna powoli wciągać na siebie ubrania.
- Nie chciałam być zadowolona. Chciałam coś sobie
udowodnić. Wykorzystałam cię. Przepraszam.
- I… udowodniłaś?
- Nie, ale nie przejmuj się.
Włącza telefon i wysyła Choa wiadomość, że świetnie się
bawiła i wraca do domu. Wreszcie jej ruchy stają się niecierpliwe.
- Nie musisz iść - oświadcza z uśmiechem Woochan.
- Muszę – odpowiada Sumin – ach, i dziękuję.
Jest poważna. Już przestała płakać, ale wie, że makijaż
zdążył jej się rozmazać. Nie poprawia go. Jedzie do domu, oparta o drzwi
autobusu. Kawałek dochodzi spacerem. Już nie jest pijana. Czuje chłód i
nieprzyjemne, wilgotne powietrze. Powolnym krokiem idzie do swojego mieszkania.
Włącza radio i nucąc znaną piosenkę, pisze coś na samoprzylepnej karteczce.
Zostawia ją na telewizorze. Żyła dziś tak intensywnie, jak jeszcze nigdy.
Spróbowała zapomnieć o Hakyeonie. Opłakała go. I zrozumiała, że jedyne, czego
potrzebuje, to być blisko niego. Śpiąca i wyczerpana, przynosi z kuchni opakowanie tabletek nasennych. Wysypuje je na rękę i łyka po
jednej. Aż bierze wszystkie. Otępiała zagrzebuje się w pościel.
Idę do ciebie,
Hakyeon. Już jestem… tuż tuż.
***
-
Sumin, otwórz! Sumin, otwórz drzwi! – powtarza Jiyong, naciskając dzwonek.
- Nie ma jej – podsumowuje Hayi.
- Mamusiu… - jęczy wystraszona Sarang.
- Jest. Słyszę muzykę – odpowiada Jiyong i dodaje szeptem
– Hayi, odejdźcie na bok i nie pozwalaj Sarang wejść do mieszkania.
Dziewczyny się odsuwają, a Jiyong bierze zamach i usiłuje
wyważyć drzwi. Bez skutku.
- Wezwę policję – proponuje Hayi.
- Policję? – powtarza Sarang – po co policję? Mama
niczego nie ukradła i nikogo nie zabiła.
Hayi nie odpowiada, po prostu przytula dziewczynkę.
- Lepiej pogotowie… - szepcze Jiyong.
- Co tu się dzieje?! – krzyczy jeden z sąsiadów,
wybiegając ze swojego mieszkania.
Rozpoznaje Sarang i uspokojony, że to nie włamanie, wraca
do siebie.
- Ja pierrrrdolę! Kurrrwa!!! – zdenerwowany i
zaniepokojony o Sumin, Jiyong jeszcze raz bierze zamach i kopnięciem wyważa
drzwi.
Zapada cisza.
- Mama! – krzyczy Sarang.
Stara się wyrwać z uścisku Hayi, ale nie starcza jej sił.
Jiyong niepewnie wchodzi do mieszkania. Jeszcze ma nadzieję na szczęśliwe
zakończenie. Może Sumin po prostu zapomniała wyłączyć radia… Pojechała po
Sarang, ale się minęli i zaraz przybiegnie, rozbawiona, że tak się martwili.
Zgubiła telefon, dlatego nie odbierała. Wymyślając te wszystkie, możliwe
scenariusze, zauważa ją zagrzebaną w pościeli i leżące na biurku opakowanie od środków nasennych.
- Sumin… - szepcze i potrząsa nią z narastającym
przerażeniem, że na jej szyi nie czuje pulsu – Sumin… Sumin! Sumin!!!
Oszołomiony, upada na podłogę. W tym momencie, zwabiona
jego krzykami, w pokoju zjawia się Sarang, a zaraz za nią Hayi, usiłując ją
zatrzymać.
- Mamo! Mamo, wstawaj! Mamo, wstawaj, proszę!
Sarang zaczyna szarpać Sumin, wskakując na nią, a jak
Jiyong chce ją odciągnąć, gryzie go w rękę. Nie pierwszy raz zastała mamę
śpiącą. Zwykle wystarczało, że po prostu głośno krzyczała… Drze się
przeraźliwie, nie przestając błagać, by wstała i szarpać jej. Aż wreszcie
Jiyong przekrzykuje dziewczynkę:
- Mama nie żyje!!!
Sarang chwilowo się uspokaja. Rzuca Jiyongowi nienawistne spojrzenie i wydając z siebie jeszcze jeden, okropny, przerażający krzyk, błaga
mamę, by wstała. Później już tylko cicho popłakuje, zszokowana, osamotniona,
zraniona. Hayi opanowuje przerażenie o tyle, by zabrać Sarang z mieszkania.
Słysząc sygnał pogotowia, Jiyong zauważa na telewizorze karteczkę.
***
Hayi
przykrywa śpiącą Sarang. Zabrała ją do siebie. Mała, wykończona płakaniem,
zapadła wreszcie w niespokojny sen. Hayi idzie do drugiego pokoju, opada na
łóżko i pozostaje tak, wpatrzona w nieokreśloną przestrzeń. Wreszcie wraca
Jiyong. Siedzi przy Sarang przez pewien czas, milcząc. Jak do tego wszystkiego
doszło? Jeszcze kilka godzin wcześniej cieszyli się telefonem z YG. Wystarczyła chwila i to nie jest już istotne. Jiyong chce po prostu przytulić się do Hayi i
płakać. Tylko w jej uścisku może znaleźć rozumienie. Szukają wzajemnie swoich ust i złączają
je w dzikim pocałunku.
- Ji… Śmierdzisz alkoholem.
- Przepraszam. Wydawało mi się, że jak się upiję, poczuję
się lepiej, niestety… Nie rozumiem tego wszystkiego. Hakyeon, Sumin…
- Nie umiała się pogodzić z jego odejściem.
- Wiem. I jak mam sobie wybaczyć, że jej nie uratowałem?
Ostatnio… wydawało mi się, że trzymała się lepiej. Udawała, żeby uspokoić naszą
czujność? Czy coś jeszcze się wydarzyło?
- Co mogłoby się wydarzyć?
- Znalazłem na jej nadgarstkach otarcia, jakby była
wcześniej związana…
- O Boże…
- A jak ktoś ją skrzywdził? Po co kazałem jej iść na tę
imprezę?!
Hayi przeczesuje palcami jego włosy, chcąc go uspokoić.
Jiyong jedynie patrzy na nią, pytająco.
- Oppa…. A Choa? Ta jej przyjaciółka? Powinna coś
wiedzieć.
- Tak. Powinna. Porozmawiajmy z nią. To jedyne, co
jeszcze możemy.
- Powtarzałeś Sumin, że Hakyeon nie zabił się z jej winy,
ona też nie zabiła się z twojej. Cokolwiek ją do tego popchnęło… Planowała to,
czy nie, sama tak zdecydowała. Nie powinniśmy jej sądzić i nie powinniśmy winić
siebie. Wiedziała, że może na nas liczyć. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy.
Pomagaliśmy jej. Miała do nas zaufanie, a i tak się zabiła… - przekonuje go
Hayi, cicho płacząc. Choć myślała, że wcześniej wylała wszystkie łzy, przytulając szlochającą
Sarang.
- Ci z pogotowia stwierdzili, że zmarła około trzeciej
czterdzieści w nocy… Spaliśmy i niczego nie podejrzewaliśmy. Leżała tak do
rana… Nie wyglądała, jakby była martwa. Wyglądała, jakby po prostu spała… taka
spokojna, obojętna na wszystko – dodaje Jiyong.
Chce się rozpłakać, niestety, nie może. Czuje jedynie
otępienie, spowodowane szokiem i alkoholem.
- Przepraszam, Ji, że cię tam zostawiłam…
- Zabrałaś stamtąd Sarang. To najważniejsze.
- Żal mi jej. Została zupełnie sama. Kto weźmie za nią odpowiedzialność?
Sumin miała w ogóle jakiś bliskich?
Jiyong wyjmuje z kieszeni pogniecioną karteczkę i oddaje
Hayi. To tylko kilka zapisanych pospiesznie słów. Odpowiedź na wcześniejsze
pytania.
'Hayi, Jiyong, zaopiekujcie się Sarang. Proszę. Cha Sumin".
'Hayi, Jiyong, zaopiekujcie się Sarang. Proszę. Cha Sumin".
Normalnie, zatkało mnie:) Byłam w szoku, bo myślałam, że Sumin podźwignie się po stracie Hakyeona, ale jak widać nie dała rady:( Niestety, smutno mi z tego powodu:( Ale z drugiej strony cieszę się, że Hayi i Ji zajmą się Sarang. Może będzie przy nich szczęśliwa, bo Jiyong ma z dziewczynką świetny kontakt;) Czekam niecierpliwie na rozwój wydarzeń i na moją ulubioną parę, Seunghyuna i Jyuni;)
OdpowiedzUsuńP.S. Wiem, że to może upierdliwe, ale kiedy mogę się spodziewać kolejnego rozdziału Apeiron?;)
Miałam to od dawna wymyślone i ledwo się powstrzymywałam, żeby nic nie zdradzić, jak pytałaś o dzieci:) Choć trochę się przez to jeszcze pokomplikuje, ale obiecuję dobre zakończenie:) Do twojej ulubionej pary wracam za kilka rozdziałów, wiem że ostatnio o nich niewiele, ale poprawię się:)
UsuńPostaram się szybko napisać rozdział Apeiron:) I to miłe, że pytasz, nie upierdliwe! Mam nadzieję, że ty też szybko wstawisz nowe rozdziały obu opowiadań^^
A spokojnie;) Nie twierdzę, że czekam tylko na rozdziały z Seung'iem i Jyuni, tylko po prostu najbardziej ich lubię;) Ale w twoim przypadku każdy rozdział jest super, więc i tak się cieszę;)
UsuńWiem, że się znowu opuściłam z pisaniem, ale naprawdę przez te święta nie miałam kiedy pisać, bo na każdym kroku czekała jakaś robota;) Ale już dzisiaj siadam do pisania i najprawdopodobniej następny rozdział będzie do A new Beginning;)
Dziękuję! Spoko i postaram się, żeby jeszcze nie raz się pojawili w tym opowiadaniu:)
UsuńNiestety też w św nie miałam czasu, dlatego nie wstawiałam Apeiron.
Super! I mam nadzieję, że szybko napiszesz:)