12/06/2016

apeiron (rozdział 32)

Clairvoyance



JAEHYO

                Jeszcze raz spróbowałem dodzwonić się do Taeila. Odpowiedziała automatyczna sekretarka. Zrezygnowany, rzuciłem telefonem o kanapę, na której siedziałem. Na lokalnym kanale w telewizji relacjonowali wczorajszy pożar na jednym z osiedli w Sabuk. Od rana nie robiłem niczego innego, siedziałem i słuchałem wiadomości, jakby to mogło komukolwiek pomóc. Chorong dopiero co wróciła z pracy. Podziwiałem ją jak zwykle za jej spokój i opanowanie, niezależnie od sytuacji. Usiadła koło mnie z pudełkiem lodów i nie pytając mnie o nic, wyłączyła telewizor.
- Ej, oglądałem - powiedziałem z odrobiną wyrzutu.
Zupełnie to zignorowała. Nabrała lodów na łyżeczkę i podała mi.
- Oppa, chcesz trochę?
- Nie. Prędzej się zrzygam, niż to przełknę.
- Rozumiem, że się martwisz...
- Nic nie rozumiesz. Siedzisz i wpierdzielasz lody, nic cię nie obchodzi, że wczoraj podczas pożaru zginął mój przyjaciel.
- Nikt nie zginął! Policja przeszukała podpalone mieszkanie i nie znalazła ciała. Mówili o tym we wszystkich wiadomościach, oglądasz je cały dzień, powinieneś wiedzieć.
Naszą rozmowę, czy może powoli kłótnię, przerwał dzwonek do drzwi. Chorong poszła otworzyć. Po chwili przyprowadziła do pokoju Minhyuka i Yukwona. Obaj nie wyglądali najlepiej, byli bladzi i mieli podkrążone oczy. Jakby nie przespali ostatniej nocy. Ja sam zasnąłem dopiero o świcie, płacząc w ramionach Chorong ze złości i z wyczerpania.
- Porozmawiajcie sobie. Ja będę siedziała w kuchni i jadła lody - oznajmiła i wyszła.
- Posprzeczaliście się? - zagadnął Yukwon.
- Nie wiem. Ciężko powiedzieć, co to było. Ale zrobiło się nieprzyjemnie - stwierdziłem.
- Zadowolisz ją w łóżku, to jej przejdzie - dodał Minhyuk.
Taaa... Chorong ostatnio niechętnie dawała się przytulić, nie wspominając już o seksie. Obawiałem się, że miała po prostu dość, mnie, moich braków w pamięci, mojej przeszłości. Może chciała odejść. Tylko nie umiała powiedzieć mi tego wprost. Stopniowo ochładzała naszą relację, żeby ta teoretycznie sama się rozpadła. Powiedziałem chłopakom, by usiedli i poczęstowałem ich zimną colą. Aby ją przynieść byłem oczywiście zmuszony przejść przez kuchnię, gdzie siedziała Chorong i, a to niespodzianka, jadła lody. Odnosiłem wrażenie, że przytyła od tych słodyczy. Rzecz jasna, nie powiedziałem jej o tym. Wróciłem do pokoju, ignorując Chorong. Minhyuk już zdążył się rozwalić na kanapie, Yukwon usiadł na brzegu. Klepnąłem tego pierwszego w tyłek, żeby mi zrobił miejsce. Przesunął się niechętnie. Wcisnąłem się obok i włączyłem telewizor. Zostało około pół godziny do kolejnych wiadomości.
- Podsumujmy fakty - postanowiłem.
- Nie wiem za wiele. Ostatnie miesiące przesiedziałem w psychiatryku - przypomniał Minhyuk z pogardą. Do nas? Do siebie?
- A ja w więzieniu - dodał Yukwon.
- A ja z utratą pamięci - dołączyłem się do tej licytacji.
- Ok, wystarczy - stwierdził Yukwon - zastanówmy się. Przeanalizujmy wszystko. Założyliśmy osiedlowy gang, żeby okradać ludzi i trochę się wzbogacić, nic więcej. Nikogo nie zabijaliśmy, nie handlowaliśmy bronią i narkotykami, nie gwałciliśmy kobiet. Nie spodobaliśmy się po prostu innemu gangowi, nie osiedlowej bandzie, prawdziwej mafii. Postrzelili Jaehyo. Grozili nam, a my nie ustąpiliśmy, tylko jeszcze ukradliśmy im pieniądze. I wpakowaliśmy się w niezłe gówno. Pierwszym celem był Zico. Zabił kilka osób, a potem porzucił gang i wybrał dziewczynę. Drugim celem był P.O i jego laska Bomi, zostali porwani i zmuszeni do ucieczki. Dołączył do nich Kyung. Trzecim celem był Taeil. Nie wiadomo, co się z nim dzieje, za to przyłapani na gorącym uczynku gangsterzy trafili do więzienia. O czymś zapomniałem?
- O tej dziewczynie, co ją postrzelili przy obławie - przypomniał Minhyuk.
- Nazywa się Oh Hayoung. Była sąsiadką Taeila, tak podawali w telewizji - poinformowałem.
Przez chwilę się nie odzywaliśmy. Powiedzieliśmy wszystko, co wiedzieliśmy. I myśleliśmy o tym, co pozostawało zagadką.
- No to sytuacja wygląda tak: ci źli gniją w więzieniu. A Taeil zaginął. Z kradzionymi pieniędzmi na koncie - podsumował Yukwon.
- Co powinniśmy zrobić w tej sytuacji? - zapytał Minhyuk.
No tak, chwilowo nikt nam nie zagrażał. Za to straciliśmy kontakt z przyjacielem i dostęp do naszych wspólnych pieniędzy.
- Z Zico i z P.O też nie pogadamy. Chyba, że pierwsi zadzwonią z kolejnej nowej karty SIM. Możemy za to nadal próbować dodzwonić się do Taeila, albo pogadać z Kyungiem - stwierdziłem.
- To chyba jedyne, co nam pozostało -przyznał Minhyuk.
Yukwon się nad czymś zastanawiał. Później wyciągnął z kieszeni telefon i gdzieś dzwonił. W tym momencie usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Wyszedłem z pokoju, by sprawdzić to, co było i tak oczywiste. Chorong wyszła. A na stole w kuchni zostawiła puste pudełko po lodach.
- Kyung też nie odpowiada! - zawołał Yukwon, a Minhyuk wydarł się ze swoim śmiesznym, obcym akcentem:
- What's the fuck is going on?!



CHORONG

                Czasami zachowanie Jaehyo doprowadzało mnie do szału. Rozumiałam, że martwił się o przyjaciół i pewnie też bał się o siebie. Nie wiedziałam tylko, co mu da siedzenie i oglądanie tysiąc razy tych samych wiadomości. Dla mnie sprawa wyglądała jasno: jeżeli ciało nie zostało znalezione, powinniśmy uważać Taeila za żywego. A na to, że jego telefon nie odpowiadał, znalazłabym, gdybym chciała, wiele wyjaśnień. Podpalone mieszkanie o niczym nie świadczyło. Ale z takim podejściem okazałam się według Jaehyo ignorantką. To mnie najbardziej zdenerwowało. Nie pomyślał o tym, że i ja przeżyłam wiele. Kiedy go postrzelili na moich oczach, umarła jakaś część mnie. Od tego momentu wiedziałam: Wszystko się zmieniło. I nigdy, naprawdę nigdy więcej nie będzie tak samo. Przez te dni i noce, które spędziłam w szpitalu, wylałam tyle łez i straciłam tyle nerwów, że dziś w chwili stresu nie potrafiłam zachowywać się inaczej, jak tylko zjeść pudełko lodów. I to nie oznaczało, że los Taeila mnie nie obchodził. Był jeszcze jeden powód, czemu nie mogłam się denerwować. Po niespokojnych początkach, moja ciąża wreszcie rozwijała się prawidłowo. Na tym próbowałam się skoncentrować. Jaehyo nadal niczego nie podejrzewał. Ukrywałam zaokrąglony brzuszek za luźnymi ubraniami. Udawałam, że mam okres. Nie kochałam się z Jaehyo, nie pozwalałam mu się do siebie zbliżyć i przytulić. Może to sprawiało, że zarzucał mi brak uczuć.
Siedziałam w kuchni, jadłam lody i przysłuchiwałam się jego rozmowie z przyjaciółmi. Rozmawiał z nimi tak, jak od dawna nie rozmawiał ze mną. Szczerze, bez pretensji i oskarżania się wzajemnie. Miałam tego wszystkiego serdecznie dość, wstałam i wyszłam z mieszkania, trzaskając drzwiami. Był zimny, deszczowy dzień. Łażenie bez celu po mieście szybko mi się znudziło. Poza tym nie wydawało się zbyt bezpieczne dla dziewczyny gangstera. Nie wiedziałam, co mam robić. Wrócić do Seulu, zostać samotną matką? Przecież Jaehyo idealnie radził sobie beze mnie. Stałam się dla niego tylko utrapieniem. Nie umiałam podjąć decyzji, póki co postanowiłam pójść gdzieś, gdzie byłoby dużo ludzi. A takim miejscem wydawał się pub. Zamówiłam sok i usiadłam przy stoliku. O tej godzinie powoli zaczynali schodzić się grupki znajomych, by poplotkować i się napić. Robili przy tym okropnie dużo hałasu. Chyba tylko ja siedziałam sama, cicha i milcząca. Straciłam poczucie czasu. Po prostu gapiłam się na drzwi, w których późnym wieczorem pojawił się Jaehyo. Był blady, jakby zobaczył ducha, miał rozbiegane oczy i niepewny krok. Podszedł do mojego stolika, opadł na krzesło na przeciwko mnie.
- Byłem tam - oznajmił.
I to wszystko. Zapytałam:
- Gdzie?
- W piekle.
- Jaehyo, mi też nie jest lekko.
- Poszedłem na wiadukt - dodał - wszystko sobie przypomniałem.
Wszystko? - powtórzyłam.
Po kręgosłupie przebiegł mi lodowaty dreszcz. Cały gwar jakby zniknął, byliśmy tylko my.
- Tego dnia, co mnie postrzelili bałaś się, że może mi się stać coś złego. Chciałaś, żebym odszedł z gangu. Byłaś naprawdę zdenerwowana i humorzasta. Przypomniałem sobie, że taka zwykle jesteś, jak martwisz się czymś, czego mi nie mówisz. Czym się martwisz, Chorong? Powiedz, proszę, powiedz...
- Czemu miałoby być coś, o czym bym ci nie mówiła?
- Bo ty nie chcesz odejść. Nie chcesz mnie zostawić. Jesteś taka, bo ci ciężko. I nie umiesz sobie z tym poradzić, a nie chcesz mi tego powiedzieć. Czego się boisz? Że po wypadku jestem za słaby, by to znieść? Ja... naprawdę wiele sobie przypomniałem - ciągnął Jaehyo i głos mu drżał.
Zastanawiałam się, co to oznacza. Tak, coś ukrywałam. Ale Jaehyo też mówił do mnie zagadkami. Westchnęłam głośno i próbowałam rozładować atmosferę.
- Wracajmy do domu. Zjedzmy coś, obejrzymy film. Postarajmy się, żeby było przyjemnie.
Jaehyo złapał mnie za ręce i zapytał:
- Chorong. Wszystko sobie przeanalizowałem. Ty jesteś w ciąży, tak? Urodzisz mi dziecko...
- O Boże, skąd... Jaehyo! Czyżbyś z tą utratą pamięci otrzymał w pakiecie dar jasnowidzenia?

8 komentarzy:

  1. Początek i w sumie środek był taki smutny:( Myślałam, że już między tą dwójką się nie polepszy. Wręcz przeciwnie, pogorszy. A tu nagle pozytywna końcówka! To było takie romantyczne:))) Chyba Jaehyo rzeczywiście otrzymał dar jasnowidzenia;) Mało który facet by się domyślił, że jego kobieta jest w ciąży. (Przynajmniej w pierwszych miesiącach;) Ale cieszę się, bo wszystko zmierza ku dobremu;))) I dziękuję za taki przyjemny rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedługo końcówka, więc staram się, żeby powoli się wszystko układało:) A w kolejnym rozdziale (którego pewnie znowu tak szybko nie uda mi się napisać:P) okaże się wreszcie co z Taeilem:)
      I fighting jutro na egzaminie!^^ Daj znać, jak poszło:) To ostatni?

      Usuń
  2. Ooo to już niedługo koniec??? Szkoda... Ale i tak jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy;)
    Nie dziękuję;) Ja życzę powodzenia Tobie pojutrze;) Właściwie to jutro, bo już jest po północy;)
    Oprócz jutrzejszego egz (na który nic nie umiem) mam jeszcze 20 i 26 czerwca. Ehh... Trzeba się jeszcze przemęczyć:( Ale będę się starać już powoli dodawać nowe wpisy na swojego bloga;) Niemiecki mam już zdany, więc przynajmniej ten plus;) Ty musisz koniecznie zdać mi relację ze swoich zaliczeń;) Trzymam kciuki i Fighting!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze 3 rozdziały:)
      Nie dzięki:D
      Jak ten nieszczęsny niemiecki zdany, to wszystko zdasz, zobaczysz:) A mi się za to obrona przesunęła na 30go:p

      Usuń
    2. A dlaczego tak późno?

      Usuń
    3. Bo wynikło jeszcze kilka spraw organizacyjnych, w tym muszę mieć zaliczone wszystko, jak chcę się bronić, a ustalili nam daty egzaminów tak, że ostatni np dzień przed obroną... I przełożenie jej to było jedyne rozwiązanie. Okropnie się tym stresowałam ostatnio, na szczęście już wszystko ustaliliśmy i jestem spokojniejsza:)

      Usuń
    4. Współczuję Ci, że tak praktycznie na ostatnią chwilę się wprowadza zmiany. Nienawidzę takich sytuacji:( Ale mimo wszystko czuję, że dasz radę;)

      Usuń
    5. Mam nadzieję, bo ja już wakacjami żyję :D

      Usuń