27/06/2016

apeiron (rozdział 33)

So close



TYDZIEŃ WCZEŚNIEJ


KYUNG

                Niespodziewanie zadzwonił do mnie Taeil. Kazał mi do siebie przyjść. Powiedziałem, żeby sam przyszedł, jeżeli coś chciał. Był u mnie kilka minut później, wkurzony, bo po drodze osrał go ptak. Pobiegł do kibla czyścić spodnie, a i tak została plama. Jeszcze mi wmawiał, że to moja wina, bo ja miałem do niego przyjść! Kazałem mu nie zrzędzić, tylko opowiadać, co chciał.
- Chodzi o te pieniądze - oznajmił.
No racja, jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.
- Co z nimi? - zapytałem - nie są bezpieczne w banku?
- No... są... tylko U-Kwon wymyślił sobie, żeby je oddać tym kolesiom.
- Po co?
- Kyung, nie masz może piwa? Napiłbym się.
- Taaa, mam.
Przyniosłem mu i sobie też. Leżeliśmy na podłodze przed tv i piliśmy za lepszy czas.
- U-Kwon uważa, że jak im ich nie oddamy, to nas zabiją. Podobno Zico też kazał je zwrócić.
- Akurat Zico jest ostatnią osobą, jaką mam zamiar słuchać. Zostawił nas z tym całym gównem, bo romansowania mu się zachciało. Skoro porzucił gang, to my podejmujemy decyzje. Nie?
- Tak, dlatego chce ci zaproponować pewne rozwiązanie.
- Hmm?
- Po prostu wykonamy swój plan. Polecisz do Japonii i wypłacisz pieniądze. Przelejesz po równo mi, P.O i część zostawisz sobie.
- Chcesz wystawić Yukwona, Jaehyo i Minhyuka? - zapytałem.
- Ehhh, zaraz wystawić - Taeil popił kilka łyków piwa z głośnym beknięciem - skoro postanowili oddać pieniądze, to znaczy, że ich nie chcą. Skoro ich nie chcą, to znaczy, że możemy je sobie zatrzymać.
- U-Kwon postanowił je oddać. A Jaehyo i B-Bomb?
- Jaehyo chce wystąpić z gangu. B- Bomb był psychiatryku jak je kradliśmy, nie ma nic do gadania.
Nie wiedziałem, kiedy z Taeila zrobił się taki cwaniaczek. Wiedziałem tylko, że mi się to spodobało.



TERAŹNIEJSZOŚĆ

                Po wylądowaniu w Tokio przyjechałem taksówką do hotelu, gdzie wcześniej zrobiłem rezerwację. Było gorąco i marzyłem o orzeźwiającym prysznicu. Wykąpałem się, przebrałem się w czyste ubrania i zszedłem do hotelowej restauracji. Zjadłem niewiele, byłem zbyt przejęty. Chociaż zamierzałem rozpocząć poszukiwania Namjoo jutro, nie wytrzymałem i już dziś pojechałem do siedziby firmy jej rodziców. Obawiałem się, że jeżeli po prostu wejdę, przedstawię się i o nią zapytam, odeśle mnie z powrotem. Pozostawało mi chyba jedynie kręcić się w okolicy, aż wreszcie wyjdzie. Wykorzystam ten moment zaskoczenia na powiedzenie jej tego wszystkiego, co zaplanowałem. A co zaplanowałem? Już wiedziałem, że bez sensu się tłumaczyć, pozostaje mi chyba tylko przepraszać i błagać o wybaczenie. Kręciłem się tak do pierwszej w nocy. I zrozumiałem: nie mam na co liczyć. W drodze do hotelu postanowiłem wypłacić część pieniędzy. Lepiej nie zostawiać ich zbyt długo na fałszywym koncie Taeila. Podszedłem do bankomatu z kartą w ręce z tym podniecającym uczuciem, że jestem nieprzyzwoicie bogaty. Wszystko wydawało się dziecinnie proste. Za proste... Wpisałem PIN i wyskoczył błąd. "twoja karta jest zablokowana". Jak to kur... zablokowana?! Spróbowałem jeszcze raz i jeszcze. Nic. Zadzwoniłem do Taeila. Odpowiedziała mi automatyczna sekretarka. Super. Co się dzieje z naszymi pieniędzmi?! Nie przestawałem się nad tym zastanawiać. Moje życie wyglądało tak: bankomat - firma rodziców Namjoo - bankomat - hotel - bankomat - firma rodziców Namjoo. Po trzech dniach się pojawiła. Ubrana w lniany kostium, w ciemnych okularach. Przez to nie mogłem widzieć jej miny, gdy już mnie zobaczyła. Staliśmy naprzeciwko siebie i się nie odzywaliśmy. Aż wreszcie Namjoo się rozpłakała i wpadła mi prosto w ramiona. Nie wydawała się zdziwiona, że tu jestem, a jak już, zdziwiona, że zjawiam się tak późno. Tuliłem ją, głaskałem po włosach i chyba nadal nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę.
- Czemu nie odbierałaś moich telefonów? Nie odpisywałaś na moje wiadomości? Wiesz, że... Kim Namjoo, ja myślałem, że oszaleję bez ciebie!!!
- Bałam się, że już się więcej nie zobaczymy... - wyszeptała.
- To dlaczego się nie odzywałaś? Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego?! - nie chciałem na nią krzyczeć, niestety, nie mogłem tego powstrzymać
Zbyt wiele emocji. Była tu, w moich ramionach. Obym tylko tego nie spieprzył.
- Bo nie chciałam, żebyśmy się znowu zobaczyli... - powiedziała - aż do dzisiaj.


NAMJOO

                Siedzieliśmy naprzeciwko siebie w kawiarni, czekając na zamówienie. Przez ostatnie tygodnie starałam się pozbyć wszystkich wspomnień o Kyungu. Po prostu oddałam się pracy i przestałam malować, bo to za bardzo przypominało dni spędzone w Sabuk. I miałam wrażenie, że nieźle sobie radziłam. Do dziś, kiedy niespodziewanie go zobaczyłam. Uświadomiłam sobie, jak okropnie się za nim stęskniłam. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie. I milczeliśmy.
- Nie cieszysz się, że przyjechałem? - zapytał Kyung - przepraszam... przepraszam za wszystko, za tamtą kamerę, za to, że byłem skończonym idiotą... Ale... ja ciebie kocham, Namjoo. Ty też mnie jeszcze kochasz, prawda?
Powiedziałam mu:
- Zadajesz trudne pytania.
- Ale odpowiedź jest prosta: tak, albo nie.
Kelnerka przyniosła dwie filiżanki z parującą kawą. Mieszałam w swojej bez celu, byle tylko nie widzieć pełnych żalu oczu Kyunga.
- Nie - przyznałam - nie cieszę się, że przyjechałeś. Układałam sobie życie bez ciebie, a ty to zniszczyłeś jednym, niepotrzebnym pojawieniem się. Wszystko wróciło. Tak, mogę się cieszyć, że tu jesteś, jak długo? Tydzień? Dwa? Później wyjedziesz i zostawisz mnie w rozsypce i nie wiem jak ja znowu to przeżyję... - gdy tak opowiadałam, Kyung oblał się swoją kawą.
Przerażona, rzuciłam mu się z pomocą, pytając czy kawa była gorąca i wycierając go. Złapał mnie za ręce i zmusił, żebym na niego spojrzała.
- Głupia, nie po to tu przyjechałem, żeby cię zostawiać.

KYUNG

                Namjoo nie dowierzała, że naprawdę chcę przeprowadzić się do Japonii. Dopiero, kiedy opowiedziałem o pieniądzach ukradzionych gangowi jej ex, zrozumiała, że muszę się ukrywać. Postanowiła mi wybaczyć, jeżeli oddam całą sumę i przestanę kraść. Gdyby tylko było co oddawać. Karta została zablokowana. A Taeil nadal nie odbierał telefonu. Kilka dni później pojechałem odwiedzić P.O i Bomi. Liczyli, że dam im pieniądze. Tak, jak ja, nie rozumieli, co się dzieje. Wreszcie postanowiłem pogadać z Yukwonem, wydzwaniającym do mnie po kilka razy dziennie. Zaniemówiłem, kiedy opowiedział o złapaniu gangu ex chłopaka Namjoo i podpaleniu mieszkania Taeila. Czy był w środku? Nie, nie mogłem o to zapytać. Nie przeszłoby mi przez gardło...
- Czy Taeil... - zacząłem.
- Nie wiadomo. Ciała nie znaleziono - odpowiedział Yukwon.
Wypytywał o powody mojego niespodziewanego wyjazdu, a ja po prostu nie mogłem mu powiedzieć, że wspólnie z Taeilem i P.O chcieliśmy ich wykiwać. Wspomniałem tylko o tym, że karta jest zablokowana.
- Czy Taeil czuł, że coś się może wydarzyć i ją zablokował? - zastanawiał się Yukwon.
- Tak - stwierdziłem - to bardzo prawdopodobne...
Wieczorem spacerowaliśmy po plaży, ja i P.O. Bomi biegała dookoła i puszczała latawiec. Jihoon opowiedział mi, jak podczas porwania została zgwałcona.
- Wygląda, jakby jakoś sobie z tym radziła... - powiedziałem, bo sprawiała wrażenie naprawdę wesołej.
- Czasami jest lepiej, a czasami gorzej. Nie umiem jej pomóc w te dni, kiedy zamyka się w sobie i się ode mnie odsuwa - przyznał się.
- Najważniejsze, że z nią jesteś - uspokajałem go - i... może to dobrze, że nie mamy tych pieniędzy. Będziemy spokojnie żyć, ty z Bomi i ja z Namjoo.
- Jeżeli ci wybaczy.
- Już mi wybaczyła. Obiecała poszukać mi posady w firmie swoich rodziców. To chyba oznacza, że mi wybaczyła!
- Nie spełniłeś warunku.
- Tyyy! Giń!!!
Zaczęliśmy się gonić po plaży, a z nami niczego nie rozumiejąca Bomi. Wieczorem długo siedzieliśmy z przyjacielem P.O, u którego się zatrzymali i u którego ja zgodziłem się dziś nocować. Póki co pomagali mu w jego codziennych obowiązkach i choć planowali szukać tu pracy, postanowili wracać do Seulu, skoro wszyscy źli ludzie siedzieli w więzieniu. Bomi mówiła tylko o tym, jak jej ojciec będzie się cieszyć. Była taka podekscytowana. P.O też przyznał, że tęsknił za swoimi rodzicami. Obawiał się tylko, czy mu wybaczą jego kryminalną przeszłość. Ja mimo wszystko zdecydowałem zostać w Japonii. Pracować w firmie rodziców swojej dziewczyny i nigdy więcej nie wkraczać do przestępczego świata. Kiedy zasypiałem, z pokoju Jihoona i Bomi dobiegły do mnie jednoznaczne jęki. A, więc to jeden z tych jej "lepszych dni", stwierdziłem. Nazajutrz na stacji kolejowej w Tokio czekała na mnie uśmiechnięta Namjoo.


OD AUTORKI:


Obiecałam, że się wyjaśnia w tym rozdziale, co się dzieje z Taeilem, nie spełniłam xD Przepraszam, nie kłamałam, tylko przemyślałam i postanowiłam was jeszcze potrzymać w niepewności:) 

6 komentarzy:

  1. Od chwili gdy przeczytałam o tym obsraniu przez ptaka, już się śmiałam;) Och jak się wszystko w miarę fajnie ułożyło;) No końcówka najlepsza;) Nie wiem, czy Ci wybaczę to trzymanie w niepewności... Żartuję oczywiście;) Ale czekam już na następny rozdział;) A jak idzie praca licencjacka?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, nie spodziewałam się tak szybko komentarza! Haha, ostatnio za oknem wiecznie słyszę wydzierające się ptaki, chyba to mnie tak natchnęło:D Na szczęście jeszcze na mnie nie nasrały! Mogę zdradzić, że kolejny rozdział jest o Yukwonie i jeszcze kolejny o Taeilu:)
      A praca już złożona i gotowa do obronienia:) I wszystko jakoś pozdawałam. Ty też, mam nadzieję!

      Usuń
  2. Mnie też czasami ptaki denerwują;) O to trzymam kciuki;))) Ja to zobaczę, bo ten ostatni egzamin poszedł mi tak średnio. Jeśli bym nie zdała, to jednej z części, składającej się na ten wielki egzamin. Jeśli się nie zda choćby jednej to trzeba poprawiać wszystkie cztery egzaminy. Więc się trochę boję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, mnie przerażają xD
      Ehh te niektóre zasady na studiach są tak nieżyciowe, że tylko się załamać. Ale wierzę w ciebie, że zdałaś!:) Napisz, jak już będziesz wiedziała:)

      Usuń
    2. Bo ptaki są pogięte;) Ostatnio idę sobie chodnikiem, a przede mną gołąb. Szedł centralnie przede mną i mnie spowalniał. Aż w końcu się wkurzyłam i krzyknęłam do niego spadaj;)
      Dziękuję za wspieranie z Twojej strony;) Ja również wierzę w Ciebie;)

      Usuń
    3. To jest jakiś sposób:D dziękuję!:)

      Usuń