08/06/2016

school of hard knocks (rozdział 2)

WE GO ROCK THE WORLD


Park Jiyeon (Boyfriend)

                Przyglądałam się swojej torbie pełnej ciuchów, a ściślej mówiąc, pełnej męskich ciuchów.
- Masz zamiar w tym chodzić? - zapytała z kwaśną miną moja przyjaciółka Gayoon, z którą wynajmowałam pokój w schronisku młodzieżowym.
- A wcześniej ubierałam się inaczej? - opowiedziałam jej pytaniem na pytanie.
Gayoon zastanawiała się chwilę, zajęta malowaniem paznokci u nóg na zajebiście pomarańczowy kolor.
- No nie. W zasadzie to nie, ale nie nosiłaś chyba męskiej bielizny.
- Cóż, będę mieszkała w dormie z pięcioma chłopakami, powinnam dobrze się kamuflować, by się nie pokapowali, że nie mam tego zwisającego w majtkach.
- To nie zawsze wisi...
- Słuszna uwaga. Zaopatrzyłam się w kilka par szerokich spodni, żeby koledzy nie pomyśleli, że jestem jakimś impotentem.
- Zadbałaś o wszystko.
- Mam też męskie kosmetyki, golarki i czasopisma porno.
- Jiyeon...
- Co?
- Zamierzasz się golić?
- Nie, no bez przesady, zarostu sobie nie wyhoduję. Będę stwarzać pozory.
- Czasami zastanawiam się, czy ty jesteś normalna. Postanowiłaś udawać chłopaka, żeby dostać się do boysbandu i w ogóle nie przejmujesz się konsekwencjami, jeśli to się wyda.
- To się nie wyda. Wyglądam jak facet, mam głos jak facet. I według mojego nowego dowodu osobistego też jestem facetem.
- Fałszywego dowodu.
- Aish, przestaniesz zrzędzić? Lepiej pomóż mi ukryć cycki.
Zdjęłam koszulkę (stanika i tak nie nosiłam) i rzuciłam w Gayoon bandażem elastycznym.
- Ale że co? - zapytała, zdezorientowana i nawet oderwała się od malowania paznokci.
- Owiniesz mnie tym. Ciasno.
- Głupia jesteś? Zemdlejesz.
- Ok, to nie pomagaj. Powinnam się nauczyć radzić sobie sama.
Gayoon skupiła się znowu na paznokciach. Ścisnęłam się w cyckach bandażem i rzeczywiście na moment straciłam oddech. Po chwili na szczęście wszystko wróciło do normy, na tyle, bym uznała, że da się tak funkcjonować. Przejrzałam się w lustrze i przeklęłam z zadowolenia. Krótkie, ostrzyżone chłopięco włosy, męskie rurki, koszulka z krótkimi rękawami, dość luźna, by się te owinięte cycki nie odznaczały. Jeszcze czapka z daszkiem i bransoletka z rzemyków na rękę. Odwróciłam się do Gayoon, pytając:
- Jak wyglądam?
- Jak taki jeden, co chodził ze mną do gimnazjum i wierzył, że kosmici kontrolują Ziemię. W dodatku...
- Gayoon. Wystarczy mi, że był facetem.
- Był dzieckiem.
- Ok, chłopcem. Wystarczy mi, że był chłopcem.
Gayoon tylko przewróciła oczami. Nie odzywała się, aż nie zapięłam torby.
- Naprawdę się wyprowadzasz... - jęknęła - będzie mi ciebie brakowało, wariatko. Choć trochę ci zazdroszczę... mieszkania z pięcioma przystojnymi chłopakami i trenowania z gwiazdami.
Wyglądała, jakby zaraz miała się popłakać, ze smutku, że się wyprowadzam i z tego jej fangirlingu. A takich scen tu nie chciałam.
- Mi też będzie ciebie brakowało - powiedziałam.
Uściskałam ją w pośpiechu, zabrałam torbę i wyszłam. Ledwo przeszłam kilka kroków w stronę przystanku autobusowego, usłyszałam sygnał klaksonu. No proszę, póki co tylko raz pojawiłam się w telewizji, a już jestem sławna i na mnie trąbią, pomyślałam. A później usłyszałam znajomy głos:
- Hej przystojniaku!
Auto się zatrzymało. Za kółkiem był nie kto inny, jak  Minseok, właściciel tatuażu "jestem frajerem i zboczeńcem" na swojej umięśnionej klacie. Po tamtym incydencie rok temu na sali bokserskiej, zaprzyjaźniliśmy się. To Minseok dzięki swoim kontaktom załatwił mi fałszywy dowód osobisty. Był jedną z trzech osób, obok appy no i Gayoon, która wiedziała o tym, że udawałam chłopaka,
- Co ty tu, do cholery, robisz?! - wydarłam się.
- Ja? Jestem twoją prywatną taksówką. Wskakuj.
- Oszalałeś?! Chcesz mnie odwieźć do dormu? Jak ktoś z moich nowych kolegów nas zobaczy... stwierdzi, że jesteśmy pedałami.
- Zaraz pedałami... może po prostu rodzeństwem?
- Taaa, rzeczywiście, jesteśmy uderzająco podobni...
- Park Jiyeon, nie wymyślaj. Chyba nie chciałaś pchać się z tą torbą do autobusu?
- Chciałam - odpowiedziałam, poddając się wreszcie i zajmując miejsce obok Minseoka. Rozmawiając sobie o tym i o tamtym, ruszyliśmy w kierunku nowo wybudowanego kompleksu na peryferiach Seulu, gdzie miałam przeżyć kolejne miesiące.



Kim Donghyun (Boyfriend)

                Siedziałem obok spakowanej walizki z telefonem w ręce i wpatrywałem się w zdjęcie Shinhye zrobione w dniu jej ostatnich urodzin. Trzymała tort z dwudziestoma świeczkami, miała rozpuszczone włosy, opadające na ramiona, niebieską sukienkę... i nadzieję. Życie czasami jest zaskakujące. Jednego dnia dowiedzieliśmy się, że Shinhye jest w ciąży i, że choruje na raka. Zmarła osiem miesięcy później, nie poddając się leczeniu, dwa dni po urodzeniu Joohana. Tak zdecydowała. Nie mogłem nic zrobić. Prosiłem, groziłem, przeklinałem, na kilka tygodni zniknąłem z jej życia, licząc, że się stęskni i zmieni decyzję. Tak się nie stało. Wołała umrzeć, a uratować dziecko. Ostatecznie to ja się poddałem, przyszedłem do Shinhye przepraszając i czując się winny, że przez moje demonstracje straciliśmy tyle cennego czasu, który mogliśmy spędzić wspólnie. Zaakceptowałem jej wybór i obiecałem opiekować się naszym dzieckiem. Niezupełnie się z tej obietnicy wywiązałem. Po śmierci Shinhye było mi ciężko zaopiekować się samym sobą, co dopiero niemowlakiem wymagającym mojej opieki 24/7. Ten obowiązek przejęli moi rodzice. Wychowywali Joohana jak swojego syna. Przez to też czułem się jak jego brat, a nie ojciec. 
Nie zauważyłem, kiedy łzy popłynęły mi po policzkach. Po prostu kapały na zdjęcie uśmiechniętej Shinhye. W tym momencie do pokoju wbiegł wykąpany Joohan, a za nim moja mama.
- Pora spać, mały rozbójniku - powiedziała, goniąc go. 
Joohan jak zwykle po kąpieli miał najwięcej energii na zabawę i nie przemawiały do niego zapewnienia, że jutro też jest dzień.
- Nie chce! Nie chce! Nie chce! - powtarzał wyjątkowo stanowczo jak na dwulatka.
- Mamo, ja go położę - zaproponowałem, pospiesznie wycierając twarz. 
Popatrzyli na mnie oboje. Po chwili Joohon zajął się swoimi zabawkami, a mama nie przestawała mi się przyglądać.
- Płakałeś - zapytała, co zabrzmiało raczej jak stwierdzenie.
- Położę go - powtórzyłem, bo to wydawało mi się najbezpieczniejsze. 
Wyszedłem z galerii zdjęć i schowałem telefon do kieszeni. Po gonitwie po całym pokoju złapałem wreszcie roześmianego Joohana i położyłem spać. Zasnął, kiedy śpiewałem mu najnowszy przebój BigBang. Jak tylko wyszedłem z pokoju z walizką, dopadła mnie mama.
- Donghyunnie, nie czuj się winny, wszyscy wiemy, jaka ważna jest dla ciebie muzyka. Ja i ojciec dobrze zaopiekujemy się Joohannim, a ty będziesz wpadać do domu w wolnych chwilach.
- Tak - odpowiedziałem.
Muzyka pomogła mi się otrząsnąć po śmierci Shinhye. Przez rok byłem trainee, spędzałem godziny ćwicząc wokal, choreografie taneczne, zamiast łez, wylewając pot. Ludzie w wytwórni i członkowie zespołu nie wiedzieli o mojej przeszłości. Tak było lepiej, bo Shinhye i Joohan należeli tylko do mnie.
- Fighting, Donghynnie - dodał ojciec. Rodzice uściskali mnie i odprowadzili do drzwi. 



Jo Hyunmin (brat Jo Youngmina i Jo Kwangmina z Boyfriend)


                - Ej, debile, wiecie jak nazywa się samica jelenia? - zapytałem moich głupich, starszych braci Youngmina i Kwangmina, zajętych pakowaniem, pewien, że się nie znają na leśnych zwierzętach.
- Nudzi ci się? - zdissował mnie ten pierwszy.
- Nie, potrzebuję do krzyżówki - wyjaśniłem.
- No chyba sarna - namyślił się Youngmin - samica jelenia, sarna, nie?
- Nie. Litery się nie zgadzają.
- Może coś źle wpisałeś?
- Dobrze wszystko wpisałem.
Naszą rozmowę przerwał krzyk Kwangmina:
- Younggie, widziałeś moją koszulkę "Star Wars"?
- Nie pilnuję twoich koszulek - odpowiedział Youngmin i zwrócił się do mnie - nie sarna? Naprawdę nie sarna?
- Mamooo!!! - krzyczał Kwangmin - nie masz w praniu mojej koszulki "Star Wars"?
Po chwili mama pojawiła się w drzwiach pokoju.
- Dopiero co oddałam ci ją z prania. Jak pilnujesz swoich rzeczy?
- Nie pilnuje i jeszcze myśli, że ja mu będę pilnować - wtrącił Youngmin.
- Mamo, a wiesz jak się nazywa samica jelenia i to nie jest sarna? - zapytałem.
- Mamo, to moja ulubiona koszulka!!! - zdenerwował się Kwangmin, dla pewności wywalił wszystko ze swojej walizki i zaczął przeszukiwać.
- Uwziąłeś się na tę koszulkę - skomentował Youngmin.
Mama zabrała go do kuchni, by dać mu przygotowywane przez siebie przez całą noc smakołyki, żeby moi głupi bracia nie głodowali w dormie. Rodzice strasznie przeżywali ich przeprowadzę. Ja tam się cieszyłem, że wreszcie będę mieć pokój tylko dla siebie.
- Łania - rzucił Kwangmin znad porozrzucanych rzeczy.
- Co?
- Łania, samica jelenia. Potrzebowałeś do krzyżówki.
- Wow! Dzięki.
- Hyunmin-ah, a ty nie widziałeś może mojej koszulki "Star Wars"?
- Proponuję zacząć poszukiwania od walizki Youngmina.


Son Dongwoon (B2ST) 

                Siedzieliśmy przy kolacji (rodzice, starszy brat i ja), nic szczególnego, choć mama zrobiła moje ulubione przekąski z kimchi. Milczeliśmy. Nikt się nie odzywał, nie grała choćby muzyka, czy telewizor. Słychać było jedynie mlaskanie i brzęk, jak ktoś uderzył naczyniem o naczynie. Kłótnia wisiała w powietrzu. I choć mocno się starałem, żeby zawisła tak na dobre, akurat ja niechcący ją wywołałem.
- Dongwoonnie, czemu nic nie jesz? Zrobiłam twoje ulubione przekąski z kimchi - powiedziała mama.
A jak mam jeść i się nie zadławić w tej napiętej atmosferze.
- Przepraszam. Nie jestem głody - stwierdziłem.
- Pewnie znowu nażarł się chipsów, albo innego gówna - odezwał się tata, a bardzo, bardzo chciałem, żeby się nie odzywał.
- Niczego się nie nażarłem - odpowiedziałem, starając się zachować grzeczny ton, bo przecież dzieci powinny szanować rodziców, co z tego, jeżeli to działa tylko jednostronnie. 
Ojciec nie akceptował mojej muzycznej pasji. A mama przeważnie udawała, że nie słyszy, gdy mi z tego powodu dokuczał. Kiedyś czułem się winny, że nie umiem sprostać jego oczekiwaniom. Dzisiaj byłem po prostu wkurzony i rozczarowany.
- Yobo, postaraj się go zrozumieć. Pewnie się stresuje, dziś się wyprowadza, zaczyna muzyczną karierę, niewielu się to udaje już po trzech miesiącach bycia trainee. Dongwonnie potrzebuje wsparcia - wstawiła się za mną mama, czym naprawdę mnie zaskoczyła.
- Wsparcia - parsknął tata - ja już wystarczająco go wspierałem, wysyłałem do najlepszych szkół, żeby zdobył edukację na najwyższym poziomie! A ten smarkacz jak mi się odwdzięcza? Robi z siebie widowisko w telewizji! Już mnie znajomi pytają: to twój syn jest w zespole?!
- I co? Pewnie się mnie wypierasz?
- To ty się mnie wypierasz, gardząc tym, że masz tu dom, rodzinę i gardzisz pieniędzmi, które w ciebie zainwestowałem!
- Uspokójcie się! - prosiła załamana mama. 
Jedynie Dongha - mój starszy brat spokojnie konsumował sobie wołowinę.
- No proszę, zainwestowałeś. Nie wypierasz się mnie, po prostu uważasz za nieopłacalną inwestycję. Możesz wystawić mi rachunek, jak już będę sławny i bogaty, oddam ci te źle zainwestowane pieniądze - powiedziałem bez zastanowienia, co od dawna chciałem powiedzieć, tylko brakowało mi odwagi.  
Dziś i tak się wyprowadzałem, więc mogłem sobie pozwolić na szczerość. Ojciec poczerwieniał, a matka przeżywała, że znowu skończyło mu ciśnienie. Naprawdę go zdenerwowałem.
- Bezczelny smarkacz!!! - wydarł się.
- Przestańcie! - krzyknął Dongha i głośno odłożył pałeczki - nie będę jeść w takich warukach.
- Ja też już podziękuję - dodałem i wyszedłem z walizką z domu, nie żegnając się z nikim. 
Czekałem na taxi, kiedy podszedł do mnie Dongha z jakimś pojemnikiem.
- Nie przejmuj się. Ojciec jeszcze będzie z ciebie dumny - starał się mnie pocieszyć i podał mi pojemnik - mama kazała ci dać przekąski.
Jak tylko Dongha wrócił do domu, wyrzuciłem je do kosza na śmieci.



Lee Gikwang (B2ST)

                Ta sytuacja zaczynała być wkurzająca i powoli wyczerpywała moją cierpliwość. Nigdy bym nie pomyślał, że obejrzenie w domu filmu ze swoją dziewczyną może okazać się tak problematyczne. Jak tylko go włączyliśmy, przyszła mama. Oczywiście, zapukała i nie czekała na "proszę" . Leżałem akurat na Hyerim, mojej dziewczynie. Tylko się całowaliśmy, nic więcej. A mama pomyślała, że przyłapała nas na... grze wstępnej. Zajebiście. Odskoczyliśmy od siebie z Hyerim, bo to trochę żenujące, żeby się całować przy rodzicach, i ta gwałtowna reakcja tylko potwierdzała, że coś kombinujemy. Teoretycznie mama chciała zapytać, czy nie zapomniałem czegoś spakować, co było zapewne jedynie pretekstem i w dodatku kiepskim. Jakbym czegoś zapomniał, zabrałbym to przy okazji najbliższych odwiedzin w domu. Nie wyprowadzałem się przecież na koniec świata. Moi koledzy z zespołu przenosili się do dormu już dziś, bo jutro z rana zaczynaliśmy nagrywanie programu. Planowali jeszcze zrobić imprezę. Beze mnie. Za to dzwonili i nadawali przez pół godziny. Postanowiłem, że spędzę ten wieczór z Hyerim, oglądając naszą ulubioną serię anime. A do dormu przyjadę jutro z rana. 
Jak mama wyszła, byliśmy już grzeczni. Po chwili przyszedł ojciec. Nie wiem co to za zwyczaje, ale on też zapukał i po prostu sobie wszedł, zanim zdążyliśmy zatrzymać film, gdzie akurat była wyjątkowo wulgarna scena erotyczna. Czy to się nie nazywa pech? Jedna, jedyna taka scena na cała serię i akurat na tej jednej jedynej scenie włażą do pokoju rodzice! Krzyknęliśmy z Hyerim i rzuciliśmy się do laptopa. To też potwierdzało naszą winę. Kiedy my wcale, a wcale nie byliśmy winni!
- Tato... - zacząłem.
- Nie no... nie krępujcie się, wszystko dla ludzi - powiedział ojciec - mama pyta, czy zjecie jeszcze spaghetti.
- Nie! - odpowiedzieliśmy zgodnie ja i Hyerim.
Zjedliśmy już kilka dokładek i mieliśmy naprawdę dość. Gdybyśmy wmusili w siebie jeszcze choćby kęs, porzygalibyśmy się z całą pewnością.
- Ok, ok - powtórzył ze zrozumieniem tata, a wychodząc dodał - choć za moich czasów nie oglądało się takich rzeczy przy rodzicach.
- Tato!!! - wydarłem się i miałem ochotę czymś rzucić, albo chociaż sobie przekląć.
Za to zająłem się pocieszaniem Hyerim, bo cała ta sytuacja okropnie ją zawstydziła.
- Lepiej mnie nie przytulaj, bo znowu ktoś wejdzie i źle zrozumie... - wymykała się z moich objęć, ja próbowałem ją w nich zatrzymać i to z boku mogłoby wyglądać rzeczywiście dziwnie.
- Wiesz co? Mam pewien pomysł - powiedziałem. 
Postanowiłem poprosić mojego młodszego brata, żeby zajął rodziców.
Ledwo wyszedłem, zastałem Hyekwanga uciekającego spod drzwi. Złapałem go w końcu korytarza i zaciągnąłem, wydzierającego się, do swojego pokoju.
- Aaa! Zostaw mnie, debilu! Aaa! Hyung! Zostaw mnie, błagam... noona, pomocy!!!
Piszczał jak baba, choć ja jeszcze nie zacząłem się na nim mścić za to bezczelne podsłuchiwanie, albo i podglądanie, nie wiadomo, co gorsze. Hyerim kazała mi puścić Hyekwanga, choć tylko przyciskałem go, obezwładnionego, do łóżka. Uwolniłem Hyekwanga wreszcie i schował się za plecami mojej dziewczyny.
- Hyung to brutal i sadysta, jak ty możesz wytrzymać z tym chorym na łeb psycholem? - zagadywał ją - umówiłabyś się lepiej ze mną, bylibyśmy idealną parą.
- Dla mnie Gi jest czuły i kochany, za to ciebie powinniśmy z zimną krwią zamordować!
- Ale... - próbował się usprawiedliwić ten mały zgredek.
- Milcz, bo poczujesz zemstę Gigwanga brutala i sadysty! - uprzedziłem go.
- Ale... ja nie podsłuchiwałem i nie podglądałem! - wykrzyczał, wychodząc wreszcie zza pleców mojej dziewczyny - rodzice kazali mi was pilnować. Powiedzieli, że nie chcą jeszcze zostawać dziadkami. Zwłaszcza, że hyung rozpoczyna karierę.
- Co?! - wykrzyknąłem.
- Co?! - powtórzyła Hyerim.
- No i tata kazał ci to dać - dodał Hyekwang z szyderczym uśmiechem, wciskając mi w rękę... paczkę prezerwatyw! - a jakby zawiodły, ja chętnie zaopiekuję się nooną i dzieckiem!
Rzuciłem w niego tymi prezerwatywami, każąc spadać. Zatrzasnąłem drzwi, za którymi zaraz rozległ się zaraz głos mamy:
- A może jednak zjecie jeszcze spaghetti?
Nie wiedziałem, czy postanowiła sama nas kontrolować, czy myślała, że serio jesteśmy takimi żarłokami. Wiedziałem, że nie wytrzymam tu dłużej, ani jednej pieprzonej chwili. Przez okienko w suficie wydostaliśmy się na dach. Hyerim siedziała między moimi nogami, wtulona we mnie i trzymała na kolanach laptopa. Nacisnąłem "play" i obejrzeliśmy kilka minut w spokoju, wkurzeni, że wcześniej na to nie wpadliśmy, a jednocześnie szczęśliwi, że wreszcie nikt, zupełnie nikt nam nie przeszkadza, orzeźwieni przyjemnymi, wieczornymi podmuchami wiatru. Aż niespodziewanie zagrzmiało, a z nieba posypały się ogromne krople deszczu. Nie, w tym domu po prostu nie da się w spokoju obejrzeć filmu ze swoją dziewczyną.


OD AUTORKI:


W tym rozdziale chciałam zapoznać was z historiami niektórych z bohaterów, za to zapowiadam, że w kolejnym jest wiele nieprzewidywalnych zwrotów akcji:) Zapraszam do czytania i komentowania, jestem też otwarta na wszelkie sugestie:)

11 komentarzy:

  1. Spodobało mi się strasznie to opowiadanie. Choć obydwa zespoły znam w małym stopniu, to zaciekawiło mnie.
    Nie mogę się doczekać czy pojawi się Hyunseung.
    Historia GiKwanga mi się najbardziej podobała. Wiele razy miałam tak, że coś oglądałam z siostrą i rodzice wchodzili w nieodpowiednim momencie haha. :D
    Weny życzę i czekam na kolejne rozdziały. 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że zajrzałaś:) Cieszę się, że ci się spodobało to, co tu tworzę^^ Hyunseung się pojawia, tyle mogę zdradzić! A historia Gikwanga była inspirowana takimi podobnymi sytuacjami z życia, jak opowiadałaś, że miałaś z siostrą:) Raz oglądałam z koleżanką "Dziewczynę z tatuażem" i moja mama wchodziła kilka razy w "tych momentach", później wyszła z domu, to stwierdziłyśmy, że możemy w spokoju oglądać, a mama jeszcze zadzwoniła do mnie akurat jak jęki z laptopa xD

      Usuń
    2. Dopiero zauważyłam odpowiedź, bo mnie o niej nie powiadomiło. >.< Ale ja mam w kółko problemy na bloggerze i wattpadzie, :D
      Haha no to też zabawnie miałaś. :D Ja zawsze nie wiedziałam, jak się tłumaczyć w takich chwilach. :D

      Usuń
  2. Przedstawilas ciekawe historie bohaterów i zgadzam się z suzu szumi ze najlepsza była hyunseung.
    Czekam na nexta ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja! To opowiadanie staje się coraz ciekawsze;) Jiyeon udająca chłopca w męskim zespole... z tego na pewno będą jakieś kłopoty;) I już się ich nie mogę doczekać, bo sądzę, że będzie śmiesznie i kto wie... może któryś z członków się w niej zakocha...
    Myślę, że pomimo tego, iż historia Donghyun'a jest smutna, to będzie dosyć ciekawa. A co do bliźniaków i ich młodszego brata, to po prostu już się w nich zakochałam;) To było przekomiczne. Typowe rodzeństwo;) Ojciec Dongwoon'a mi się nie podoba, ale rodzice często są przeciwni prawdziwym zainteresowaniom swoich dzieci. Dongi na pewno mu jeszcze udowodni w jak wielkim był błędzie;) O mój Boże Gikwang! Jego fragment wydał mi się taki... prawdziwy;) Nie trzeba nawet oglądać z kimś filmów, aby rodzice wchodząc do pokoju trafiali na "te sceny". Moja mama zawsze wchodzi do pokoju, gdy tylko zdarzy się jakaś odważniejsza scena na cały film;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jiyeon nie będzie miała lekko:) Co do Donghyuna, to o tym synu myślałam, jak pisałam, że czymś zaskoczy :D Z bliźniakami i z Gi tak na spontana tworzyłam, cieszę się, że wyszło zabawnie^^ Haha chyba wszystkim rodzice wchodzą na filmach w najmniej odpowiednich momentach :D

      Usuń
    2. No ten syn mnie zaskoczył, nie ma co... To trochę dziwne, z jednej strony masz dziecko, ale jesteś jeszcze młody i chcesz realizować swoje marzenia.
      Czekam na następny rozdział;) Przepraszam, że ostatnio odwiedzam twój blog trochę tak po terminach wstawiania, ale ledwo co udaje mi się znaleźć wolną chwilę, bo muszę jeszcze praktyki odbywać;)
      I mam pytanie co do Apeiron, kiedy będzie następny rozdział?;)

      Usuń
    3. Nie przepraszaj! Wiem, że miałaś ciężki tydzień, trzymałam kciuki za twoje egzy i nadal trzymam:) No i jeszcze mówisz, że robisz praktyki. Miło mi, że i tak tu wpadasz mimo tego wszystkiego:)
      Postaram się szybko zabrać za Apeiron, choć nie obiecuję, bo 15-24 będę miała sesję i obronę. Postaram się!:D

      Usuń
    4. Och, nie dziękuję;) Ja tak samo trzymam za Ciebie kciuki nieustannie i wiem, że masz dużo na głowie, więc i tak podziwiam Cię, że znajdujesz czas na wstawianie opowiadań;) I oczywiście nie poganiam, bo nauka (chociaż nieprzyjemna) jest najważniejsza;)
      Fighting!!!;)
      P.S. Postaram się w ten weekend zacząć pisać, ale to czy skończę w tym tygodniu jest wielką niewiadomą;)

      Usuń
    5. Ja też nie dziękuję:D Pobrałam aplikację na tel do pisania i piszę tam, więc odpadło mi już przepisywanie i jakoś się wyrabiam:)
      Mam nadzieję, że skończysz szybko rozdział, a najlepiej 2, po 1 na opowiadanie:] (ja to mam wymagania:D)

      Usuń