18/09/2016

Beautiful killer - N (VIXX) - CZĘŚĆ II

                Siedziałam z Leo w restauracji, po jedzeniu, przy butelce czerwonego wina. Pokazał mi zdjęcie mężczyzny. A ja bardzo starałam się zachować spokój, nie patrząc na tę osobę, jak na mężczyznę, tylko jak na kolejny cel, co nie było w tym przypadku proste. Patrzyłam na prawdziwego przystojniaka.
- To Cha Hakyeon. Lat 26. Syn prezesa Davi Corporation, jednej z najbardziej wpływowych firm w Korei, jedyny jej dziedzic. Twoim zadaniem będzie się do niego zbliżyć, poznać jego nawyki, a potem wykraść zawartość laptopa tego przystojniaczka - o, więc Leo też zauważył, że Cha Hakyeon był bardzo przystojny... - to nie trudne, prawda? I chyba nie muszę tłumaczyć, czemu wyznaczam do tego zadania kobietę.
Uśmiechnęłam się, swoim najsłodszym uśmiechem.
- Oczywiście - odpowiedziałam - wykonam to zadanie perfekcyjnie - obiecałam.
Byłam wdzięczna losowi, że to nie kolejne zlecenie zabójstwa. Znów zyskałam trochę więcej czasu. Nie wiedziałam jeszcze, że w tym momencie podpisałam na siebie wyrok.
                Następnego dnia ostro zabrałam się do roboty. Przeczytałam w internecie notatki z prasy, artykuły i mnóstwo innych informacji o Davi Corporation oraz o rodzinie prezesa. Państwo Cha byli małżeństwem od trzydziestu czterech lat, po siedmiu przeżyli poważny kryzys, podpisali już dokumenty rozwodowe, gdy niespodziewanie okazało się, że pani Cha jest w ciąży. Kilka miesięcy później przyszedł na świat Hakyeon, jedyny spadkobierca pana Choi. Na zdjęciach, które znalazłam w sieci i na tym, które pokazał mi Leo, mój cel sprawiał wrażenie szczęśliwego, beztroskiego, chłopięcego. Ubrany w jeansy, koszulkę, uśmiechnięty. Jak się zdziwiłam, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam go na żywo. Siedziałam w parku naprzeciwko głównej filii Davi Corporation, stąd mogłam obserwować wejście i sama pozostać niezauważoną. Założyłam perukę z krótkimi włosami, znów przebrałam się za studentkę. Hakyeon zjawił się kilka minut po siódmej rano (a ja chciałam zaczynać obserwację od ósmej! Jak dobrze zrobiłam, zmieniając plan). Wysiadł na parkingu ze swojej luksusowej bryki, ubrany w idealnie skrojony, trzyczęściowy garnitur, w ciemnych okularach na oczach. W ręce trzymał telefon komórkowy. Wybrał jakiś numer. Odczekał zapewne kilka sygnałów i zrezygnowany się rozłączył. Schował telefon do teczki zabranej z tylnego siedzenia samochodu. Wypalił trzy papierosy i wszedł do budynku firmy. A ja uświadomiłam sobie, że to nie ten sam człowiek, którego znałam ze zdjęć. To człowiek złamany, rozczarowany życiem, zrezygnowany. Współczułam mu, tak, jak nigdy nie współczułam sobie. Zobaczyłam go ponownie, kiedy opuszczał firmę, dochodziła godzina dwudziesta druga. Wsiadł w samochód i odjechał. A ja podążyłam za nim swoim wozem. Hakyeon wstąpił do jednej z drogich restauracji. W samochodzie przebrałam się w elegancki kostium, założyłam blond perukę. Zajęłam stolik w rogu lokalu, za Hakyeonem. Zamówiłam coś do jedzenia i przypatrywałam mu się. Spoglądał niecierpliwie na zegarek, jakby kogoś wyczekiwał i jakby jednocześnie był pewien, że ta osoba i tak nie przyjdzie. Wypił kilka kieliszków wódki, zjadł wołowinę na ostro. Słyszałam, jak kelnerka dziękowała mu za zostawienie jej sporego napiwku. Podążając za Hakyeonem trafiłam do podejrzanej dzielnicy kasyn i nocnych klubów. Zastanawiałam się, czy jeszcze raz nie zmienić ubrań, aż wreszcie uznałam, że w restauracji Hakyeon nie zwrócił na mnie uwagi i nie ma opcji, by mnie rozpoznał. Wstąpiłam za nim do jednego z kasyn. W tym tłumie nie trudno pozostać anonimową. Przyglądałam się Hakyeonowi, sącząc drinka. Grał z jakimiś ludźmi, najwyraźniej się nie znali, nie byli umówieni. Radził sobie nieźle i zgarnął szybko pokaźną sumkę. Wypił jeszcze dwa kieliszki wódki. Znów wsiadł w samochód i pojechał do domu, swojego ekskluzywnego apartamentu. Po kilku dniach przekonałam się, że to codzienny plan Hakyeona: przyjechać do firmy, wypalić trzy papierosy, zjeść w drogiej restauracji, odwiedzić swoje ulubione kasyno. Znając jego przyzwyczajenia, mogłam przystąpić do działania. Pokazałam mu się w swoich naturalnych włosach, w czerwonej sukience, wysokich, czarnych szpilkach, z lekkim makijażem. Wygrał akurat trochę pieniędzy i pił wódkę. Usiadłam obok i zagadnęłam go.
- Wygrał pan. Przyglądałam się pana grze. Tak ryzykownie może grać tylko ktoś bardzo bogaty, albo bardzo zdesperowany. Która opcja odpowiada panu? Obie?
Popatrzył na mnie z lekkim zaskoczeniem, zmierzył wzrokiem i... zatrzymał spojrzenie na mojej twarzy.
- Zgadła pani.
- W obu przypadkach! A więc podwójna nagroda dla mnie!
- Naprawdę nie wiem, co mógłbym pani w ramach nagrody zaproponować. Chyba nie swoje nudne towarzystwo.
- Nie uważam pana towarzystwa za nudne.
Cholera, czemu nie spuszcza ze mnie wzroku?! To niebezpiecznie. Choć jestem dobrą aktorką, w takich sytuacjach zaczynam się obawiać, że ktoś przejrzy moje zamiary...
- Skoro tak, chętnie postawię pani drinka.
- A ja chętnie go wypiję - przyznałam z uśmiechem. 
Po chwili sączyliśmy drinki.
- Cha Hakyeon - wyciągnął rękę, przedstawiając się.
- Kim Daisy.
Gdy podałam mu swoją, pocałował ją. Nie dość, że przystojniak, to jeszcze dżentelmen...
- Daisy? - powtórzył.
- Mam amerykańskie korzenie - skłamałam.
- Ach, tak - chwilowe milczenie - odnoszę wrażenie, że jesteś bardzo młoda...
- Mam dwadzieścia dwa lata. A ty?
- Dwadzieścia sześć. Czego taka młoda osoba, jak ty, poszukuje w tak okropnym świecie? - zapytał, rozglądając się wokół.
Odpowiedziałam może zbyt wyzywająco:
- Towarzystwa bogatego i zdesperowanego mężczyzny. Ja... przyjechałam do Korei studiować, moi rodzice zostali w Ameryce, nie mam tu nikogo.
- Nie masz przyjaciół?
- Nie.
- To niemożliwe. Jesteś miła, ładna...
- Ty też. Jesteś bardzo przystojny, a siedzisz tutaj sam, zupełnie sam!
- Lubię samotność.
- A ja ci ją tak bezczelnie odebrałam.
- Nie... Nie jesteś bezczelną osobą.
- Tak? A jaką myślisz, że jestem?
- Zagadkową.
-  Czy ty... lubisz zagadki?
Chyba go spłoszyłam. Dokończył swojego drinka i wstał. 
- Powinienem wracać. Jutro o ósmej muszę być w pracy.
Yhmm o ósmej, a jesteś tam codziennie kilka minut po siódmej... pomyślałam.
- Rozumiem.
- Odwiózłbym cię, tylko... nie biorę pasażerów, kiedy wsiadam do samochodu po alkoholu. Wolę ryzykować swoim życiem, niż czyimś.
- Ja nie mam nic przeciwko, by zaryzykować życie - powiedziałam.
Prawda była taka, że nie miałam wyboru, musiałam ryzykować je codziennie.
- A więc zapraszam w podróż ku śmierci - podsumował Hakyeon melancholijnie.
Nie zabiliśmy się po drodze. Dotarliśmy bezpiecznie do jego apartamentu. To, że tam skończymy, było do przewidzenia. Wsiedliśmy do windy, gdzie unosiła się dusząca mieszanina perfum i ruszyliśmy na dziesiąte piętro. Wnętrze mieszkania umeblowane było skromnie lecz, choć dość surowo, gustownie. Zrzuciłam z nóg szpilki, Hakyeon też jeszcze w przedpokoju pozbył się butów oraz marynarki. Skierowaliśmy swoje kroki do sypialni. Całowaliśmy się niespiesznie, z jakimś zobojętnieniem, a mimo tego poczułam przeszywające mnie dreszcze podniecenia. Z Leo czegoś podobnego nie przeżywałam. Jeżeli wywoływał we mnie dreszcze, to tylko ze strachu. Hakyeon ostrożnie odpiął mi sukienkę i uwolnił z jej fałd moje chude ramiona. Stałam wtulona w niego już jedynie w bieliźnie. Nie pozostawałam mu dłużna. Rozpinałam jego koszulę niespokojnymi dłońmi, majstrowałam przy spodniach, by powoli ich go pozbawić. Hakyeon przechylił mnie lekko i ułożył na łóżku z baldachimem. Było tak cudownie miękkie. Uśmiechnęłam się do Hakyeona. Po chwili położył się na mnie. Pozwoliłam, by zdjął mi bieliznę. Nie pierwszy raz spałam z przypadkowym facetem dla zdobycia jego zaufania. Ale nigdy jeszcze nie czułam się tak obnażona i bezbronna. Patrzyłam na szczupłe ciało Hakyeona. W jego oczach zobaczyłam coś mrocznego. Nie zdążyłam lepiej się przyjrzeć, gdy przytulił mnie i się rozpłakał. Szlochał głośno i rozpaczliwie, jak dziecko. Poczułam, że jego erekcja opadła. Nie wiedziałam, co powiedzieć, co zrobić, pierwszy raz widziałam płaczącego mężczyznę. Po prostu pozwoliłam się przytulać, podczas gdy płakał. Spędziliśmy tak chyba z godzinę, albo tylko mi się zdawało, że to była godzina, a w istocie zaledwie kilkanaście minut.
- Przepraszam... - powtarzał Hakyeon.
Pogłaskałam go po głowie, jakbym głaskała maleńkiego szczeniaczka.
- To nic. Naprawdę. To nic.
Hakyeon odwrócił się ode mnie i przez chwilę myślałam, że wolałby, żebym sobie poszła. Nie poszłam. Zasnęłam, czując się dziwnie bezpiecznie, mimo że byłam w sypialni obcego mężczyzny (no może nie zupełnie obcego, bo obserwowałam go od kilku dni). Obudziłam się w jego ramionach. Pieścił mnie, dotykał tak ostrożnie, jakbym miała się rozpaść na kawałki. Chciałam coś powiedzieć, tylko znowu nie wiedziałam co i postanowiłam nie niszczyć uroku tej niepowtarzalnej chwili. Zauważyłam, że Hakyeon już nie wyglądał tak mrocznie i niepokojąco. Nic nie zostało z jego nocnego smutku. Zdjął bokserki. Jęknęłam, kiedy wszedł we mnie. Miałam wrażenie, że jeszcze nigdy niczego nie odczuwałam tak intensywnie, jak Hakyeona w sobie. Jakby przez moje ciało przechodził prąd, pobudzając każdy nerw. Jęczałam, wiłam się, krzyczałam, myślałam, że eksploduję. Hakyeon zarzucił sobie na ramiona moje nogi, kilka ostatnich ruchów wykonał tak szybko, że dostałam zawrotów głowy i na chwilę straciłam wszystkie zmysły. Później uświadomiłam sobie, że był to orgazm, pierwszy w moim życiu prawdziwy, nieudawany. Zalała mnie fala gorąca, otrzymałam ciepło, którego nie dawał mi Leo, ono rozbudziło w moim wnętrzu wrażliwość, tkliwość, o jaką nigdy się nie podejrzewałam. Przewróciłam Hakyeona na plecy, usiadłam na nim, przejęłam inicjatywę. Kochaliśmy się. Byłam głośna, jak poprzednio, w przeciwieństwie do Hakyeona, ten tylko głośno łapał powietrze. Doszedł, zanim ja zdążyłam. Opadłam na niego zmęczona, choć nadal nienasycona. Hakyeon zapytał, co bym chciała na śniadanie. Po wszystkim zachowywaliśmy się, jakbyśmy byli starym, dobrym małżeństwem. Gdy się kąpał skopiowałam dysk jego laptopa. 
                Spotykaliśmy się często, po jego pracy, w restauracji. Płacił za mnie, zabierał do kasyna, potem do siebie. Starałam się wyciągnąć z niego jak najwięcej informacji o firmie. Wypełnił moje dni, od rana o nim myślałam, jak o zleceniu i jak o mężczyźnie. Miałam wrażenie, że wreszcie znalazłam w życiu cel, choć sama jeszcze nie umiałam go sprecyzować. Pewnego dnia siedziałam z Hakyeonem na tarasie w jego apartamencie, jedliśmy lody, karmiliśmy się nimi wzajemnie. Wtedy zauważył:
- Daisy, nie dosłyszysz na lewe ucho.
Poczułam, że przeszedł mnie chłód, mimo że wieczór był naprawdę ciepły. Odwróciłam twarz, by nie dać nic po sobie poznać i znów spojrzałam na Hakyeona.
- Wolałabym o tym nie rozmawiać - powiedziałam i chyba wtedy zrozumiał, że w moim życiu wydarzyły się złe rzeczy, o których chciałabym nie pamiętać.
- Byłaś kiedyś w Paryżu? - zapytał zaraz potem.
- Nie, nie byłam.
- Polecimy tam? Na kilka dni.
- Ja... mam studia - powiedziałam.
- Na weekend. Chcę odpocząć od tego wszystkiego, chociaż przez chwilę niczym się nie zadręczać - namawiał mnie.
Chciałam zapytać, czym się zadręcza, lecz uznałam, że dostałabym taką samą odpowiedź, jaką ja mu dałam. Że wolałby o tym nie rozmawiać.
- Yhmm, muszę się zastanowić - przyznałam, co znaczyło w rzeczywistości: muszę pogadać z Leo. 
Przyszedł do mnie niespodziewanie dwa dni po tej rozmowie z Hakyeonem. Zaciągnął do sypialni i zrobił to tak, jak zwykle. A ja chyba jeszcze nigdy nie byłam taka obojętna.
- Zaspokaja cię. Już mnie nie potrzebujesz - powiedział lodowato.
- Kto?
- Cha Hakyeon.
- Przecież sam uważasz uwodzenie wroga za najskuteczniejszą metodę zdobywania informacji.
- Masz oddawać mu ciało, nie serce.
- O! Ktoś chyba jest zazdrosny! - próbowałam rozładować atmosferę, żartując.
Leo się zdenerwował. Dał mi klapsa, czego wcześniej nie robił i podniósł głos:
- Jeśli się w tę relację zaangażujesz, jak chcesz dobrze wypełnić zadanie?! To jedyny powód, czemu masz trzymać Hakyeona na dystans. Zazdrość? - prychnął - ja miałbym być o ciebie zazdrosny?! Nie zapominaj, nie znaczysz dla mnie więcej, by przy twojej najmniejszej pomyłce nie przestrzelić ci tej przemądrzałej główki.
Nie wiedziałam czemu, w moich oczach pojawiły się łzy. Nie powiedział nic, czego sama bym o sobie nie myślała, ani nie uderzył mnie tak mocno, bym miała powód się rozpłakać.
- Już stałaś się przez niego przewrażliwiona! - zawołał.
- Przepraszam...
- Nie przepraszaj. Po prostu ogarnij się i nie rób tych maślanych oczek, bo zaczynasz mnie wkurwiać. Ach i jeszcze jedno: zleceniodawca kazał założyć podsłuch w telefonie Hakyeona. Zajmij się tym - z tymi słowami skierował się do drzwi, a ja jakoś tak nieoczekiwanie nabrałam odwagi:
- Szefie!
- Tak?
- Cha Hakyeon poprosił, bym leciała z nim na weekend do Paryża. Obawiam się, że jeżeli tego nie zrobię, przestanie mi ufać.
- Widzę, że bardzo chcesz lecieć.
- Nie ukrywam, że skoro zleceniodawca wymyśla coraz to nowsze zadania, wzbudzenie podejrzeń Hakyeona mogłoby być fatalne w skutkach.
- Ok. Leć. Nie zapomnij mi kupić pamiątki - dodał ironicznie.
Kiepski nastrój minął mi w jednej chwili. Zadzwoniłam do Hakyeona i oznajmiłam, że polecę z nim choćby na koniec świata. Zarezerwował bilety do Paryża na przyszły weekend. To były najszczęśliwsze dni w moim życiu. Wiedziałam o tym, przeżywając je i z tego powodu nie potrafiłam się nimi w pełni cieszyć. Jeżeli ten czas minie, więcej nie poczuję się tak szczęśliwa. Hakyeon o nic nie zapytał, choć widział, że moja radość podszyta była przygnębieniem. Powiedział tylko, że nie przeszkadza mu ta melancholia i, że wszystko w życiu powinno być słodko-gorzkie, by najlepiej i najintensywniej tego doświadczyć. Spacerowaliśmy po Champs Élysées, kiedy niespodziewanie złapał mnie za rękę, robiliśmy sobie zdjęcia, wykupiliśmy bilety na wieżę Eiffla, spacerowaliśmy wieczorem bulwarami nad Sekwaną. Nocami kochaliśmy się i dzieliliśmy wzajemnie swoim ciepłem. Hakyeon kupił mi mnóstwo ubrań, oryginalnych perfum, ja czułam się winna, przyjmując to wszystko, a jednocześnie nie chciałam odmawiać i sprawiać mu przykrości. Od jedzenia w ekskluzywnych, francuskich restauracjach przytyłam kilka kilo. Przeglądałam się w lustrze i myślałam o tym, że nigdy nie wyglądałam lepiej. Wróciłam do Seulu wypoczęta, uśmiechnięta, zrelaksowana. Zaraz spotkałam się z Leo. Zaprosił mnie do swojej willi, przeleciał, a ja znowu udawałam orgazm, by go zadowolić. Nie nakrzyczał na mnie i nie dostałam klapsa, to już coś, uznałam, nie przeczuwając, że dopiero nadejdzie katastrofa.
- Założyłam podsłuch. Hakyeon się kąpał, a ja go spokojnie zainstalowałam.
- Gratuluję. Musiałaś lecieć do Paryża, by wykonać tak proste zadanie...
- Szefie...
- Lepiej daj mi prezent.
- Słucham?
- Powiedziałem, żebyś nie zapomniała kupić mi pamiątki.
O Boże! Zapomniałam!
- Ja nie jestem wystarczającym prezentem? - ułożyłam się w prowokującej pozycji.
Zwykle to działało na Leo. Nie dziś.
- Zleceniodawca wyznaczył kolejne zadanie i ty je wykonasz - oznajmił obojętnie - masz zabić Cha Hakyeona. Jeszcze w tym tygodniu.
Pomyślałam, że bolałoby mniej, gdyby Leo wyrwał mi serce.


OD AUTORKI:

Spędziłam ostatnio 12h w pociągu, co przeznaczyłam na napisanie drugiej części tego opowiadanka. Jak obiecywałam, pojawia się wreszcie N :D 

Będę wdzięczna za opinie:)


13 komentarzy:

  1. Kocham to opowiadanie!!! Tak trzyma w napięciu!:)))
    Powiem szczerze, że spodziewałam się, iż N zostanie celem. Ale Daisy mnie naprawdę zaskoczyła! Potrafi nieźle grać i kombinować. Niełatwo jest nawiązać tak niewinną rozmowę z obcym mężczyzna. Hakyeon jest w tym opowiadaniu wspaniały i juz życzę tej dwójce szczęścia;) Leo to mnie przeraża jeszcze bardziej... Ciekawe kto chce sprzątnąć N'a i dlaczego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Leo jest w tym opowiadaniu typowo negatywną postacią, musisz mi to wybaczyć :D Racja, to że N będzie celem było dość przewidywalne, za to w 3ciej części możesz się spodziewać więcej niespodzianek :D Tylko jeszcze nie wiem, kiedy uda mi się to napisać:p A napięcie staram się utrzymywać:)

      Usuń
    2. Wybaczam, ponieważ takie postacie też są potrzebne;) A Leo nawet do takiej pasuje;) To super, że będzie więcej niespodzianek, bo opowiadanie naprawdę trzyma cały czas w napięciu:))) Ach... już chcę następną część...

      Usuń
  2. No nieźle !
    Po prostu kocham to opowiadanie. dziewczyna jest niezłą flirciara a reakcja N była zaskekujaca (choć od początku podejrzewałam że będzie celem) mimo wszystko mam nadzieje ze im sie ułoży^^. Co do Leo to bardzo mi pasuje taki mroczny. Przypuszczam ze jeszcze namiesza między Daisy a N.

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest genialne opowiadania! To tło czarne w gwiazdki te wszystkie kolory dobrane idealnie pasują do tych postów. Odzwierciedlają ...zabrakło mi słowa ;) Idealnie wszystko jest skomponowane, to tło i kolory razem wzięte z tym opowiadaniem dodają jeszcze bardziej tych uczuć: mroczne, zagadkowe. Świetne ten kryminalny klimat jest przegenialny! Naprawdę! I szczerze mogę powiedzieć że to opowiadanie jest lepsze niż książki , które ostatnio przeczytałam. Uważam , że właśnie brakuję w świecie książek takich młodych pisarzy, którzy inaczej postrzegają na świat i brakuje tej świeżości i zaskakujących chwil. Większość książek a mało czytam przyznam przeczytałam do połowy a potem odłożyłam po jakimś czasie przeczytałam końcówkę, bo większość rzeczy mogłam się domyślić. Krótko mówiąc w świecie książek potrzeba nowej krwi! ;) P.S Czekam na dalsze części niesamowicie wciągające opowiadanie ^_^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, aż nie wiem, co powiedzieć, bo nie spodziewałam się, że komuś może się tak spodobać, co piszę:) Chciałabym kiedyś wydawać książki, oczywiście nie ff o gwiazdach kpopu xD
      Akurat to opowiadanie miało być one shotem, a wyszło na 3 części, więc została tylko ostatnia.
      Chociaż skoro podobno dobrze mi wychodzą kryminały, to może coś w tym stylu jeszcze wymyślę:)

      Usuń
    2. Wiesz co jest taka stronka Ridero https://ridero.eu/pl/ zobacz sobie i może wydasz tam swoją książkę, może problem w tym że nie za darmo ale naprawdę fajne ''wydawnictwo'' ja też tam mam plan wydać jakieś opowiadanie. Chociaż jeden egzemplarz by mieć jakąś pamiątkę czy coś w tym rodzaju. Tam są różne szczegóły możesz zaplanować okładkę ale jest też możliwość wydania książki , opowiadania z bloga. Musisz tam tylko jakiś link czy coś skopiować.

      Usuń
    3. Bardzo chętnie tam zerknę:) Akurat to, co zamierzałabym wydać dopiero się przepisuje, a nie zaszkodzi powoli szukać "wydawnictwa". Dziękuję za podpowiedź:) I życzę ci, żebyś też coś wydała, bo bardzo ciekawie piszesz!

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo, i powiedz kiedy kolejna część tego opowiadania, bo już nie mogę wytrzymać po nocach myślę nad różnymi wersjami wydarzeń. I mam jedno prawdopodobne jestem ciekawa czy się sprawdzi. Pisz jak najszybciej. Bo umieram z ciekawości. Ta Daisy nie złe z niej ziółko, lubię tą bohaterkę. Ten Leo jest idiotą, ale czuję , że chyba ją pokochał, a ten Hakyeon wydaje się być fajny, właściwie nie wiem kogo wolałabym czy Leo czy Hakyeon, wiem że Leo to negatywna postać, ale nawet miłość może pokonać tak skamieniałe serce. ;)

      Usuń
    5. O, jestem ciekawa co podejrzewasz:) Masz dobre przypuszczenia, choć mam nadzieję, że uda mi się trochę czytelników zaskoczyć tym, dokąd ta miłość zaprowadzi Leo:) I jak na tym wyjdzie Hakyeon...
      Postaram się zabrać za 3cią część przez weekend!

      Usuń
  4. Kur..cze... - TYLE POWIEM I CZYTAM DALEJ

    OdpowiedzUsuń
  5. And the plot thickens! Robi się coraz ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń