28/09/2016

school of hard knocks (rozdział 18)

THE GIRL WHO LAUGHS THE LOUDEST

Moon Joonwon (Joowon)

                Gyuri krążyła po pokoju. Już kiedy do mnie zadzwoniła, pytając, czy mógłbym wpaść, wydawała się jakaś zdenerwowana.
- Przepraszam, że otworzyłam ten list. Był zaadresowany na redakcję. Pomyślałam, że może ktoś zrobił mi żart i bez sensu cię o tym informować. A jak już go przeczytałam... wiedziałam, że powinnam ci go natychmiast przekazać.
Tak szczerze to przestałem jej słuchać, chwyciłem list i zacząłem czytać.

Drogi Moon Joonwonie,
mimo ważnych informacji, które mam panu do przekazania, chcę pozostać osobą anonimową. Choć nie ujawniam swojego nazwiska, mogę przysiąc, że moja szokująca wiadomość jest prawdziwa. Park Jiyeon, uczestnik telewizyjnego show School of hard knocks ukrywa swoją prawdziwą płeć. Członkini grupy Boyfriend z powodu nie przyjęcia jej do kilku wytwórni jako kobiety, postanowiła udawać mężczyznę. Posiada fałszywy dowód osobisty, sfałszowała też wyniki badań, wysyłając na nie swojego kolegę. Powtarzam, że chcę zachować anonimowość, stąd pomysł, by wysłać list do czasopisma, w którym redaktorką jest pana przyjaciółka. Nie wiem, co uczyni pan z tą informacją, ja po prostu czuję się w obowiązku poinformować odpowiednie osoby o popełnieniu przestępstwa.
Z poważaniem,
Życzliwa Dusza.

                Moje zaskoczenie było tak wielkie, że odzwierciedliło się w rzuceniu kartki na podłogę i gwałtownym wybuchu śmiechu.
- O fuck. Gyuri, to naprawdę jest jakiś żart - powiedziałem.
Przyglądała mi się, jak zwykle poważna i jakby skrępowana.
- Tak. Też pomyślałam, że to nieprawdopodobne. Mimo wszystko wolałam ci przekazać ten list, jakby nie było, ktoś wysłał go do ciebie.
- Nie rozumiem czemu nie skontaktował się z producentem. Albo z menadżerem Boyfriend. Z kimkolwiek z trenerów. No kurde! - próbowałem zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, jeszcze raz przeczytałem list. Wydawał mi się równie niedorzeczny.
- Bo chciał pozostać anonimowy. Dzięki skandalowi, że jesteśmy parą mógł się o mnie dowiedzieć i zaadresował list na redakcję, domyślając się, że ci go przekażę.
- No tak, chce pozostać anonimowy, żeby nie odpowiadać za ten idiotyczny żart.
- Albo chce ukryć swoją tożsamość przed Jiyeonem, jeżeli to, co pisze, jest prawdą.
- Jak to może być prawdą?! Jak baba może udawać chłopaka tak, żeby pięciu innych chłopaków przebywających z nią 24/7 się nie zorientowało!
Gyuri wzruszyła ramionami.
- Ja tylko przekazałam ci list. Zrób z nim, co uważasz za stosowne. Jeśli uważasz, że to żart, zignoruj go - wypowiedziała się.
- Cholera, Gyuri! - zdenerwowałem się niepotrzebnie - kiedyś taka nie byłaś. Udzielałaś mi wsparcia. Ostatnio tylko snujesz się jak cień i robisz wszystko, by nie zwracać na siebie uwagi. Kiedy ja chcę się dowiedzieć, co ty uważasz, proszę cię o opinię!
W jednej chwili zrobiło mi się głupio, że tak na nią nakrzyczałem. Niczym sobie nie zasłużyła. Rzeczywiście, ostatnio zachowywała się dość... dziwnie. Była jakby wycofana, nie chciała wychodzić z domu, nie chciała powiedzieć, co ją dręczy, wymawiała się zmęczeniem, podczas gdy czegoś najwyraźniej się bała.
- Nie odzywaj się do mnie tym tonem. Jeżeli coś ci się nie podoba to po prostu znajdź sobie inną, żeby cię wspierała - oznajmiła Gyuri lodowato, posyłając mi ostrzegawcze spojrzenie.
Przez moment odniosłem wrażenie, że wystarczy ją tylko sprowokować, by stała się niebezpieczna. A potem zażenowałem się swoimi podejrzeniami. Ok, choć niewiele wiedziałem o mojej dziewczynie, to spotykaliśmy się rok. Przez ten czas powinienem mniej-więcej poznać jej reakcje. Lecz czasami nadal mnie zaskakiwała.
- Przepraszam. Jestem po prostu totalnie zaskoczony... - wolałem jej, rzecz jasna, nie prowokować - chcę wiedzieć, co ty byś zrobiła w tej sytuacji.
Gyuri natychmiast też się uspokoiła. Co więcej, podniosła list i usiadła z nim przy mnie.
- Porozmawiałabym z MC Mong'iem - powiedziała - we mnie też treść tego listu wzbudza jedynie rozbawienie. Nieprawdopodobna historia. Ale jako redaktorka wiem, że nieprawdopodobne historie się zdarzają. Jeżeli MC Mong stwierdzi, że to żart, trudno, ty chociaż będziesz mieć spokojne sumienie.
- Może i tak...
- Jiyeon sprawia wrażenie bardzo delikatnego. Zauważyłam to, oglądając School of hard knocks. Ma kobiece ruchy, czasami jakby... kobiecy głos.
- Kiedy o tym mówisz, też to tak widzę... Albo jesteśmy zbyt sugestywni, albo naprawdę dzieje się coś podejrzanego... Zaraz porozmawiam z MC Mong'iem.
- Tak zrób.
- Ach i jeszcze jedno: nie wymieniłbym cię na żadną inną, głuptasku - pocałowałem ją w czoło i poczochrałem jej włosy.
Wreszcie się zaśmiała.
- To dobrze, bo ja nie pozwoliłabym ci odejść - rewanżując się za te dziecinne pieszczoty, złapała mnie za policzki i zmusiła, bym głośno wypuścił powietrze, powodując przy tym charakterystyczny, nieprzyjemnie kojarzony dźwięk.


Shin Donghyun (MC Mong)

                - Po prostu nie wierzę - powiedziałem, bo tylko na tyle było mnie w tym momencie stać i spróbowałem podsumować bilans tego dnia, choć dopiero się zaczął - ledwo się dowiedziałem, że Yong Junhyung został wczoraj pobity, ktoś wysyła do twojej dziewczyny list i twierdzi, że Park Jiyeon to baba?
Joonwon odpowiedział westchnieniem.
- Też nie wiem, co mam o tym sądzić -przyznał - wiedziałem tylko, że powinienem ci to pokazać.
- Cholera - zakląłem - przecież nie mogę mu kazać zdjąć gaci i udowodnić wszystkim, że jest facetem!
- Nie możesz - zgodził się Joonwon.
- Nie pomagasz.
- A jak mam ci pomóc? To chyba jedyny sposób. Ewentualnie możesz mu powiedzieć, żeby powtórzył badania lekarskie i nadzorować, czy niczego nie kombinuje.
- To już jest jakaś myśl - stwierdziłem - jeżeli Jiyeon odmówi wykonania badań, sprawa będzie podejrzana. Tylko co to da? Podejrzenia nic nie rozwiążą. Potrzebne są dowody... Muszę powiedzieć o wszystkim Stephie - zdecydowałem - niech porozmawia z Jiyeonem. Może on wie, że ktoś zrobił mu głupi żart, może wie, kto. To by wiele ułatwiało.
Ten pomysł wydawał mi się póki co najrozsądniejszy. Poprosiłem Joonwona, żeby zachował wszystko dla siebie. Nie ma powodu rozgłaszać czegoś, co jest jeszcze niepotwierdzone.
- Czyli też w to nie wierzysz? - zapytał Joonwon.
- Staram się w to nie wierzyć - odpowiedziałem.

***

                Odwiedziłem Stephanie w jej pokoju na terenie kompleksu. Wyglądała na zaskoczoną moją niezapowiedzianą wizytą.
- Słyszałam, że Junhyung został pobity - przywitała mnie tymi słowami.
- Tak, to prawda. Wysłałem go do szpitala. Jak trochę odpocznie, poprosimy makijażystkę, by zakryła jego siniaki i będziemy udawać, że po prostu chorował.
- Sprytnie - przyznała Stephanie - a... w sumie... to czemu do mnie przyjechałeś?
Chyba wyczuła, że stało się coś, co dotyczy jej lub kogoś z Boyfriend. Gdyby to nie było nic pilnego, zadzwoniłbym, a nie zjawiał się osobiście.
- Lepiej, żebyś usiadła - powiedziałem - bo zaraz i tak to zrobisz.
- Zaczynam się bać...
- Czytaj - powiedziałem, podając jej list - przyszedł do czasopisma dziewczyny Moon Joonwona. Dotyczy jednego z twoich podopiecznych.
Stephanie zmarszczyła czoło. Czytała chyba kilka razy, bo sporo czasu wpatrywała się tępym wzrokiem w list.
- Przecież to bzdury! - roześmiała się.
- Yhm, a pamiętasz jak pierwszego dnia Junhyung znalazł w torbie Jiyeona wibrator?
- Nooo, przyjaciele zrobili mu żart. I pewnie wymyślili kolejny - oddała mi list, jakby w ogóle nie chciała go widzieć.
- A co jeśli to prawda i Jiyeon nas wszystkich oszukał... oszukała? Może rzeczywiście tylko postanowiła udawać chłopaka. A zmuszona do nieutrzymywania kontaktów erotycznych, załatwiła sobie wibrator.
- Ja też nikogo nie mam, a nie używam wibratora - skomentowała Stephanie.
- Ok, może troszeczkę mnie poniosło. Tak, czy siak, musisz to sprawdzić.
- Co muszę sprawdzić?
- Jego tożsamość.
- Przepraszam bardzo, JAK?
- To już mnie nie interesuje. Porozmawiaj z nim, postaraj się go zaskoczyć swoimi podejrzeniami, potem pokaż list. Ach i zrób to tak, by nikt się nie zorientował, o co chodzi. Lepiej nie wywoływać skandalu.
- Czemu ty z nim nie porozmawiasz? No sorry, mam do niego podejść i zapytać, jesteś babą, czy facetem?! - wybuchnęła Stephanie.
Nie spodobało jej się chyba to zadanie.
- Umiesz się dogadać z ludźmi. Przekonałaś Youngmina, by wyszedł, jak zamknął się w toalecie.
- Oszaleję.
- Poproś Jiyeona, by powtórzył badania u lekarza, którego mu wyznaczymy.
- A jeżeli odmówi? To da nam odpowiedź. A jednocześnie niczego mu nie udowodnimy.
- Też się nad tym zastanawiałem. Wówczas zagrozimy, że oddamy list policji, by znaleźć winnego tych "oczernień". Jeżeli to nie oczernienia, Jiyeon pewnie się wystraszy, że autor ma dowody na potwierdzenie swoich słów.
- Gdyby tak było, to czemu nie zgłosiłby się z nimi, zamiast wysyłać list i ukrywać swoje nazwisko?
- Widocznie nie chce, by Jiyeon odkrył, kto go zdradził.
- Jezu, mówisz o tym tak, jakby to była prawda.
- Bo to może być prawda.
- Co wtedy zrobisz? - zapytała Stephanie z powagą - co zrobisz, gdyby się okazało, że Jiyeon nas wszystkich oszukiwał?
Odpowiedziałem szczerze, że nie wiem.


Lee Stephanie

                Postanowiłam porozmawiać z Jiyeonem. Kazałam mu do mnie przyjść po ostatnich zajęciach. Przyszedł i tłumaczył, że nie zdążył jeszcze się wykąpać. Był wyluzowany i spokojny, jak zwykle. Rozsiadł się na moim łóżku z szeroko rozstawionymi nogami. Nie przeszłoby mi przez myśl, że to typowo męskie zachowanie mogłoby być udawaniem.
- Powtórzysz badania. Przydzielimy ci lekarza, do którego się zgłosisz - powiedziałam i usiadłam obok.
Widziałam, że Jiyeon zadrżał. A to mogło oznaczać jedynie, że coś ukrywa. Tylko co? I czemu ten cholerny MC Mong akurat mi kazał się tego dowiedzieć?!
- Ale jak to? - zapytał - jest coś nie tak z moimi wynikami?
- Powiem szczerze: podejrzewamy, że są podrobione. Aby to wykluczyć, po prostu je powtórz. Nie myśl, że cię oskarżamy o oszustwo, chcemy tylko być pewni.
- Czego pewni? Nie rozumiem! - oburzył się - czy ja jestem na coś chory?
- Nie, Jiyeon, wszystko ok. Staramy się tylko potwierdzić, że informacja, która do nas dotarła, jest nieprawdziwa.
- Jaka znowu informacja?!
Krzyczał. Uspokoił się, kiedy dotarło do niego, że nie powinien się denerwować, bo tylko ściąga na siebie większe podejrzenia - o co w tym wszystkim chodzi? - dodał, spokojniej.
- Ktoś twierdzi, że ukrywasz swoją prawdziwą płeć - odpowiedziałam.
Zrozumiałam, że nie uda mi się niczego dowiedzieć, nie wykładając naraz wszystkich kart. Jiyeon się zaśmiał, potem zbladł, chyba go zatkało.
- Że niby... ja jestem laską?! - zapytał z niedowierzaniem.
- Powiedziałam: ktoś tak twierdzi, a my musimy to wykluczyć. Wystarczy, że pójdziesz na badania.
- Kto? Chyba jakiś totalny debil! Nudzi mu się i jaja sobie robi.
- Nie wiadomo, kto to.
- Co?! Wierzycie anonimowi? No naprawdę...
- Czy ja powiedziałam, że mu wierzymy? Umów się do lekarza, którego ci przydzielimy, zrób badania i załatwione.
- Nie chcę. Już przecież jedne zrobiłem, wystarczy.
- Wiesz, że jak odmówisz, to tak, jakbyś wszystko potwierdził? - ostrzegałam go.
Nic sobie z tego nie robił. Był zdenerwowany i uparty.
- Nie jestem laską. I nie potrzebuję tego udowadniać. Myślicie, że przez dwa miesiące udawałbym chłopaka i nikt by niczego nie zauważył? A wcześniej, jako trainee? To, co sugerujecie jest śmieszne. I obraża mnie! Ja nie chcę w tym uczestniczyć! - postanowił.
Wstał, gotowy odejść. Chyba zapomniał, że jestem jego menadżerem i to ja kończę rozmowę. Złapałam go za rękę.
- Jeżeli odmówisz badań, zlecimy policji odnalezienie autora anonimu i osobiście z nim porozmawiamy - zagroziłam.
MC Mong twierdził, że to zadziała. Nic więcej nie miałam przygotowane. Oto moja ostatnia karta.
- Ja też chętnie z nim porozmawiam i dowiem się, czemu wymyśla o mnie tak niestworzone historie - odpowiedział Jiyeon, wyrwał rękę z mojego uścisku i wyszedł. A ja odkryłam, że nie wiem nic, czego bym nie wiedziała zanim przeprowadziłam z nim tę rozmowę. Zrozumiałam, że wyjaśnienie tej sytuacji jest trudniejsze niż się wszystkim wydawało.


Park Jiyeon (Boyfriend)

                Cała się trzęsłam. Jak ta... osika? Musiałam wybiec z pokoju Stephie, bo albo bym eksplodowała z nerwów, popłakała się, albo zdradziłoby mnie drżenie rąk. I tak miałam wrażenie, że jej nie przekonałam. Dałam się ponieść emocjom i nie przyjęłam tego na spokojnie. To pewnie wzbudziło w Stephie podejrzenia. Może gdyby tak mnie nie zaskoczyła... Gdybym wiedziała, że ktoś wysłał ten przeklęty anonim... Czy to by coś zmieniło? Zapewne nie. Zareagowałabym tak samo impulsywnie. Bo kto zachowałby spokój, czując, że jego życie rozpada się na kawałki? Próbowałam powstrzymać ten nieuchronny proces. Odmówiłam wykonania badań. Tym rzeczywiście tylko przyznawałam się do kłamstwa. Ale zaskoczyłam Stephie, zgadzając się na powiadomienie policji. Tym samym wydawałam na siebie wyrok. Znajdą autora anonimu i odkryją, że ich wszystkich oszukałam. Wylecę z programu. Każą mi zapłacić odszkodowanie. Poniosę odpowiedzialność prawną za posiadanie podrobionego dowodu osobistego i sfałszowanie wyników badań. Podsumowując: będę w przysłowiowej, wielkiej dupie. I nie zobaczę więcej Taemina. Jiyeon! Uspokój się. Myśl, powtarzałam sobie, wybiegając z dormu trenerów. Kto wysłał ten anonim? Ktoś, kto wie, że nie jestem facetem. Czyli appa, Minseok i Gayoon. Appa odpada. Minseok pomagał mi z wynikami, stał się współwinnym przestępstwa. Nie nakablowałby sam na siebie. A więc Gayoon. Moja przyjaciółka. Ufałam jej... Naprawdę miałam ochotę się rozpłakać. Zamiast tego pognałam na autobus. Po drodze wyobrażałam sobie, co jej powiem, a kiedy ją zobaczyłam, po prostu milczałam i wpatrywałam się w nią, tępo.
- Jiyeon! Co ty tu robisz?... C... coś się stało? - zapytała Gayoon.
I wtedy jej przywaliłam. Z pięści w twarz, nie powstrzymując sił. Zatoczyła się i złapała się ściany. Kiedy ma mnie spojrzała, zauważyłam, że krwawi z nosa. - Jiyeon... - jęknęła, gotowa się popłakać.
- Jak mogłaś! Jak mogłaś, ty zdziro! Ufałam ci! Wszystko zniszczyłaś! Zdrajczyni!!! - darłam się, okładając ją pięściami.
- Jiyeon, błagam, błagam!!! Za co? Nic nie rozumiem! Jiyeon, to boli! - beczała.
Wreszcie wykończona tą walką, poddałam się. Wstałam z podłogi, pozostawiając tam zwijająca się w bólu Gayoon.
- Nie udawaj, że nie rozumiesz. Najlepiej nic nie mów, wyjaśnij mi tylko dlaczego - zauważyłam, że i po mojej twarzy popłynęły łzy - dlaczego to zrobiłaś?
- Ale co? - powtarzała - to ty powinnaś mi to wytłumaczyć. Wpadasz tu i mnie bijesz... Za nic!
- Za nic? Wiem o wszystkim. Wiem, że ty wysłałaś tą wiadomość.
- Jaką wiadomość?!
- O tym, kim naprawdę jestem!!!
- O Boże! Dowiedzieli się?!
Odpowiedziałam jej kolejnym ciosem.
- Nie zgrywaj się! To ty im to wysłałaś!
- Odbiło ci? Ja? Po co?!
- O to chciałam cię zapytać.
- Ja niczego nie wysyłałam... Przysięgam... musisz mi uwierzyć.
Prychnęłam.
- Jak nie ty, to kto?
- Minseok.
- Monseok pomagał mi fałszować wyniki.
- To appa.
- Nie wiesz, co mówisz. Appa jest dla mnie jak prawdziwy ojciec.
- Jiyeon, to nie ja, to nie ja, naprawdę!
- Byłaś zazdrosna. Postanowiłaś, że jeżeli ty nie możesz wszystkiego mieć, to ja też tego nie będę miała.
- Zwariowałaś.
- Już wcześniej chciałaś mnie zniszczyć. Podłożyłaś mi ten pieprzony wibrator.
- Podłożyłam ci go, bo myślałam, że ci się przyda! Nie przewidziałam, że ktoś inny może to znaleźć!
- Taaa, pewnie - zaśmiałam się ironicznie - to nie podziałało, więc napisałaś list. Wiedziałaś, że tak możesz mnie zniszczyć.
- Nie chcę cię niszczyć! Jestem twoją przyjaciółką!
- Nie. Nie jesteś. I obiecuję, zapłacisz mi za wszystko.
Płacząc, wstałam i ruszyłam do drzwi.
- Jiyeon! - wołała Gayoon.
Nie reagowałam. Nie chciałam więcej jej widzieć, słyszeć. Śmiała jeszcze podejść do mnie i chwycić mnie za rękę.
- Przysięgam na wszystko, ja niczego nie wysyłałam. Pomogę ci się z tego wyplątać, dowiedzieć się, kto to zrobił...
Odepchnęłam ją i wyszłam, nie zaszczycając jej już ani jednym spojrzeniem.
Wróciłam do dormu i choć wydawało mi się, że trochę się ogarnęłam, chłopacy zaraz mnie otoczyli i obrzucili pytaniami:
- Co się stało? Gdzie ty się podziewałeś? O czym rozmawiałeś ze Stephie?
Zastanawiałam się, jak powinnam się zachować, by ci, co oglądają nas na monitoringu uwierzyli, że rzeczywiście niesłusznie mnie oskarżyli. Miałam nadzieję, że wszystko jeszcze da się uratować... Roześmiałam się.
- Stephie zarzuca mi, że jestem babą - oznajmiłam.
Reakcja była taka, na jaką czekałam. Wszyscy powtórzyli:
- Co?!
- Kompletnie ją pogrzało - przyznałam.
- A czemu ci to zarzuca? - zdziwił się Jeongmin.
- Ktoś podobno wysłał anonim z taką informacją.
- Przecież to idiotyczne - stwierdził Hyunseong z zażenowaniem.
- Tak. A co ciekawsze, Stephie w to wierzy - dodałam.
- W sumie... Jiyeon jest taki trochę... dziewczęcy - zażartował Kwangmin.
Ledwo się powtrzymałam, by go nie walnąć.
- Ja?!
- No przecież nie JA - odpowiedział, a Youngmin dodał:
- I co chwilę się źle czuje, jak baba z okresem.
- No i zasłabł na treningu - dorzucił Hyunseong.
- Przestaniecie wreszcie? To nie jest zabawne, to jest żenujące - powiedziałam.
- A może serio Jiyeon to baba i się ukrywa? - nie przestawał Kwangmin.
- Nie dowiemy się, jak nie sprawdzimy - zauważył Youngmin i obaj się na mnie rzucili.
Po chwili kotłowaliśmy się na podłodze. Próbowałam ich z siebie zrzucić, niestety, byli we dwóch, a jeszcze Hyunseong do nich dołączył. Wystarczy, że podnieśliby mi koszulkę i zobaczyli cycki owinięte bandażem... pomijając już fakt, jaka między moimi nogami czekałaby ich niespodzianka... Spociłam się z nerwów. I wtedy Donghyun zawołał:
- Dość! Przecież nas nagrywają!
Uspokoili się, a ja wykorzystałam chwilę, by się im wymknąć.
- Rozbierzemy go w kiblu - postanowił Kwangmin i wspólnie z Youngminem próbowali mnie złapać.
- Zobaczymy, co tam ukrywa w gatkach! - chichotał ten drugi.
- Odczepcie się ode mnie, idioci! - krzyczałam, uciekając.
Dla nich to były żarty, a ja naprawdę się bałam.
- Uspokójcie się - znowu uratował mnie Donghyun - czy wam byłoby miło jakby ktoś z was żartował, że się zachowujecie jak baba? Poza tym Jiyeon nigdy się tak nie zachowywał. To prawdziwy mężczyzna, prawda? - poczułem mocne klepnięcie w plecy.
- Nie załamujcie mnie... - powiedziałam tylko.
- No widzicie. Po prostu mu zazdrościcie, bo wszystkie fanki go biasują - dodał Donghyun.
Youngmin i Kwangmin odpuścili, a ja odetchnęłam z ulgą. I wtedy zrozumiałam, lawina ruszyła, nie uda mi się jej powstrzymać. Prędzej zejdę na zawał, wykończę się psychicznie. To ten moment, kiedy muszę się wreszcie poddać. Ratować, co zostało jeszcze do uratowania. Porozmawiać z kimś, do kogo mam zaufanie. Tak, jest taki ktoś... jest taka osoba.


Kim Hyuna

                Zdziwiłam się, kiedy na wtorkowych zajęciach z B2ST nie zastałam Junhyunga. Zapytałam o to pozostałych.
- Nic nie wiesz?! - zdziwił się Yoseob - Joker został...
- Rozchorował się! - Doojoon wszedł Yoseobowi w słowo, zasłaniając mu usta.
- Ej, jej przecież możemy powiedzieć - przyznał Dongwoon - i tak to wytną, bo ukrywają prawdziwy powód jego nieobecności. Joker został pobity.
Poczułam, że zrobiło mi się gorąco. A następnie zimno. Chyba zbladłam.
- Jak to: pobity?! - zapytałam.
- Napadli jego brata, a on mu pomagał - wyjaśnił Yoseob, gdy Doojoon wreszcie zabrał rękę, zasłaniającą mu połowę twarzy.
- O Boże... - jęknęłam - kiedy? Bardzo z nim źle?
- W sobotę. Niestety dobrze nie jest, jak MC Mong go zobaczył to kazał mu iść do szpitala... - tłumaczył Doojoon.
Uzmysłowiłam sobie, że gdybym umówiła się z Jokerem po występie nie tylko uniknęłabym upadku ze schodów, on też uniknąłby pobicia. Coś, co brałam za dobry znak, okazało się przekleństwem. Miałam ochotę gorzko zapłakać. I przytulić Junhyunga. Jednocześnie byłam wkurzona, że o niczym nie wiedziałam. Ani od niego, ani od nikogo z trenerów. Pomyślałam, że mnie po prostu nie lubią. Z nikim zbyt blisko się nie trzymałam. No może z Taeminem. Ale to już przegrana sprawa. Akurat czemu on mi o tym nie opowiedział to bardzo zrozumiałe.
- A co z twoimi nogami? - przywrócił mnie do rzeczywistości głos Jang'a - to wygląda okropnie!
Tak, od upadku ze schodów miałam uda w siniakach, a zamiast je przykrywać, celowo ubrałam szorty. Chciałam wkurzyć MC Mong'a. Niech pomyśli sobie, że to efekt jakiś perwersyjnych zabaw. Z Junhyungiem, na przykład. Bawiłoby mnie, gdyby w to uwierzył. Tylko, że Junhyung jest w o wiele gorszej kondycji, niż ja. Potem pomyślałam: czy to nie przeznaczenie, że oboje ulegliśmy wypadkowi w ten wieczór, który planowaliśmy spędzić wspólnie?
- A, to nic - zachichotałam.
- Hyuna! Te siniaki wyglądają przerażająco. Co ci się stało? Chyba okropnie bolało... - zmartwił się Jang.
Odniosłam wrażenie, że chciał dotknąć moich ud i je pogłaskać. Nie z jakimś erotycznym podtekstem, tak po prostu, pocieszająco.
- Zabawiała się w 50 twarzy Grey'a - rozległ się szept Doojoona.
- Chyba w 50 twarzy Junhyunga - dodał Dongwoon.
Wybuchnęli śmiechem. Jang Prince zmierzył ich morderczym spojrzeniem.
- Wszystko słyszałam! - oznajmiłam - i wypraszam sobie. Spadłam ze schodów, jeżeli was to interesuje. Postaram się zakrywać te siniaki, żebyście nie musieli ich oglądać, skoro są tak przerażające.
Po zajęciach udałam się do dormu trenerów, by zadzwonić do Junhyunga i zapytać go o samopoczucie. Oczywiście po drodze spotkałam Taemina.
- Hyuna! Słyszałaś! Przyszedł list, że Jiyeon sfałszował wyniki badań, bo ukrywa swoją prawdziwą płeć! - wołał, zaaferowany.
To były jego pierwsze słowa, jakimi mnie zaszczycił od tej nieszczęsnej, wspólnej nocy.
- Co? Czyli, że... przyjęli do boysband'u dziewczynę?
- Tak. W dodatku Jiyeon zaczął się dziwnie zachowywać, jakby to była prawda... Wszyscy o tym gadają!
- Hm... Ja o tym nie słyszałam - przyznałam - jak i jeszcze o kilku innych nowościach, o których dopiero dziś się dowiedziałam.
- A, tak, Junhyung - odpowiedział zdawkowo, po czym przeniósł spojrzenie na moje uda (gdzie patrzysz Taemin?) - Hyuna... co to jest?!
- Siniaki - odparłam, obojętnie.
- Widzę, że siniaki... Tylko... ała... aż mnie boli patrzenie na nie... Jak to się stało?
- Spadłam ze schodów - powiedziałam - a co... zastanawiasz się, czy to Junhyung?
Zauważyłam na jego twarzy przerażenie. A potem jakby... zażenowanie i... obrzydzenie?
- Wiesz co? - zapytał Taemin - jesteś zboczona!!! - wydarł się i odszedł, obrażony.
- Aaale...!!! - zawołałam za nim - ja naprawdę spadłam ze schodów!


Lee Taemin

                Zachowanie Hyuny mnie zażenowało. A te siniaki... Fu! Obrzydlistwo. I jeszcze zapytała "a co, zastanawiasz się, czy to Junhyung?", jakby chciała, żebym tak pomyślał. Nie wierzyłem w jej historię o schodach. W historię z Jokerem chyba też nie wierzyłem... co oni musieliby robić, że ona ma uda w siniakach, a on wylądował w szpitalu?! Postanowiłem, że to po prostu oleję. Niech robią, co chcą. Kiedyś się odkocham. Zwłaszcza, że Hyuna stała się taka niesympatyczna. I jeszcze jest zboczona! Wydawało mi się, że to ona, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłem, zdenerwowany.
- Cześć, trenerze - przywitał się Jiyeon.
Od wczoraj był spięty, nie mógłbym tego nie zauważyć.
- Cześć - odpowiedziałem.
- Zaprosisz mnie, czy mam tu tak stać?
- Zapraszam.
Wszedł, upewnił się, że nikt nie podsłuchuje, zamknął drzwi.
- Chcę ci coś pokazać - oznajmił.
- Tak? No dobra, pokaż.
Nie wiem w sumie, czego się spodziewałem...
- Mam dość. Nie mogę więcej udawać - stwierdził Jiyeon i... zrzucił koszulkę. Był owinięty w bandaż. Następna ofiara nieszczęśliwego wypadku? Zanim zdążyłbym o cokolwiek zapytać, zaczął go rozwijać. I zobaczyłem piersi. Kobiece piersi! Jiyeon rozbierał(a) się bez najmniejszego skrępowania. A ja byłem jak sparaliżowany. Wiedziałem, że muszę stać i się przyglądać... by rozwiązać zagadkę. Jiyeon zrzuciła spodnie. Była już tylko w samych majtkach. Zdjęła je jednym gestem. Wpatrywałem się w to miejsce między jej nogami, jeszcze zbyt zszokowany, by wyciągnąć z tego wszystkiego wnioski. Wreszcie dotarło do mnie, widzę nagą dziewczynę. A ja od dwóch miesięcy traktowałem ją jak chłopaka! Nie wytrzymałem, wybiegłem, słysząc jej dziki, histeryczny śmiech.

12 komentarzy:

  1. Końcówka mnie rozwaliła ^^
    genialne wyznanie prawdy i ucieczka. Czekam na kontynuację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już wcześniej to planowałam, tylko czekałam, żeby zbliżyć jeszcze do siebie Jiyeon i Taemina:)

      Usuń
  2. Ciekawe kto napisał ten list, zdradzając prawdziwą płeć Jiyeon... Oj Kwangmin... musiał rzucić tą uwagę, że Jiyeon jest dziewczęcy;) Mam wrażenie, że Hyuna coraz mocniej przywiązuje się do Jokera (to w sumie dobrze;). 50 twarzy Junhyunga - padłam:))) No i wielkie WOW na koniec!!! Jiyeon się odważyła nie tyle powiedzieć Taemin'owi prawdę, co... pokazać... Hmm... Jestem ciekawa co Tae zrobi z tym faktem. Nakabluje? Czy może zostawi tą wiedzę tylko dla siebie? Pomoże Jiyeon jak dobry przyjaciel? Mam nadzieję, że tak...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli wierzysz, że to nie Gayoon? To dobrze, bo nie ona :D A Taemin... cóż, zobaczysz :) I co do Hyuny masz dobre przypuszczenia. PS kiedy rozdział u ciebie?^^

      Usuń
    2. Oby nie Gayoon, bo to były cios dla Jiyeon i by straciła najbliższą przyjaciółkę:( Taemin mam nadzieję, że zrobi wszystko, aby pozostali się nie dowiedzieli o jej prawdziwej tożsamości. I to by było w sumie super, bo by się do siebie zbliżyli;) I Jiyeon miałaby kogoś bliskiego, komu mogłaby się zwierzyć ze wszystkiego;)
      A rozdział u mnie nie wiem kiedy będzie, ale szykuję niespodziankę;) Tylko tyle mogę zdradzić;)

      Usuń
    3. To będę się upierdliwie dopominać, byś szybko opublikowała tę "niespodziankę" :D Serio, jestem bardzo ciekawa co to może być...:)

      Usuń
    4. Mogę tylko zdradzić, że wstawię nie tylko opowiadanie z Onew, ale z kimś jeszcze i kto to będzie, to właśnie niespodzianka;)

      Usuń
    5. No nie, naprawdę nie zdradzisz kto to?:( Ty to jesteś :D A ja siedzę i się zastanawiam, może o kimś ostatnio wspominałaś... No cóż, pozostaje mi czekanie, bo pewnie się nie domyślę i tak i niecierpliwię się też na Onew!:)

      Usuń
    6. Na pewno tego idola nie będziesz się spodziewać, bo w sumie nigdy się nie pojawił w moich opowiadaniach;) Ale to jeszcze trochę trzeba poczekać na efekt końcowy;)

      Usuń
    7. Ok, to będę czekała!:)

      Usuń
  3. Oh.. No i się powoli wydaje. Boję się jak zareaguje Taemin na to. ;_; I już się przeraziłam kłótni Joowooona i Gyuri.. Powinni porozmawiać, a nie.. :/
    Mc Mong pewnie strasznie by nie chciał, żeby to okazało się prawdą. Ale nie może tego zignorować, bo ktoś inny zawsze może to później odkryć i zdemaskować ją w bardziej okrutny sposób.
    Przecież ta rozmowa z Stephie od razu pokazuje, że Jiyeon się boi badań bo jest dziewczyną. :/ Tylko z tą policją przesadziła.. Albo wiedziała, że oni tego nie zrobią, bo może się wywołać afera.
    O jacie. Jiyeon jednak nie pomyślała w ten sposób. No ale rozmowa z chłopakami to jednak jest dobry sposób na zmyłkę. Ciekawe co będzie dalej. ;_;
    Biedna Hyuna źle zrozumiana. A reakcja Taemina na wiadomość o Jiyeon.. Hmm boję się strasznie. :/
    Naprawdę? W taki sposób? Omg.. I co on teraz zrobi. JIYEON jest mega odważna. :D Jestem ciekawa co teraz. :D Czekam więc na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Między Joonwonem i Gyuri niestety źle się dzieje... (w ogóle dziś urodziny Joonwona :D).
      A o konsekwencjach postępowania Jiyeon póki co nic nie zdradzam:) A swoją odwagą to aż przeraziła Taemina :D

      Usuń