16/10/2016

the song of love (prolog)

Rok 1956, Seul, Korea Południowa

              Wracając po jedenastu latach do dzielnicy Yongsan Akiharu ujrzał odmieniony świat, wolną, wyzwoloną Koreę. Zniszczoną ledwo co zakończoną wojną z komunistami z  Północy, nadal przepełnioną oddziałami żołnierzy ONZ i biegającymi za nimi pannami, podburzaną przeciwko rządom prezydenckim Lee Seungmana, lecz wolną, naprawdę wolną! Ten widok wywołał w nim wstrząs. Nowy, odmieniony świat, to świat, którego on nie jest już elementem. Nie mógł uwierzyć, że miejsce, gdzie przeżył swoje dzieciństwo i wczesne lata młodości, dziś nie istnieje. Keijo zostało nazwane Seulem, nie pozostawiając nic przypominającego o trwającym dziesięciolecia zwierzchnictwie japońskim. Kraj nie tylko wyrwał się z rąk okupanta, odparł też ataki komunistów z Północy, powoli zaczynał odbudowywać się po wojnie, industrializować, rozwijać gospodarkę. Wiara w niepodległe państwo, jaką nosili w sobie przez lata okupowani Koreańczycy, stała się prawdą. Akiharu nie potrafił tego pojąć, przekraczało to jego wyobrażenie. Przez kilka dni nie wychodził z hotelu, który za dawnych czasów był hotelem japońskim, dziś - koreańskim, służącym przede wszystkim stacjonującym tu żołnierzom ONZ. Akiharu nie umiał przyzwyczaić się do tego nowego świata, bał się ogromu zmian, które tu nastąpiły. To wszystko przytłaczało go. Wreszcie znudzony obserwowaniem z okna budowy fabryki tekstyliów, przesiadywaniem w hotelowej restauracji, wybrał się na przechadzkę. Poruszał się bez mapy, krążąc dobrze znanymi ulicami. Ich rozkład się nie zmienił, zmieniło się tylko otaczające je tło. Po dwóch godzinach bezcelowego spacerowania poczuł pragnienie, bo dzień był dzisiaj wyjątkowo gorący. Akiharu udał się na główny plac w dzielnicy Yongsan i zajął miejsce w ogródku jednej z kawiarni. Płynęła tu łagodna muzyka, sąsiednie stoliki zajmowali liczni klienci, eleganckie kobiety, mężczyźni w garniturach. Akiharu przyglądał się otoczeniu, gdy obok zjawiła się kelnerka z kartą menu. Nie zwrócił na dziewczynę uwagi, był za bardzo pochłonięty parą obściskującą się bez skrępowania nad filiżankami z parującą herbatą. Dopiero, gdy kelnerka wróciła i zapytała "co dla pana?", podniósł wzrok. I skulił się w sobie, jakby otrzymał obezwładniający cios w brzuch. Aika, pomyślał, moja Aika. To naprawdę ona! Równie szybko uświadomił sobie, że to nie może być ona. Aika miałaby dziś trzydzieści pięć lat, a ta panna zapewne nie skończyła jeszcze dwudziestu!
- Boże... - wydał z siebie zduszony jęk i poczuł niespodziewany zawrót głowy.
- Dobrze się pan czuje? - zapytała zdezorientowana kelnerka, choć nadal jeszcze z uśmiechem - przynieść panu wody? Dziś tak gorąco, nietrudno o omdlenie!
Złapał ją za rękę. Stanowczo. Posłała mu pytające spojrzenie.
- Prze... przepraszam - zająknął się i puścił jej rękę - kogoś mi pani przypomina...
- Tak?
- Czy... łączy panią jakiekolwiek pokrewieństwo z Aiką Takahashi?
Z twarzy dziewczyny zniknął uśmiech.
- To była moja matka. Znał ją pan?
Potwierdził skinieniem głowy.
- Kiedy się pani urodziła? Jak się pani w ogóle nazywa?
- Ja? W marcu, trzydziestego ósmego roku. Takahashi Minori... Ale... - straciła pewność siebie, przedstawiając się - czemu tak to pana interesuje?
                Minori, jej imię oznacza "prawda". W jednej chwili Akiharu przypomniał sobie błagalne spojrzenie Aiki, kiedy widział ją po raz ostatni i rozpaczliwy głos: "Prawda. Zapamiętaj: Prawda!". Nie zdążył poprosić o wodę. Zasłabł.

14 komentarzy:

  1. Wow! Co prawda, to tylko wstęp, ale już mnie zaciekawił. Jest to na pewno coś nowego, więc czyta się to z większą uwagą. I tak na koniec, pierwsze co mi na myśl przyszło, to to, że ta kelnerka może być córką Akiharu, ale to tylko takie moje przypuszczenia;)
    Z pewnością, będę wyczekiwać kolejnych rozdziałów;) Więc życzę dużo weny!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co magda165, ja mam takie samo przypuszczenie i już domyślam się co będzie dalej ale wolę to zostawić dla siebie. A powieść genialna jak zawsze. Już po prostu od pierwszego zdania wciąga, a całość...brak słów. Ann wiesz co podoba mi się twój własny styl, to jest bardzo ważne, dla bloggera by z czymś jego blog kojarzono. Ja czekam na więcej i mam na dzieje że będzie to długa opowieść. :)

      Usuń
    2. Dziękuję:) Dobrze kombinujecie, nic więcej póki co nie zdradzam. No może tyle, że od pierwszego rozdziału cofam się do 1936 roku, a jak długie wyjdzie to opowiadanie to sama nie wiem, dla przykładu Blue lagoon planowałam na 12 rozdziałów, a napisałam 72 :D (choć takich rekordów nie mam w planach pobijać xD)

      Usuń
    3. O! To łączę się z Gabrielą w naszych przypuszczeniach i podzielam jej zdanie, na temat tego opowiadania;) Im więcej rozdziałów będzie, tym lepiej:)

      Usuń
    4. No właśnie, ale nie ukrywam że sama prowadzę bloga, więc jeżeli chcesz magda165 to możesz zajrzeć, chociaż nie dorównuje temu blogowi do pięt :) http://ja-i-moje-opowiastki-o-wszystkim.blogspot.com/

      Usuń
    5. Nie zawstydzajcie mnie już xD
      Ze swojej strony mogę polecić bloga Gabrieli oraz bloga mgady165 też http://uknowme.blog.pl

      Usuń
    6. Teraz to Ty Ann mnie zawstydziłaś:)))
      Ale oczywiście odwiedzę bloga Gabrieli w wolnej chwili;)

      Usuń
  2. Super! Czekam na więcej :) zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam, więcej jest ciężko, ale mam nadzieję, że zajrzysz ^^ http://fallingcrazyinlove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny:) Oczywiście zajrzę do ciebie w wolnej chwili!
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Nie było mnie tu dawno, a tu takie nowości 😀 Cieszę się niezmiernie, że prolog nie jest napisany w czasach współczesnych. Naprawdę wyszło świetnie. Choć późno to idę czytać dalej, bo jestem ciekawa co wymyśliłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się spodobało:) Staram się, by cały czas się coś działo, a jednocześnie cały czas mam wrażenie, że najważniejsze dopiero się wydarzy...:>

      Usuń
  4. O brzmi to bardzo ciekawie. :D Już wiem, że będę teraz to czytać. ^^ jeej Niestety dziś już więcej nie zdążę. Dlatego do jutra prawdopodobnie. :D - Zaatakowałam ci tego bloga. :D Za ciekawie piszesz! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :D Nabijasz mi statystyki :D Oczywiście bardzo mi miło, że czytasz i ci się podoba:)
      To opowiadanie jest takim trochę eksperymentem. Nie wiem, czy oglądałaś dramę "Bridal mask', bo osadziłam to opo w tych czasach i wspominam o kilku faktach, które tam były też poruszone + naczytałam się w necie o okupacji Korei i im więcej czytałam tym miałam wrażenie, że mniej wiem, więc na pewno ze względu historycznego nie jest to idealne. Skupiłam się za to jak zwykle więcej na uczuciach bohaterów, no i co będę ukrywać, bujam się w Jonghyunie i Yonghwie z CNBlue i to pewnie widać w tym opo xD

      Usuń
    2. Ah to tak :D Bridal Mask mam zamiar wkrótce zacząć tak się składa :D Możliwe, że w następnym tygodniu, albo w weekend.

      Usuń