30/10/2016

the song of love (rozdział 2)

                Hikari nie przestawała płakać. Kanako jak zwykle zachowywała zimną krew. Stała z założonymi rękami i milczała. Aika nie bała się pytać:
- Jak to nie wróciła do domu? Przecież nigdy nie zostawała na bankiecie do rana! A na pewno nie do szóstej!
- Kontaktowałem się z dyrektorem filharmonii. Pan Daishi poinformował mnie, że Mei opuściła przyjęcie około północy - oznajmił Ryu z ciężkim westchnieniem.
Płacz Hikari przerodził się w histerię. Ukryła twarz w dłoniach, powtarzając zbolałym głosem "moje dziecko, moje biedne dziecko!". Kanako położyła ręce na jej ramionach. To jedyny sposób, w jaki spróbowała pocieszyć bratową.
- Wujku - Aika z powagą zwróciła się do Ryu - nie uważasz, że powinniśmy zawiadomić policję?
W tym momencie w korytarzu rozległ się dźwięk stawianych niepewnie kroków. Wszyscy wstrzymali oddechy. Po chwili, zauważyli w drzwiach, przemykającą do swojego pokoju sylwetkę Mei. Skonsternowana, zatrzymała się i popatrzyła na zgromadzonych.
- Jak to... Już nie śpicie? - spytała, zdziwiona i dopiero wtedy zauważyła stan swojej matki - co się stało?!
Szybko zrozumiała, że mogła nie zadawać tak głupiego pytania.
- Co ty sobie wyobrażasz?! - ryknął Ryu - twoja matka całą noc oka nie zmrużyła, czekając aż łaskawie wrócisz do domu! Może powiesz coś na swoje usprawiedliwienie? Jak ty w ogóle wyglądasz?!
Mei miała przybrudzoną sukienkę, nieułożone włosy (a Aika wypatrzyła w nich wysuszone źdźbło), na jej twarzy pozostały jedynie resztki makijażu. Za to policzki Mei były wyjątkowo zarumienione. Zanim zdążyła odpowiedzieć, Hikari porwała ją w ramiona, nie przestając wypytywać:
- Wszystko w porządku? Nie jesteś ranna? Gdzie ty się podziewałaś?! Podobno wyszłaś z filharmonii około północy!
- Tak, to prawda - przyznała lekko skruszona Mei - po przyjęciu umówiłam się z... przyjacielem. Byliśmy w innym lokalu. Przepraszam, zachowałam się nieodpowiedzialnie. Nie pomyślałam...
- Z przyjacielem? - powtórzył zdenerwowany ojciec - z tym Koreańczykiem, tak?
 - Tak...
 Hikari popatrzyła podejrzliwie na córkę. Kanako zbladła. Aika z podekscytowaniem zapytała:
- Z jakim?
- Lee Jonghyun to porządny człowiek - odpowiedziała bez wahania Mei.
- Skąd ta pewność? Wiem, że poznałaś go zaledwie wczoraj! A ty spotykasz się z nim w nocy, nikogo o tym nie informujesz i wracasz zdziwiona, że wszyscy się o ciebie martwili! - kontynuował Ryu.
Jego zdenerwowanie udzieliło się Mei.
- Powiedziałam, że to porządny człowiek! Wiedziałam, że mogę mu zaufać. I jak widzicie nie porwał mnie, nie zgwałcił i nie zamordował. Tańczyłam z nim do rana, a potem pozwoliłam odprowadzić się pieszo do domu. Ot, cała historia!
Choć inni zdawali się wierzyć w jej opowieść, Aika wyczuwała, że kuzynka nie powiedziała wszystkiego. Te zarumienione policzki... Trawa we włosach. Przybrudzone falbany sukienki...
Drzwi wejściowe znowu zaskrzypiały. Do salonu wkroczyła Kim Yejin, przywitała się ze wszystkimi i zapytała o Dahee. Aika obiecała iść ją obudzić. Mei wykorzystała chwilowe zamieszanie i przemknęła wreszcie do swojego pokoju. Po chwili zrzuciła ubrania i wskoczyła do wanny pełnej ciepłej wody. Zmywała z siebie zapach Jonghyuna, jego dotyk, pieszczoty. Na lewej piersi pozostała malinka. Mei pamiętała, jak chłopak ssał jej rozpaloną z podniecenia skórę. Na to wspomnienie zanurzyła się cała w wodzie. Niestety, nie pozbyła się myśli o Jonghyunie. Gdy ubrana w satynowy szlafrok opuściła łazienkę, zastała w swoim pokoju Aikę. Kuzynka w szkolnym mundurku i włosach splecionych w warkocz siedziała na jej łóżku, uśmiechając się znacząco.
- Opowiadaj! - zawołała.
W jej oczach lśniły wesołe iskierki. Mei obrzuciła ją znudzonym spojrzeniem.
- Co ci mam opowiedzieć?
- Wszystko! O tobie i o Jonghyunie.
- Przecież mówiłam. Poznaliśmy się na przyjęciu. Postanowiliśmy wyjść, bo pan Daishi nie odstępował mnie o krok. Ustaliliśmy, że spotkamy się na mostku za filharmonią. Jonghyun wyszedł pierwszy. Ja się spóźniłam. Ale zastałam go tam jeszcze. Poszliśmy do "Anielskiego Klubu" i bawiliśmy się do rana. Później Jonghyun odprowadził mnie do domu - zdawała relacje Mei, starając się ukryć targające jej sercem uczucia. Wskoczyła do łóżka i usiadła obok Aiki.
- Powiedz mi, jaki on jest - poprosiła kuzynka.
Ekscytowała się, jakby sama tego wszystkiego doświadczyła. Bo istotnie bardzo chciałaby być dorosła, spotkać prawdziwą miłość i dowiedzieć się czegoś o erotycznych uniesieniach, o których czytała w zdobywanych sekretnie książkach. Już od dawna miała niespokojne sny, o dłoniach mężczyzny na swoim niewinnym, dojrzewającym ciele.
Mei zachichotała. Złapała się za policzki i oznajmiła:
- Jonghyun... to najwspanialszy mężczyzna na świecie.
Aika przewróciła oczami.
- Ty się po prostu zakochałaś.
- Gdybyś go poznała, też byś tak powiedziała.
- A konkretnie? Jak się objawia ta... jego "wspaniałość"?
- Aika, nie nabijaj się ze mnie.
- Nie nabijam się! Jestem naprawdę ciekawa.
- W twoim wieku pewne rzeczy nie powinny cię interesować.
- Zrobiłaś z nim to. Straciłaś dziewictwo.
- Aika!
Mei trzepnęła ją w głowę. Nastolatka się tym nie przejęła.
-  Yhm, jak to jest, oddać się... chłopakowi?
- Powiem cioci Kanako, o co mnie wypytujesz.
- A ja powiem cioci Hikari, że uprawiałaś seks!
Kolejne uderzenie.
- Głupia smarkula.
- Mei, proszę...
- Jonghyun ma dwadzieścia cztery lata. To z pochodzenia Koreańczyk, popierający mimo wszystko Imperium i Cesarza. Kilka miesięcy temu ukończył medycynę na uniwersytecie w Tokio i został stażystą w naszym szpitalu. Jest... zabawny, troskliwy, dobrze tańczy... Poprosił o nasz numer telefonu... Oby szybko zadzwonił, bo nie wytrzymam do następnego spotkania!
Mei przeszło wcześniejsze wzburzenie. Położyła się, rozmarzonym wzrokiem wpatrując się w sufit. Aika spróbowała raz jeszcze:
- Znasz go jeden dzień, a sprawiasz wrażenie, jakbyś świata poza nim nie widziała. Zrobiliście to. Prawda?
Mei odpowiedziała nieśmiałym skinieniem głowy.
- Odprowadzał mnie do domu. Zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy to... w zaroślach. Trzy razy.
- Bolało?
- Tak. Oczywiście, że bolało. Miłość boli. Ale ten ból dotyka tylko ciała, nie duszy. W duszy czujesz taką lekkość, że mogłabyś się wznieść w powietrze i polecieć do gwiazd. Tam dotarłam dzisiejszej nocy.
- Oh. Wow.

***

                Aika zasiedziała się w pokoju Mei i gdy wreszcie przypomniała sobie, że zaraz musi iść do szkoły, udała się do kuchni skosztować chociaż coś z przygotowanego przez Yejin śniadania. Mijała salon, kiedy zza zamkniętych drzwi usłyszała strzępki rozmowy:
- To Koreańczyk. Nie powinna się z nim zadawać. Dla nich wszystkich jesteśmy wrogami. Mei jest jego wrogiem - mówił przyciszonym głosem Ryu.
- Uspokój się - poprosiła Hikari, sama już opanowana po wcześniejszym wybuchu histerii - nie zakładaj najgorszego. Co z tego, że jest Koreańczykiem, skoro poparł zwierzchnictwo Japonii.
- Może to tylko przykrywka. Wyczuwam w nim jakąś... nieszczerość. Jeżeli coś ukrywa, jeżeli jest zdrajcą i skrzywdzi naszą córkę...
- Oddasz go w ręce policji jak ojca Aiki? - wypaliła bez zastanowienia Hikari.
Rozległ się dźwięk uderzenia. Przyczajona Aika pomyślała, że to Ryu spoliczkował żonę, lecz po następnej wypowiedzi zorientowała się, że zrobiła to Kanako.
- Nigdy więcej nie wspominaj o Hoonie - powiedziała.
Drzwi się otworzyły. Kanako wypadła z salonu. Była tak wzburzona, że nie zauważyła przyciśniętej do ściany Aiki. Pognała na piętro, zalana łzami. Kanako, która nigdy nie okazywała emocji! Aika poczuła, że jej nogi stały się dziwnie miękkie. Serce biło w przyspieszonym tempie. Usłyszała to. Usłyszała imię swojego ojca. I jeszcze wiele innych rzeczy, których nie rozumiała. Ryu oddał go w ręce policji? Wujek Ryu? Doniósłby na mężczyznę swojej przyrodniej siostry? Co zrobił mój ojciec?, zastanawiała się Aika. Bo skoro został wydany policji, zapewne zrobił coś złego! Hoon, powtarzała w myślach, Hoon... to koreańskie imię. Czyżby jej ojciec był Koreańczykiem?
- Aika! - usłyszała głos swojej przyjaciółki Dahee - śniadanie gotowe! Gdzie jesteś?
Aika przyszła do kuchni i usiadła obok Dahee. Po chwili przy stole zjawili się też Hikari z zaczerwienionym policzkiem oraz Ryu. Jako ostatnia zajęła miejsce Yejin. Aika jedynie popijała mleko, wiedziała, że nic nie przełknie. Wzbudziła tym zainteresowanie pozostałych.
- Źle się czujesz? - zagadnęła ją ciotka, przerywając niezręczne milczenie.
- Nie - odpowiedziała Aika obojętnie, choć tak naprawdę miała ochotę złapać Hikari za szyję i nie puszczać, dopóki nie dowie się czegokolwiek o swoim ojcu. A potem pójść do pokoju matki i postąpić identycznie.
- Jesteś blada - zauważyła Yejin - nie masz gorączki?
Położyła dłoń na czole Aiki. Było zimne, mimo że lekko spocone.
- Wszystko w porządku. Po prostu się nie wyspałam. I zmartwiłam się Mei - odpowiedziała nastolatka.
- Nie możesz się rozchorować. Jedziemy wieczorem poszukać tego samobójcy... - szepnęła jej na ucho Dahee.
- Spokojnie. Nie rozchoruję się. Pojedziemy - obiecała Aika.
Po śniadaniu dziewczyny wyszły z domu i każda ruszyła w stronę swojej szkoły.

***

                Pani Jung otworzyła drzwi i zobaczyła uśmiechniętego Jonghyuna.
- Ajumma, jak mija dzień? - zagadnął ją.
- Dziękuję, nieźle. Choć mogłoby być lepiej! Od tygodnia nie mam żadnych wieści od Yongjuna.
- Proszę się nie martwić. Gdyby policja go przyłapała, rozgłosiłaby to jako przestrogę dla wszystkich patriotów, walczących o niepodległość. Jestem pewien, że Yongjun tak się poświęcił szkoleniu swojej koreańskiej armii, że zapomniał o bożym świecie.
- Bylebyś się nie mylił...
- Ajumma, Yonghwa jest w domu?
- Tak. Wejdź.
Pani Jung zaprowadziła Jonghyuna do pokoju dziennego. Przy okrągłym stole siedzieli: Yonghwa, Minhyuk i jego siostra Gyesoon. Wspólnie w nieprzyzwoitych ilościach pochłaniali ciastka ryżowe.
- Nie zjedzcie wszystkiego, bo nie będę miała czego sprzedawać - upomniała ich pani Jung, a jednocześnie kazała Jonghyunowi też się poczęstować. Skosztował i pochwalił jej wypiek. Yonghwa wstał, przywitał się z przybyłym.
- Cześć. Co z bankietem? Udało ci się...
- Cześć, liderze. Oczywiście. Zaprosiła mnie sama Sakamoto Mei. Mówiłem, że nikt się nie oprze mojemu urokowi osobistemu - schrupał jeszcze dwa ciastka, zanim pani Jung schowała je do koszyka i zabrała, potem zwrócił się do pozostałych - witam szanownych towarzyszy! Co tu taka stypa? Liderze, odrobina muzyki by nie zaszkodziła.
Jonghyun zbliżył się do gramofonu i zaczął nastawiać płytę. Pani Jung oznajmiła, że wychodzi i poszła sprzedawać na rynku ciastka.
- Jonghyun - upomniał go Yonghwa - zostaw to i zdaj raport ze swojej wizyty na bankiecie.
- Raport? - powtórzył chłopak - rozdziewiczyłem ją, słynną Sakamoto Mei. Byłem jej pierwszym.
W pokoju zapanowało milczenie.
- Wow, stary, wyrazy uznania! - zawołał wreszcie Minhyuk.
Jego siostra wyglądała na lekko zażenowaną. Yonghwa przypomniał Jonghyunowi, że nie po to go tam wysyłał. On natomiast nadal próbował nastawić płytę.
- Liderze, rozpieprzę ten gramofon, jak zaraz nie zadziała.
Zadziałał. Jonghyun zakołysał się w rytm koreańskiej piosenki "The night of youth", następnie złapał za rękę Gyesoon i pociągnął ją na stół.
- Co robisz? Oszalałeś?! - powtarzała, a on to ignorował.
- Kang Gyesoon, chciałbym cię poprosić do tańca.
- Nigdy!
Choć protestowała i udawała oburzoną, wreszcie się poddała. Zatańczyli dwa kawałki, potem Yonghwa kazał im zejść ze stołu ("gdyby moja matka to zobaczyła, zatłukłaby was i nigdy więcej nie poczęstowała swoimi ryżowymi ciastkami!"). Oboje usiedli, Gyesoon trochę zła na siebie, że dała się ponieść chwili, a Jonghyun, rozbawiony.
- Opowiadaj, czego się dowiedziałeś? Co podsłuchałeś? - popędzał go lider.
- Policjanci przechwalali się tylko nowymi sposobami tortur. Jeden z nich opowiadał, jak obcinał swojej ofierze po palcu za każdą odpowiedź "nie wiem". Śmiał się i... wydawał się taki dumny z siebie, to było... odrażające - stwierdził Jonghyun z prawdziwą powagą.
Yonghwa przyznał niechętnie.
- Na to okrucieństwo nie możemy nic poradzić.
- Możemy pozabijać wszystkich japońskich drani - dodał Minhyuk.
- Gdybyśmy mieli wystarczającą ilość amunicji... - głośno myślał Yonghwa - jak nazywał się ten oficer?
- Kagawa Goro.
- Dobrze, dodam go do listy naszych wrogów.
- Apropo... - zaczął Jonghyun - dowiedziałem się od jednego z doradców Gubernatora Generalnego, Kikui Isoruko, że został zobowiązany do przygotowania listy wszystkich "wrogów Cesarza", podejrzewanych o działalność w ruchu niepodległościowym. Ma ją dziś wieczorem oddać Jego Ekscelencji Gubernatorowi. Proponuję napaść go po drodze. Jeżeli odbierzemy mu listę, dowiemy się kogo z nas już podejrzewają i kto powinien szczególnie uważać.
Pozostali zgodzili się z Jonghyunem.
- Poproszę o to towarzyszy z oddziału zbrojnego Yongjuna - zaproponował Yonghwa - Gyesoon, myślisz, że Jaesik wypełniłby tę misję?
- Myślę, że Jaesik wykonałby każdą misję wyznaczoną przez ciebie, liderze - odpowiedziała, świadoma zaangażowania swojego narzeczonego w ruch niepodległościowy. 
Narzeczonego... nikt jeszcze nie wie, że Jaesik się jej oświadczył. Poprosił, by się tym nie chwaliła, póki jeszcze nie zarobił na pierścionek. Wyobrażała sobie, że go wreszcie dostała. Że z dumą zdobi jej rękę. A potem przypomniała sobie o obcinanych palach przez jednego z japońskich oficerów.
- Na bankiecie pojawił się też ojciec Mei, Sakamoto Ryu, porucznik. Liczyłem, że opowie mniej-więcej, jak wygląda sytuacja na froncie, niestety był wobec mnie nieufny. Wywnioskowałem tylko, że chińska armia powoli wykańcza japońską. To dobry znak, prawda? - ciągnął Jonghyun.
- W brytyjskim radiu też o tym wspominali - poinformował lider - Lee Jonghyun, podsłuchałbyś więcej, gdybyś skupił się na swoim zadaniu, zamiast na podrywaniu Mei.
- Przepraszam. Nie planowałem tego. Po prostu... wykorzystałem ją, by dostać się na przyjęcie i... chcąc nie chcąc wpadła mi w oko. Poszliśmy do "Anielskiego Klubu", później pieprzyliśmy się w krzakach - Jonghyun opowiadał o tym z przejęciem i...satysfakcją.
- Rozumiem. Też jestem facetem. Ale mimo wszystko, proszę cię, byś wykonując misje powstrzymywał swój temperament. I... lepiej odpuść ją sobie. To Japonka - przypomniał Yonghwa.
Jonghyun wybuchnął śmiechem.
- Muszę lecieć do szpitala - oznajmił - nie zakocham się w Mei, po prostu... wykorzystam jej narodowość do zdobycia cennych informacji, jakby nie było najważniejsze to znać dobrze swoich wrogów - dodał zaraz, chociaż nie był tych słów taki pewien.

***

                Po południu Aika poczuła się lepiej, fizycznie i psychicznie. Już nie była tak przerażająco blada, poza tym pomyślała, że zamiast się denerwować, musi zastanowić się ze spokojem nad sposobem, by dowiedzieć się więcej o ojcu. Hoon. Gdyby znała jeszcze jego nazwisko... Postanowiła, że wieczorem zapyta o to Mei. Przecież, kiedy się urodziła, kuzynka miała sześć i pół lat! Powinna coś pamiętać, coś wiedzieć, cokolwiek. Po szkole zastała w domu Dahee, pomagającą Yejin przy obiedzie. Była ciekawa, czy jej matka pojawi się przy stole. Nie pojawiła się. Aika poszła zapytać ją, czy źle się czuje i Kanako skłamała, że ma migrenę. Hikari zachowywała się, jakby poranna rozmowa w ogóle się nie zdarzyła. Plotkowała z Yejin przy stole. Mei rozmyślała o Jonghyunie. Czekała na telefon. Chyba w ogóle nie zauważyła, że jej ojciec nie został na obiedzie. Aika i Dahee szybko skończyły jedzenie, wsiadły na konia tej pierwszej i wyruszyły w kierunku torów. Przesiedziały na szczycie nasypu 3 godziny. Później z powrotem wsiadły na konia, przejechały się w tę i z powrotem, by zaraz znowu usiąść. Nudziły się. Zaczął zacinać deszcz i powoli robiło się ciemno. Dziewczyny postanowiły, że poczekają do przyjazdu wieczornego pociągu i pojadą do domu. Aż niespodziewanie usłyszały stukot kopyt. Odwróciły się podniecone w kierunku, skąd dochodził odgłos i odkryły, że to tylko Takuya. Przywiązał swojego konia obok konia Aiki i dosiadł się do dziewczyn.
- Znowu wypatrujecie pociągów? - zapytał.
- Nie. Chłopaka Aiki - odpowiedziała niewinnie Dahee.
Przyjaciółka szturchnęła ją w brzuch.
- Aika, masz chłopaka? - zdziwił się Takuya.
- Nie. To tylko ktoś... kogo tu ostatnio spotkałam.
- Uratowała mu życie! Chciał popełnić samobójstwo. Aika rzuciła się go ratować. Pociąg przejechał nad nimi. A ten chłopak zamiast jej podziękować, to jeszcze na nią nakrzyczał! - emocjonowała się Dahee.
- Nieprzyjemny typ - stwierdził Takuya - po co znowu chcecie go spotkać?
- No żeby jej wreszcie podziękował! - wyjaśniła Dahee, jakby była to rzecz oczywista - poza tym spodobał się Aice.
- Nieprawda. Ja tylko jestem ciekawa... czemu chciał się zabić. I czy jeszcze żyje - odpowiedziała niepewnie.
- Temu chłopakowi chyba tak się nie spieszy, żeby cię zobaczyć - zażartował Takuya i dziewczyny zaczęły go łaskotać, krzycząc jaki jest okropny. Potem zaprosił je na swój pokaz kendo w najbliższą sobotę. Wymachując kijem, zamiast mieczem, pokazywał kilka trików. Po przejeździe wieczornego pociągu Aika postanowiła wracać. Chciała zabrać Dahee, lecz ta była pochłonięta popisami Takuyi i poprosiła go, by dał jej kilka lekcji sztuk walki.
- Ja ją później odwiozę. Jak chcesz, to wracaj, my jeszcze trochę poćwiczymy - postanowił chłopak.
Dahee chętnie przystała na tę propozycję, więc Aika po prostu wsiadła na konia i pognała do domu. Była w jednej z bocznych ulic, gdy usłyszała strzał. Ujrzała policjanta i upadającego, rannego mężczyznę. Koń zarżał, stanął na tylnych nogach, zrzucając ją z siebie i popędził w przeciwnym kierunku. Oszołomiona podnieceniem, które wywołała opowieść o erotycznych doznaniach Mei, zszokowana informacjami o ojcu i rozczarowana, że nie spotkała chłopaka, którego uratowała, Aika poczuła jedynie bezsilność. Leżała na bruku i wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo, obojętna na dobiegające z oddali krzyki. W dodatku ten straszny ból ręki, dziwnie wygiętej i unieruchomionej... Aika powoli zamknęła oczy. Straciła przytomność.

OD AUTORKI:

Oto 2gi rozdział! Mam nadzieję, że możecie wreszcie trochę lepiej poznać bohaterów:) 

A jakby ktoś chciał posłuchać piosenki "The night of youth" z 1933 roku, to zarzucam link: TUTAJ

11 komentarzy:

  1. Piosenka jest świetna, druga część coraz bardziej powoduje że uzależniam się. Po prostu to opowiadanie jest uzależniające jak nie jeden narkotyk tylko z tą różnicą, że opowiadanie jest bezpieczniejsze i uczy czegoś :) Ta Mei to niezła z niej kobietka,jestem ciekawa co dalej z Aiką i w ogóle z tym jej ''chłopakiem'' co poznała go w tak niezwykły sposób na torach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trochę słuchałam tych piosenek z lat 30', żeby się wczuć w klimat, może kiedyś jeszcze czymś zarzucę :D
      A na swoje pytania już niedługo poznasz odpowiedzi:)

      Usuń
  2. Racja nie ma to jak tworzyć przy muzyce, Szczerze mówiąc to ja inaczej nie potrafię. Gdy piszę nowego posta to na uszach słuchawki i muzyka oddająca odpowiednie uczucia, które przelewam je na post.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja również jestem ciekawa co będzie dalej z Aiką;) No i czy ten jej upadek nie spowodował poważnych uszkodzeń na jej ciele...:(
    Mnie samej zarumieniły się policzki czytając relację Mei z wydarzeń tamtej nocy;))) Tak coś czułam, że między tą dwójką zaiskrzy... ale nie spodziewałam się, że tak szybko przejdą do rzeczy... To utwierdza mnie w przekonaniu, iż ich związek będzie bardzo namiętny;))) Chociaż... postawa Jonghyuna mnie rozczarowała... Chwalił się zdobyciem Mei, jakby była jakimś trofeum... No na razie nie wzbudził mojej sympatii, ale wszystko zależy od tego, jak to się dalej potoczy.
    No i oczywiście, na koniec, muszę powiedzieć, że rozdział cudny i z każdym kolejnym mam coraz większą ochotę na więcej;) Dobra robota!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Przyznam, że nie wymyśliłam tego upadku bez celu i, że jest on w pewien sposób powiązany z innym bohaterem...:) Domyślam się, że po relacji Mei relacja Jonghyuna brzmi trochę okrutnie. Jonghyun żyje w ciągłym stresie, udając wiernego Japończykom, by w rzeczywistości walczyć przeciwko nim i tym swoim "beztroskim" zachowaniem stara się jakoś odreagować ten stres. A jak to się odbije na ich związku... nie zdradzam:) Chciałam, by nikt nie był idealny, stąd ta naiwność Mei, a z Jonghyuna zrobiłam za to typ podrywacza:)
      Cieszę się, że spodobało ci się to opowiadanie:) A przy okazji powiedz jeszcze jak ci się spodobał come back Vixx:)

      Usuń
    2. Mam cichą nadzieję, że ten upadek jest powiązany z niedoszłym samobójcą;) Ale to tylko takie moje przypuszczenia;) Też tak myślę, że Jonghyun odreagowuje stres w ten sposób. Tylko nie pomyślał o tym, że wybierając tak niewinną i niedoświadczoną dziewczynę, bardzo łatwo może ją zranić:( No ale nie będę po nim zbytnio jechać. Zobaczymy, jak on sam postąpi;)
      A co do VIXX, to bardzo się cieszę, że już nadszedł comeback;) Ale z drugiej strony czuję niedosyt... Najbardziej to chyba z powodu mv, bo myślałam, że będzie bardziej...dynamiczne? Ale "Desperate"z ich nowego albumu mi się baaardzo podoba;) A jak Ty myślisz?;)
      P.S. A co myślisz o comeback'u Bastarz?;) Moim zdaniem "Make it rain" jest ZAJEBISTE!!!

      Usuń
    3. Niestety nic więcej zdradzić nie mogę, bo nie byłoby niespodzianek:)
      Bastarz są świetni, wszystkie piosenki mi się podobają, choć chyba też "Make it rain" najbardziej. A album VIXXów mi się wydawał dość dynamiczny:D Najbardziej mi się podoba "The Closer" i "Good Night & Good Morning":) Ale i tak uważam, że żadna z piosenek nie przebije Fantasy!

      Usuń
    4. Zgadzam się z Tobą;) I też w tym, że "Fantasy" było lepsze;)

      Usuń
  4. Czekam dalszego rozwoju akcji z Aiką ^^ chyba będzie moją ulubioną bohaterką tego opowiadania więc czekam na więcej i więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że polubiłaś to opowiadanie i Aikę :D

      Usuń