10/05/2017

eyes wide open (rozdział 2)

IT'S ALWAYS SOMETHING

                Mia zarzuciła tornister na plecy i pognała w stronę przystanku. Widziała zbliżający się autobus, a kiedy chciała przyspieszyć, zahaczyła butem o wystającą płytkę chodnika i upadła, zdzierając sobie po wewnętrznej stronie ręce, którymi się zaparła. Z jej ust wyrwał się bolesny jęk. A autobus ruszył z przystanku, zabierając wszystkich czekających. Jeżeli pojedzie kolejnym, spóźni się do szkoły. Świetnie. Spojrzała na rozkład, sprawdzając, czy nie lepiej byłoby skorzystać z innej linii, z przesiadką. Wtedy obok przystanku zatrzymał się czarny samochód, opuszczając szybę.
- Wskakuj - rozległ się ponaglający głos sąsiada, Cha Sunwoo.
Mia bez wahania otworzyła drzwi i wskoczyła na siedzenie obok kierowcy.
- Dziękuję - powiedziała, zapinając pas - uciekł mi autobus, a spieszę się do szkoły.
Sunwoo popatrzył na jej krwawiące ręce. Pewnie widział, jak upadła. Co za wstyd...
- Weź sobie chusteczkę - polecił, wskazując schowek i włączając się ponownie do ruchu - a jeżeli potrzebujesz, kupimy w aptece opatrunki, albo poprosisz pielęgniarkę w szkole.
- To nic groźnego - zapewniała Mia, szukając w schowku paczki chusteczek, oprócz których wpadła jej w oczy okładka książki.
"Jak pokonać wroga?" - głosił tytuł. Sunwoo nastawiał radio. Wszystkie piosenki wydawały się Maii tandetne i hałaśliwe. Przypomniała sobie cytat z piosenki The Smiths: "Burn down the disco. Hang the blessed DJ. Because the music that they constantly play, it says nothing to me about my life". Chciała ten cytat przytoczyć, lecz Sunwoo zrobił to za nią, w dość eufemistyczny sposób:
- Nie grają niczego ciekawego w tym radiu - podsumował i ostatecznie pozostał przy stacji z wiadomościami.
- Ajussi, masz wrogów? - zapytała Mia.
Zaskoczyła go. A potem zauważył, że zainteresowała się tytułem książki.
- Nie... Nie. Jest kilka osób, z którymi niekoniecznie się lubię, to wszystko.
- Więc po ci ta książka?
- Tak po prostu - stwierdził Sunwoo - jest ciekawa, z punktu psychologii. Trochę interesuję się psychologią, to też potrzebne prawnikowi.
- Ok.
Mia sięgnęła wreszcie po chusteczkę. Odłożyła resztę i zamknęła w schowku z książką. We wiadomościach w radiu mówili o porannym wypadku w centrum Seulu. Trasa autobusu, który jej uciekł, była zablokowana, a Sunwoo sprytnie powymijał korki i na czas dowiózł dziewczynkę do szkoły.

***

                Ledwie Mia pojawiła się w sali lekcyjnej, Jyuri złapała się rękawa jej mundurka i szarpiąc go, relacjonowała:
- Słyszałaś? Podobno pani Yoon przyjdzie dziś do nas  na godzinę wychowawczą, żeby porozdawać gotową wersję scenariusza i rozdzielić role!
- Yhm - odpowiedziała Mia, wypakowując swoje rzeczy.
Musical, który jej klasa miała wystawić na zakończenie roku szkolnego, w przeciwieństwie do pozostałych uczniów, niezbyt ją emocjonował. Bo wiedziała, że i tak w nim nie zagra. Nie zamierzała walczyć o rolę. Tylko by się wygłupiła i wystawiła na pośmiewisko. Shin Mia, cicha, szara myszka, która nigdy nie odezwie się niepytana, grająca w szkolnym musicalu! Kpiny nie miałyby końca. Nienawidziła swojej klasy. Nienawidziła szkoły. I gdyby nie to, że mimo wszystko lubiła zdobywać wiedzę, pewnie niejednokrotnie wybrałaby wagary. Jakoś przetrwała trzy pierwsze lekcje. Sumiennie notowała w zeszycie, co dyktowali nauczyciele, chociaż zraniona dłoń okropnie ją szczypała od ściskania długopisu. Nikt oprócz Jyuri nie zainteresował się tym. Mia odpowiedziała wzruszeniem ramion. A podczas kolejnej przerwy, wykorzystała to, by choć na moment pozbyć się swojej jedynej przyjaciółki. Skłamała jej, że idzie do pielęgniarki, a tak naprawdę opuściła teren szkoły i zatrzymała się w zaułku oddzielającym mury podstawówki od gimnazjum. Dobrze wiedziała, że nie było tu monitoringu. Z uśmiechem otworzyła tornister w poszukiwaniu papierosów i zapalniczki. Znalazła je oczywiście w kieszeni z boku. Po chwili zaciągała się dymem jak doświadczona palaczka i czuła, że powoli zrzuca z siebie napięcie dzisiejszego dnia. Zauważyła kamyk i bawiła się, rozgniatając go butem, kiedy ktoś niespodziewanie zrobił jej zdjęcie i usłyszała nieprzyjemny głos:
  - Dawaj pieniądze.
Podniosła wzrok. Obok stał chłopak, mniej więcej 15-16letni, jak wywnioskowała, uczeń gimnazjum. Ubrany był dość typowo: dżinsy, czarna kurtka, czapka zachodząca na czoło.
- Nie mam - powiedziała Mia, obojętnie.
- A na fajki to masz?
- Nie kupowałam ich, ukradłam.
- Hey! - zawołał i niebezpiecznie zbliżał się w jej kierunku - jeżeli nie dasz mi pieniędzy, osobiście pójdę do twojego dyra ze zdjęciem, jak jarasz fajki.
- To opowiem mu, że mnie zastraszasz!
- A dowody? - zapytał, był tak blisko, że czuła jego oddech na swojej twarzy, a jej plecy dotykały muru - nie masz.
- I nie mam pieniędzy - dodała.
To go zdenerwowało. Uderzył dłońmi w mur. Odruchowo skuliła się, zamykając oczy, przy czym przypadkowo upuściła papierosa. Rozważała możliwość ucieczki. W zaułku zjawili się trzej gimnazjaliści, lecz widząc, co tu się dzieje, szybko się wycofali. Mia zauważyła chwilowe rozkojarzenie napastnika, podniosła tornister i chciała mu się wyrwać. Niestety, nie zdążyła, przycisnął ją z powrotem do muru.
- Hey, jeszcze nie pozwoliłem ci odejść. Nie wiesz, kim ja jestem?!
- Powiedziałam, że nie mam pieniędzy!
- Cicho. Zaraz zobaczymy.
Szarpnął za jej tornister. Nie chciała go oddać i dzielnie walczyła, póki nie została popchnięta i nie wylądowała na twardych, chodnikowych płytkach, zdzierając sobie kolano. Czy ja dzisiaj dotrę do domu cała?, pomyślała. Leżała i przyglądała się, jak napastnik wyciąga jej portfel, bierze pieniądze i... coś jeszcze. Moja legitymacja!, wystraszyła się Mia. Ale on tylko sprawdził, gdzie mieszkała. Potem odłożył wszystko do jej tornistra. Rzucił nim w dziewczynę i napluł na nią, ostrzegając:
- Za tydzień na tej przerwie przyniesiesz więcej, a jak nie, to cię zniszczę.
Oddalił się pewnym krokiem, pogwizdując. Mia podniosła się powoli. Żując gumę, by nie było czuć, że paliła, poszła umyć krwawiące kolano i doprowadzić się do względnego porządku. A później wróciła na godzinę wychowawczą z panią Yoon, prowadzącą kółka teatralnego. Była rozkojarzona, jej myśli krążyły wokół tego jednego zdania: "przyniesiesz więcej, a jak nie, to cię zniszczę". Więcej, czyli ile?, zastanawiała się, co za... Dupek, tak postanowiła go nazywać. Zaszeleściły kartki scenariusza. Wtedy Mia zauważyła, że pani Yoon rozdała je wszystkim i jej też, a na tablicy wypisała role do rozdzielenia. Opowiedziała też napisaną przez siebie historię. Nic twórczego, pomyślała Mia, miłość - jej, wzorowej uczennicy i jego - szkolnego rozrabiaki, do tego wątki poboczne i kilka piosenek.
- A więc potrzebujemy uzdolnionej muzycznie pary - podsumowała pani Yoon - w przypadku chłopaka problem jest już chyba rozwiązany, Kim Seungho, zgadasz się zagrać tę rolę?
- Tak - potwierdził kilkukrotny finalista międzyszkolnych konkursów wokalnych.
W przypadku dziewczyny zgłosiły się dwie kandydatki, należące do kółka teatralnego, które wielokrotnie wystąpiły na szkolnych uroczystościach. Obie były dobre i pani Yoon zdecydowała, że pozostawi wybór innym uczniom. Poprosiła ich o wyjęcie karteczek i wskazanie nazwiska lepszej kandydatki. Potem zapisywała wyniki na tablicy.
- Ahn Jaemi, Ahn Jaemi, Kang Hana, Ahn Jaemi, Shin Mia? - klasa rozbrzmiała śmiechem - Mia, przecież ty się nie zgłaszałaś, prawda? - spytała ją pani Yoon.
Śmiech nie ustawał. A Mia miała ochotę zamordować tego, kto zrobił jej taki upokarzający żart i na nią zagłosował.
- Nie, nie zgłaszałam się - odpowiedziała i poczuła, jak łzy napływają jej do oczu.
Ogarnij się, Mia. Ogarnij się, powtarzała sobie. Nie zamierzała płakać z tak głupiego powodu. I miała gdzieś ten musical. Więc czemu jej serce przyspieszyło na kilka sekund, kiedy pani Yoon ją wyczytała i kiedy jeszcze klasa nie rozbrzmiała tym dzikim, histerycznym śmiechem?

***

                Dongwoo, jak zwykle, kiedy tylko usłyszał przez domofon głos siostrzenicy, uchylił drzwi mieszkania.
- Hej - przywitał się, wpuszczając ją.
- O, cześć Mia! - zawołała Aeri, leżąca na kanapie w pokoju z aneksem kuchennym.
Nie odrywała wzroku od telefonu, w którym pisała.
- Cześć - odpowiedziała Mia i zakomunikowała - głodna jestem.
- Może Aeri ci coś uszykuje, gotowanie to jej hobby - zakpił ze swojej dziewczyny Dongwoo, a ona wycelowała w niego poduszką. Złapał ją i odrzucił z powrotem, przy tym wytrącając telefon z rąk Aeri.
- Yaaa, odbiło ci?! - krzyczała.
Zignorował to. Natomiast Mia zakomunikowała z promiennym uśmiechem:
- Wujku, nikt nie gotuje lepiej niż ty!
- Lizus - stwierdził i wtedy zauważył jej kolano - co ci?
- Niiic. Wywaliłam się w drodze do szkoły. Uciekł mi autobus.
- A ty go goniłaś, czy jak?
- Yhm... mniej więcej. Niestety przegrałam z chodnikiem. Jeszcze zdarłam sobie ręce - pokazała mu efekty - a potem spotkałam pana Sunwoo i mnie podwiózł.
- Nie poszłaś z tym do pielęgniarki?
- A po co?
- Choćby po to, żebyś nie dostała zakażenia.
Podniósł ją i posadził na stole.
- Co robisz?! - powtarzała.
- Pewnie i tak na to za późno... - poszedł po apteczkę i poszukał wody utlenionej - może szczypać.
- Ała!!! - wołała, kiedy Dongwoo dezynfekował jej rany, aż Aeri oderwała wzrok od telefonu i na nią spojrzała.
- Już - uspokoił siostrzenicę - jeszcze plasterek dzidzi na kolanko nakleję, niestety nie mam z misiami.
Pokazała mu język i zapytała:
- To co z tym jedzeniem? Uszykujesz coś, czy nie?
- A pomożesz mi?
- Spoko.
Oboje wiedzieli, że na Aeri nie mają co liczyć. Ze swoimi paznokciami, prosto od kosmetyczki, wolała trzymać się z dala od kuchni. Odłożyła za to wreszcie telefon i porozkładała talerze. Dongwoo i Mia przygotowali polędwiczki z warzywami i kawałkami ananasa. Potrawa prezentowała się przepysznie i przepysznie smakowała. Tak powiedziała Aeri, która mimo że, co wliczało się w obowiązki modelki, dbała o figurę, zjadła sporo. W przeciwieństwie do Mii...
- Ty głodna byłaś podobno - przypomniał Dongwoo.
- Ale mnie brzuch rozbolał - odpowiedziała, na co jej zaproponował:
- To może chcesz miętę?
- Yhy.
Wypiła i postanowiła wracać do domu. A jeszcze przedtem ukradła Dongwoo kilka papierosów.

***

                Angelene popsikała lakierem włosy klientki i przyjrzała się efektom swojej pracy. Była zadowolona, i ona, i siedząca we fryzjerskim fotelu nastolatka. Ta podziękowała, wstała i obejrzała się ze wszystkich stron. Farba na jej włosach, mimo że wyjątkowo jasna, wydawała się naturalna. Szefowi też się podobało. Jaehyuk posłał Angelene pełen uznania uśmiech, strzygąc swoją klientkę.
- Odbierz wreszcie ten telefon - poradził pracownicy, kiedy blond nastolatka zapłaciła za usługę i została jeszcze zrobić sobie selfie. Potem wyszła, zadowolona.
Wtedy Angelene zauważyła, że jej telefon wibruje. Odebrała i usłyszała głos Kim Sojin, wychowawczyni swojej córki.
- Proszę pani, Mia zamknęła się w toalecie i nie chce stamtąd wyjść. Jest okropnie roztrzęsiona - opowiadała - chce, żeby przyjechała pani do szkoły, przyjedzie pani?
- Tak, oczywiście! - zawołała Angelene.
Poczuła, że cała się trzęsie. Jeżeli Mia, zwykle rozważna i opanowana, zachowywała się tak, jak przedstawiła wychowawczyni, to pewne, że wydarzyła się jakaś straszna rzecz. Musi pomóc swojej córce! Musi szybko dotrzeć do szkoły! Już kilka dni temu Mia stłukła sobie kolano, potykając się teoretycznie... może kłamała? Zrzucają z siebie fryzjerski fartuch i porywając z wieszaka torebkę, Angelene pospiesznie opowiedziała szefowi o obecnej sytuacji.
- Nie wyjdziesz - postanowił Jaehyuk - zaraz masz klientkę i ja, jak widzisz, też mam klientkę.
Strzyżona przez niego emerytka przysłuchiwała się z uwagą rozmowie.
- Muszę... - błagała Angelene.
- Za godzinę mogę cię zastąpić. Wstrzymaj się godzinę.
- Ale...
- Shin Jiwoo! - krzyknął, widząc, że nie zamierzała się poddawać - jeżeli wyjdziesz, nie masz po co wracać.
Nie wahała się, wypadła z salonu nie oglądając się za siebie. Po godzinie, jaką szef kazał, żeby się wstrzymała, od dawna była w szkole. Odnalazła panią Kim Sojin, a ta podprowadziła ją do drzwi, za którymi cicho popłakiwała Mia. Obok znajdowały się też psycholog i pielęgniarka. Angelene poprosiła wszystkie trzy, by na moment wyszły. Kiedy została sama, zapukała do drzwi kabinki i powiedziała spokojnie:
- Córeczko, to ja, jestem tu i bardzo, bardzo cię kocham. Możesz wyjść?
W jednej chwili drzwi się otworzyły i zapłakana Mia wtuliła się w Angelene.
- Maaamo! - zawołała - dostałam okres.


OD AUTORKI:


Jak obiecywałam jest Angelene i Mia. Mam nadzieję, że przybliżyłam tu trochę ich charaktery, zwłaszcza Mii:) Zapraszam do czytania i komentowania^^ 


* Wykorzystałam cytat z piosenki The Smiths - Panic (jakby ktoś był zainteresowany).

6 komentarzy:

  1. A więc tak. Spóźnienie na busa wyszło na dobre Mii. :D Co do Baro to ciekawią mnie co wrogowie, o co w tym mógł chodzić.
    Ja to wgl teraz mam Baro przed oczami jako takie słodkie bubu. To wszystko przez to, że oglądam Reply1994. On tam jest cudowny.
    Co do przedstawienia to czuję, że Mia w nim wystąpi. :D
    Chłopak od fajek mnie zdenerwował. :/
    Za to Dongwoo wygrał ten rozdział. Uroczo zajął się siostrzenicą. <3 Jednak ona zachowała się mniej uroczo kradnąc mu te papierosy.
    Martwiłam się strasznie po wiadomości ze szkoły, a tu tylko o okres chodziło. Biedna Angelene nabawiła się strachu. :D
    Życzę dużo weny i czekam na kolejne rozdziały. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tych wrogów, to jeszcze się wyjaśni i książka też jeszcze się przyda:)
      Też myślałam o obejrzeniu tej dramy, zachęciłaś :D Tak, Baro to taki bubu, chomiczek xD
      Mia chciałaby zagrać w przedstawieniu, choć wmawia sobie, że nie. A ten chłopak też się jeszcze pojawia. No i to prawda, Mia ma swoje wady, aniołeczek to nie jest. Cieszę się, że polubiłaś Dongwoo:) Mój bias :D
      Dziękuję! <3

      Usuń
  2. Ulalaa to się podziało, w sumie na początku Mia była pokazana przez ciebie jak zamknięta w sobie dziewczynka, wstydliwa i wgl ale potem ta akcja z papierosem i tym gimnazjalistą no pokazała ciemną stronę. I bardzo zainteresował mnie den musical no może Mia nie byłaby taka zła? A ta końcówka to już całkiem mnie rozwaliła. "- Maaamo! - zawołała - dostałam okres." genialne no po prostu przyznam szczerzę , że zaczęłam się śmiać. W sumie nwm dlaczego?! hahah.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Mia jest taka, jakby to powiedzieć "cicha woda":) No tak, zachowanie Mii na koniec wskazywało na nie wiadomo jaką tragedię, a to tylko okres:) Choć na pewno to był ważny moment w jej życiu.

      Usuń
  3. Dwunastolatka paląca papierosy. Jestem w szoku. Okej, ja nie byłam lepsza, bo miałam piętnaście, no ale cholera, zaczęłam jednak w tym gimnazjum, a nie podstawówce. W ogóle co to za ziomek, co nagle znalazł się w idealnym czasie i miejscu dla niego, zrobił foto, okradł z kasy, a na koniec na nią napluł?! Z tego wszystkiego to właśnie ostatnie wydawało mi się najbardziej przerażające i pogardliwe. Z resztą, cholera, skoro z ciebie taki rozrabiaka to idź napadnij na bank, dają cię do poprawczaka, a Mia będzie miała spokój. A, no i będziesz jak jej wujek to może jej zaimponujesz.
    Współczuję naszej kochanej mamuśce, która straciła pracę. Chyba każdy wie jak teraz się to skończy. Sponsoring, bo jej córka dostała (pierwszego?) okresu w szkole. Szlag.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi bardzo, że znalazłaś czas na odwiedzenie mojego bloga i skomentowanie:)
      Rzeczywiście, zaczęłam ten ff dość spokojnie, a dopiero później pokazałam, że w historiach bohaterów kryje się coś więcej. Tak już mam, że zazwyczaj nie piszę o tym, co lekkie i przyjemne, staram się poruszać poważniejsze problemy i tego też sama szukam w opowiadaniach innych i to znalazłam w twoim^^ Moi bohaterowie są zwykle dość problemowi, mają swoje mroczne sekrety i złe nawyki.
      To prawda, skupiam się dużo na kiepskich relacjach Mii i jej matki Angelene, mimo że (mam nadzieję:D) pokazałam, że przecież się kochają. Mię to chyba w ogóle ciężko zrozumieć, z jednej strony czuje się samotna, bo nie ma przyjaciół i jest zastraszana w szkole, a jednocześnie to nie chce ich mieć, bo wszystkich uważa za nudnych, za to z dręczycielem chce sobie poradzić sama.
      Cieszę się, że polubiłaś Dongwoo. To mój bias w B1A4, nie mam zamiaru tego ukrywać, bo pewnie i tak widać tą moją miłość w tym opo xD
      Co do Jinhee to o to mi chodziło, by i irytowała przez swoją bezmyślność i wzbudzała taką czułość jak mały słodki dzieciaczek:)
      Tak, niestety skutki wypadku Inyoung okazały się poważniejsze niż ktokolwiek przypuszczał. I gdyby nie dała się wtedy zagadać temu chłopakowi nie doszłoby do tego...
      Zapraszam na kolejne rozdziały, jeżeli spodobały ci się te historie:) Ja zaraz lecę czytać u ciebie i mam nadzieję, że nie jesteś zła, że odpowiadam na wszystkie komentarze w tym jednym (uznałam, że to ci ułatwi przeczytanie mojej odpowiedzi, żebyś nie musiała się po kolei wracać do wszystkich skomentowanych części:))

      Usuń