31/05/2017

eyes wide open (rozdział 5)

FINDING A WAY

                Jinhee wstała, zabierając swoje niedopite piwo.
- To wy sobie porozmawiajcie - powiedziała.
Zaraz za nią zawołała Mikyeon:
- A ja odłożę rzeczy - podniosła, upuszczoną przedtem przypadkowo, torbę i poszła za Jinhee, pytając - jak mogłaś? Czemu go tu wpuszczałaś?
- Tylko porozmawiajcie - namawiała Jinhee - co ci szkodzi?
Chociaż mówiły dość cicho, Jinyoung i tak wszystko słyszał i poczuł się niezręcznie. Ledwo powstrzymał odruch, by po prostu wstać i wyjść. Bez pożegnania. Lecz po chwili głosy ucichły, a Mikyeon z powrotem pojawiła się w kuchni.
- Cześć, oppa. Wybacz, że się nie przywitałam - powiedziała, przybierając o wiele milszy ton - nie spodziewałam się ciebie. Poza tym jestem spocona po treningu i...
- Daj spokój. Ty widziałaś mnie w gorszych okolicznościach - wszedł jej w słowo.
- To prawda.
- Chcę cię tylko za to przeprosić i idę.
Mikyeon nalała sobie wody i wypiła naraz.
- Ok, przeprosiny przyjęte - odpowiedziała, w ogóle na niego nie patrząc.
Zgodnie z tym, co mówił, to był moment, kiedy powinien wyjść. Ale nie zrobił tego. Przyglądał się Mikyeon, jak poprawiała włosy, bo kilka kosmyków wydostało się z kitki.  Pewnie celowo znajdowała sobie zajęcia, by nie usiąść obok i szczerze nie porozmawiać.
- Dasz mi możliwość naprawić to złe wrażenie, które ostatnio wywarłem?
Dopiero wówczas spojrzała mu w oczy. Stała oparta pupą o kuchenny blat i wpatrywała się w Jinyounga. Widocznie skończyły jej się pomysły zajęcia się czymkolwiek. I nie spodziewała się, że Jinyoung ośmieli się i wyskoczy z propozycją kolejnego spotkania.
- Jak... - zapytała -  chcesz to naprawić?
- Zróbmy sobie piknik na plaży. Poznajmy się lepiej. Porozmawiajmy. Co ty na to?
- Nie wiem...
Zrobiło mu się głupio, że siedzi, a ona stoi. Więc też wstał i zbliżył się w kilku krokach tak, że opierając dłonie o blat, jego twarz i jej twarz znalazły się na wprost siebie.
- Bez sensu, żebym ci się tłumaczył i składał obietnice, w które pewnie i tak nie uwierzysz. Chcę ci pokazać, że nie ja jestem taki, jak ostatnio... Chcę, żebyś sama to zauważyła, zaufała mi i poczuła się przy mnie bezpiecznie.
- Yhm... ok... - powiedziała po jego przemowie, spuściła wzrok, bo Jinyoung patrzył na nią zbyt intensywnie i dodała - piknik na plaży brzmi ok.
- W sobotę po południu?
- Tak.
- Suuuper.
Jinyoung odsunął się od Mikyeon i ruszył w kierunku drzwi, a ona go odprowadziła.
- Oppa, wiesz, że po ostatnim nie tak szybko ci zaufam i poczuję się przy tobie bezpiecznie. Poobserwuję cię. Nie spieprz tego - ostrzegała, kiedy zakładał buty.
- Nie spieprzę - zagwarantował i wyszedł.
Co ja wyprawiam?!, zastanawiała się Mikyeon. Po powrocie z klubu zupełnie przekreśliła go jako swojego przyszłego chłopaka. Postanowiła, że dyskretnie spławi Jinyounga, jeżeli ten jeszcze się odezwie. Ale nie spławiła. Przeciwnie, zaakceptowała jego propozycję, by znowu się spotkali. Chyba oszalałam, pomyślała i sięgnęła po piwo z zapasów Jinhee.

***
                Kancelaria prawnicza znajdowała się w jednej z bogatszych dzielnic Seulu, pełnej drogich butików i eleganckich restauracji. Sunwoo wybrał lokal specjalizujący się w kuchni włoskiej, by iść tam w przerwie na lunch. Był zmęczony i przygnębiony. Miał dziś klientkę pozywającą szpital o brak kompetencji w skutek czego jej córka zmarła kilka minut po tym, jak przyszła na świat. Ale fakty nie przemawiały za winą lekarza. Sunwoo podejrzewał, że to przepełnione bólem serce kobiety szuka kogoś odpowiadającego za ten dramat. Mimo wszystko, przyjął zlecenie i zobowiązał do reprezentowania jej interesów. Przy drzwiach stali pozostali prawnicy, których zatrudniała kancelaria - Youngju - od dawna farbująca włosy na ognisty czerwony kolor oraz Jongsung - rywal Sunwoo. I w tym momencie nie powstrzymał się od złośliwego komentarza.
- Jak to jest przyjmować zlecenie skazane na przegraną? - zagadnął.
- Jak to jest od kilku tygodni w ogóle nie przyjmować zleceń? - odgryzł się Sunwoo.
Rzeczywiście jego rywal miał ostatnio niewiele klientów. Chyba poczuł się pokonany, bo nie wygłosił riposty. Za to Sunwoo otoczył ramieniem Youngju i zaproponował jej wspólny lunch.
- Chętnie - odpowiedziała.
Też nie przepadała za Jongsungiem i nie ukrywała tego. Pewnym krokiem ruszyła do samochodu i wsiadła, gdy Sunwoo otworzył jej drzwi.
- Dziś kuchnia włoska - postanowił - jesteś za?
- A jeżeli jestem przeciw?
- To wysiadasz z mojego samochodu - żartował z powagą, czym czasami rozbawiał ją do łez.
- Głupek - zachichotała - a jak książka, co ci polecałam?
- W schowku.
Sprawdziła. "Jak pokonać wroga?".
- Z tą książką na pewno pokonasz Jongsunga! - zawołała.
Kiedy był sam na sam z Youngju, nie miał ochoty rozmawiać o rywalu.
- A ty nadal nie powiedziałaś, co myślisz o kuchni włoskiej - przypomniał, ruszając.
W lusterku dostrzegł szeroki uśmiech Youngju.
- Jest idealna - odpowiedziała.

***

                Mia znalazła sobie inne miejsce na palenie papierosów. Nie chciała więcej natknąć się na Dupka, więc zrezygnowała z ukrywania się w zaułku między murami swojej szkoły i gimnazjum. Wymykała się poza teren podstawówki, przekraczała ulicę i znikała w rzędzie wysokich biurowców. Tu była bezpieczna, a jednocześnie w obliczu kilkudzisięciopiętrowych wieżowców czuła się bardzo, bardzo mała. Obserwowała biznesmenów, podziwiających Seul z tarasów na dachach i powtarzała sobie, że wystarczy dobrze się uczyć, by kiedyś też była taka bogata i niezależna. Wracała na lekcje i te widoki podtrzymywały ją na duchu. Potem zostawała na próbach musicalu. Chociaż niektórzy uczniowie, jak i Mia, nie robili nic oprócz śpiewania z całą klasą końcowej piosenki, wszyscy byli zobowiązani uczestniczyć w przygotowaniach. Pani Yoon zapraszała ich do atelier należącego do jej kółka teatralnego. Był tam niewielki podest z kurtyną, który służył za scenę, prowizoryczne reflektory, mikrofony i trochę kostiumów. Mia lubiła to pomieszczenie, nie lubiła tylko osób, z którymi tu przebywała. Podczas prób siadała osobno, ignorowała zagadującą ją czasami Jyuri i wyobrażała sobie, że jest tu sama i sama gra wszystkie role. Wiedziała, że zrobiłaby to w wielu przypadkach lepiej od swoich koleżanek i kolegów. Po szkole często odwiedzała Dongwoo i namawiała go, by jej coś ugotował. Wolała świeże posiłki niż odgrzewane przez Angelene mrożonki. Wolała też jego towarzystwo niż matki, wiecznie spiętej i o coś niespokojnej. Dongwoo był kontaktowny, wyluzowany, chwilami trochę sarkastyczny, lecz mimo to miał dobre serce. I dużo pieniędzy, choć rzadko wychodził do "pracy", która polegała rzekomo na handlu. W pewnym sensie, stał się dla Mii autorytetem. Wiedziała, że by sobie poradził z takim Dupkiem. Więc i ona musiała sobie poradzić. O ile jeszcze go spotkam, pomyślała jednego dnia, wracając ze szkoły. I akurat tego dnia go spotkała. Zapomniała, że przecież sprawdzał ostatnio, gdzie mieszkała. Nie spodziewała się że zaczai się na nią w drodze z przystanku do domu. Miała w uszach słuchawki i idąc, kołysała się lekko w rytm muzyki. Dopiero, gdy podszedł i otoczył ją ramieniem, jakby był jej znajomym, wyczuła jego obecność. Zadrżała. Planowała po prostu go zignorować i nadał słuchać muzyki. Dupek wyciągnął jej z uszu słuchawki.
- Chyba zapomniałaś, jaka jest umowa.
- O niczym nie zapomniałam i nic mi nie wiadomo o żadnych umowach - odpowiedziała.
Chciała pokazać, że się nie boi. Wyrwała się z jego uścisku, lecz objął ją z powrotem, zaciskając rękę na jej skórze.
- Mam sobie iść? Pójdę, jak dasz mi pieniądze.
- Niczego ci nie dam! - zawołała.
Byli na ulicy, wiedziała że tu nie posunie się do wyrwania jej tornistra i zabrania pieniędzy, jak ostatnio. Nie doceniała jego sprytu. I szybko tego pożałowała. Wyrwał jej z rąk telefon z słuchawkami i schował do wewnętrznej kieszeni swojej kurtki.
- Wezmę go w zastaw - wyjaśnił - jak przyniesiesz pieniądze, oddam ci telefon.
Odszedł z bezczelnym uśmiechem. A Mia, zaciskając zęby, by się nie rozpłakać, ruszyła do domu. Odzyskam telefon, pocieszała samą siebie, muszę tylko opracować dobry plan, jak zdobyć pieniądze. Pomysł nasunął jej się, kiedy zobaczyła w korytarzu nową, markową torebkę Angelene. Skąd matka miała na nią pieniądze? Mia zastała ją w kuchni, gotującą zupę, oczywiście z mrożonych warzyw.
- Sięgnij talerze i siadaj - powiedziała Angelene, mieszając zawartość sporego garnka.
- Ok.
Mia wykonała polecenie. Po chwili matka nalała im zupy i usiadła obok.
- Jak tam w szkole? - zapytała.
Mia przewróciła oczami i odpowiedziała:
- Maaamo, czemu rodzice zadają tak wkurzające pytania?
- Nie wiem. Moi nigdy mnie o to nie pytali. Woleli pytać o pieniądze na alkohol - przyznała Angelene, odkładając łyżkę. Mia rozumiała, że matka nie może wybaczyć rodzicom, jak zniszczyli jej dzieciństwo, lecz nie zamierzała w tym momencie silić się na pocieszenie. Musiała działać.
- Co do pieniędzy... - zaczęła niepewnie - dasz mi na buty?
- Przecież dopiero co kupowałam ci nowe...
- Zniszczyły się.
- To pojedziemy do sklepu z reklamacją.
- Mamo! - Mia podniosła głos.
- Nie krzycz, proszę. Co "mamo?".
- Chcę inne. Już mi się te nie podobają.
- To odłóż sobie z kieszonkowych, ja nie jestem od spełniania twoich kaprysów.
- Tylko od spełniania swoich.
- O co ci chodzi?
- O torebkę.
- To nie... tak.
- A jak? - zapytała buntowniczo Mia - masz kolejnego sponsora? Mamo, znowu to robisz?
- Nie mów do mnie w taki sposób!
- Czyli to prawda!
- Mia! - zawołała Angelene, lecz córka już jej nie słuchała.
Zatrzasnęła się w swoim pokoju i padła na łóżko, rozżalona z kilku powodów.
1) nie miała telefonu.
2) nie zdobyła pieniędzy.
3) jej matka znowu była czyjąś utrzymanką!
Wyczerpana tym wszystkim nie wiedziała, kiedy zapadła w niespokojny sen, w mundurku szkolnym i bez odrobionych lekcji. Jak się obudziła, była przykryta kocem. Wstała, wykąpała się, przebrała i usiadła z zeszytem przy biurku. Po północy zagrzebała się w pościeli i postanowiła jeszcze trochę pospać. Wtedy usłyszała dochodzące z dołu jęki. No tak, miała pokój nad sypialnią sąsiada. Przez moment pomyślała, że to może Angelene i, że to może Sunwoo jest jej sponsorem, lecz przypomniała sobie szybko: jak byłam w łazience, matka przecież oglądała telewizję, a od tego czasu nikt nie wychodził. Mia nie wiedziała, czy poczuła ulgę, czy rozczarowanie. Wolałaby nie słyszeć, jak Angelene jęczy z rozkoszy, a jednocześnie... Angelene i Sunwoo nie byliby najgorszą parą. Mia myślała o tym, ponownie zasypiając. A kiedy rano wyszła do szkoły, trafiła na sąsiada i dziewczynę, która tak jęczała. Była elegancko ubrana, miała ognistoczerwone włosy. Oboje wsiadali do samochodu.
- Ajussi! - zawołała Mia i ukłoniła się - dzień dobry.
- Cześć. Podrzucić cię do szkoły? - zaproponował z uśmiechem.
- Nieee. Nie, dziś wyszłam na czas. Ale... moja mama za późno wstała, a spieszy się do lekarza, czy coś! - dodała Mia i ruszyła w kierunku przystanku.

4 komentarze:

  1. Cieszę się, że Mikyeon nie pokłóciła się z Jinyoungiem. <3 Jeeej już widzę przeznaczenie między nimi. Nie mogę się teraz doczekać ich randki. :D
    O ten Jongsuk mi śmierdzi. A Youngju weszła mi w ship :D Ale no zobaczymy, co to będzie dalej. Bo Sunwoo jest taki klsdbnuiasbi i mam nadzieję, że będzie kimś więcej dla Angelene. I z tego co widzę nie tylko ja tego bym chciała. :D Oj ta Mia. Ale nie dziwię jej się. Jej mama wplątała się znowu w takie cosik.... :<
    Biedna ma też problemy z tym idiotą. :< NIECH JEJ DA SPOKÓJ.
    Ale kocham już to opo. Czekam na next i życzę duuuużo weny. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opis randki już niedługo:) Rzeczywiście, Mia też szpiuje Angelene i Sunwoo, ale jest jeszcze Yongju... żeby było ciekawie.
      Niestety to nie koniec problemów Mii. Cieszę się, że wciąga:)
      Dziękuję<3
      Odpisuję dopiero dziś, bo dopiero dziś wracam z wyjazu i wezmę się za nadrabianie u ciebie^^

      Usuń
    2. na spokojnie :) nic nie ucieknie ci :D

      Usuń
    3. wiem, wiem, już się po prostu niecierpliwię co tam się dzieje :D

      Usuń