24/05/2017

eyes wide open (rozdział 4)

TIME TO SAY SORRY

                Junghwan usłyszał płacz i ruszył w kierunku, z którego dochodził. Tak dotarł do kuchni. Zauważył przy stole dwie kobiece sylwetki. To Jinhee obejmowała płaczącą Mikyeon i głaskała ją pocieszająco po włosach. Obie nie dostrzegły go, dopóki nie zapalił światła.
- Co się dzieje? - zapytał z niepokojem.
Przypomniał sobie, że Mikyeon była w klubie, a jej obecny stan nie wskazywał nic dobrego.
- Jinyoung to zwykły ćpun! - zawołała Jinhee.
- Co? - zdziwił się Junghwan - czy my mówimy o tym samym Jinyoungu?
Kojarzył go przecież z imprezy urodzinowej Inyoung, a wtedy wywarł na nim wrażenie wręcz ugrzecznionego chłopaka. Na pewno nie "zwykłego ćpuna". Jinhee powtórzyła mu wszystko, co opowiedziała jej wcześniej przyjaciółka. A Mikyeon podsumowała to kolejnym wybuchem płaczu.
- Dobra zabawa? - kpiła - cały czas się o niego martwiłam! Czy nie sprowokuje bójki, czy nie sięgnie po alkohol i nie wywoła tym jeszcze gorszych skutków. Nie wiem, nie znam się na objawach brania narkotyków.
- Unni, chcesz wina? Nie wypiłam wszystkiego - Jinhee poszła po opróżnioną w połowie butelkę i podała Mikyeon.
Ta podniosła ją do ust, nie troszcząc się o kieliszek, i pociągając co pewien czas kilka większych łyków, kontynuowała:
- Wsadziłam go do taksówki i odwiozłam do domu. Mam nadzieję, że wziął się w garść, a nie zaćpał więcej.
- Jest dorosły. Chyba wie, co robi. A jak nie wie, nie ty jesteś za to odpowiedzialna - Junghwan uspakajał Mikyeon.
- A ja uważam, że powinien ci się z tego solidnie wytłumaczyć - dodała Jinhee.
- Nie wiem, czy zechcę go wysłuchać. Wkurzył mnie. I rozczarował - opowiedziała Mikyeon, ciągnąc jeszcze kilka łyków prosto z butelki.
Jinhee i Junghwan wymienili porozumiewawcze spojrzenie: jeżeli jej nie powstrzymają, przyjaciółka zaraz się upije. A popsuta randka i kac to niekoniecznie dobre połączenie.
- Mam sushi! - przypomniał sobie i zaproponował jej Junghwan.
- Nie, dzięki. Wystarczy mi wino - powiedziała.
Sądząc po tym, że wypiła pół butelki w ciągu kilkunastu minut, zaraz pewnie pojawią się efekty.
- No to ja je zjem! - postanowił Junghwan, rozglądając się w poszukiwaniu pałeczek, a skoro ich nie znalazł, zabrał się za jedzenie palcami - Jeanny, a ty chcesz trochę?
Często wymawiał jej imię z takim akcentem, jakby pochodziło z angielskiego.
- Nie.
- No tak, dziewczyny... Pewnie zaraz zrobicie mi pogadankę o jedzeniu po 22.00 - stwierdził.
- Ale my ci nie zabraniamy - odpowiedziała Jinhee - jedz sobie, jedz. Na zdrowie.
Jednocześnie obie lekko zażenowane patrzyły, jak grzebie palcami w sushi.
Mikyeon nieco przystopowała z piciem. Powoli zaczynała czuć, że w jej krwioobiegu krąży spożyty w zbyt szybkim tempie alkohol.
- A wam jak upłynął wieczór? - spytała.
- Super! - zawołała natychmiast Jinhee.
- No po prostu świetnie - dodał Junghwan, dogryzając akurat marynowany imbir.
- Wyczuwam sarkazm - zauważyła Mikyeon.
Jinhee opowiedziała jej pokrótce o wizycie pani Byun i małym Mihyunie.
- Jak tylko zabrała go z powrotem, Junghwan zasnął. No a potem przyszłaś ty i nieźle nas nastraszyłaś - podsumowała.
- Ups. Możecie to nadrobić. Ja pójdę do swojego pokoju i posłucham muzyki w słuchawkach, więc nie krępujcie się - powiedziała i zachwiała się, wstając.
Pocieszała się, że może przyjaciele tego nie zauważyli. A jeżeli zauważyli, zostawili to bez komentarza. Obie dziewczyny zniknęły w swoich pokojach. Jinhee miała przy sobie Junghwana, a Mikyeon wspomnienie popsutej randki i resztkę wina.

***

                Angelene przyglądała się córce. Mia, ubrana w szkolny mundurek, w dwóch krótkich kitkach i z czarnym chokerem na szyi, kończyła jeść płatki z mlekiem. Kiedy tak dorosła?, zastanawiała się matka, czy sama w jej wieku już miesiączkowałam? Nie. Chyba jeszcze nie. Nie umiała sobie tego przypomnieć, bo dawno, dawno temu pogrzebała przeszłość i pozbyła się wspomnień.
- Idę do szkoły - powiedziała Mia.
Założyła buty i podniosła tornister.
- A jak się czujesz? Nie boli cię brzuch? - dopytywała Angelene.
Podała córce zapakowane kanapki i jabłko. Mia schowała je do tornistra i odpowiedziała:
- Nie. Wszystko ok.
- No dobrze. To idź, idź, nie spóźnij się na autobus.
Gdy tylko Mia wyszła, Angelene z westchnieniem opadła na krzesło. Nie chciała pokazywać córce, jak bardzo bała się dzisiejszego dnia w pracy. Nie kontaktowała się z szefem od piątku, czyli odkąd zignorowała ostrzeżenie i wbrew jego woli opuściła zakład fryzjerski. Liczyła na to, że Jaehyuk ochłonął przez weekend o tyle, by okazać jej wyrozumiałość. Miała 30 lat, lecz reagowała jak dziecko, jeżeli tylko ktoś podnosił na nią głos, traciła pewność siebie i po prostu wpadała w płacz. Tak nie wolno, powtarzała sobie, musisz wziąć się w garść. Z tym postanowieniem wstała i posprzątała po śniadaniu, patrząc przez okno na wyjeżdżającego z garażu Sunwoo. W pewnym momencie ją zauważył. Pomachał jej z uśmiechem zza kierownicy, a ona odpowiedziała tym samym i spuściła wzrok, wracając do mycia naczyń. Przebrała się później z piżamy w dżinsy i niebieską, koszulową bluzkę, nałożyła makijaż. Po przejechaniu kilku przystanków metrem, dotarła do zakładu fryzjerskiego, w którym pracowała. Szef zupełnie zignorował jej przyjście. Zastała go z kubkiem kawy i ze wzrokiem wbitym w gazetę.
- Cześć. Jestem - powiedziała.
Odłożyła torebkę i zajrzała w zeszyt z rozpiską klientów.
- Po co? - zapytał Jaehyuk, patrząc na nią gniewnie - poprosiłem Dabin, żeby przyszła w twoim zastępstwie.
- Szefie...
- Ostrzegłem cię, że jeżeli wyjdziesz, nie masz tu po co wracać. Wyszłaś.
- Myślałam, że nie mówisz serio... Moja córka mnie potrzebowała.
- Przykro mi.
Szef znowu wbił wzrok w gazetę, a Angelene pomyślała, że to o wiele gorsze niż gdyby codziennie na nią krzyczał. I choć nie żałowała swojej decyzji, że wyszła i pojechała do Mii do szkoły, wolała w tym momencie nie poddawać się i przeprosić.
- Wiem, że źle zrobiłam. Byłam wtedy zdenerwowana i nie myślałam trzeźwo. Ale to się nie powtórzy. Obiecuję.
- Shin Jiwoo, wystarczy. Jesteś zwolniona.
W oczach Angelene zalśniły łzy. Ledwie je powstrzymywała. Chociaż nigdy nie lubiła Jaehyuka, ta praca dawała jej zadowolenie i, przede wszystkim, niezłe pieniądze.
- To niech się szef pierdoli - odpowiedziała stanowczo.
Kiedy sięgała torebkę, łzy mimowolnie potoczyły się po jej policzkach. Spodziewała się awantury, obciętej pensji, tylko nie tego... nie tego. Załamana opuszczała zakład i wtedy jeszcze raz usłyszała głos Jaehyuka:
- Shin Jiwoo! Jeżeli chcesz... odwiedź mnie dziś wieczorem. Przedyskutujemy na spokojnie, co z twoją dalszą pracą.
Tak, pewnie, przedyskutujemy!, kpiła w myślach. Od dawna wiedziała, jak szef na nią patrzył, jak przypadkowo dotykał jej ręki, czy posyłał uwodzicielskie spojrzenie. W tym była przecież dobra. W załatwianiu wszystkiego seksem. Chociaż po powrocie z USA skończyła ze sponsoringiem, inni nadal wyczuwali jej słabość i sprawiali, że czuła się jak dziwka. Zapłakana, odwróciła się w kierunku Jaehyuka i odpowiedziała:
- Tak, szefie, odwiedzę.

***

                Jak tylko kokaina przestała działać, Jinyoung popadł w kilkudniowy stan wycofania i depresji. Z nikim się nie kontaktował i wychodził tylko w celu poprowadzenia wieczornej audycji. Początkowo stwierdził, że po tym, co zrobił, nigdy więcej nie odezwie się do Mikyeon. A potem pokusa, by zobaczyć ją jeszcze raz wygrała ze wstydem. Postanowił wstrzymać się kilka dni i pozwolić jej ochłonąć. Może wtedy mu wybaczy. Może wtedy i on poczuje się pewniejszy siebie o tyle, żeby iść poprosić o to wybaczenie. Niestety, mylił się. I szybko doszedł do wniosku, że jego taktyka była zła. Dając Mikyeon czas, jeszcze dodatkowo rozzłościł ją tym, że milczał. Już pewnie ostatecznie go przekreśliła, o ile w ogóle nie zapomniała o jego istnieniu. Pozostało mu pogodzić się z sytuacją... albo wykonać wreszcie jakiś ruch. Wybrał drugą opcję. Nie był dzieckiem, które narozrabia i unika konsekwencji. Wystarczy, że raz okazał się tchórzem. Wreszcie zachowa się dorośle i odpowiedzialnie. Z takim nastawieniem przyszedł po swojej wieczornej audycji do mieszkania Mikyeon i Jinhee. Stając w drzwiach, usłyszał że nie zastał tej pierwszej. Zastanawiał się, czy to prawda, czy tylko wymówka. I wtedy Jinhee dodała:
- Możesz wejść. Unni powinna zaraz być. O 21.00 prowadziła ostatni trening.
- Dzięki.
Jinyoung ruszył za Jinhee. Znowu była w dresie, a włosy związała w luźny kok. Pewnie ubierała się tak zaraz po powrocie z uczelni. Zaprowadziła go do kuchni i posadziła przy stole.
- Herbata? Kawa? Piwo? - zapytała.
- Najlepiej woda.
- A ja piwo. Ah, gdyby moi rodzice to widzieli! - zachichotała.
Nalała mu wody. Dla siebie sięgnęła z lodówki piwo i usiadła obok chłopaka. Niezbyt zrozumiał jej ostatnią wypowiedź.
- Ale czemu? - podpytywał.
- Wyglądam na menelkę, a nie dziewczynę z dobrego domu, nieprawda?
- Może i prawda - puścił jej oko - a rodzicom się to nie podoba.
- Yhm.
- Mogę być wścibski?
- Możesz.
- Czemu wyprowadziłaś się od rodziców w takim młodym wieku, zwłaszcza, że chyba nie narzekają na brak pustych pokoi?
- No tak. Moi rodzice są bogaci. Trudno to ukryć... Miałam kiedyś siostrę, wiesz?
- Miałaś?
- Jinri zmarła, zanim się urodziłam, zapalenie opon mózgowych. Moi rodzice okropnie to przeżyli... no i postarali się o kolejne dziecko. Odkąd pamiętam, chuchali na mnie i dmuchali, byli po prostu zbyt opiekuńczy. Nigdy nie pozwalali mi wyjeżdżać z przyjaciółmi na wakacje, wracać późno do domu, pić alkoholu... A ja już miałam tego dość. Chciałam się uwolnić. I wiedziałam, że ostatnia szansa to przeprowadzka. Rodzice się wkurzyli. Ale wreszcie zaakceptowali moją decyzję.
- No to wywalczyłaś sobie wolność - podsumował Jinyoung i na znak toastu stuknął swoją szklanką o puszkę z piwem Jinhee.
- Moi przyjaciele wypominają mi, że przez to, jak rodzice mnie traktowali, jestem niesamodzielna i nieodpowiedzialna.
- Jeszcze się tego nauczysz. Co ty tak w ogóle studiujesz?
- Projektowanie wnętrz.
- A mój diler architekturę. Weekendowo.
- Yhm... diler i studia? To dość nietypowe.
- On chce rzucić dilerkę. A ja chcę rzucić dragi. Myślisz, że Mikyeon jest jeszcze na mnie zła?
- Martwiła się o ciebie.
- Tak?
- Bała się, że może ci się coś stać. Mikyeon rzadko opowiada o swoich uczuciach - przyznała Jinhee, popijając piwo - woli udawać, że wszystko w porządku. Nie chce "obarczać nikogo swoimi sprawami". Kiedyś na treningu kontuzjowała sobie stopę. Chociaż kulała, wmawiała wszystkim, że nic jej nie jest. Potem okazało się, że to złamanie. Ale w sobotę.. w sobotę Mikyeon naprawdę się o ciebie martwiła.
- Nie powinna. To był pojedynczy wybryk...
- Wytłumacz się jej - powiedziała Jinhee, kiedy usłyszała odgłos przekręconego w zamku klucza.
Po chwili w kuchni pojawiła się Mikyeon w sportowym stroju. Zdziwiła się zastanym przez siebie widokiem. Przypadkowo upuściła na podłogę torbę i spytała, zaskoczona:
- Jung Jinyoung, co ty tu robisz?

2 komentarze:

  1. To już mogę skomentować na bieżąco. Smutne, że Mikyeon tak to przeżyła. Ale ja także bym się pewnie przeraziła, jakbym umówiła się z kimś, a ten ktoś przyszedłby naćpany. Mimo to jeszcze się o niego martwiła. Kochana. <3
    Nadal zostaję w przekonaniu, że związek Junghwana jest przeuroczy :D Haha :D
    Biedna Angelene, jest tak postrzegana przez ludzi. Na dodatek ten durny szef ją wylał na serio i myślał, że ona pójdzie z nim do łóżka czy coś? Grrrr... Mam nadzieję, że znajdzie dobrą pracę i pokaże innym co potrafi. A jak pójdzie się z nim spotkać, to będzie bardzo smutno :<
    Jinyoung na szczęście widzi co zrobił źle i poczuł skruchę. Mam nadzieję, że ładnie się wytłumaczy i Mikyeon da mu szansę. Nie wiem czego się spodziewać. Z jednej strony wydaje mi się ona bardzo wyrozumiała. Z drugiej może być bardzo na niego zła. Miło, że Jinhee pozwoliła mu poczekać, a nie wywaliła go za drzwi. Kurczę. Zakończone w takim momencie. Czekam więc na następną środę niecierpliwie. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mikyeon całą imprezę się stresowała i jak już przyszła do domu to musiała zrzucić to napięcie:( Tak, Jinyoung ma pewien plan jak się wytłumaczyć^^ A Jinhee to i złodziei by za drzwi nie wywaliła xD
      Co do Angelene nic nie powiem, niedługo sama zobaczysz jak się wszystko potoczy:)
      PS. Oczywiście celowo w takim momencie zakończyłam :D

      Usuń