28/06/2017

eyes wide open (rozdział 9)

EVERYTHING & LESS

                Jaehyuk, szef Angelene, umiał stworzyć romantyczny nastrój. Kiedy tylko odwiedzała go w jego apartamencie, witał ją przygotowaną przez siebie kolacją i kieliszkiem szampana. Uważał, że każdy z ich wieczorów we dwoje jest powodem do świętowania. Czasami też dawał jej kwiaty albo prezent. Dziś dostała buteleczkę oryginalnych perfum. Siedziała naga w zmiętej pościeli i wąchała je, zachwycona i lekko... zdziwiona. Jaehyuk okazał się naprawdę hojny. Nie dość, że nie wyrzucił jej z pracy, to jeszcze podwyższył pensję i obdarowywał prezentami, odkąd została jego kochanką. Początkowo wyrzucała sobie, że znowu wiedzie tryb życia, od którego usiłowała uciec, wracając z USA. Potem, stopniowo zaakceptowała to. I uznała, że taki układ jej odpowiada. To nie była żadna nowość, Angelene miała w tym doświadczenie. Wystarczało, że raz na kilka dni wyszła z Jaehyukiem do restauracji albo przespała się z nim i zapewniała, jak jej dobrze. Nie musiała wkładać w to zbyt wiele wysiłków. W pewnym sensie polubiła go. Zauważyła, że odkąd nie odpierała jego zalotów, traktował ją bez zarzutu. Zrozumiała, że nie musi obawiać się o przyszłość, póki nie odejdzie od Jaehyuka. A nie miała takich zamiarów. Nic do niego nie czuła, lecz w jej otoczeniu nie było też nikogo, do kogo mogłaby cokolwiek poczuć i liczyć na odwzajemnienie. A więc sytuacja wydawała się jasna.
Jaehyuk wrócił do sypialni z kawałkami pokrojonego arbuza. Ubrany jedynie w frotowy szlafrok, usiadł obok Angelene, karmiąc ją owocem. Nie wiedziała, czemu ten gest sprawiał wrażenie tak intymnego. Zabrała Jaehyukowi z ręki kawałek arbuza i zjadła samodzielnie. Jednocześnie cały czas wąchała buteleczkę perfum.
- Podobają ci się? - zapytał.
- Tak, są cudowne - przyznała szczerze.
I nieszczerze zachichotała, kiedy Jaehyuk odłożył arbuza, otoczył ją ramionami i wtulił twarz w zagłębienie jej szyi.
- To ty jesteś cudowna. Shin Jiwoo, wyjedźmy gdzieś na wakacje.
Jego propozycja zupełnie ją zaskoczyła. W pierwszej chwili pomyślała, że to żart. Lecz twarz Jaehyuka była wyjątkowo poważna.
- Tak po prostu zamknąłbyś zakład?
- Nie, Dabin albo Seoyoung by nas zastąpiły.
- To zbyt ryzykowne. Domyśliłyby się wszystkiego. Już od dawna podejrzewają, że jesteśmy kochankami.
- I co z tego? Nie wstydzę się ciebie. I nie widzę sensu w tym, żebyśmy się ukrywali. A jeżeli nie chcesz, by Dabin i Seoyoung się domyśliły, wyjedźmy chociaż na najbliższy weekend, który i tak masz wolny, a ja poszukam zastępstwa dla siebie.
- Yhm, jest jeszcze Mia - przypomniała Angelene - nie mogę i nie mam jej z kim zostawić.
- A brat?
- Studiuje w weekendy.
- Naprawdę nic nie wymyślisz? - zapytał Jaehyuk z rezygnacją.
- Nie - nie dodała, że poza tym w ogóle nie miała ochoty na wspólne wakacje.
- Trudno. To nigdzie nie jedziemy - podsumował Jaehyuk, wstał i zabrał się za jedzenie arbuza.
Angelene obserwowała go i zastanawiała się, czy to zacięcie na jego twarzy to złość, czy tylko rozczarowanie. Postanowiła, że wreszcie przerwie milczenie.
- Skoro nie jedziemy... mam ci oddać perfumy? - spytała niepewnie.
Jaehyuk posłał jej zdziwione spojrzenie, a sok z arbuza pokapał mu na szlafrok.
- Nie kupiłem ci ich, żeby coś przez to osiągnąć, kupiłem ci je, bo cię kocham - wyznał, patrząc jej prosto w oczy i Angelene wiedziała, że nie kłamał.
Ale nie poczuła nic. Miłosne wyznania od dawna jej nie poruszały. Słyszała ich zbyt wiele i wszystkie okazały się zadziwiająco krótkoterminowe. Skoro ci, którzy je składali, prędzej czy później odchodzili, Angelene wyzbyła się uczuć, by nie cierpieć. Miała serce jak głaz.

***

                Mikyeon leżała na łóżku i słuchała audycji Jinyounga. Uwielbiała jego głos. Najchętniej nagrałaby go sobie na telefon i odtwarzała, lecz czy to nie oznaczałoby powoli obsesji? Mikyeon udawała, że nic a nic nie zmieniło się w jej życiu, odkąd poznała Jinyounga. Nie chciała zachowywać się jak rozemocjonowana nastolatka, choć tak się czuła... Miała w sobie tyle energii, co nigdy przedtem. Wstawała wcześnie i kładła się późno, a w bezsenne noce z uśmiechem wpatrywała w sufit i myślała o Jinyoungu. W ogóle nie odczuwała zmęczenia. Sen nie był jej potrzebny, skoro snem stała się jawa. Wszystko wydawało się Mikyeon lepsze i piękniejsze. Nigdy przedtem nie postrzegała świata w taki sposób. Zastanawiała się często: czy była dla Jinyounga tym samym? Nie wyglądał, jakby ogarnął go stan niespodziewanej euforii. Sprawiał wrażenie spokojnego niezależnie od sytuacji... czasami starał się otworzyć na ludzi, a czasami wolał samotność. Mikyeon to nie przeszkadzało. Chociaż martwiła się, by znowu nie szukał pocieszenia w narkotykach, nigdy o tym nie wspominała i nie naciskała na niego, gdy milczał. Powiedziała mu tylko, że może liczyć na jej pomoc z każdym swoim problemem. Ale nigdy na nic się nie skarżył. Jak był w dobrym humorze, często zapraszał Mikyeon do miasta, a jak w nieco gorszym, to zdarzało się, że milczał przez kilka dni lub wysyłał jej tylko krótkie pozdrowienie na kakaotalk. Wtedy szczególnie słuchała audycji, z tęsknoty, i starała się wyczytać cokolwiek z jego głosu. Robiła tak i dziś, dopóki nie otworzyły się drzwi wejściowe i do mieszkania nie władowała się Jinhee z walizką.
- Cześć - powiedziała, dziwnie cicha i przygaszona.
- O! Cześć, jesteś już - odpowiedziała Mikyeon i wstała przywitać Jinhee po powrocie z jej kilkudniowego wyjazdu do Japonii na warsztaty z projektowania wnętrz - a gdzie Junghwan? - zdziwiła się - myślałam, że odbierze cię z lotniska...
- Uczy się do kolokwium. Nie chciałam mu przeszkadzać.
- Czemu nie zadzwoniłaś do mnie? Wyjechałabym po ciebie.
- Nie chciałam ci popsuć randki - powiedziała Jinhee, słysząc głos Jinyounga dobiegający z radia.
Mikyeon wybuchła śmiechem.
- Ty to nazywasz randką?! - zawołała - opowiedz lepiej, jak było na wyjeździe.
- No cóż... - Jinhee zrzuciła buty i zapatrzyła się w swoje stopy - było ok...
- Tylko tyle? Liczyłam na ciekawszą opowieść.
- W ciągu dnia mieliśmy warsztaty, a wieczorem zazwyczaj robiliśmy imprezę. Nie ma nic do opowiadania.
- Coś ukrywasz. Nie powiesz mi o co chodzi?
- Yhmm... o nic, naprawdę. Jestem po prostu wykończona. Położę się - po tych słowach Jinhee poszła z walizką do swojego pokoju, a Mikyeon jeszcze raz przeanalizowała wszystko. I doszła do wniosku, że coś niedobrego wydarzyło się na wyjeździe... coś tak niedobrego, że przyjaciółka nie chciała jej tego opowiedzieć. Mikyeon chciała ją o to zagadać później. Ale następnego dnia Jinhee powiedziała, że źle się czuje, nie wstała z łóżka i nie pojechała na uczelnię.

***

                Junghwan odwiedził Jinhee zmartwiony jej nagłą chorobą. Powiedziała mu, że chyba czymś się zatruła i rzeczywiście nie wyglądała zbyt dobrze. Przede wszystkim, była bardzo blada.
- Przyznaj się, ile wypiłaś na tych warsztatach? - zażartował, trzymając Jinhee za rękę i w tym momencie wyczuł jej lekkie drżenie.
- Ohhh, to nie z powodu alkoholu, po prostu coś mi zaszkodziło - tłumaczyła się i w wyraźny sposób unikała jego wzroku.
- A jak w ogóle było? - zagadnął.
Powtórzyła to, co wczoraj zdawkowo opowiedziała Mikyeon i wymówiła się zmęczeniem.
- Obawiam się, że znowu się w coś wkopała.. Wiesz, jaka jest Jinhee. Zwykle buzia jej się nie zamyka... Jeżeli po kilkudniowym wyjeździe nie ma nic do opowiedzenia, to znak, że coś się dzieje - dywagowała Mikyeon, kiedy Junghwan wyszedł z pokoju swojej dziewczyny i usiadł z ciężkim westchnieniem na kuchennym krześle.
- Tylko co? - zapytał - i jak się tego dowiedzieć? Jinhee robi wszystko, by o tym nie rozmawiać... Wczoraj też nie kazała mi wyjeżdżać po nią na lotnisko. Powiedziała, że zobaczymy się dzisiaj. A dzisiaj zachorowała.
- Podobno uczyłeś się do kolokwium. Nie chciała ci przeszkadzać.
- Nie... Nie uczyłem się. Nic nie robiłem. Czekałem na nią... No wiesz, stęskniłem się.
- Yhm. To dziwne. Nie rozumiem, czemu mnie okłamała - podsumowała Mikyeon.
Junghwan chciał jeszcze raz porozmawiać z Jinhee i zapytać wprost, czym się zadręczała. Ale kiedy wszedł do jej pokoju, spała albo tylko udawała, że śpi. Pochylił się nad nią, pogłaskał ją po włosach i pocałował w policzek.
Jinhee, cokolwiek cię dręczy, możesz mi o tym powiedzieć, pomyślał, chcę, byś mi o tym powiedziała...
Potem poprosił Mikyeon, by zadzwoniła, gdyby czegokolwiek się dowiedziała i wyszedł. Ale Mikyeon się nie odzywała. A Jinhee odpisywała mu na kakaotalk tak, jakby wszystko było w porządku. Tym tylko dodatkowo go martwiła. Po bezsennej nocy postanowił iść na uczelnię i porozmawiać z jej znajomymi, z którymi pojechała na warsztaty. Czasami wpadał odwiedzić Jinhee podczas przerw. Spędzała je zazwyczaj w bufecie. A więc nie zdziwił się, gdy zastał tam jej znajomych. Siedzieli przy stoliku, jedli i dyskutowali z ożywieniem, dopóki nie zobaczyli Junghwana. Na jego widok zamilkli.
- Hej - przywitał się i dostawił sobie krzesło obok Soomi, która trzymała się blisko z Jinhee i była też na warsztatach.
Poczuł, że wszyscy mu się przyglądają. Odpowiedzieli niepewnie "cześć". I zapytali, co się dzieje z Jinhee. Czyli widocznie nie wspomniała im o swojej chorobie. Albo też po prostu jej nie uwierzyli.
- Yhm, o to samo przyszedłem was zapytać - wyjaśnił Junghwan - Jinhee od powrotu z warsztatów jest jakaś dziwna. Powiecie mi, co się tam wydarzyło?
- Powinieneś zapytać ją osobiście - doradziła mu Soomi.
- Myślisz, że tego nie zrobiłem? Nic mi nie chciała powiedzieć.
- Skoro tak... - zaczęła Soomi i urwała.
- Ja chcę jej pomóc - ciągnął Junghwan - boję się, że ma kłopoty. Czymś się zadręcza i chcę ją jakoś pocieszyć. Nie możecie mi powiedzieć o co chodzi? To dla jej dobra...
Wszyscy popatrzyli na niego ze współczuciem.
- Przykro mi - dodała Soomi.
- Rozumiem, że nic mi nie powiedzie? - zapytał Junghwan, a skoro nie usłyszał odpowiedzi, wstał i odszedł zdenerwowany.
Po rozmowie ze znajomymi Jinhee, był pewien, że wpakowała się w coś, o czym nikt wolał nie opowiadać, co oczywiście go nie uspokoiło. Często miewała kłopoty przez to, że zbytnio ufała innym i nie umiała prawidłowo ocenić sytuacji. Ale zwykle wówczas prosiła go o pomoc... Stracił nadzieję na dowiedzenie się czegokolwiek, kiedy usłyszał głos:
- Lee Junghwan? Chłopak Jinhee, prawda?
Spojrzał za siebie. Zauważył zgrabną sylwetkę dziewczyny, która siedziała przedtem przy stoliku obok w bufecie.
- Tak - potwierdził.
- No Yurim - przedstawiła się i podała mu rękę - słyszałam twoją rozmowę ze znajomymi Jinhee. Nie żebym chciała jej zaszkodzić, czy coś... po prostu zrobiło mi się ciebie żal, że tak się martwisz... Ja też byłam na warsztatach. Jak chcesz... powiem ci, co się tam wydarzyło.
- Tak, chcę...
- Spaliśmy wszyscy w akademiku. Zwykle wieczorem robiliśmy imprezę, piliśmy... Jinhee raz trochę przesadziła. Jeden z kolegów zaproponował, że odprowadzi ją do pokoju. Nikt nie zauważył, że nie wrócił... A kiedy jej współlokatorka poszła się położyć... zastała ich nagich w łóżku.
Junghwan poczuł, jakby ktoś uderzył go w brzuch. Zabrakło mu tchu i musiał podeprzeć się o parapet. To nieprawda... To nie może być prawda, powtarzał sobie w myślach.
- J... jak... jak się nazywa ten koleś? - zapytał.
- On twierdzi, że do niczego nie doszło. Tylko się dotykali... Oboje byli zbyt pijani, by robić coś więcej... - dodała Yurim.
- Jak się nazywa?! - wydarł się na nią Junghwan, aż się wystraszyła i, spuszczając wzrok, odpowiedziała:
- Kim Dongjun.
- O Boże, wiem kto to!
Znał go. Jinhee kiedyś ich sobie przedstawiała. Kolegowała się z Dongjunem, do czasu, aż nie zaczął jej podrywać. Wtedy, ku uciesze Junghwana, ograniczyła ten kontakt. Poszedł z powrotem do bufetu. Szybko odszukał Dongjuna przy jednym ze stolików. Doskoczył do niego i zmusił do wstania, szarpiąc za koszulkę. Wtedy po raz pierwszy go uderzył, a potem po raz drugi i trzeci i czwarty... Zszokowany Dongjun wziął się wreszcie w garść i zaczął się bronić. Pełen furii Junghwan nie był łatwym do pokonania przeciwnikiem. Przewrócili stolik, okładając się pięściami, szarpiąc i wyzywając. Pozostali studenci krzyczeli z przerażeniem, inni bezskutecznie próbowali ich rozdzielić, jeszcze inni kręcili filmiki. A pani, pracująca w bufecie, zadzwoniła po policję.

2 komentarze:

  1. Ja widzę, że Angelene nie jest łatwo w sobie rozkochać, ale mam nadzieję, że komuś się to uda i skończ z tym sponsoringiem. ;-; Niech pomyśli o Mii i opinii, jaką ta by miała, jak świat się dowie nooo. ;-;
    Mikyeon nieźle zakochana w tym Jinyoungu. :D Podoba mi się to. :D
    A Jinhee mnie trochę zawiodła. Z drugiej strony nie kontrolowała siebie pewnie po pijaku. Mam nadzieję, że ten Dongjun nie wykorzystał tego, że była tak schlana i sam zrobił to tylko przez alkohol. A Junghwanowi się nie dziwię, bo reakcja całkowicie naturalna. Mam tylko nadzieję, że dojdą teraz do porozumienia z Jinhee i że z nią po prostu nie zerwie. ;-;
    Czekam na pojutrze. :D Haha :D Fajnie. Przez to, że przeczytałam później, mam krótszy dzień oczekiwania. Później spróbuję poczytać Song Of Love. Kocham twoje opka. Duuużo weny życzę. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Angelene nie umie zaufać i się zakochać, a czy coś się zmieni, to zobaczysz:)
      O Mikyeon i Jinyoungu postaram się pisać więcej, tylko nie mam kiedy, bo muszę wcześniej zrealizować to (z innymi), co nie może się wydarzyć później :D Ale niedługo obiecuję, że skupię się na nich więcej:)
      Tak, Jinhee chyba wszystkich zawiodła i w tym samą siebie. A rozmowa Junghwana z nią jest opisana już w next:)
      Haha, rzeczywiście :D W ogóle to też zaczęłam wakacje i mam więcej spraw do pozałatwiania niż w ciągu roku xD
      Dziękuję <3 Cieszę się, że ci się podoba, co tu tworzę^^

      Usuń