20/12/2017

eyes wide open (rozdział 34) - END

MEANS TO AN END

                Sunwoo wstawiał wodę w czajniku w kancelarii, chichocząc nie wiadomo czemu i nucąc po cichu piosenkę, jaką usłyszał z rana w radiu i, jaka o dziwo spodobała mu się. Nie zauważył, że od pewnego czasu obok stała Youngju i obserwowała go. Nie wiedziała, co się dzieje, może tylko jej się wydawało, a może naprawdę ostatnio była przez niego po prostu ignorowana. Znacząco chrząkając zaznaczyła swoją obecność. Dopiero wtedy Sunwoo rzucił wzrokiem w tamtym kierunku i zawołał:
- Youngju-ssi! Nie wiedziałem, że tu stoisz, może kawy?
- O tak, chętnie.
- Dobrze pamiętam: łyżeczkę cukru?
- Dwie.
Ach, racja, to Angelene sypie łyżeczkę...
- Proszę - z uśmiechem przekazał Youngju jej kubek, a kiedy chciał przejść i zabrać się z powrotem do pracy, zagrodziła drzwi.
- Aż tak się spieszysz?- zapytała.
- A co, chcesz pogadać?
- Tak, chcę pogadać!
Sunwoo był zaskoczony jej ostrym tonem. Gdyby się postarał, bez trudu by ją odsunął i przeszedł. Ale wolał nie ryzykować z gorącą kawą. W związku z tym pozostawało mu tylko zgodzić się na rozmowę. Ledwo wyszli z kantorka, zauważyli nielubianego współpracownika. Oczywiście wiedzieli, że celowo zakradł się tu i podsłuchiwał. To nie było odpowiednie miejsce na rozmowę. W milczeniu wyszli z kancelarii i udali się do pobliskiego parku. Youngju jakby zaraz poprawił się humor. Przez cały czas szła lekkim krokiem, powoli, uradowana spacerem, ściskając kubek kawy. Aż do momentu, kiedy Sunwoo zapytał nieco zniecierpliwiony:
- To o czym chciałaś pogadać?
- O nas - wypaliła bez zażenowania.
- Youngju...
- Od pewnego czasu coś się dzieje, widzę to i chcę wiedzieć, co, możesz mi wytłumaczyć?
- Youngju, nigdy nie było nas.
- Nie rozumiem.
- Jeżeli ty traktowałaś tak naszą znajomość, to... przepraszam.
- Czyli te spotkania nic dla ciebie nie znaczyły? A... seks? O Boże...
Youngju zatrzymała się, a w jej oczach zabłyszczały łzy. W jednej chwili wbiła wzrok w ziemię i już go nie podniosła. Czemu to tak bolało? A Sunwoo nie czuł się w tym momencie lepiej. Chociaż tego nie chciał, skrzywdził ją...
- Ja... spotykam się z kimś. I chciałbym, żeby sytuacja była jasna. OK?
- Wracajmy - odpowiedziała.
- W porządku. Wracajmy.
Nikt nie wypił swojej kawy, po powrocie odstawili kubki i już po nie nie sięgnęli. A kiedy skończyli na dzisiaj, Youngju znowu zatrzymała Sunwoo i tym samym, co poprzednio, ostrym tonem zawołała:
- Już wiem, spotykasz się z tą puszczalską zdzirą, co wynajęła u ciebie mieszkanie!
W odpowiedzi Sunwoo złapał ją za ramiona i ostrzegł:
- Jeżeli znowu usłyszę, że obrażasz Angelene to naprawdę się zdenerwuję.
A potem opuścił kancelarię. W pierwszej chwili, kiedy znalazl się na parkingu i poczuł delikatne dłonie zasłaniające mu oczy znowu pomyślał o Youngju. Ale zaraz rozpoznał ten dotyk...
- Shin Jiwoo.
- Tak! - zachichotała, pozwoliła, by objął ją i pocałował w usta.
- Co za niespodzianka. I jak tam rozmowa kwalifikacyjna? Przyjęli cię?
- Eh...
- Nie? Nie martw się, poszukamy czegoś, jak nie w tym zakładzie, to w innym. Nie poddawaj się. OK? - powtarzał Sunwoo, chwytając ją za policzki i patrząc jej prosto w oczy.
- Przyjęli mnie - wyznała.
Niespodziewanie rzucili się sobie w ramiona, piszczeli i podskakiwali na samym środku parkingu.

***

                Mikyeon spacerowała zdenerwowana po pokoju przyjaciółki, trzymając telefon i spoglądając na niego niecierpliwie. Obok, na kanapie siedzieli przytuleni Jinhee i Dongwoo. Nadal dziwiło ją i cieszyło jednocześnie, że ich znajomość tak szybko się rozwijała. Nikt, kto tylko na nich spojrzał nie wątpił, że byli w sobie bardzo zakochani. Chociaż jeszcze nie zamieszkali wspólnie, Mikyeon czuła, że to niedługo nastąpi. Nie mogli wytrzymać dnia, żeby się nie spotkać, czy nie zadzwonić i nie popisać w internecie. A kiedy tylko widziała ich, przytulonych tak, jak dziś, wiedziała, że byli stworzeni dla siebie. Przez moment spoglądała na nich, a potem znowu wbiła wzrok w telefon.
- Unni, nie denerwuj się, nic mu się nie stało, jestem o tym przekonana - powtarzała Jinhee.
- No to czemu jeszcze go tu nie ma i nie odbiera telefonu? - pytała Mikyeon bliska napadowi paniki.
- Jinyounga czasami ciężko zrozumieć. Ale ja też uważam, że nie powinnaś się denerwować i, że nic mu się nie stało. Oby zaraz oddzwonił - dodał Dongwoo.
- A wy jak zwykle zgodni - zażartowała, mimo że nie było jej do śmiechu, Mikyeon - nie będę na niego zła, jeżeli zapomniał o spotkaniu, naprawdę nie będę, niech tylko oddzwoni!
I w tym momencie akurat rozległ się sygnał telefonu. Mikyeon natychmiast odebrała, z przejęciem zadając naraz serię pytań. Później zamilkła, czekając na odpowiedzi.
- Kochana, przepraszam, położyłem się, bo byłem bardzo zmęczony i... nie wiem, jak to się stało, dopiero się obudziłem! No wiem, powinienem już być u ciebie. Nie złość się, pospieszę się. OK? - tłumaczył Jinyoung.
I wtedy jakby zupełnie zapomniała o tym, co sobie przedtem postanowiła.
- Oppa, ty sobie śpisz, a ja umierałam ze strachu! Już miałam w głowie wszystkie złe scenariusze! Lepiej nie zjawiaj się u dzisiaj u mnie, bo nie ręczę za siebie.
- Mikyeon...!
Nie słuchała, rozłączyła się i rzuciła telefon na kanapę. A potem usiadła obok i ukryła twarz w dłoniach. Emocje powoli opadały.
- "nie będę na niego zła" - przypomniał jej rozbawiony Dongwoo.
- Och, ciesz się, że wreszcie oddzwonił - dodała Jinhee, chciała złagodzić złość przyjaciółki, niestety niezbyt jej się to udało.
Mikyeon nadal była zdenerwowana, kiedy zadzwonił domofon. Nie wpuściła chłopaka. Nie wiedziała, kto inny to zrobił, lecz po chwili usłyszała dzwonek do drzwi.
- Nie mam zamiaru tak szybko ci wybaczyć - upierała się Mikyeon.
- To chociaż wpuść mnie.
- Nie.
- Proszę!
- Nie.
- Jinhee! Dongwoo! Dobrze wiem, że tam jesteście, wpuścicie mnie?
Cisza. A zza drzwi zaraz potem rozległy się pobrzękiwania gitary i śpiew Jinyounga z improwizowanym tekstem na przeprosiny.
- Oppa, odbiło ci?! - zawołała zszokowana Mikyeon, wreszcie wpuszczając go do mieszkania.
O nie, nie spodziewała się, że zjawi się tu z... gitarą!
- Nie podoba ci się? A mi się wydawało, że lubisz, jak gram... - tłumaczył i wyglądał przy tym tak uroczo i niewinnie, że ledwie powstrzymywała śmiech.
- No tak, tylko niekoniecznie lubię w to angażować wszystkich sąsiadów i narażać się potem na plotki...
- Czyli jeszcze jesteś na mnie zła?
- Yhm, jeszcze trochę, troszeczkę - zachichotała.
- A ja chyba mam pomysł, żebyś nie była...
- Tak?
- Zamknij oczy.
- Po co?
- Zamknij oczy. Zaufaj mi.
- OK...
Tak zrobiła, a zaraz potem poczuła jego delikatne pocałunki i to niesamowite ciepło. Nie przejmowała się, że Jinhee i Dongwoo byli obok i pewnie wszystko widzieli. Nie otwierając oczu zarzuciła Jinyoungowi ramiona na szyję i poddała się temu
- Kocham cię, Mikyeon.
- Ja ciebie też, oppa.

 ***

                Mia stresowała się przez cały czas stania w kolejce do przesłuchania w budynku szkoły muzycznej. Nie rozmawiała z nikim, mimo że dookoła słyszała szepty swoich rywali. Nie chodziło o to, że wydawali jej się niemili, czy coś podobnego, po prostu pozostawała skoncentrowana na tym, po co tu przyszła. A przyszła dać z siebie wszystko, nie nawiązywać kontakty. Aż wreszcie poproszono ją do sali, gdzie zasiadało jury. I wtedy poczuła, że stres powoli opada. Nie miała o co się martwić, była przygotowana, a to, czy jurorom się spodoba, czy nie, zależało zwłaszcza od ich osobistego gustu. Na początku przedstawiła się, opowiedziała trochę o sobie i uśmiechnęła się.
- A co wykonasz? - zapytał jeden z jurorów.
- Inkey "I Am" - odpowiedziała.
I zaśpiewała, tak dobrze, jak tylko potrafiła, wkładając w to wszystkie emocje i zapominając o jury. Nie zastanawiała się, czy ich zachwyciła. Nie patrzyła na nich, przez cały czas nie otwierała oczu. A kiedy skończyła... wydawali się zupełnie obojętni. Nie wiedziała, co to oznacza. Więc podziękowała, ukłoniła się i wyszła z sali. Na korytarzu czekała Angelene i Sunwoo. Natychmiast zarzucili ją pytaniami. Jak miała na nie odpowiedzieć, skoro nie potrafiła ich wszystkich spamiętać?
- Och, wystarczy! - zawołała wreszcie - ja sama nie ekscytuję się tym tak, jak wy.
- Ale opowiedz coś - nalegała Angelene.
- Na pewno jurorom się spodobało - dodał Sunwoo.
Mia wytłumaczyła z westchnieniem:
- Nie wiem, czy się spodobało, po nich nigdy nic nie widać. Ale ja dałam z siebie wszystko i jeżeli mnie nie przyjmą, to wiem, że tego nie zawaliłam.
Już i tak była z siebie dumna. A potem wyszła wreszcie ze szkoły. Na dworze powoli robiło się ciemno. Może to z tego powodu Mia nie tak szybko zauważyła tamtą przyczajoną w pobliżu sylwetkę...
- Siwan!
Chociaż poprosiła, by nie przychodził, był tu.
- Cześć, dzień dobry - przywitał się z nią i ukłonił się Angelene oraz Sunwoo.
- Co ty tu robisz? - zdziwiła się Mia.
- Yhm... przyjechałem zapytać, jak ci poszło - przyznał ze wzrokiem wbitym w ziemię.
- OK.
Angelene i Sunwoo zaproponowali, że odwiozą go do domu. Już po chwili Mia i Siwan siedzieli obok siebie na tylnych kanapach. Nikt nic nie mówił, w samochodowym radiu cicho grała muzyka. Angelene i Sunwoo trzymali się za ręce, to nie przeszkadzało mu prowadzić. W pewnym momencie Siwan wyciągnął z kieszeni telefon, napisał wiadomość i pokazał Mii "czemu nie chciałaś, żebym przychodził?, a ona odpisała mu w swoim telefonie "czułabym się skrępowana". Siwan przez pewien czas męczył się z ułożeniem odpowiedzi. Aż wreszcie wystukał "czemu, nie lubisz mnie?", "lubię...". Jak na złość utknęli w korku. A może to dobrze? Niespodziewanie droga do domu wydłużała się. Siwan i Mia wymienili wstydliwe spojrzenie. "nie rozumiem, o co chodzi" napisał w swoim telefonie, "lubię cię, o to tu chodzi", odpowiedziała.

OD AUTORKI:

To już jest koniec:) 

Chociaż... niezupełnie, jeszcze za tydzień epilog. 

Dziękuję wszystkim zainteresowanym tym opowiadaniem!<3 

I zapraszam też na kolejne "I will protect you", które rozpocznie się w styczniu. 

Póki co dodałam do niego prolog i zakładkę z bohaterami.

4 komentarze:

  1. Rozdział cudny :D Youngju mnie jak zwykle zdenerwowała, choć szczerze to zapomniałam o niej. Była dla mnie taką postacią, która nie była istotna. :D Cieszę się, że nie spowodowała jakiegoś nieporozumienia między Sunwoo i Angelene oraz, że są oni szczęśliwi razem :D
    Szczęście Jinhee i Dongwoo jest też czymś cudnym, a Mikyeon i Jinyoung wygrali mnie w tym rozdziale. W końcu mój UB taki cudny :D
    Mia założę się, że poradziła sobie z dostaniem się do szkoły, a Siwan jest dla niej taki cudowny. Kocham tę parkę <3333
    Ciężko będzie się żegnać mi z tym opowiadaniem, ale sobie to na razie oszczędze i poczekam na epilog. Oczywiście nowe opowiadanie, jak wiesz, będę czytać. :D Do następnego! :D Weny dużo. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha ja już też zapomniałam o jej istnieniu, przypomniała mi się niespodziewanie i uznałam, że muszę ją jakoś wywalić:P
      Jinyoung wyszedł na romantyka:D
      Czy Mia sobie poradziła to wyjaśnia się w epilogu:)
      A epilog będzie krótki, bo w sumie miałam go nie pisać, a mimo wszystko napisałam xD
      Dziękuję<3 Już mam tyle akcji do nowego opowiadania, że chciałabym je wszystkie zaraz opisać, niestety czas na to nie pozwala. Ale 1 rozdział już jest gotowy:)

      Usuń
  2. Będzie epilog więc jeszcze nie muszę się żegnać z bohaterami tego opowiadania ^^ fajnie się go czytało :)

    OdpowiedzUsuń