19/06/2015

apeiron (rozdział 2)

One shot to the head


JAEHYO

                Chorong przyjechała wcześniejszym pociągiem, niż planowała. Nie wiem dlaczego, nie powiedziała mi, a ja nie zapytałem. Zadzwoniła do drzwi, gdy akurat wyjmowałem mięso z piekarnika. Postarałem się z kolacją, bo Chorong lubiła jeść, choć była wybredna. Wiele rzeczy jej nie smakowało. Uwielbiała mięso, ale nie znosiła szynki. Nigdy tego nie rozumiałem. Częstowałem ją czymś, co jej nie odpowiadało – krzyczała na mnie. Częstowałem ją czymś, co lubiła – jadła, zapominając o wszelkich zasadach kultury, brudziła sobie ręce i buzię. Chorong ogólnie była humorzasta. Dziś też przyjechała jakaś nabzdyczona. Zrzuciła z nóg wysokie szpilki i kopnęła w kąt. Narzekała na śmierdzące kible w pociągu. Zażartowałem, że w podróży powinna nosić pampersy. Nie śmiała się. Nie pozwoliła, żebym ją przytulił na powitanie, bo „śmierdziała pociągiem”. I tak się cieszyłem, że ją widzę. Poszła się wykąpać. Ze względu na jej kiepski humor nie zaproponowałem, że moglibyśmy wskoczyć pod prysznic razem. Nakryłem do stołu, wyjąłem z lodówki dwa piwa. Wszystko było gotowe, kiedy Chorong wyszła z łazienki. Miała na sobie obcisłe dżinsy, w których przyjechała i moją koszulkę, zapewne zdjęła ją z suszarki. Była bez makijażu. Długie, mokre włosy opadały jej na ramiona. Wreszcie ją przytuliłem i pocałowałem. Niechętnie odwzajemniała pieszczoty. Mówiła, że jest głodna. Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Chorong nagle odłożyła pałeczki.
- Straciłam apetyt – oznajmiła.
Wydawało mi się, że coś ją martwi. Poprosiłem, żeby mi o tym opowiedziała, cokolwiek to jest. Popijała piwo i wylewała swoje żale. Na początku spokojnie stwierdziła, że nie ma na nic pieniędzy, a bez nich niczego nie osiągnie w życiu. Później krzyczała, że nigdy nie otworzy własnego salonu mody, będzie piła tanie piwo i jeździła śmierdzącymi pociągami.
- Chorong – ująłem jej twarz w dłonie – zdobędę dla ciebie pieniądze.
Odpowiedziała:
- Nie chcę! Nie chcę, żebyś więcej kradł.
- Dlaczego?
- Bo to nieuczciwe. I niebezpieczne.
Zaśmiałem się, chociaż nie wyczuwałem w tej sytuacji niczego zabawnego. Może to była radość, że Chorong na mnie zależy, że martwi się o mnie.
- Nic mi nie będzie. Mam nad wszystkim kontrolę – zapewniłem.
Nadal się śmiałem. Ten śmiech jej się nie spodobał. Odepchnęła mnie. Podniosła pałeczki i rzuciła nimi, omal nie oberwałem w oko. Postanowiłem zostawić Chorong samą. Zamknąłem się w drugim pokoju. Włączyłem głośno telewizor i skakałem po kanałach. Czemu w tej telewizji nie ma nic ciekawego? Wybrałem jakąś dramę historyczną. Była tak nudna, że mi się przysnęło. Gdy się obudziłem, obok siedziała Chorong i głaskała mnie po policzku.
- Jaehyo – zaczęła.
Rzadko zwracała się do mnie po imieniu. Przeważnie byłem „głupkiem”, „złodziejem”, czasami „oppą”, nigdy „Jaehyo” - oprócz wieczoru, kiedy się poznaliśmy i dzisiejszego. Uśmiechnąłem się.
- Przepraszam… jestem okropna – wyznała ze skruchą.
- Czasami każdy taki jest – odpowiedziałem.
Kochaliśmy się na kanapie. Wydawało mi się, że wszystko między nami ok, ale gdy obejmowałem nagą Chorong, znów zaczęła mnie przepraszać. Przyznała, że stale obraża się bez powodu i krzyczy. To była prawda. Zapytała, czemu z nią nie zerwę. Co?! – ona ma chyba te dni, pomyślałem. Spojrzałem jej w oczy i wyznałem, że przecież ja ją kocham. Obiecałem, że zdobędę dla niej pieniądze, żeby otworzyła w przyszłości własny salon mody. Pokazała mi swoje projekty. Naprawdę, nie chciałem, by czuła się winna, że nie była dziś dla mnie miła i, by zbytnio martwiła się o moje bezpieczeństwo. Postanowiłem odwrócić jej uwagę od tych wszystkich spraw. Zaproponowałem spacer. Pogoda była ładna, choć zanosiło się na burzę. Ubraliśmy się. Spacerowaliśmy, trzymaliśmy się za ręce i śmialiśmy się z głupot. Pomyślałem, że to cudowny wieczór, chociaż zaczął się tak beznadziejnie. Poszliśmy do pubu  i spotkaliśmy Taeila. Nie dość, że był pijany, to jeszcze nie miał przy sobie ani grosza. Wszystkie jego nędzne oszczędności pochłonęła maszyna o nazwie jednoręki bandyta. Odesłałem go do domu z nadzieją, że nie potknie się o najbliższy krawężnik. Ten człowiek to urodzony pechowiec. Jeśli gdzieś tylko znajdowało się jakieś niebezpieczeństwo, pewne było, że Taeil w nie wpadnie. Natomiast mi i Chorong udało się wygrać na automatach całkiem niezłą sumkę. Kupiłem za to wino, by moja ukochana nie żaliła się, że pije tylko tanie piwo. Chorong nie chciała mieszać alkoholi, więc schowała butelkę do torebki. Zdecydowaliśmy, że wino wypijemy jutro.
- Co jeszcze będziemy robić? – zapytała Chorong.
Wymieniałem wszystko, co tylko przychodziło mi do głowy. Pomyślałem, że kiedyś oświadczę się mojej dziewczynie. Uklęknę przed nią i dam jej pierścionek. Weźmiemy ślub, polecimy w podróż do Europy. Zdobędę pieniądze dla Chorong, a kiedy ona już spełni swoje marzenia, może będziemy mieć dziecko – najlepiej dziewczynkę podobną do niej. Nasza idealna przyszłość.
Zrobiło się ciemno. Niebo było dziwne, chmury zasłaniały księżyc i gwiazdy. Zerwał się wiatr. Chorong wtuliła się we mnie, żeby się ogrzać, jednak nie chciała wracać do domu. Spacerowaliśmy ciemnymi ulicami Sabuk. Czasami wydawało mi się, że moje miasto to zapomniane miejsce na końcu świata – totalna dziura z popękanym asfaltem na drogach i niedziałającymi latarniami. Oprócz kilku wielkich, otoczonych parkingami i zniszczonymi placami zabaw, blokowisk, osiedlowych sklepów, szkół o niskim poziomie nauczania, pubu z automatami do gier i przebiegającej przez środek miasta autostrady, nie było tu nic. Ani parku, ani klubu, ani żadnego innego miejsca, gdzie można by się rozerwać, a przynajmniej nie nudzić. Ja i Chorong stanęliśmy na wiadukcie nad autostradą. Pod nami sunęły samochody, w ciemności migały tylko światła. Chorong machała do kierowców, czekając aż któryś w odpowiedzi zatrąbi. Kiedy to się stało, cieszyła się jak dziecko, a ja razem z nią. Zagrzmiało. Niebo rozjaśniła błyskawica i zaczęło kropić. Aha – będziemy wracać w deszczu. Chorong skuliła z zimna ramiona. Odsunąłem się trochę od niej, by zdjąć kurtkę i jej ją dać. Zawsze między grzmotem i błyskawicą zapada cisza, której czas pozwala ocenić jak daleko jest burza. Zagrzmiało, a zanim się błysnęło, padł strzał.


CHORONG

                Nie wiedziałam co się dzieje, gdy usłyszałam huk. Nie wiedziałam, co się dzieje jeszcze, gdy Jaehyo osunął się na ziemię. Strzał? To był strzał! Zauważyłam powiększającą się plamę krwi wokół głowy mojego chłopaka. Kolana się pode mną ugięły. Zaczęłam krzyczeć, ale nikt mnie nie słyszał, bo w pobliżu nie było nikogo, jedynie w dole pędziły samochody. Tak myślałam. Niebo przecięła błyskawica. Na chwilę zrobiło się jasno i zobaczyłam oddalającą się sylwetkę. Już nie kropiło, to była prawdziwa ulewa. Po moich policzkach płynęły łzy i krople deszczu.
- Jaehyo! Jaehyo! – wołałam nieprzytomnego.
Nie mogłam znaleźć w torebce telefonu, więc wysypałam wszystko. Wino się rozbiło. Zadzwoniłam po pogotowie, a kiedy zapytali mnie, gdzie jestem, odpowiedziałam, że na wiadukcie w Sabuk. Nie wiedziałam jak nazywa się to miejsce, choć wydawało mi się, że wcześniej pamiętałam nazwę ulicy. Nachyliłam się nad Jaehyo i drżącymi dłońmi  sprawdziłam mu puls. Nic nie wyczułam. Nic! Jaehyo nie żył. Reanimowałam go do czasu przyjazdu karetki. Tak, jak nauczyli mnie w szkole: 30 ucisków, 2 wdechy.


OD AUTORKI:

Trochę tragicznie się zrobiło, no ale musi zacząć się dziać^^ Następny rozdział będzie o U-Kwonie :) A póki co wstawiam zdjęcie Chorong:


Park Chorong:

4 komentarze:

  1. Trochę romantycznie i trochę smutno. Takie życiowe, dopóki nie padł strzał. Jestem ciekawa co z tego dalej wyniknie;) A skoro ma być rozdział o U-Kwonie, to cieszę się jeszcze bardziej; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wokół tego strzału to długa historia się będzie toczyć:) Zostawiam na razie trochę zagadek i "dziwnych" zachowań bohaterów, gdzieś w 5 rozdziale zaczyną się wszystkie historie składać w całość (np to czym się zajmują ci wszyscy chłopacy). A U-Kwon to trochę namiesza w pewnej kwestii damsko-męskiej:)

      Usuń
  2. O Jacie. Akcja się zaczęła. Chorong taka humorzasta. :D A Jaehyo uroczy. Zdziwiło mnie, że jest złodziejaszkiem i kto go postrzelił? Wow. Czytam dalej.A i ten Taeil haha :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest w sumie typowo gangsterskie opowiadanie :D Naszło mnie na napisanie tego po koncercie Block B^^

      Usuń