10/06/2015

blue lagoon (rozdział 23)

                Jiyong leży na łóżku, na brzuchu, z telefonem w ręce. Pisze wiadomość. Hayi siada na nim okrakiem. Wkłada dłonie za koszulkę chłopaka. Masuje mu plecy.
- To łaskocze! – krzyczy on, gdy Hayi wsuwa dłonie pod jego pachy.
- Kwon Jiyong! Ja jestem zazdrosna! Zdradzasz mnie z telefonem. Kto tak do ciebie pisze?
- Moja terapeutka.
- Yhm… jaka ona jest, ta twoja terapeutka?
- Nazywa się Kim Yoona. Ma około czterdziestu lat. Jest… bardzo wyrozumiała… spokojna, ale stanowcza. Jest naprawdę ok. I chciałaby cię poznać.
Hayi przytula się do pleców chłopaka. Całuje go w kark.
- Ja też chciałabym ją poznać, skoro mówisz na jej temat tyle dobrego.
- Jutro mam wizytę – informuje Jiyong – napiszę pani Kim, że będę z tobą.
- Ok.
Hayi znów wsuwa dłonie pod jego pachy.
- I zemszczę się za to łaskotanie! – dodaje on.
Odkłada telefon. Zrzuca z siebie Hayi. Obejmuje jej nogi swoimi, by nie uciekła i zaczyna ją łaskotać. Dotyka jej szyi, piersi, brzucha, ale ona wie, że to tylko zabawa. Śmieje się i wygina pod leżącym na niej chłopakiem. Prosi, by przestał. On już jej nie łaskocze. Splata ze sobą ich dłonie i przytrzymuje za głową dziewczyny. Hayi wyznaje:
- Kocham cię, oppa.
- Ja ciebie też kocham.
Jiyong pochyla się nad Hayi i składa na jej ustach delikatny pocałunek.

***

                Pani Kim serdecznie wita się z Hayi, a następnie obejmuje Jiyonga, z czułością, po matczynemu.
- Zapraszam, kochani.
Zaprowadza ich do salonu, który prezentuje się równie gustownie, co całe mieszkanie. Umeblowany w antycznym stylu, z obrazami na ścianach, przedstawiającymi w większości spokojne krajobrazy, z mnóstwem kwiatów, nadających pokojowi przytulny wygląd. To wszystko wymagało z pewnością wysokich kosztów. Jednak Kim Yoona jest dobrym psychiatrą z latami praktyki i zarabia wystarczająco, żeby od czasu do czasu pozwolić sobie na dodatkowe wydatki, nie tylko dla upiększania domu, ale i siebie. Dopasowana fryzura, starannie pomalowane paznokcie i eleganckie ubrania dodają jej uroku.
- Czego się napijecie? – pyta pani Kim.
- Dla mnie mocna kawa z łyżeczką cukru i bez mleka – odpowiada Hayi.
Jiyong dodaje:
- A dla mnie z mlekiem.
Po chwili pani Kim przynosi na tacy trzy ozdobne filiżanki, dwie z kawą dla gości i jedną z zieloną, liściastą herbatą dla siebie. Piją i rozmawiają o aktualnych sprawach. Hayi i Jiyong opowiadają o zarezerwowanym locie do Los Angeles i planach odnalezienia matki chłopaka. Pani Kim prosi go, by obejrzał w ogrodzie jej nowe iglaki, bo chce porozmawiać z dziewczyną na osobności.
- Będziecie mnie obgadywać – buntuje się Jiyong.
Pani Kim się śmieje.
- Do ogrodu! – wygania go, a gdy on znika, zwraca się do Hayi – ty wymyśliłaś lot do Ameryki?
- Tak.
- Wspaniale. Jiyongowi brakuje matki. Nie mówi o tym, ale ja to wiem. Gdy zgłosił się na odwyk, był w depresji, bardzo źle zniósł spędzone na leczeniu miesiące. Miał stany lękowe, napady histerii… W takich sytuacjach większość pacjentów uspokaja się dopiero po lekach. Jiyongowi wystarczyło, że go przytulałam. Opowiedział mi o swoim dzieciństwie. Zrozumiałam, że on obwinia się o wszystko, co się wydarzyło. „Inne dzieci miały szczęśliwe rodziny, a ja nie, to znaczy, że ze mną było coś nie tak”, zwierzał mi się. Tłumaczyłam mu, że się myli. Dzieci nigdy nie są winne, że rodzice je opuszczają albo biją. Ale to tylko słowa. Jiyong potrzebuje wiele miłości, by w nie wierzyć. Wiem, że ty mu ją dasz. Kochacie się i wspieracie siebie wzajemnie. „Hayi to anioł, który mnie uratował”, tak mi napisał o tobie. Jednak, by był w pełni szczęśliwy, musi zaakceptować swoją przeszłość. Dlatego myślę, że lot do Ameryki to wspaniały pomysł. I cieszę się, że lecisz tam z nim. Nie powinien być sam w takich trudnych dla niego momentach. Nie wiadomo, czy uda wam się odnaleźć jego matkę, a jeśli tak, jak ona zareaguje… Jiyong będzie wtedy jeszcze bardziej potrzebował twojej miłości i wsparcia.
- Tak…
Hayi nie wie, co odpowiedzieć. Ma łzy w oczach. Jiyong nie rozmawiał z nią o odwyku, o tym, że cierpiał aż tak. Czym sobie na to zasłużył?
- Ja będę go kochała, będę go wspierała – zapewnia Hayi.
- Wierzę ci. Oboje jesteście wyjątkowo wrażliwi, więc doskonale się rozumiecie. On wiele o tobie opowiadał. Zadręczał się, bo bardzo cię skrzywdził… Wydaje mi się, że odzyskał wiarę w ludzi, kiedy mu wybaczyłaś. Po raz pierwszy widzę w nim tyle chęci do życia. Jak gdyby dzięki tobie był innym człowiekiem. Dziękuję ci za to.
- Ja też dziękuję… że pani szczerze się o niego troszczy.
Obie się uśmiechają.
- Jiyong! – woła go Kim Yoona.
Chłopak zjawia się zadziwiająco szybko.
- Piękne iglaki, takie dorodne!
- Jaki to gatunek? – sprawdza go terapeutka.
- No… nie znam się na iglakach, ale naprawdę dorodne!
- Nie wymyślaj, i tak wiem, że stałeś za drzwiami i podsłuchiwałeś.
- A pani mnie obgadywała!
Przekomarzają się i żartują, a w końcu długo się żegnają. Hayi uświadamia sobie, że Kim Yoona jest kimś ważnym dla Jiyonga. I nie dziwi mu się, bo szczerze ją polubiła. W drodze oboje wymieniają się wrażeniami z wizyty. Gdy parkują przed blokiem, zauważają, że Seunghyun gra w piłkę z Sawoo. Chłopiec biegnie do Hayi.
- Co ty tu robisz? – pyta ona.
- Wpadłem do hyunga zagrać mecz!
- A nie do mnie?
- Do ciebie też – Sawoo się uśmiecha  - ale do niego nie – dodaje, wskazując Jiyonga – nie lubię go. Przez niego się wyprowadziłaś.
- Ej, nie chciałem, żeby Hayi kłóciła się z rodzicami. Mam nadzieję, że szybko się z nimi pogodzi – tłumaczy Jiyong, kucając przy Sawoo – wyprowadziła się, bo jest już dorosła. Ty też kiedyś wyprowadzisz się od rodziców i zamieszkasz z fajną dziewczyną, co nie?
- No…
- Zgoda?
- Zgoda.
- High five, bro!
- Hyung, a grasz w piłkę? Bo Seunghyun hyung wygrywa…
- Ok.
- Ja też chcę kogoś do drużyny! – oburza się Seunghyun – Hayi!
- Co? Ja?! Nie!
Hayi odmawia, więc on krzyczy:
- Hyun Jyuni!
Ona wychyla się z okna.
- Czego?!
- Zagraj ze mną w drużynie!
- A jak nie zagram, to co? Będę spać w pokoju Hyeyoon?
- Nie, bo zajęty! Będziesz spać na podłodze!
- Ok, zaraz zejdę, tylko włosy zwiążę!
Po chwili Jyuni zjawia się na dworze. Gra z Seunghyunem przeciwko Jiyongowi i Sawoo. Hayi bawi się w komentatora. Siada na oparciu ławki, wyjmuje z torebki telefon i włącza opcję nagrywania.
- Największe sportowe emocje na żywo ze stadionu w Seulu!
Śmieje się do kamery. Nagrywa mecz i komentuje:
- Zawodnik Choi przy piłce! Czy będzie gol? Zawodnik Kwon broni bramkę! Zawodnik Kwon faulowany! Seunghyun, opanuj się! Zawodnik Choi, czerwona kartka!!!

***

                Seunghyun siedzi przy stole w kuchni i je kanapki. Gdy zjawia się Jiyong, zagaduje go:
- Kto cię bił?
- Co?
- Hayi mówiła, że mam cię nie bić, bo w dzieciństwie wystarczająco oberwałeś. Kto cię bił?
- A, ojciec.
- Często?
Jiyong siada obok Seunghyuna i częstuje się kanapkami.
- Jak wydawał wszystko na chlanie i nie starczało na jedzenie. Często – chłopak na chwilę zawiesza głos, ale zaraz kontynuuje – nieważne, czy w dzień, czy w nocy, bił mnie czym popadło i gdzie popadło.
- O fuck…
- No. To chciałeś usłyszeć?
- Nie… serio, przykro mi, hyung.
Jiyong nie odpowiada. Siedzą w milczeniu, aż Seunghyun się odzywa:
- Nigdy się nie broniłeś?
- Nie. Jak się broniłem, to tylko lał mnie mocniej.
- Dlatego mi nie oddałeś, kiedy cię uderzyłem. Nie umiesz się bić, hyung.
- I co z tego?
- Ja jestem w tym dobry.
- No nie zaprzeczę…
- Sorry za tamto.
- Naucz mnie.
- Czego?
- Bić się.
- O… ok.
Wstają od stołu. Seunghyun tłumaczy Jiyongowi, że najważniejsza jest odpowiednia postawa, pokazująca pewność siebie, a ukrywająca strach. Uczy go unikać ciosów i wykorzystywać nieuwagę przeciwnika, aby je zadawać. Ćwiczą w praktyce. Jiyong próbuje uderzyć Seunghyuna, ale on chwyta go za rękę. Po krótkiej szarpaninie oboje ze śmiechem lądują na podłodze. Hayi cieszy się, że tych dwoje wreszcie się dogadało. Skacze na nich, a następnie to samo robi Jyuni. I tak leżą wszyscy na sobie na podłodze w kuchni.


OD AUTORKI:

Nie miałam pomysłu na mądre zakończenie rozdziału, więc napisałam głupie xD (chyba "we like 2 party". TOP gwałcący dmuchaną orkę w 2:10 minucie i GD w 2:14 - siusiu?- tak na mnie wpłynęło!) Apropo: rozdział z dedykacją dla M.J, która obejrzała MV i napisała mi sms, co się w nim dzieje, bo byłam niestety bez internetu.

W następnym rozdziale Hayi i Jiyong też wybiorą się do kogoś z wizytą, ale nie zdradzę do kogo, taka jestem niedobra i ogólnie będzie trochę o... seksie:)

Dziękuję wszystkim czytającym, komentującym, to wielka motywacja dla mnie:)

3 komentarze:

  1. Omo! Wiedziałam, że mnie nie zawiedziesz! Jak zawsze, rozdzial wspaniały!:)
    Jiyong i Hayi to taka przeurocza para:) Dobrze, że terapeutka chłopaka szczerze porozmawiała z Hayi. Dzięki temu, uświadomiła nieco bardziej dziewczynie co leży w jego psychice. A Jiyong z każdym rozdziałem punktuje:) Potrafi być zabawny i uroczy. Gdy czytałam scenę gry w piłkę, to aż łezka mi się zakręciła w oku. To takie miłe jak wszyscy stają się dobrymi przyjaciółmi i wspólnie się bawią. Super, że napięcie pomiędzy Seunghyunem a Jiyongiem opadło. Kto wie? Może zostaną najlepszymi przyjaciółmi:)
    Teraz jak zdradziłaś nieco, co będzie w następnym rozdziale, zrobiłam się ciekawska jak nigdy dotąd;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to się zaprzyjaźnią, tyle ile zdążą, bo w 25 rozdziale wreszcie wysyłam Hayi i Ji do Ameryki i zdradzę, że trochę im się pobyt przeciągnie...:)

      Usuń
  2. Uuuu brzmi ciekawie:)

    OdpowiedzUsuń