09/12/2015

blue lagoon (rozdział 49)

               Minyeong myśli sobie, że przeszła chyba przez wszystkie fazy zapominania o Leo. Bez skutku. Wydawało jej się, że najlepiej byłoby zastąpić jedne wspomnienia innymi, do których mogłaby spokojnie wracać. Tylko z tego powodu przespała się z Hyujunem, znajomym ze szkoły. Od dawna mu się podobała. Więc kiedy przyszła do niego i powiedziała, że chce uprawiać z nim seks, pomyślał, że postanowiła wreszcie dać mu szansę. Otworzył wino, włączył romantyczną muzykę i był naprawdę wspaniały. Zdziwił się, że to nie jej pierwszy raz, ale o nic nie zapytał. Minyeong też nic nie powiedziała. Niby co tu było do powiedzenia... W ogóle się nie odzywała. A po seksie usiadła na pogniecionej pościeli, podkurczyła kolana i rozpłakała się, bo zrozumiała, że popełniła błąd. Wciąż wracała myślami do wspólnych chwil z Leo w toalecie w "Desire", gdzie ból i rozkosz opanowały jej zmysły. Wiedziała, że nie doświadczy czegoś takiego nigdy więcej. Z Hyujunem nie czuła nic, bo go nie kochała. Szybko się pożegnała i bez słowa wyjaśnienia poszła sobie. Była zawstydzona i smutna. Nigdy więcej się z nim nie spotkała. Postanowiła zacząć żyć bez rozpamiętywania przeszłości. Znalazła pracę. Sprzątała w domu pewnych bogatych ludzi. Ciężko było jej to pogodzić ze szkołą i zajmowaniem się chorą matką, lecz jakoś dawała radę. Przynajmniej nie miała czasu na myślenie o niepotrzebnych sprawach. Była zadowolona, że wreszcie wszystko sobie poukładała. Nie wiedziała, że zaraz wydarzy się coś, co zburzy jej pozorny spokój...
Gdy wraca z pracy, mama oznajmia:
- Masz gości...
Gości?! Minyeong idzie do swojego pokoju. Na kanapie siedzi N, Hongbin i Ken, przy biurku na obrotowym krześle Ravi, na podłodze Hyuk. Wszyscy rozmawiają z ożywieniem i popijają mleko. No naprawdę?! Wiele osób oddałoby wszystko, by wrócić do domu i zastać w swoim pokoju zespół VIXX (choćby w niepełnym składzie), ale nie Minyeong.
- Niech mnie ktoś uszczypnie... - zaczyna - albo śnię, albo dostałam na łeb i mam halucynajce...
Podchodzi Ken i szczypie dziewczynę w rękę.
- Ała! No nie tak mocno...
- Teraz wiesz, że nie śnisz - odpowiada z uśmiechem Ken i wraca na miejsce.
Minyeong czuje, że się rumieni. To chyba ze złości!
- Wreszcie cię znaleźliśmy! - wykrzykuje Hyuk.
- Szukaliście mnie? No... ale po co?
- Chcemy tylko pogadać - wyjaśnia Ravi.
- I tak po prostu sobie tu przyszliście?!
- Nie krzycz na nas, jesteśmy gośćmi - kontynuuje Ravi - no tak... twoja mama pozwoliła nam na ciebie zaczekać. I poczęstowała nas mlekiem.
- Sorry... mam sok pomarańczowy. Napijecie się?
- Nie, ja lubię mleko. Twoja mama powiedziała, że dostała ze wsi, prosto od krowy. Raz, jak jeszcze byłem dzieckiem, doiłem krowę...
- Ravi! Wystarczy... - upomina go N - do rzeczy...
- Co do rzeczy? Why me?!
- Bo najwięcej z nas gadasz. Masz okazję się wykazać.
- O przepraszam, Lee Jaehwan aka Ken gada więcej! - buntuje się Ravi.
- Ken, wyjaśnij Minyeong, o co chodzi - prosi N.
- Ja? To ty jesteś liderem! - wykłóca się Ken.
- Ok, ok. Minyeong, siadaj.
- Gdzie mam siadać?...
- Chodź do mnie na kolana! - proponuje Ravi.
- Nie - odpowiada stanowczo Minyeong i posyła chłopakowi mordercze spojrzenie.
- Siadaj na kanapie - Hongbin zwalnia jej swoje miejsce i usadawia się na podłodze obok Hyuka.
Minyeong czuje się nieswojo w obecności VIXX. Skrępowana siada między liderem, a Kenem.
- Hey, co to za minki? - pyta N - nie lubisz nas, czy co?
- Jeśli chcecie wiedzieć, te minki wyrażają niezadowolenie. Domyślam się o czym przyszliście ze mną pogadać i nie ukrywam, że mi się to nie podoba.
- Chociaż nas wysłuchaj... - namawia Hyuk.
- No przecież was nie wyrzucam...
- Skoro się domyślasz, o co chodzi, przejdę do rzeczy - zaczyna niepewenie N - po pierwsze, to nie pomysł Leo, żebyśmy tu przychodzili, Taekwoon o niczym nie wie. I lepiej, żeby tak zostało. Nie lubi wtrącania się w nieswoje sprawy. Tylko, że to jest jak najbardziej nasza sprawa! Nie przyznał się, co ci zrobił, ale podsumowując jak go potraktowałaś w "Desire" (nikt bez powodu nie wali swoich idoli w twarz) i że nie chcesz z nim pogadać, a nawet zmieniłaś numer telefonu, chyba zachował się naprawdę okropnie... Zupełnie się tym wszystkim załamał... Nauczka pewnie mu się należała, ale może przestałabyś go tak surowo karać i wykrzyczała wprost, że skończony z niego dupek i idiota?
- Ach... chcecie, żebym spotkała się z Leo. Nie spodziewajcie się happy end'u.
- Nie! Nie o to chodzi... - zaprzecza pospiesznie N.
- A o co??? - denerwuje się Minyeong.
- Chcemy tylko, żebyś go wysłuchała, dała mu szansę się wytłumaczyć, przeprosić. Czasami wszyscy popełniają błędy... Leo strasznie się zadręcza tą sytuacją... nadużywa alkoholu, zaniedbuje swoje obowiązki... co wpływa negatywnie na nasz zespół. Nie przejmujesz się losem VIXX?
- To śmierdzi szantażem... - komentuje Minyeong z dezaprobatą.
- My po prostu troszczymy się o Leo i o zespół - wtrąca Hongbin.
- Zaraz. Więc oczekujecie, że z nim pogadam, tak? Jak sobie to wyobrażacie? Że przyjdę do Leo i powiem: cześć, unikałam cię przez rok, ale chciałabym ci powiedzieć, że cię nienawidzę?
Zapada chwilowa cisza, aż odzywa się Ravi:
- Dziś mam z Leo hyungiem imprezę promocyjną z okazji wydania "Beautiful liar". Będzie trochę ludzi z Jellyfish, dziennikarze, reporterzy, nic szczególnego. Niestety... obecność obowiązkowa... I... chcę cię zabrać na tę imprezę.
- Co?! Ludzie z agencji, dziennikarze, reporterzy?! Nic szczególnego?! Ty mnie podrywasz, czy próbujesz pogodzić z Leo?!
- Wiedziałem, że się wścieknie... - wzdycha z rezygnacją Ravi - chcemy tylko, żebyś pogadała z Leo. Jeden, jedyny raz. Powiesz mu, co uważasz za stosowne, jak się pogodzicie, to super, jak nie... to też super... bo może pozwolisz mi się podrywać...
- Nie, nie, nie! Bawi was to, że tu przychodzicie i mnie denerwujecie?! - krzyczy Minyeong.
Niespodziewanie przemawia Hyuk:
- Leo cię kocha, ty też go kochasz. Możesz zaprzeczać milion razy, ale mnie nie nabierzesz. Idź na tę imprezę... Prosimy, błagamy! Czy to tak wiele?
Właściwie niewiele, myśli Minyeong. 
Mogłaby tam iść, pokazać Leo, że świetnie radzi sobie sama, wzbudzić w nim zazdrość. Tylko jest pewien problem.
- Nie mam co na siebie włożyć. Może was to dziwi, ale zwykle nie bywam na takich imprezach.
- Pozostały jeszcze cztery godziny - mówi z uśmiechem Ravi - wystarczy na zakupy?
- Co, proszę?!
- Jedziesz ze mną, jestem dziś twoim sponsorem - śmieje się Ravi.
- Nie, nie zgadzam się! Muszę się uczyć! Jutro mam sprawdzian!
- Zrobisz sobie wolne, napiszę ci usprawiedliwienie.
Minyeong zastanawia się, czy Ravi na wszystko ma gotową odpowiedź.
- Nie! Nie jesteś moim ojcem!
- Czy ty czasami używasz słowa "tak"?
- Tak.
- Świetnie! Pożegnałaś się z chłopakami? Wracają do siebie, a my zamawiamy taxi i jedziemy na zakupy.
Minyeong ledwo zdąża krzyknąć "omma, wychodzimy!". Po drodze Ravi opowiada o reakcji jej mamy, kiedy otworzyła im drzwi. Rozpoznała, że to "ci z telewizji", przyniosła mleko "prosto ze wsi!". Poprosiła o autografy i przez godzinę zabawiała ich opowiastkami o Minyeong.
- Chyba została naszą fanką - chwali się Ravi.
- Super. Na szczęście nie fanką Leo. Jak wy w ogóle zdobyliście mój adres?
- Istnieje pewne źródło informacji...
- Ma na imię Jinah?
- Yhm...
- Nie no, ja ją zabiję!
Jadą do najbardziej ekskluzywnego centrum handlowego w Seulu. I Minyeong myśli sobie  że warto było zgodzić się na wszystko, żeby choć raz robić tu zakupy. Jednak czuje się nieco niezręcznie, gdy Ravi przynosi jej do przymierzania coraz to droższe kiecki. Kupuje jej czarną, dopasowaną, lekko przed kolana, z seksownym wycięciem na plecach, do tego czerwone szpilki i torebkę w tym samym kolorze. Po zakupach odwozi oszołomioną dziewczynę z powrotem do domu.
- Wracam za godzinę - oznajmia - masz być gotowa.
Minyeong ledwo się wyrabia. Bierze prysznic, nakłada lekki makijaż i spryskuje perfumami upięte w kok włosy. Równo po godzinie Ravi puka do drzwi. Ma na sobie elegancki garnitur, granatowy w jaśniejsze paski. Przez chwilę oboje patrzą na siebie wzajemnie.
- Wyglądasz ślicznie - podsumowuje Ravi.
Minyeong z uśmiechem chwyta go pod rękę i wsiada z nim do taksówki. Cała drży, gdy dojeżdżają na miejsce. Ravi pyta, czy jest jej zimno. Minyeong zaprzecza i wyjaśnia:
- Okropnie się denerwuję.
- Czym?
- Wszystkim!
- Musisz mi powiedzieć, jeśli tylko Leo czymś cię wkurzy, już ja sobie z nim pogadam...
- Mam nadzieję, że to nie będzie potrzebne.
- Ja też. Minyeong...
- Hm?
- Naprawdę... ty i Leo... zrobiliście to w wc?
- Ravi! Zaraz oberwiesz w twarz, albo w co innego.
- Ups, wolałbym w twarz.
- A ja wolałabym w jaja, więc uspokój się, proszę.
- Sorry... po prostu to do Leo zupełnie niepodobne...
Minyeong znów chwyta Raviego pod rękę i wchodzi z nim do sali bankietowej, należącej do agencji Jellyfish. Zjawiają się lekko spóźnieni. Okrągłe stoliki są w większości pozajmowane. Ravi i Minyeong znajdują dla siebie wolne miejsce na wprost sceny, gdzie gra jakiś nieznany zespół. Popijają szampana. Dookoła porozstawiane są stoliki pełne jedzenia. Ravi przedstawia Minyeong ważnym osobom z agencji, zapoznaje z menadżerem VIXX. Nie podoba jej się to, że nagle znalazła się w centrum zainteresowania. Nie lubi zwracać na siebie uwagi. Ale przy Ravim czuje się pewnie. Aż natarczywy dziennikarz prosi go o krótki wywiad i odciąga na bok. Do zajętej jedzeniem Minyeong podchodzi Leo z kieliszkiem szampana. Wygląda na naprawdę zaskoczonego jej widokiem. Przez pewien czas tylko przygląda się dziewczynie. Aż wreszcie się odzywa:
- Park Minyeong... co ty... tu robisz?
To ta chwila, gdy może go zranić, odpłacić mu za wszystkie krzywdy, wzbudzić zazdrość, że jest tu i tak ślicznie wygląda, ale nie jest tu dla niego. Z niewinnym uśmiechem odpowiada:
- Chwalę się, że przeleciał mnie Leo z VIXX.
Widzi zmieszanie na twarzy chłopaka i czuje, że wygrała. Ale czy o to jej chodzi? O wygraną? Jaką wygraną?! Leo spuszcza wzrok. Gdy znów spogląda na Minyeong, ma łzy w oczach.
- Źle mnie zrozumiałaś...
- Ach... tak? Nie dość, że puszczalska to jeszcze głupia?
- Nie! Nie wiedziałem, że... ci się podobam.
- Nie podobasz mi się! Jesteś okropny i nigdy się nie uśmiechasz. Wolę Raviego.
- Minyeong...
- Co?
- Nie wierzyłem, że możesz mnie lubić tak naprawdę... Nie dlatego, że jestem znany...
- Mam to gdzieś, czy jesteś znany, czy nie! Możesz sobie nawet przewalać gnój. Nie lubię cię, ani naprawdę, ani na niby, więc daj mi spokój. Wszyscy słuchają...
- Niech słuchają, nie obchodzi mnie to.
- Ale mnie tak. Adio!
- Minyeong!
Leo widzi, jak odchodzi i jak odszukuje w tłumie Raviego. Nie może tego znieść. Dopiero, gdy Minyeong się zwolniła, gdy nie widywał jej, nie rozmawiał z nią, nie żartował, zrozumiał, ile dla niego znaczyła. I ten seks w toalecie... nie, Leo nie pragnął pocieszenia, pragnął Minyeong. Ale nie zdołał jej przy sobie zatrzymać. Nigdy nie był dobry w znajdowaniu odpowiednich słów. I zniszczył coś, co mogło trwać. Minyeong nie umiała mu wybaczyć. Czas nie pomagał. Nie przynosił ulgi i zapomnienia. Przez ten rok Leo tęsknił za Minyeong codziennie, a dziś... zjawiła się tu, z Ravim... Skąd w ogóle się znają? A może to jakaś prowokacja? Leo czuje, że zaraz eksploduje z wściekłości. I wpada na pewien pomysł...
Minyeong zupełnie straciła apetyt na jedzenie. Wraca do stolika z Ravim. Popija resztkę szampana, gdy słyszy dobiegający ze sceny głos Leo...
- Chciałbym zaśpiewać piosenkę dla najpiękniejszej dziewczyny w sali. To dla ciebie, Minyeong. Dla ciebie mógłbym nawet przewalać gnój.
I śpiewa refren "Remember". Głos lekko mu drży, ale i tak brzmi doskonale. Minyeong przypomina sobie rozmowę z Leo, kiedy zapytał "Co byś chciała, żeby zrobił dla ciebie chłopak?" i odpowiedziała "Gdyby śpiewał, chciałabym, żeby zadedykował mi piosenkę". Podchodzi do Leo. Nie obchodzi jej, że wszyscy patrzą. Delikatnie cmoka go w policzek.
- Taką mnie zapamiętaj... Żegnaj, Taekwoon oppa... - szepcze mu na ucho, zanim opuszcza imprezę.
               Pada chłodny, wiosenny deszcz. Minyeong się nie spieszy. Gdyby nie te niewygodne buty na obcasach! To przez nie ledwo powstrzymuje łzy. Tak, na pewno przez nie... Cholernie obcierają. Cała zmoknie, zanim w tym tempie dojdzie do autobusu. Nie reaguje, gdy słyszy w oddali krzyk Leo:
- Park Minyeong!
Nie odwracaj się, nie odwracaj się!, powtarza sobie.
- Park Minyeong! Tym razem nie pozwolę ci tak po prostu odejść! Słyszysz?!
Minyeong się zatrzymuje.
- Tak?
- Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? Powiedz, proszę.
- Pozwól mi odejść.
- Nie.
- Nie podchodź do mnie.
- Podejdę.
Minyeong powoli się odwraca. Leo stoi tuż obok.
- Oppa... zmokniesz...
- Ty też.
- Ja wracam do domu, ty wracasz na imprezę.
- Nigdzie nie wracam bez ciebie.
- Oppa... zmokniesz i się przeziębisz.
- Nigdzie nie wracam bez ciebie.
- Co ty wyprawiasz? Chcesz mnie zmusić szantażem, żebym ci wybaczyła? Żebym się zlitowała nad biednym, przemokniętym Leo? Sprawdzasz, czy mam wystarczająco dobre serce?
- Nie. Ale nigdzie nie wracam bez ciebie.
Przez chwilę jedynie patrzą na siebie. Aż wreszcie Minyeong chwyta Leo za rękę i wracają na imprezę.


OD AUTORKI:

Wolicie, żeby Minyeong wybaczyła Leo, czy jeszcze trochę się poobrażała na niego?:P



4 komentarze:

  1. Kolejny świetny rozdział ^^
    Chciałbym, żeby między nimi coś było, ale mogłaby najpierw się z nim trochę podrażnić

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział po prostu zajebisty! Tak się śmiałam z tej całej niespodziewanej wizyty VIXX. I do tego Ravi:)

    OdpowiedzUsuń