30/12/2015

blue lagoon (rozdział 52)

               - Park Minyeong!
Nie, to nie może być prawda. To nie głos Leo. Po prostu się przesłyszała! Co robiłby przed jej domem w tak duszne, poniedziałkowe popołudnie?
- Park Minyeong, czekałem na ciebie.
Ach tak, to wiele wyjaśnia. Nastolatka odwraca się niepewnie. Mogłaby udawać, że go nie słyszy, ale jeszcze podbiegłby z zaskoczenia, a tego nie chciała. Leo stoi przy swoim samochodzie, w czapce z daszkiem i okularach przeciwsłonecznych.
- Co to za kamuflaż? - zagaduje Minyeong.
- Nie chce dać się rozpoznać i wywoływać sensacji - odpowiada z powagą Leo - no chyba, że w tobie.
Minyeong prycha pogardliwie. Leo? Wywołać sensację we mnie?!
- O to musisz się trochę postarać. Nie jestem czuła na twoje wdzięki. A przepraszam, ty nie masz wdzięków.
- Ile jeszcze zamierzasz traktować mnie tak ostro?
- Nie wiem. Już wymiękłeś? Jeśli tak, po prostu mnie sobie odpuść.
Leo zastanawia się nad czymś przez chwilę. To refleksyjne spojrzenie wygląda naprawdę pociągająco.
- Powiedziałem, że tym razem nie pozwolę ci odejść. Pojedziemy coś zjeść? Pewnie jesteś głodna po pracy.
- Powiedziałam, że wróciłam na tę imprezę dla świętego spokoju, a nie, że ci wybaczyłam. Nie możesz tego zrozumieć? Musisz mnie prześladować i denerwować?
- Denerwować? Zapraszam cię tylko na jedzenie. Co w tym denerwującego?
Minyeong nie ma ochoty na bezsensowne dyskusje. I rzeczywiście, czuje się głodna. Zjadłaby coś w domu, ale wcześniej musiałaby sobie podgrzać, a podgrzewane już nie jest tak dobre. Tylko dlatego przyjmuje propozycję Leo. Wsiada z nim do samochodu i nie odzywa się po drodze. Robi to celowo. Ciężko jej się powstrzymywać od komentowania choćby tego, co się dzieje na ulicach. Jest rozmowną osobą i zachowanie ciszy to nie lada wyczyn. Na szczęście przynosi oczekiwane rezultaty. Leo, przyzwyczajony do wiecznego gadania Minyeong o wszystkim i o niczym, gdy jeszcze u niego pracowała, nie wie, czemu stała się nagle taka wycofana i milcząca. Stara się zacząć jakąkolwiek rozmowę, ale kiepsko radzi sobie z zagadywaniem jej. Ona odpowiada jedynie monosylabami. I ledwie powstrzymuje się, by nie wybuchnąć śmiechem z tych nieudolnych starań Leo. Zatrzymują się przy ekskluzywnej restauracji w dzielnicy Gangnam. Wnętrze przystrojone jest kwiatami orchidei i zwisającymi paprociami. Leo zadbał wcześniej o rezerwację. I co, jak co, znalazł całkiem przyjemnie miejsce. Kelnerka zaprowadza ich do stolika, zostawia menu. Zamawiają przystawki, dania główne, desery oraz coś do picia. Zjadają, zasłuchani w muzykę, wypełniającą restaurację nastrojowym brzmieniem. Leo dawno dał sobie spokój z zagadywaniem Minyeong. Jedynie jej się przygląda. Zajęta piciem swojej latte macchiato, nie zwraca na niego najmniejszej uwagi. Nawet obrażona wygląda ślicznie. Słońce zostawiło na policzkach dziewczyny delikatną opaleniznę, co jeszcze dodawało jej uroku. Tylko gdzie się podziała wrodzona radość i optymizm, który tak się Leo w Minyeong podobał? Czy specjalnie zachowywała się przy nim, jakby cierpiała? Chciała go zdołować, pogrążyć? Zasługiwał na taką zemstę? Czy Minyeong nie widzi, że naprawdę nie chce jej więcej zawieść i rozczarować? Ma nadzieję, że to tylko udawana ignorancja... Zwyczajna gra, by go zniechęcić. Gdyby ta obojętność była prawdziwa, Minyeong nie uciekałaby od niego spojrzeniem. Ze spuszczonym wzrokiem, głośno odstawia szklankę i oznajmia:
- Zjadłam. Odwieziesz mnie do domu?
- Już?
- A co, coś jeszcze masz w planach?
- Moglibyśmy pogadać...
- Przez dwie godziny wypytywałeś mnie o szkołę i inne głupoty. Zmarnowałeś wystarczająco dużo czasu i nie mam zamiaru tu zostawać, bo nagle zachciało ci się pogadać. Jutro odpowiadam z chemii i nic nie umiem, więc odwieziesz mnie grzecznie do domu. Nie wszyscy mają czas opierdzielać się w burżujskich restauracjach - wypowiada te słowa z irytacją i zastanawia się, czy trochę nie przesadziła.
W odpowiedzi Leo wzywa kelnerkę i prosi o rachunek. W samochodzie włącza radio i nuci koreańskie piosenki. Nie odzywa się, dopóki nie dojeżdżają przed jej kamienicę.
- Minyeong - zaczyna i chwyta dziewczynę za rękę.
To wywołuje w jej ciele przyjemne dreszcze. Tylko z tego powodu nie od razu cofa dłoń. Choć rozum podpowiada, że powinna.
- Ty! Jung Taekwoon, nie pozwalaj sobie...
- Powiedziałaś, że muszę się trochę postarać... Postaram się, obiecuję - zapewnia Leo z uśmiechem. 
No naprawdę, z uśmiechem!
Na moment zapada cisza. Jedynie Minyeong głośno przełyka ślinę. Leo zachowuje się, jakby rzeczywiście się starał... Lecz postanowiła, że nie wybaczy mu zbyt szybko. Niech zapracuje sobie na wybaczenie. Jednocześnie chciałaby, aby jeszcze chwilę trzymał jej dłoń w swojej... By ją przytulił... Ach! Powstrzymuje te pragnienia.
- Powodzenia - odpowiada ozięble i wysiada z samochodu.


***

               Sangbae zagląda do łazienki i śmieje się do, zajętej robieniem makijażu, Hyeyoon.
- Gotowa?
- Jeszcze nie... Od miesięcy nie byłam na imprezie. W ogóle, nigdzie nie byłam! Chcę dziś dobrze wyglądać.
Nakłada na policzki jeszcze trochę pudru. Okropnie schudła przez dochodzenie do siebie po wypadku. Nie podoba jej się ta zapadnięta twarz. Jakkolwiek Hyeyoon starała się przytyć kilka kilo, bez skutku. Wymiotowała po większości posiłków, zwłaszcza z rana. Dziwnie, skoro po wypadku zupełnie wyzdrowiała, powinna wrócić do poprzedniej figury. Nie chciała niepokoić Sangbae, więc przeważnie ukrywała przed nim swoje kiepskie samopoczucie. I sama zaproponowała, by poszli dziś do klubu z Jyuni i Seunghyunem. Wreszcie naprawdę nieźle się z nimi dogadywali. Hyeyoon jeszcze spryskuje się perfumami. Niestety, ten zapach znów powoduje mdłości. Sangbae widzi co się dzieje, tego już nie da się przed nim zataić. Hyeyoon długo wymiotuje i osłabiona, przy pomocy swojego chłopaka, dochodzi do pokoju.
- Połóż się. Przyniosę ci wody - mówi Sangbae.
Jest wystarczająco przekonany, że powinni dziś zostać w domu, ale Hyeyoon zapewnia, że czuje się już lepiej.
- Chcę iść do klubu i się bawić. Chyba na to zasłużyłam, nie? Mam dość siedzenia w domu!
- O nie, jak chcesz gdzieś iść, lepiej idź do lekarza.
- Sangbae, nie zaczynaj...
- Możesz udawać, że wcale nie czujesz się źle, ale mnie nie nabierzesz. Chcę wiedzieć, co ci jest...
- Przesadzasz. Jestem zupełnie zdrowa. Niepotrzebnie się przejmujesz...
- A to wymiotowanie? Idź do lekarza, proszę.
- Już byłam...
- Tak?
- No tak.
- I co...?
Zapada chwilowe milczenie. Wreszcie Hyeyoon podnosi się do pozycji siedzącej i obejmuje dłońmi twarz Sangbae.
- Chcesz wiedzieć? Ok... Jestem w ciąży. Zatkało, co?
               Sangbae jedynie wgapia się w Hyeyoon z ustami otwartymi z zaskoczenia. Czy naprawdę to powiedziała? Ciąża? Dziecko?! Tak, chciała być matką. Marzyła o tym. A Sangbae marzył, by ją uszczęśliwić. Tylko czy był gotowy na taką odpowiedzialność? Ta wiadomość spadła na niego zbyt szybko, zbyt nagle. Milczenie się przeciąga.
- Sangbae... powiesz coś wreszcie?
- Jesteś... pewna?
- Tak. Zrobiłam test i byłam u lekarza.
- Kiedy się dowiedziałaś?
Znów milczenie. A, więc nie wczoraj i nie przedwczoraj. Hyeyoon wbija wzrok w kanapę.
- Przepraszam, że ci nie powiedziałam... Bałam się... że zapeszę... Byłam spanikowana i nadal jestem. Lekarz kazał mi się uspokoić. Uważać na siebie, ale nie przesadzać... Nie myśleć wiecznie o zagrożeniach. Próbowałam. Chciałam iść do klubu, bawić się, jak gdyby nigdy nic. Nie bać się... ale nie umiem. Jeżeli znów... o Boże, nie przeżyję tego! - zaczyna cicho popłakiwać.
Sangbae zmusza Hyeyoon, by na niego spojrzała. Serce mu bije, jak oszalałe.
- Wszystko będzie dobrze - powtarza - urodzisz zdrowe i piękne dziecko. Nasze dziecko.
Hyeyoon natychmiast się uspokaja. Pyta z nadzieją:
- Ty... cieszysz się?
- Chcę tego, czego ty chcesz. Cieszę się, choć też cholernie się boję... czy ja w ogóle umiem zajmować się dzieckiem...
- Byłbyś najlepszym ojcem na świecie.
Byłby... gdyby co?
- Hyeyoon, nie nastawiaj się na najgorsze... - Sangbae kładzie dłoń na jej brzuchu - z naszym dzieckiem... wszystko musi być dobrze. Musi.
Przytulają się mocno. Wieczorem spotykają się  z Jyuni i Seunghyunem, nie w klubie, a w kinie. Nie wspominają o ciąży. Na razie nie zamierzają z nikim dzielić się swoim szczęściem.

4 komentarze:

  1. Leo jaki romantyk ♡
    Mam nadzieje że wybaczy to Leo, bo się stara chłopak.
    weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie ma lekko, ale moooże sobie zapracuje na nagrodę Leo;)

      Usuń
  2. Nom Leo się stara i mam nadzieję, że wkupi się znowu w łaski Minyeong;) I cieszę się z ciąży Hyeyoon, bo ma powód do szczęścia:)

    OdpowiedzUsuń