02/12/2015

blue lagoon (rozdział 48)

                - Jak to możliwe, że nigdy nie jeździłaś na łyżwach? - śmieje się Sangbae.
- Po prostu nie jeździłam - Hyeyoon wzrusza ramionami i wchodzą na lodowisko.
To jej pierwszy dzień wolności. Właśnie tak się czuje. Obroniła pracę magisterską, oficjalnie skończyła studia, które dawały więcej satysfakcji rodzicom, niż jej samej. Ale wreszcie może robić wszystko, co tylko zechce, znaleźć pracę, jaką tylko zechce. Z optymizmem spogląda w przyszłość, jej i Sangbae. Zaczyna ślizgać się na lodzie. Chwyta chłopaka za ręce, żeby się nie przewrócić. Tak okrążają lodowisko. I nie zaliczają ani jednego upadku. Z Sangbae Hyeyoon czuje się bezpiecznie. Ale postanawia spróbować poślizgać się sama. Przez kilka metrów trzyma się barierki. A gdy wjeżdża na środek lodowiska, z krzykiem upada na pupę. Leży i wpatruje się w gwiazdy na niebie. Dookoła rozbrzmiewa muzyka. Co to za pomysł, by puszczać świąteczne piosenki w połowie listopada?! Hyeyoon widzi, że Sangbae się zbliża. Chce zrobić mu kawał i zamyka oczy.
- Wszystko ok? Hyeyoon... Hyeyoon?
Sangbae zdejmuje rękawiczkę i delikatnie dotyka policzka dziewczyny. Potrząsa nią za ramiona. Z przerażenia zaczyna nierówno oddychać. A Hyeyoon wybucha śmiechem.
- Chodź do mnie - obejmuje Sangbae i przyciąga do siebie - myślałeś, że umarłam?
Tylko, że Sangbae się nie śmieje.
- Nie strasz mnie tak więcej! To w ogóle nie było zabawne!
- Wymyśl coś zabawniejszego.
Sangbae podnosi się i tańczy w rytm świątecznej piosenki. Po chwili roześmiana Hyeyoon do niego dołącza. Jeszcze kilka razy okrążają lodowisko. Wykonują nawet nieskomplikowane figury. Sangbae przez cały czas trzyma Hyeyoon za rękę. W domu kąpią się wspólnie, by się rozgrzać. Jedynie w ciepłych szlafrokach, rozsiadają się przed telewizorem, który Hyeyoon dawno uparła się przenieść z kuchni do pokoju.
- Soju? Wino? - proponuje Sangbae z uśmiechem.
- Wino. Czerwone.
- Ok. Podasz mi korkociąg?
- A gdzie jest?
- W szufladzie, w biurku.
- O Boże, co za bałagan... - wśród tego wszystkiego Hyeyoon nie znajduje korkociągu, ale za to wpada jej w ręce zdjęcie młodej, pięknej dziewczyny. Kto to? Co się dzieje? Przez chwilę świat wiruje. Gdy to uczucie mija, Hyeyoon nadal trzyma w ręce zdjęcie. Obok stoi Sangbae. Ma oczy pełne łez. Wygląda, jakby zobaczył ducha. Bo zobaczył. Hyeyoon wie, że osoba z fotografii to przeszłość. Zbyt wiele myśli pojawia się w jej głowie. Serce bije zbyt szybko.
- Kto to? - pyta Hyeyoon, lecz nie otrzymuje odpowiedzi i dodaje - czemu się rozeszliście?
Sangbae wypowiada tylko jedno słowo:
- Umarła.
I Hyeyoon żałuje, że w ogóle o to zapytała.
- Ach! Korkociąg! - woła, gdy znajduje go w stosie papierów.
Jednak Sangbae pozostaje jakby nieobecny. Hyeyoon mocno się w niego wtula.
- Nie musisz się martwić. Ja nie zamierzam cię opuszczać aż do późnej starości.
                Nazajutrz Hyeyoon zjawia się w kancelarii prawniczej państwa Im. Wie, że Sangbae nie chciałby, żeby tu była. Więc nic mu nie powiedziała. Poczekała, aż pojedzie prowadzić zajęcia spinningu i wymknęła się, by porozmawiać z mężem, którego również o niczym nie poinformowała. Wiedziała, że zastanie tutaj Hyuntae. I się nie pomyliła. To trochę zabawne, że mąż i żona spotykają się w biurze. Sekretarka proponuje coś do picia. Hyeyoon odmawia. Zostają sami, patrzą na siebie rozdzieleni biurkiem.
- Co panią do nas sprowadza? - odzywa się Hyuntae, obojętnie.
Tak zapewne wita klientów. W eleganckim garniturze, modnie obcięty, prezentuje się naprawdę dobrze. Typowy pan prawnik, myśli o nim Hyeyoon.
- Możesz mnie tak nie traktować?  - prosi.
- A jak mam cię traktować, moja śliczna, niewierna żono?
- Nieźle wyglądasz.
- Dziękuję, ty też. Gratulacje, wreszcie skończyłaś studia. Jak sobie poradziłaś na obronie? - Hyuntae mówi i jednocześnie porządkuje papiery na biurku. 
Nie dość, że mnie lekceważy, to jeszcze nie może się powstrzymać od złośliwości, myśli Hyeyoon, lecz postanawia nie dać się sprowokować.
- Chciałam porozmawiać.
- O. A co, zabrakło ci towarzystwa do rozmowy?
- Hyuntae!
- Tak?
- Czemu się nie rozwiedziemy i nie zaczniemy na nowo układać sobie życia?
- Już ułożyłaś sobie życie na nowo. I nie potrzebowałaś do tego rozwodu. Nie mam racji?
- Zachowałam się okropnie, wiem i przepraszam, ale nie rozumiem dlaczego to rozpamiętujesz. Powinieneś na nowo się zakochać, być szczęśliwy. Nie rozumiem dlaczego tkwisz wiecznie w tym samym punkcie i unieszczęśliwiasz siebie i mnie!
- Czego chcesz?
- Rozwodu.
- A gdybym kazał ci oddać mi się, w moim biurze, na moim biurku... w zamian za rozwód... zrobiłabyś to?
Hyeyoon czuje, że cała się spociła. Czy zdradziłaby Sangbae ze swoim mężem? Czy to w ogóle byłaby zdrada?! No właśnie, co by zrobiła? Co by zrobiła? Co by zrobiła?!
- Spokojnie... - zaczyna Hyuntae ze złośliwym uśmiechem - zapytałem z ciekawości. Nie mam nawet ochoty cię widzieć. I nigdy nie dam ci rozwodu. To taka mała, osobista zemsta.
- Hyuntae...
- Co?
- Błagam! Nie rób mi tego! Nie karz mnie w taki sposób!
Hyeyoon z płaczem upada na kolana obok męża. Chwyta go za ręce i patrzy mu prosto w oczy. O tak, zrobiłaby wszystko, by dał jej rozwód. Tylko, że on nie chce nic.
- Idź sobie - odpowiada lodowato.
- Hyuntae...
- Przestań jęczeć! Nie dam ci tego, czego chcesz, więc idź sobie. Spadaj!
Hyeyoon podnosi się i wybiega zapłakana. Chciałaby się komuś wyżalić, ale nie ma komu. Straciła wszystkich. Hyuntae jej nienawidzi. Rodzice się obrazili. Seunghyun i Jyuni od dawna się nie odzywają. Przyjaciele ze studiów trzymają stronę Hyuntae. Pozostał jej jedynie Sangbae. A przecież nie może mu opowiedzieć o dzisiejszym upokorzeniu. Wiele razy prosił, by nie płaszczyła się więcej przed mężem, który i tak nie zamierzał ustąpić. Została sama. Zupełnie sama! Załamana i oślepiona przez łzy wpada na przejście dla pieszych. Prosto pod rozpędzony samochód.


***

                Seunghyun wraca z uczelni i kładzie się spać na tę godzinę, zanim Jyuni przyjedzie z pracy i zmusi go do pomagania przy obiedzie. Wykłady od ósmej rano to idiotyczny pomysł. Zwłaszcza, kiedy tak dobrze się śpi w wyremontowanej sypialni. Wyremontowanie mieszkania - to akurat był pomysł rewelacyjny! I Seunghyun twierdzi, że całkiem sprytnie wszystko rozegrał. Porozmawiał z rodzicami. Nadal utrzymywał, że "Jyuni czasami śpi w pokoju Hyeyoon", ale kiedyś pewnie to będzie też jej mieszkanie i chciałaby zainwestować w kilka zmian. Państwo Choi nie zgodzili się, by sponsorowała ich syna i dali mu trochę pieniędzy. Także Seunghyun dołożył się do kosztów. Wspólnie z Jyuni wyremontował całe mieszkanie. Pomalowali ściany, kupili nowe meble i przede wszystkim wymienili szafki w kuchni. Jedynie do zamontowania wanny w łazience wynajęli ekipę. Po remoncie zaprosili swoich rodziców, by pochwalić się efektami. Zorganizowali też imprezę dla znajomych (zaprosili Hyuntae, więc odpuścili sobie Hyeyoon). Przed zaśnięciem Seunghyun myśli, że ma naprawdę super mieszkanie. I najlepszą dziewczynę na świecie. Niech szybko wraca, pomoże jej już przy tym obiedzie... Prawie zasypia, gdy dzwoni telefon. Hyeyoon?!
- Siemaneczko. Przypomniałaś sobie, że masz brata?
- Seunghyun... miałam wypadek... Przyjedziesz do mnie do szpitala?
Głos Hyeyoon brzmi zadziwiająco spokojnie. Jakby pytała "jaka dziś pogoda?" Za to Seunghyun ma wrażenie, że mu mowę odebrało. Mija sporo czasu, zanim odzywa się wreszcie:
- Co się stało? Jak się czujesz? To nic poważnego, prawda?
- Nie... to nic poważnego... opowiem ci wszystko, jak przyjedziesz. Przyjedziesz...?
- Zaraz będę... Powiedz mi tylko w jakim jesteś szpitalu.
Hyeyoon podaje mu adres. Uff, na szczęście w innym, niż ostatnio... Seunghyun wzdycha z ulgą, wybiega z mieszkania i zatrzymuje taksówkę. Zjawia się w szpitalu po pół godzinie. W recepcji dowiaduje się, gdzie leży siostra i, że została potrącona przez samochód. Biedna Hyeyoon! Zapłakany Sangbae rozmawia z lekarzem. Seunghyun mija ich i wpada do sali. A Hyeyoon wita go z uśmiechem. Leży podłączona do kroplówki, z zabandażowaną głową, złamanym barkiem i nogą. "Nie, to nic poważnego..." Jak może być taka uśmiechnięta?!
- Przyjechałeś... - powtarza.
Seunghyun siada obok i chwyta jej rękę.
- Noona! Jak możesz?! Nie chcę więcej oglądać cię w szpitalu!
- Przepraszam... Przecież nie rzuciłam się specjalnie pod ten samochód...
- Co powiedzieli lekarze?
- Że trochę to potrwa, ale wyjdę z tego.
- I dlatego Sangbae ryczy?
- Nie... Przez chwilę wystraszył się, że może mnie stracić. Nie umiałam go uspokoić.
- Noona... boli cię?
- Yhm... Ale to nic. Przyjechałeś.
- Jak mógłbym nie przyjechać...
- Nie odzywałeś się do mnie... ani ty, ani Jyuni, ani rodzice...
- Ty też się nie odzywałaś.
- Bo nie chcieliście mnie znać po wszystkim, co narobiłam.
- Przepraszam noona...Musiałaś się czuć strasznie samotna.
- Nadal tak się czuję. Chociaż mam Sangbae... Brak mi was wszystkich.
- Mi też ciebie brakowało... I  Jyuni żałowała, że się obraziła, a potem było jej głupio się odzywać... Rodzice już tu jadą.
- Dzwoniłeś do nich?
- Tak. Wszyscy powinniśmy skończyć z tym obrażaniem się. To idiotyczne.
- No wreszcie!
- Co wreszcie?
- Wreszcie to zrozumiałeś. Może warto był wpaść pod samochód...
- Nie gadaj głupstw.
Seunghyun podnosi się i puszcza jej rękę.
- Gdzie idziesz?
- Pogadać z lekarzem. I z Sangbae.
- Tylko go nie bij.
- Lekarza, czy Sangbae?
- Nikogo.
- Ok.
Seunghyun macha jej i wychodzi. Lekarz uspokaja go, że stan Hyeyoon nie jest poważny, ale rekonwalescencja wymaga czasu. Natomiast Sangbae po namowach zgadza się, by powiadomili Hyuntae o wypadku.
                Hyeyoon odwraca twarz na widok mężczyzny, który jest jej mężem.
- To wszystko przez ciebie - zarzuca mu z nienawiścią - przyjechałeś tu nabijać się ze mnie?
- Nie. Przyjechałem cię przeprosić - odpowiada Hyuntae - i dać ci to.
Wręcza jej kopertę.
- Co?
- Papiery rozwodowe.
Hyeyoon jest zbyt wzruszona, by odpowiedzieć.
- Kocham cię i zawsze będę - dodaje Hyuntae, zanim opuszcza jej życie.

4 komentarze:

  1. Smutny rozdział, ale ładnie napisany^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę smutny rozdział:(
    Ale bardzo mi się podobał:) Strasznie mi żal Hyuntae:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczerze mi też, bo sama uważam, że Hyeyoon go niesłusznie o wszystko oskarża, ale cóż:p

      Usuń