10/02/2016

blue lagoon (rozdział 58)

  CZĘŚĆ III - KOREA


              Jiyong zapina marynarkę i przegląda się w lustrze, a tak naprawdę potajemnie obserwuje Hayi. Skoncentrowana na tym, by nie popsuć sobie fryzury i makijażu, zakłada sukienkę. Okno ich hotelowego pokoju wychodzi na plażę, gdzie zaraz zostaną wypowiedziane ich małżeńskie przysięgi. Jest przyjemne, wrześniowe popołudnie, ciepłe, choć dość pochmurne. Goście powoli się zjeżdżają i przybywa samochodów na hotelowym parkingu.
- Oppa, możesz mi zapiąć sukienkę - prosi Hayi.
Odwraca się do Jiyonga tyłem i co chwilę spogląda za siebie, by na niego popatrzeć. Nie może się nasycić widokiem swojego narzeczonego, tak przystojnego i wystrojonego dziś. Sama chciałaby wyglądać lepiej, by nikt się nie domyślił, że znowu nie przespała nocy, bo okropnie się denerwuje. Naprawdę nie wie czym. Od dawna niczego nie pragnęła tak, jak tego, by Jiyong był jej mężem. I chyba nadal nie wierzy, że to rzeczywiście się dzieje. Co jeżeli zaraz obudzi się i odkryje, że jedynie śni? Jiyong... jej mężem... po wszystkim, czego wspólnie doświadczyli ... i ona jego żoną. We dwoje, przez resztę życia.
- Jak ty drżysz... zmarzłaś? - pyta Jiyong, przesuwając dłoń wzdłuż jej gołych pleców. To działa na nią niezwykle podniecająco.
- Oppa, nie zaczynaj... nie w tym momencie, proszę. Lepiej zapnij mi sukienkę, zanim przyjdzie tu moja mama.
Jak na zamówienie ktoś puka do drzwi i do pokoju wchodzi pani Lee. Poprawia białą orhideę we włosach córki i komentuje:
- Pan młody nie powinien widzieć panny młodej w sukni ślubnej przed ceremonią i na pewno nie powinien pomagać jej się przygotowywać! Od tego jestem ja, matka!
- Ale to nasz pokój... - przypomina Hayi.
- Ji, idź do Seunghyuna, zostawiłam go z jego rodzicami. A to oznacza, że pewnie potrzebuje wsparcia - śmieje się Jyuni, zjawiając się w pokoju Hayi i Jiyonga ze swoją matką, układającą jej włosy i poprawiającą spinki przy welonie.
- I może jeszcze noc poślubną mam z nim spędzić? - odszczekuje Jiyong - a ty z tym welonem to nieźle sobie wymyśliłaś...
- Ale że co?
- Że w welonie to chyba dziewice idą do ślubu.
- Kwon Jiyong! - krzyczy oburzona Jyuni - Hayi, wywal go stąd, bo nie ręczę za siebie. Z takimi uwagami przy mojej mamie!
Na szczęście pani Hyun, jak i pozostali, głośno się śmieje.
- Jak przygotowania? O Boże, jesteście piękne! - zachwyca się Delilah, wbiegając do pokoju.
Ubrana w czarną, krótką i obcisłą sukienkę, w ostrym makijażu, jest już gotowa i chyba po prostu się nudzi. Jiyong idzie do Seunghyuna, który siedzi w pokoju ze swoimi rodzicami, oburzonymi kolorem jego garnituru - ciemnowiśniowym. Pani Choi powtarza:
- Popatrz na Jiyonga, on wie, jak się do ślubu powinno wyglądać.
- Nie no, ja zaraz oszaleję - odpowiada Seunghyun.
Jiyong cieszy się z komplementu, a jednocześnie współczuje koledze tego zrzędzenia rodziców.
- Jesteśmy dziś super sexy - śmieje się - może zrobilibyśmy sobie małą sesję fotograficzną?
Ich wygłupy odciągają uwagę państwa Choi od koloru garnituru syna.
- Też chcę zdjęcie! - wykrzykuje Delilah, bez pukania wbiegając do pokoju, choć jeszcze chwilę wcześniej zagadywała dziewczyny. Ustawia się między Jiyongiem, a Seunghyunem i tak, jak oni, robi jakąś głupkowatą minę. Przez następne pół godziny zamęcza chłopaków i rodziców Seunghyuna opowieściami o niczym istotnym (choć państwo Choi nie znają angielskiego, oprócz kilku słów i zwrotów).
- Ok, Dee, spieprzaj. Zaraz zaczyna się ceremonia - wygania ją wreszcie Jiyong.
Delilah biegnie do pokoju, swojego i Lizzy, i przypadkowo wpada na nią po drodze.
- Co ci?! Latasz od rana, jak popieprzona. Nadal czekasz na telefon od niego? - wypytuje ją Lizzy.
- Ja? Nie... Co? Nie! Od kogo?!
- No od tego przystojniaka, z którym się bykałaś przedwczoraj w klubie.
Delilah wpada jej w ramiona i ledwie powstrzymuje płacz.
- Jestem idiotką! Niepotrzebnie zostawiłam mu numer. To było oczywiste, że nie zadzwoni, po prostu się zabawił i o mnie zapomniał, pieprzony gnojek, szowinistyczna świnia!
Lizzy pocieszająco głaszcze ją po głowie.
- Spokojnie, kochana, czego tu żałować. Chyba nie tego zajebistego seksu, o którym mi opowiadałaś.
- Nie chciałam ci o niczym opowiadać, oczywiście sama musiałaś to ze mnie wyciągnąć, głupolko. I nie... nie powinnam żałować... Racja. A mimo wszystko miałam nadzieję, że jeszcze zadzwoni... oooh, ottoke?!
Nie rozmawiają o tym więcej, bo jest już późno. Dołączają do innych, zbierających się na plaży. Wszyscy czekają na pojawienie się par młodych, dyskutują, wymieniają się uwagami. Najpierw przy dźwiękach marsza weselnego z sali, gdzie odbędzie się przyjęcie, wychodzi Jyuni i Seunghyun. Trochę zdenerwowani, a jednocześnie roześmiani pokonują krótki odcinek, który dzieli ich od urzędnika. Goście przestają rozmawiać i biją brawa. Później pojawia się Jiyong. Nie chce za bardzo zwracać na siebie uwagi. Idzie szybkim krokiem, ustawia się obok Jyuni i Seunghyuna. Odwraca się w stronę sali w momencie, gdy wychodzi stamtąd Hayi. Ojciec zaprowadza ją do Jiyonga, który przygląda się jej z powagą. Nigdy nie wyglądała piękniej. Z uśmiechem i łzami w oczach podchodzi do narzeczonego. Tam ojciec ją zostawia. Zapada cisza. Oczy wszystkich zwrócone są w kierunku par młodych. Pani Lee płacze, trzymając się z mężem za ręce. Sawoo nagrywa filmiki. Typowo! Pani Hyun śmieje się przez łzy. Państwo Choi się przytulają.  Przez chwilę Jiyong czuje, że tylko on jest tu zupełnie sam. W tym momencie Hayi splata ich dłonie i złe myśli znikają. Urzędnik zaczyna przemowę. Wyjaśnia cel spotkania i prosi państwa młodych o powtarzanie po nim. Wzburzone morze głośno szumi, ptaki się wydzierają, gdy Jyuni i Seunghyun, a następnie Hayi i Jiyong z nerwowym śmiechem, lecz bez wahania, z wzajemnym zaufaniem, składają sobie małżeńskie przysięgi i wymieniają się obrączkami. Drżącymi dłońmi podpisują się na urzędowym dokumencie. Znów rozlegają się brawa. Jiyong zauważa tylko, że Delilah gdzieś biegnie, odbierając telefon. Postanawia ją później wypytać, o co chodzi, że zamiast odrzucić połączenie, opuszcza ceremonię i idzie porozmawiać w spokojniejsze miejsce. A z tłumu dobiegają krzyki Lizzy "Zadzwonił! Zadzwonił!". Wreszcie urzędnik oznajmia, że państwo młodzi powinni się pocałować. Seunghyun ledwie dotyka ustami ust Jyuni. Szepcze jej na ucho, że oszczędza energię na noc, a ona czuje, że na samą myśl ogarnia ją podniecenie. Jiyong z pasją wpija się w wargi Hayi, lekko je przygryzając i pozbawiając dziewczynę tchu. Na niebie wybuchają fajerwerki. To Hyuntae był za nie odpowiedzialny i wywiązał się ze swojego zadania doskonale. Muzyka gra, a młode pary zapraszają gości do hotelowej sali, gdzie kelnerzy rozdają kieliszki z szampanem. Wszyscy składają nowożeńcom życzenia, dają prezenty i kwiaty. Jiyong cieszy się szczególnie z obecności tych, zaproszonych przez niego. Jest ich niewiele, lecz wiele w jego życiu znaczą. Ma łzy w oczach, kiedy Kim Yoona życzy im wszystkiego najlepszego, kiedy podchodzi do nich uśmiechnięta Sumin, a Sarang przynosi własnoręcznie zrobiony bukiecik stokrotek.
- Dziękuję, kochana - wzruszona Hayi nachyla się i obejmuje dziewczynkę.
- Dziękuję... że tu jesteś - Jiyong zwraca się do Sumin.
- Nie chciałam tu być. Hakyeon mnie o to poprosił. Nie zaprosiliście go, więc kazał mi przekazać swoje najserdeczniejsze życzenia... Bez Hakyeona nie chciałam tu być.
- Musiałaś mi to wypomnieć - śmieje się Jiyong.
- Musiałam. No to wszystkiego najlepszego.
- Wszystkiego najlepszego - powtarza trochę zawstydzona Sarang, ubrana w koronkową niebieską sukienkę, uczesana w dwie kitki.
Jiyong bierze ją na ręce i obiecuje:
- Muszę zaraz zatańczyć z moją żoną, ale później zatańczę z... Sarang! Ok?
Mała zgadza się, skinieniem głowy.
               Jyuni zaciąga Hyeyoon do łazienki, by pomogła jej podpiąć sukienkę specjalnymi klamrami i zdjąć welon. Seunghyun uświadamia rodziców, że kolor jego garnituru to jeszcze nic w porównaniu z choreografią pierwszego tańca. Nie odpowiadają. Postanawiają, że lepiej powstrzymać się od komentarza i później opieprzyć syna, niż straszyć swoimi krzykami Hajuna, który śpi spokojnie w wózku, a Sangbae go kołysze. Hayi ledwo się opanowuje, by nie wybuchnąć śmiechem. Wszyscy sądzą, że jest po prostu szczęśliwa, a ona wyobraża sobie ich zaskoczenie z powodu tego, co zaraz zobaczą. Gdy z głośników zaczyna lecieć "Gangnam style", zapada cisza. Pewnie początkowo goście pomyśleli, że to jakaś pomyłka i dziwią się, że młodzi nie wyłączają muzyki, wręcz przeciwnie zaczynają tańczyć popularną choreografię i wyglądają, jakby świetnie się przy tym bawili. Dostają głośne brawa i okrzyki uznania. Wyjaśniają zainteresowanym, że chcieli po prostu zrobić coś, co wszyscy by na długo zapamiętali. I zrealizowali swój cel. Zaczyna się jedzenie, picie i zabawa. Goście siadają według wizytówek przy udekorowanych kwiatami, nakrytych białymi obrusami, stolikach. Gasną światła i zapada nastrojowy półmrok, który dają porozstawiane dookoła zapachowe lampy i świece. Jiyong i Seunghyun postanawiają, że choć raz poproszą do tańca każdą kobietę zaproszoną na wesele, przez co właściwie nie mają czasu dla swoich żon. Za to Hayi i Jyuni bawią się doskonale z samotnymi chłopakami, z Hyuntae i też z Sangbae, bo Hyeyoon wcześnie idzie do pokoju położyć się z dzieckiem. Delilah stara się pilnować Lizzy. Zna jej charakterek (choć ma wrażenie, że ostatnio sama stała się... rozwiązła?) i obawia się, że koleżanka wywinie coś głupiego, albo uwiedzie nieodpowiednią osobę. Niestety, gubi ją gdzieś, kiedy idzie zatańczyć z Jiyongiem.
- Wiesz co, hyung? To naprawdę zajebiste wesele.
- Proszę, nie mów do mnie "hyung" chociaż w Korei... Zajebiste wesele, ale ceremonia chyba niekoniecznie cię interesowała, skoro wolałaś sobie gadać przez telefon... Kto to był? Osobiście się z tym człowiekiem policzę!
Delilah czuje, że się rumieni na wspomnienie rozmowy z Daesungiem. Przepraszał, że wcześniej nie zadzwonił, ale wstydził się po tym wszystkim... nigdy nie podejrzewałby, że może się tak zachować, jak wtedy, kiedy po raz pierwszy ją zauważył. Delilah miała podobne odczucia. Umówili się na mieście, jeszcze zanim ona wyjedzie. Jiyong potrząsa nią lekko. Ach tak, zapomniała mu odpowiedzieć! Tylko jaka odpowiedź byłaby najlepsza? Może jakaś naprawdę idiotyczna?
- Ale "hyung" mi się podoba.
- Dee!
- Co?
- No zapytałem cię o coś!
- O co?
- Ja pieprzę, naćpałaś się?
- Nie... - Delilah patrzy mu prosto w oczy, niewinnie i słodko - ja... ja... zakochałam się - dodaje z uśmiechem.
Opowiada mu o Daesungu, pomijając pewne, znaczące szczegóły...
               Na dworze jest już zupełnie ciemno. Lekko pijana Lizzy spaceruje po plaży. Wyszła, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Zmęczyła się szaleństwem na parkiecie z chłopakami, których imion i tak nie zapamiętała. No i Delilah pilnowała jej, jakby była jej matką! Na szczęście wreszcie się odczepiła. Lizzy postanawia wykorzystać tę chwilę i robić wszystko to, na co ma ochotę. Zauważa siedzącego na plaży chłopaka, popalającego papierosa. Sama chętnie by zapaliła. Siada obok niego na wprost wzburzonych fal.
- Poczęstujesz mnie papierosem? - zagaduje ze swoim najsłodszym uśmiechem, nie spuszczając wzroku z chłopaka. Ma nadzieję, że on zna angielski... Natychmiast słyszy odpowiedź:
- Pewnie.
Przez chwilę się nie odzywają. On wygląda, jakby czymś się zadręczał. Cokolwiek by to było, ona chce go pocieszyć.
- Lizzy O'Neil - przedstawia się - po prostu... Lizzy.
- Im Hyuntae.
- Im Hyuntae...?
- Yhm. Co, coś nie tak?
- Nie... nie. Nazywasz się Im Hyuntae i jarasz Lucky Strike'i. Wszystko jest jak najbardziej TAK.


***

               W sali zostało już niewiele osób i niekoniecznie trzeźwych. Większość pojechała do domów, albo udała się do swoich pokoi hotelowych. Na parkiecie Jyuni kołysze się leniwie w ramionach Seunghyuna. Jiyong odprowadza do stolika jakąś pijaną dziewczynę i siada obok Hayi, od niechcenia zajadającej ciastka ryżowe.
- Śpiąca?
- Yhm...
- A jeszcze nasza noc poślubna. Nie zapomniałaś?
- Nie zapomniałam... Oddam ci się bezwarunkowo. Możesz mi zrobić, co chcesz, bo i tak nie mam sił protestować.
- Aww, zapamiętam to sobie - śmieje się Jiyong.
Hayi przytula się do niego.
- Oppa...
- Co?
- Nie chciałbyś, żeby twoi rodzice tu byli? Odpowiedz mi szczerze, proszę.
Jiyong głośno wzdycha i zastanawia się przez pewien czas.
- Nie, nie chciałbym, żeby był tu ktokolwiek, kto sam też nie chciałby tu być.
Niespodziewanie przy ich stoliku zjawia się przejęta Delilah.
- Nie widzieliście może Lizzy?
Oboje zaprzeczają.
- Może śpi - twierdzi Jiyong.
- Nie ma jej w pokoju - odpowiada Delilah i wygląda na naprawdę zmartwioną.
- Może śpi w nieswoim pokoju.
- Smok, nieśmieszne. A jak coś jej się stało?
- To jej się stało, że od godziny siedzi i gada na plaży z Hyuntae - wyjaśnia Seunghyun, który podchodzi do stolika i, nie czekając na toast, wypija kieliszek alkoholu.
- O, super. Ja chyba idę spać - postanawia Delilah, jest tak wykończona, że już ledwo utrzymuje się na nogach.
Hayi mruczy coś sennie, a Jiyong w odpowiedzi cmoka ją w czoło i proponuje:
- Chodź, zatańczymy, bo chyba zasypiasz.
Hayi naprawdę właściwie już śpi w jego ramionach.


***

               Jyuni i Seunghyun wpadają do pokoju, złączeni w pełnym pasji pocałunku. On kopnięciem zamyka drzwi. Już w ogóle nie czują się zmęczeni. Rzucają się na łóżko i wzajemnie zrywają z siebie ubrania. Jyuni siada na Seunghyunie i przygląda mu się z podnieceniem. Jest najprzystojniejszym facetem na świecie. Łaskoczą go jej długie, rozpuszczone włosy, gdy ona nachyla się i obsypuje jego tors czułymi pocałunkami. Zniecierpliwiony, z jękiem przewraca ich tak, by być na górze. Chce jak najlepiej wykorzystać to położenie. Przytrzymuje nadgarstki swojej żony wysoko za jej głową. I nie ma zamiaru puścić. Jyuni śmieje się zachęcająco. Seunghyun ssie jej sutki, wbijając się głęboko w jej wnętrze. Z każdym pchnięciem przyspiesza tempo, a ona jęczy coraz głośniej i głośniej. Chyba jeszcze nigdy tak go nie pożądała, swojego mężczyzny... swojego męża... Chciałaby, żeby się nie ograniczał, wypełnił ją całą, by stanowili jedność. Ma ochotę przeczesywać dłońmi jego włosy, lecz on nadal przytrzymuje jej nadgarstki. Zdeterminowana, mobilizuje wszystkie siły, by mu się wyrwać. Obejmuje go ramionami i przyciska do siebie. Cała się trzęsie i nie może tego opanować. Sama nie wie, czemu po jej policzkach spływają łzy. Rozpaczliwie powtarza jego imię. Czy to możliwe, by pragnęła go za bardzo? Seunghyun scałowuje jej łzy. Nieruchomieje na moment i patrzy Jyuni w oczy. Ona przytakuje skinieniem głowy. Pozwala mu... na wszystko. Seunghyun zarzuca sobie na ramiona jej nogi i wchodzi w nią jeszcze głębiej. Oboje wydają z siebie głośne, niekontrolowane jęki. A z pokoju obok niespodziewanie dochodzi dźwięk, jakby ktoś walił pięściami w ścianę.
- Boże, co tam się dzieje? - pyta zaniepokojona Jyuni - przecież to pokój Hayi i Ji!
- Chyba lepiej nie wiedzieć, co tam wyprawiają - chichocze Seunghyun.
Wysuwa się z Jyuni i znów w nią wchodzi. Jeszcze kilka pchnięć i oboje osiągają spełnienie, ona i zaraz później on. Zapada cisza, oprócz szumu morza i ich przyspieszonych oddechów nie rozlegają się inne dźwięki. Seunghyun opada na Jyuni. A ona wreszcie zatapia dłonie w jego włosach. Nie wie, kiedy on, ukojony jej pieszczotami, zasypia. Nie zrzuca go z siebie. Chce czuć jego bliskość przez całą noc, mimo że jest ciężki i taka bliskość sprawia jej ból.

***

               Przed drzwiami do pokoju Jiyong bierze Hayi na ręce.
- Oppa... możesz mi powiedzieć, co ty robisz?
- Przenoszę cię przez próg... żono - Jiyong odpowiada z kusicielskim uśmiechem.
Stawia Hayi na podłodze. Oddala się o kilka kroków i przygląda się jej z powagą.
- Co... co? - pyta, zdezorientowana.
- Nie wierzę... że to się dzieje naprawdę... jesteś taka perfekcyjna...
- Nie jestem perfekcyjna. Mam mnóstwo wad.
Hayi spuszcza wzrok i czuje, że oblała się rumieńcem. Ach, czemu?! Przecież nie pierwszy raz powiedziała mu "zgadzam się dziś na wszystko". Tylko, że... dziś jest wyjątkowo.
- Lee Hayi... Kwon Hayi... Oh God... - zaczyna Jiyong, zrzucając z siebie marynarkę i rozpinając koszulę - co ty? czy ja cię jeszcze zawstydzam?!
- Jestem po prostu trochę oszołomiona.
Jiyong zauważa, że zbladła.
- Źle się czujesz?
- Nie... czuję się, jakbym miała zrobić to po raz pierwszy z moim mężem - odpowiada uwodzicielsko.
Jiyong podchodzi i powoli zdejmuje jej sukienkę. Hayi czuje jego oddech na swojej szyi.
- Bo to twój pierwszy raz z twoim mężem. I mój pierwszy raz z moją żoną. Zaufasz mi?
- Zaufałam ci stuprocentowo, wtedy, kiedy tylko cię zobaczyłam.
- Hayi, woda działa orzeźwiająco, co nie?
- Co? Co ty znowu...
- Moglibyśmy zrobić to w łazience...
Jiyong stopniowo zdejmuje jej kolejne części bielizny. Wreszcie sam zrzuca z siebie resztę ciuchów. Zaciąga Hayi do łazienki i zamykają się w kabinie prysznicowej. Kochają się w strugach wody, spragnieni siebie wzajemnie, niecierpliwi i niezdarni z pożądania.
- Zaraz dojdę... - szepcze Hayi.
Czuje się bezbronna i słaba. Ma wrażenie, że upadłaby, gdyby Jiyong jej nie przytrzymywał. Oplata go ramionami. Przesuwa dłonie wzdłuż pleców chłopaka, niżej i niżej. Przejeżdża paznokciami po jego kręgosłupie, pewnie zostawiając zaczerwienione ślady. Jiyong naprawdę lubi jej pieszczoty.
- Nie. Jeszcze nie! Jeszcze nie dochodź...- odpowiada z jękiem.
- Już?
- Ju... a... ahhh!
- Aaaa!
Wspólnie osiągają ten moment. Po wszystkim całują się czule, spokojnie. Owinięci jednym ręcznikiem, wracają do pokoju. Za to z sąsiedniego dobiegają miłosne jęki Jyuni i Seunghyuna.
- Aish... serio... tak głośno?! Co oni wyprawiają? - komentuje Jiyong i wali w ścianę, żeby się uspokoili. To chwilowo skutkuje.
- Dziękuję, już się bałam, że nici ze spania przez tę dwójkę - oznajmia z westchnieniem ulgi, albo z ziewnięciem, Hayi. 
Zasypia natychmiast, gdy się kładą, goli, spleceni w uścisku. Budzi się wcześnie, zanim wschodzi słońce i znów czuje go w sobie, poruszającego się powoli, leniwie, ostrożnie, jakby była porcelanową lalką... jej Jiyong... jej mąż.

8 komentarzy:

  1. No ten rozdział to było coś. Tyle emocji.Żebym jeszcze ja umiała tak napisać rozdział... ach. Czekam na więcej;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, dzięki:) Ale za to gadanie, to cię powinnam kopnąć, bo ty piszesz świetne rozdziały!

      Usuń
  2. OMG!!!OMG!!! Wesele to jednak zawsze powód do radości:) Te przygotowania... Aż sama wstrzymałam oddech jak mieli w końcu zatańczyć ten Gangnam Style;) Ach Delilah jest urocza:) I ten seks...a potem drugi... WOW!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba niczego tak długo nie pisałam, jak tego rozdziału, cieszę się, że się spodobał :D zwłaszcza TE sceny się tak długo pisze xD

      Usuń
    2. Ale wyszło super;) Czasem trzeba się poświęcić, aby wyszło coś fajnego;)

      Usuń
  3. Miałam nie komentować, ale pani z którą pracuje wyszła z pokoju i muszę! :D Gangnam style wraz z innymi dziwnymi piosenkami tańczył brat mojego chłopaka na pierwszy taniec na swoim weselu. :D Haha :D
    I MAM FEELSY NA HYUNTAE <3 Ale to wyjaśnię na koniec opo. Bo zamierzam wtedy rozpisać się na każdej osoby temat. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha to musiało wyglądać świetnie!
      Ooo też miałam feelsy na Hyuntae:D

      Usuń