09/11/2016

school of hard knocks (rozdział 24)

3rd CONTEST

Kim Taehee

                Odwiozłam Doojoona do domu i pojechałam w kierunku pubu, gdzie miałam spotkać się z Joonwonem. Przez telefon dowiedziałam się tylko, że Gyuri zerwała z nim w "dziwnych okolicznościach" i on nie wie, jak sobie z tym wszystkim poradzić. W pierwszej chwili poczułam złość. A ja mam wiedzieć? Zaraz potem pomyślałam, że to przecież Joonwoon, chłopak, którego kochałam... Zadzwonił do mnie z problemem, nie mogę go zignorować. Ustaliliśmy, że spotkamy się za godzinę w pubie. Tyle powinno mi wystarczyć, by odwieźć Doojoona, który wszystko słyszał i milczał. Wolałam sobie nie wyobrażać, co musiał czuć, po tym jak go pocałowałam i umówiłam się z innym. Nie odzywał się po drodze. A kiedy wysiadał, rzucił obojętne "dzięki". Walczyłam, żeby się nie rozpłakać. Patrzyłam, jak odchodzi i chciałam mu coś powiedzieć, cokolwiek. Chociaż jedno słowo pocieszenia. Zawołałam go po imieniu. W ogóle się nie odwrócił. Ruszyłam z piskiem opon w stronę pubu. Joonwoon zajmował już jeden ze stolików, popijając soju. Wyglądał na lekko nietrzeźwego. Usiadłam obok i dopiero wtedy mnie zauważył.
- Cześć. Przyjechałam.
- Dziękuję.
Poprosił o drugi kieliszek, żeby nalać mi alkoholu. Zaprotestowałam.
- Nie. Przyjechałam samochodem.
- A... aha. Ok.
- Opowiedz mi wszystko.
Mówił o dziwnym zachowaniu swojej dziewczyny, jej manii prześladowczej i nożu pod poduszką.
- Wreszcie dotarło do mnie, że ktoś ją śledzi i zastrasza. Powiedziałem, że jej pomogę, pojedziemy na policję i złożymy zeznania... Bała się. Wyglądała, jakby coś ją niepokoiło. Powtarzałem, że może mi zaufać... Wtedy się rozpłakała i powiedziała, że to koniec.
- Podała jakiś powód?
- Nie. Kazała mi wyjść. Wręcz wyrzuciła mnie ze swojego mieszkania.
- To dziwne...
- Później wydarzyło się coś jeszcze dziwniejszego.
- Tak?
- Nie myśl sobie, że odpuściłem. Uważam, że jak już ktoś zrywa z kimś po roku, chyba jest mu winny wyjaśnienie... - zamilkł, bo to tak bardzo przypominało naszą historię... - Gyuri nie ma tu żadnych przyjaciół. Ale poprosiłem o rozmowę jej znajomą z pracy. Riyoo nie miała czasu się dzisiaj spotkać. Za to powiedziała mi przez telefon coś ciekawego. Wtedy, zanim Gyuri zemdlała, dowiedziała się, że odwiedził ją jakiś koleś i kazała mnie o tym nie informować. Wiesz, jak się wkurzyłem?
- Domyślam się...
- Pojechałem ją o to zapytać. Nie zastałem jej, albo nie chciała mi otworzyć.
- I co zrobiłeś?
- Wiesz, znam jej kod...
- Wszedłeś bez pozwolenia?
- Nie... Nie wtedy. Powiedziałem sobie, że jak za godzinę znowu jej nie zastanę, albo mi nie otworzy, zrobię to. I zrobiłem. Nie zastałem jej.
- Joonwon, chyba nie chcesz powiedzieć...
- Tak. Przeszukałem jej rzeczy. I znalazłem to:
Pokazał mi zdjęcie w telefonie. Była tam kartka i odręczny napis: Spotkajmy się za tydzień o 18.00  w kawiarni "You&Me". Chcę ci powiedzieć, kim jestem.
- Za tydzień? - zapytałam - czyli kiedy?
- Nie wiem. Nigdzie nie widzę daty. Nie wiem, kiedy dostała ten "list". I od kogo...
- Chcesz to sprawdzić?
- Oczywiście. Podejrzewam, że... Gyuri ma romans - popił całym kieliszkiem soju i rzucił kilka przekleństw.
- Gdyby miała romans, czego by się tak bała?
- Może straciła kontrolę nad tym wszystkim. Może... ten koleś ją prześladuje...
- Jak zamierzasz się tego dowiedzieć, skoro Gyuri nie chce ci nic powiedzieć, a nie znasz daty ich spotkania?
Pochyliłam się nad Joonwonem, bo odpowiadał coraz ciszej i niewyraźniej. Podniósł na mnie pełne determinacji spojrzenie.
- Będę tam codziennie o 18.00 - postanowił - przez cały najbliższy tydzień. Bo mam nadzieję, że ten "tydzień" jeszcze nie upłynął...


Lee Seonwoong (Tablo)

                Nie planowałem wpraszać się do Jay'a. Chyba niczego nie planowałem... Po prostu zaparkowałem przy jego apartamencie i po chwili zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Chociaż w ogóle nie wiedziałem, czy go zastanę. I czy w czymś mu nie przeszkodzę. Ale wpuścił mnie. Staliśmy w korytarzu i gapiliśmy się na siebie, bo oprócz tego, że byliśmy trenerami rapu w School of hard knocks nic nas nie łączyło.
- Hej - odezwałem się wreszcie - pokłóciłem się z żoną. Wybiegłem, trzaskając drzwiami i zamierzałem przenocować w dormie, tylko... muszę się komuś wygadać, bo oszaleję.
- Aaa. Nie no, luz. Możesz przenocować u mnie na kanapie - stwierdził Jay, zaskoczony?
W pokoju dziennym grał telewizor, walały się paczki chipsów, puszki po piwie i pudełko prezerwatyw. Dziwnie się czułem siadając w tym bałaganie. Jakbym wchodził z butami w czyjąś prywatność. Bo wchodziłem, tyle że bez butów. Jay przyniósł nam po puszce piwa i rozwalił się obok. Zapanowała niezręczna cisza. Domyśliłem się, że jeżeli sam nie opowiem o swojej kłótni z żoną, Jaebeom też o nic nie zapyta.
- Powiedziała mi dziś po live'ie, że leci ze swoją siostrą na tydzień na Jeju. Jakiś ośrodek wypocznynkowy ze SPA, czy coś... I zostawia mi Haru. Nie spytała, czy nie mam jakiś planów na ten tydzień, nic! Po prostu oznajmiła, że leci sobie na wakacje. Chyba każdy by się zdenerwował...
- Nie brzmi zbyt wesoło - zgodził się Jaebeom.
Otworzyliśmy puszki i stuknęliśmy się nimi.
- Za co wypijemy? - zapytałem.
- No nie wiem, może za miłość haha - zaproponował żartobliwym tonem - żeby taka okrutna nie była.
- Powinieneś wiersz napisać. Jay, a tak w ogóle, ty masz dziewczynę?
Parsknął śmiechem, opluwając się przy tym piwem.
- Ja? Nie, co ty, nie mam.
W tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.


Park Jaebeom (Jay Park)

                To już jest dziwne, pomyślałem, dwóch niezapowiedzianych gości jednego wieczoru? Odłożyłem piwo na stolik i poszedłem otworzyć. W drzwiach stała zapłakana Jaemi, jak zwykle ubrana wyzywająco. Cała się trzęsła, a rozmazany makijaż spływał jej po policzkach. Zupełnie mnie zatkało. Byłem pełen złych przeczuć i choć wiedziałem, że powinienem jakoś zareagować, mogłem tylko milczeć. Staliśmy tak i patrzyliśmy na siebie. Wreszcie padły te okropne słowa:
- Zostałam zgwałcona - powiedziała Jaemi - czy... mogę zostać u ciebie na noc? Proszę... nie chcę być sama.
Znowu się rozpłakała, a ja zrobiłem jej miejsce, wpuszczając ją do mieszkania. Zadrżała, kiedy odkryła, że mam jeszcze jednego gościa.
- Aaa... to Tablo, przyszedł do mnie, bo pokłócił się z żoną - powiedziałem i ledwo się powstrzymałem, by nie dodać, że akurat nie został zgwałcony.
Nie, żeby sytuacja Jaemi mnie bawiła... po prostu nie wiedziałem, co o tym wszystkim sądzić. I czy w ogóle jej wierzyć. Jaemi często przesadzała. Po naszym numerku w toalecie też powiedziała, że "ja ją tam zaciągnąłem".
- Idę do twojego pokoju, pogadajcie sobie - zaproponował Tablo.
I tak zrobił. Jaemi nie przestawała płakać. Poczułem nagłą potrzebę, żeby ją przytulić. Zignorowałem to, bo nie byłem pewien jakby zareagowała. Mogłaby sobie nie życzyć męskiego dotyku w tych okolicznościach. I tak nie wydawała się zachwycona, że znalazła się sama z dwoma mężczyznami. Powiedziałem, żeby usiadła, przyniosłem i otworzyłem jej piwo.
- Kto cię skrzywdził? - zapytałem, siadając obok - opowiedz, co się stało.
- Szef... - wyszlochała.
- Jaki szef? Jaemi, możesz mi zaufać...
Spojrzała na mnie tak, jakbym gadał głupoty.
- Poszłam na ten casting... bez ciebie. Spodobałam im się. Zaprosili mnie na prywatną sesję... Rozbieraną sesję... Zgodziłam się. Po wszystkim szef kazał mi zapłacić za zdjęcia. Że niby to część mojej promocji i dopiero jak się zwróci przyjmą mnie i dadzą wynagrodzenie. Nie miałam z czego zapłacić, więc... - znowu wpadła w ten histeryczny płacz.
Pokazałem jej, żeby już nic nie mówiła. Usłyszałem wystarczająco... Pomyślałem, że gdybym tylko nie posłuchał Rain'a i poszedł z nią na ten casting... gdyby powiedziała mi wcześniej, co wymyślił jej szef, gdyby nie zrobiła tej sesji... to by się tak nie skończyło. Może przyszła do mnie, żebym poczuł się winny... I czułem się.
- Pojedziemy do szpitala. I na policję - zaproponowałem.
Pokiwała głową, że nie.
- Nie chcę więcej o tym rozmawiać.
Przez chwilę się nie odzywaliśmy. Jedynie telewizor grał i Tablo kręcił się po moim pokoju (co on tam wyprawia?!). Jaemi popiła kilka łyków piwa i wydawało mi się, że powoli się uspokaja.
- Wiesz, co? Mam pewien pomysł - powiedziałem wreszcie - pójdziesz się wykąpać, a ja pościelę ci łóżko, ok?
- Ok...
Pożyczyłem jej swoje dresy, przygotowałem ręcznik i zostawiłem ją w łazience. Ścieliłem kanapę, kiedy Tablo przyszedł wypytać mnie o szczegóły.
- Co tu się w ogóle odpierdziela? Kto to jest?
- Moja koleżanka. Nie słyszałeś? Twierdzi, że jej szef ją zgwałcił...
- Twierdzi? A ty w to nie wierzysz?
- Nie wiem... ona... nie obrażając jej, jest dość łatwa. Możliwe, że sama mu się oddała, a jego poniosło... Poza tym nie chce iść do lekarza i zgłosić się na policję.
- A dziwisz się? Skoro ty jej nie wierzysz, boi się, że też by nie uwierzyli.
- Fuck...
- Jay, nie traktuj jej tak, ona potrzebuje twojego wsparcia. Nieistotne już jak to było, laska jest cała roztrzęsiona...
Może to i racja. Cokolwiek ten koleś jej zrobił, Jaemi tego nie chciała...
Po chwili przyszła ubrana w mój dres i starała się zachować spokój. Już nie płakała, choć nadal miała czerwone oczy. Tablo zniknął w moim pokoju, a ja ułożyłem Jaemi do spania.
- Postaraj się zasnąć. A jakbyś czegoś potrzebowała, jestem w pokoju obok. Wystarczy, że zawołasz.
Chwyciłem ją za rękę i lekko pogłaskałem.
- Dobranoc - powiedziała.
Poszedłem do swojego pokoju. I zastałem Tablo leżącego sobie w moim łóżku.
- Hyung... a ty tu co?
- Pozwoliłeś mi u siebie przenocować, to nocuję. Chyba nie myślisz, że będę spać z twoją laską?
- Jaemi nie jest moją laską - odpowiedziałem, kładąc się wkurzony obok hyunga.
Po 8.00 obudziłem się na szybkie siku i zajrzałem do Jaemi. Nie było jej. W dodatku nie oddała mi dresu!


Moon Joonwon (Joowon)

                Zastanawiałem się, czy to paranoja. Codziennie o 18.00 czekałem w kawiarni "You&Me", aż wydarzy się coś podejrzanego. Czyli co? Aż Gyuri się pojawi? Aż pojawi się samotny mężczyzna? Pewnego razu zaczepiłem jednego typka, odpowiadającego mojej wizji jej kochanka. Zapytałem, czy na kogoś czeka i opowiedział, że tak, czeka na swoją żonę. Po chwili dołączyła do niego, zamówili desery. To bez sensu, stwierdziłem. Postanowiłem, że jeżeli nic się nie wyjaśni, po tygodniu dam sobie z tym wszystkim spokój. Nic się nie wydarzyło. Do czwartku. Siedziałem, popijając latte macchiatto i rozglądałem się dookoła, by nic mi nie umknęło. Z kawiarni wyszła jakaś para, mijając w drzwiach mężczyznę w średnim wieku. Ten zajął stolik w rogu lokalu, zamówił wodę i ukradkowo mi się przyglądał. Nic dziwnego, skoro też mierzyłem go wzrokiem. Upłynęło kilka długich chwil. Zdecydowałem już, że się poddam i wołałem kelnerkę, by zapłacić, kiedy zauważyłem, że ten mężczyzna stoi przy moim stoliku, uśmiechnięty i... trochę zawstydzony?
- Przepraszam... pan Moon Joonwon?
- Tak - potwierdziłem i pokazałem mu, żeby usiadł.
- Wybaczy pan, że nie przedstawiłem się pierwszy - oznajmił - jestem... Kim  Siwoong... biologiczny ojciec Gyuri.

***

                Kiedy pierwszy szok minął, pan Kim wyjaśnił mi częściowo, jaka jest sytuacja. Nigdy nie interesował się Gyuri. Dopiero, gdy wróciła do Korei i zaczęła pracować w gazecie, zapragnął dowiedzieć się o córce czegoś więcej. Zobaczył to nazwisko przypadkowo, gdy jego żona przeglądała czasopismo i czytała jej porady. Znajdowało się tam też niewielkie zdjęcie. Pan Kim rozpoznał córkę. Byli do siebie podobni. Zaczął ją obserwować jak wracała z pracy do domu, jak pojechała pisać artykuł o szamanach i zauważył, że Gyuri okropnie się czegoś boi. Musiała wyczuć, że jest obserwowana. Postanowił wreszcie się ujawnić. Liczył na nią - że się odezwie po podrzeceniu jej do skrzynki pierwszej kartki z propozycją spotkania i podpisem "tata". Nie zareagowała. Uznał, że może zachował się trochę bezczelnie... Nigdy nie uczestniczył w jej życiu, a śmiał nazwać się "tatą". Zostawił drugą wiadomość. Już bez podpisu. Ja ją znalazłem. Pan Kim planował odwiedzić Gyuri, jeżeli dziś znowu nie przyjdzie. A przyszedłem ja. Poprosił mnie, byśmy wspólnie ją odwiedzili. Może w mojej obecności opanowałaby emocje i z nim porozmawiała. Nie przeszkadzało mu, że od kilku dni nie jesteśmy parą. I ostatecznie uległem, bo wiedziałem, że nic nie mogę stracić, mogę tylko zyskać - znowu ją spotkać. Może sama dojdzie do wniosku, że skoro mnie rzuciła i jestem już jak obcy, wszystko mi opowie. Bo chyba nie przez swojego ojca, którego nigdy nie poznała, spała z nożem pod poduszką?! Nie. Wiedziałem, że musiał być ktoś, kogo miała powody się bać. A śledzenie przez pana Kim tylko to uczucie spotęgowało. Ustaliliśmy, że odwiedzimy ją w niedzielę i wymieniliśmy numery telefonów.
W sobotę byłem kompletnie rozbity i nie wiedziałem, jak mam wyjść na scenę poprowadzić odcinek. Za kulisami złapała mnie jeszcze Taehee. Obiecałem, że w wolnej chwili opowiem jej o postępach w moim " śledztwie". Na początku emisji podsumowaliśmy wyniki parodiowania dram. Wygrali B2ST z przewagą 7 punktów do 3. To było nieprawdopodobne zwycięstwo. Jak dotąd oba zespoły szły mniej-więcej ręka w rękę. B2ST triumfowali. Ściskali się wzajemnie, przesyłając całusy widzom i głosującym. Boyfriend byli tym chyba trochę załamani. I może to ta porażka miała wpływ na ich występ. Po piosence B2ST "Beautiful night" i prawdziwym rozpierdzielu na scenie, Boyfriend z "On&On" wydawali się... dość przeciętni. Tak uważali jurorzy. Potem pokazaliśmy nagrania z tego tygodnia. Mimo, że i uczestników i trenerów ogarniała ostatnio jakaś ponura aura, wyświetlone urywki były naprawdę śmieszne. Chociaż czułem, że to tylko poznorna wesołość. Członkowie obu zespołów przez ten tydzień z powagą przygotowywali się do dzisiejszych występów i wszyscy chyba przewidzieli wynik... B2ST mieli wielke nadzieje, a Boyfriend wydawali się smutni. Za to z trenerów, oprócz wiecznie zadowolonego Kim Junsu, jedynie Hyuna i Taemin byli dzisiaj w dobrych humorach. Przeszło mi chwilowo przez myśl, że może się spotykają, a jej "romans z Jokerem" to zwykła przykrywka... Zliczyliśmy punkty trenerów. Wszyscy przyznawali maksymalną ilość, oprócz Hyuny, która dała B2ST tylko 3. Ogólna punktacja wynosiła 263:259 dla Boyfriend. Zanim podliczono  wyniki głosowania, wystąpił Jay Park. Po wykonaniu kilku kawałków z nowego albumu, zszedł ze sceny, a jego miejsce zajął MC Mong, trzymając w ręce tę ważną kopertę.
- Wszyscy się niecierpliwimy - oznajmił - postaram się bez przedłużania... - z uśmiechem otworzył kopertę, w studiu zapanowała cisza - och naprawdę, stresujecie mnie tym milczeniem, proszę o brawa. Jak myślicie, wygrywają B2ST? Boyfriend? - publiczność zaczęła klaskać - obiecałem bez przedłużania? Tak, tak wiem. Musicie mi wybaczyć, jestem po prostu złośliwy. Z liczbą 8 punktów do 2 punktów, wygrywają B2ST!
Przez moment znów panowała cisza. Chyba do nikogo nie docierała wiadomość o zwycięstwie z taką przewagą. Wreszcie Doojoon wydał z siebie jakiś niezidentyfikowany wrzask i wszyscy z B2ST rzucili się na siebie na podłodze, przygniatając jak zwykle Gikwanga. Potem Dongwoon dopadł do mojego mikrofonu, powtarzając, że chce coś powiedzieć.
- Tydzień temu - zaczął - lekko podpity Doojoon postanowił przebiec się dookoła dormu w samych gaciach, jeżeli wygramy ten odcinek. Dziękujemy... dziękujemy wam i cieszymy się, że nasz lider spełni swoją obietnicę!
Na koniec B2ST jeszcze raz wystąpili z "Beaufitul night". A Boyfriend bili im brawa, świadomi, że z tym konkursem B2ST wychodzą na prowadzenie, jednym, jedynym punktem.


Nam Gyuri

                Przyszli do mnie w niedzielę. Joonwon i ten mężczyzna. Zapytałam go kim jest, a on odpowiedział, że jest moim ojcem. Siedzieliśmy przy stole i piliśmy herbatę. Poprosiłam, by mi to wszystko wyjaśnili. Wysłuchałam w spokoju mojego... nie umiałam go nazwać tatą. Wysłuchałam w spokoju pana Kim, kiedy opowiadał o tym, jak mnie śledził i próbował doprowadzić do spotkania, wysyłając mi listy.
- Ach, więc to był pan. "Tata"... Myślałam, że ktoś inny. Pamiętam, jak kazał mi zwracać się do siebie "tatuś" - powiedziałam z goryczą w głosie.
  - Kto taki? - zapytali jednocześnie Joonwon i pan Kim.
Zastanawiałam się, jak to możliwe, że czuję się tak zupełnie pozbawiona emocji. Jakbym po tym tygodniu od rozstania z Joonwonem zdążyła wypłakać wszystkie łzy i pogodziła się z przeznaczeniem. A moje przeznaczenie to nie ufać mężczyznom, zaszyć się w swojej samotności. Traktowałam ich obu jak obcych ludzi, choć tak naprawdę byli mi bliscy. To pewnie przez ten dystans, którego nabrałam mogłam tak swobodnie o tym opowiadać...
- Jak to kto? Mój ojczym.
- Czemu miałby się tak zachowywać? Nie mógłby po prostu cię odwiedzić? - zapytał Joonwon.
Roześmiałam się.
- Odwiedzić? Myślisz, że bym go wpuściła? Po tym wszystkim?! O nie, wolał odwiedzić redakcję i wysyłać mi wiadomości z wpisami z mojego skradzionego pamiętnika.
- Co ci zrobił ten człowiek? - zapytał mój... tata, a ja przeraziłam się, jaka jestem do niego podobna...
- Prześladuje mnie. Nie pozwala mi uciec...
- Nie. Co ci zrobił... kiedyś? - dodał niepewnie Joonwon.
Chwycił mnie za rękę, która była lodowata. Spojrzałam mu w oczy. I zobaczyłam miłość. Prawdziwą miłość. Pomyślałam, że może to jedyny sposób, by uwolnić się wreszcie od mojego ojczyma, który choć na odległość wciąż kontrolował i manipulował moim życiem, mszcząc się za tę bliznę, szpecącą mu policzek. Czy nie zdawał sobie sprawy, że moje blizny były większe? A jeżeli Joonwon i ojciec nie zaakceptują prawdy, bo jest zbyt okrutna i odrzucą ją od siebie, jak wolała matka?
- Naprawdę? - zapytałam - naprawdę chcecie znać moją przeszłość? Zakradał się do mojego łóżka... Wykorzystał mnie... gdy miałam czternaście lat. I zrobiłby to jeszcze niejeden raz, gdybym nie zaatakowała go nożem, który trzymałam pod poduszką. Trafiłam w policzek, przebijając skórę na wylot. Krwawił. Bardzo krwawił. Często mi się śni, że mam na sobie jego krew.

14 komentarzy:

  1. Ta okropna przeszłość...Oj tak łatwo o niej nie zapomni. Jestem ciekawa dalszych losów. Joonwon wydaje mi się że ma tak jakby podwójną twarz i że może jeszcze coś zaskakującego zrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta historia dziewczyny jest okropna >_< mam nadzieje ze ktoś sprawi że o niej zapomni. Współczuję jej i czekam na jej dalsze losy ^^
    I tak w ogóle to dlaczego nie było nic tu Taeminie i Jiyeon :/ WHY?
    P.S Zapraszam do mnie na nowe opko ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze o nich będzie, staram się poruszać wszystkie wątki, a nie wszystkie się da naraz. Ale obiecuję, że do nich wrócę:) I na pewno wejdę do ciebie w wolnej chwili!

      Usuń
    2. Właśnie najłatwiej jest wybrać bohaterów itd ale żeby w każdej części było o nich wszystkich i żeby to się trzymało wszystkiego to trudno jest, ale sama przekonałam się że czym więcej bohaterów to dłuższa jest powieść przynajmniej w moim wypadku. I zapraszam do mnie bo jest nowa część :)

      Usuń
    3. To przyznam, że zaplanowałam tego opowiadania 48 rozdziałów, czyli akurat jestem w połowie :D Generalnie biorę mniej bohaterów do opowiadań, a tu tak jakoś miałam ochotę pociągnąć więcej wątków:)

      Usuń
    4. I bardzo dobrze, przez to opowiadanie staje się bogatsze w wątki i można czytelnika bardziej ''przymusić'' do wyobraźni. Nie ukrywam że nadal czekam na opowiadanie kryminale takie jak z Daisy.

      Usuń
  3. Ja na miejscu Joonwon'a postąpiłabym chyba tak samo. Dobrze, że przynajmniej biologiczny ojciec Gyuri się znalazł. Ale nie wiem, czy ona sama jest gotowa na spotkanie ze swoim ojczymem... Zachowanie Jaemin jest podejrzanae i chyba sama myślę, że coś kręci. Dziwne, że nie chce powiadomić o zdarzeniu policję. Jeśli jej wersja wydarzeń jest prawdziwa, to nie ma nic do ukrycia i powinna tak postąpić. Albo spotkała na tej sesji kogoś, kogo zna...
    No i super, że Beast wygrało;) Należało im się:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobre masz przeczucie:) Nie powiedziała Jay'owi wszystkiego i przez to sprowadzi na niego kłopoty...
      Beast wygrali w ankiecie 5:0, stąd ta duża przewaga :D No i dzięki temu Doojoon się przebiegnie w samych gatkach:)

      Usuń
    2. Jay będzie miał przez nią kłopoty??? Ale kicha... Tylko zależy jakiego to rodzaju będą kłopoty. No już się nie mogę doczekać, aby dowiedzieć się konkretów, oraz reakcji Beast na półnagiego Doojoon'a;) Na pewno, będą piękne widoki:)))

      Usuń
    3. Przez nią, chociaż trochę też sam się w to wkopie...:) Więcej zdradzić nie mogę! O tak, ja uważam, że Doojoon jest bardzo przystojny, więc nie pogardziłabym takim widokiem^^

      Usuń
    4. Nie no, zżera mnie ciekawość, co tam Jaemi nawiwijała... Ale wiem, że nic nie zdradzisz:) Pozostaje mi cierpliwie czekać;)
      No to prawda, ciałkiem Doojoon'a również bym nie poradziła:)))

      Usuń
  4. O jacie, ale się porobiło. Smutne, że podejrzewa ją o romans, ale no.. Jednak jeszcze bardziej mi żal Doojoona. :( Zostawiła go tak o dla byłego.. Smutne.. :<
    O Tablo woo :D Kocham go i biedaczek haha :D No żona też ma prawo się poobijać. :D
    Ah ten Jay taki obojętny i zimny dla Jaemi.. Ale no.. Jest dziewczyna troszkę dziwna. Tylko rozbawiło mnie na koniec, jak zirytował się brakiem dresu. :D
    O jacie. Zaskoczyło mnie z tym ojcem. Ale nadal pozostaje właśnie jej mroczna tajemnica. A Joonwoon mam nadzieję, że pomoże Gyuri jakoś.
    Co do wygranej Beast jarałam się nieziemsko. Wreszcie. <3 Ale no akurat ta piosenka bije On and On na głowę.
    O MATKO... Załamałam się. Biedna Gyuri.. Ale ma teraz wsparcie i wierzę, że oni jej pomogą. Trzymam za to kciuki. Będzie jeszcze szczęśliwa, a ten ojczym powinien zgnić w więzieniu. ><
    Weny i czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jay na swój sposób się przejmie.. A Jaemi rzeczywiście coś ukrywa i narobi tym kłopotów:P Mogę zdradzić, że Joonwon Gyuri nie zostawi:) No i też uważam, że akurat od "on&on" "beautiful night" jest lepsze :D

      Usuń