07/11/2016

the song of love (rozdział 3)

                Aika ocknęła się na tylnym siedzeniu podskakującego samochodu. Obok zwijał się z bólu młody chłopak, trzymając się za bark, który obficie krwawił.
- Poczekaj, tylko poczekaj, aż zawołasz wychwalając Cesarza, ty brudny, koreański psie - powtarzał, odwracając się w jego stronę, mężczyzna zajmujący miejsce obok kierowcy.
- O ile jeszcze zdoła krzyczeć. Jeżeli nie, wypiszemy jego krwią pochwały dla Cesarza - dodał ten drugi, oficer policji.
- Pochwały dla Cesarza? Użyjecie do tego mojej brudnej, koreańskiej krwi? - zapytał ranny, buntowniczo.
- Sukinsyn. Nie pyskuj, jeśli nie chcesz, żebyśmy przekazali cię oficerowi Kagawa. Wiesz, co jest jego ulubioną rozrywką? Obcięcie tępym nożem palców swojej ofierze. Nie jednym, szybkim ruchem. Powoli, powolutku... - ciągnął policjant zza kierownicy.
- Dokąd jedziemy? - przerwała Aika, nie mogąc tego wszystkiego słuchać.
- Doradco, odzyskała przytomność! Jak panience na imię? - zapytał uprzejmie oficer.
- Nazywam się Takahaski Aika...
- Jedziemy do szpitala. Spadłaś z konia, jak łapaliśmy tego przestępcę. Chyba złamałaś rękę - dodał doradca.
- Co z koniem? - spytała, zaniepokojona.
- Wystraszył się wystrzału. Uciekł. Możesz podziękować temu łajdakowi - oznajmił policjant.
Spojrzała na chłopaka obok siebie. Co zrobił, że tak go traktują? Popatrzyła mu w oczy. Widziała w nich przerażenie. Palcami lewej ręki (bo prawą paraliżował ból) dyskretnie objęła jego dłoń, splamioną krwią spływającą z postrzelonego barku. Doradca i oficer policji nie zauważyli tego niewinnego aktu solidarności.

***

                Jonghyun robił wieczorny obchód, gdy zawołano go na izbę przyjęć. Idąc tam, wpadł na swojego przełożonego.
- Zajmij się tym z raną postrzałową, ja idę nastawić złamaną rękę - polecił mu doktor Fuchida.
Jonghyuna zdziwiło to polecenie. Był tylko stażystą. Czy włożenie w gips ręki nie jest prostszą sprawą niż rana postrzałowa? Wszedł do sali i wszystko do niego dotarło. Ranny Jaesik, chłopak Gyesoon, zwijał się w bolesnych konwulsjach na noszach, trzymając się za postrzelony bark. Obok stał doradca Gubernatora Generalnego, Kikui Isoruko oraz oficer policji.
- Proszę tylko o założenie mu opatrunku, żeby tak mocno nie krwawił - oznajmił dygnitarz.
Jonghyun wreszcie zrozumiał, czemu doktor Fuchida wysłał go do tego przypadku. Założeniem opatrunku mogłaby się zająć każda pielęgniarka, nie posiadając specjalnego przeszkolenia. Nikt nie planował wyjąć kuli, podłączyć postrzelonego do kroplówki, zostawić w szpitalu. Jonghyun nie mógł na to pozwolić. Nie mógł znieść cierpienia kolegi i myśli o tym, czego jeszcze doświadczy w areszcie.
- Proszę zostawić go tu do jutra. Wyjmiemy kulę i uzupełnimy elektrolity...
- Nie. Ten zdrajca napadł mnie, kiedy szedłem oddać Gubernatorowi listę z nazwiskami koreańskich przestępców. Nie wiem, jak by się to skończyło, gdyby oficer Inaba w porę nie strzelił. W dodatku ucierpiała przy tym ta młoda panna, bo jej koń się spłoszył i zrzucił ją z grzbietu. Nadal czujesz litość do tego koreańskiego psa? A może... żal ci go, bo sam jesteś Koreańczykiem? - zapytał z podejrzliwym spojrzeniem Kikui Isoruko.
Jonghyunowi przebiegł po ciele nieprzyjemny dreszcz.
- Przede wszystkim jestem lekarzem. Składałem przysięgę Hipokratesa, co zobowiązuje mnie do ratowania ludzi bez względu na ich narodowość.
- Stażysto Lee. Przypominam, że był pan na przyjęciu w filharmonii, na którym opowiadałem o liście przestępców. Może powinienem aresztować też pana i zapytać, jak ta informacja dotarła do naszych wrogów? - głos Kikui Isoruko zabrzmiał wyjątkowo niebezpiecznie.
Jonghyun pomyślał, że musi natychmiast odciągnąć od siebie podejrzenie. W ten sposób nie pomoże koledze. Po prostu zamiast jednego Jaesika, zabiorą na tortury ich obu...
Postarał się, by jego udawany śmiech zabrzmiał naturalnie.
- Hahaha! Ja? Ja miałbym coś przekazać tym przestępcom? Wie pan dobrze, że nimi pogardzam. Dobry żart! Obawiam się tylko, czy ten zdrajca się nie przekręci, zanim cokolwiek z niego wyciągniecie...
- To taka forma szantażu - wyjaśnił policjant - jak odpowie na wszystkie pytania, zawieziemy go do szpitala i poddamy leczeniu. Bezczelny typ. Ale my mamy na takich sposoby.
Po tych słowach oficer podniósł kolano i kopnął Jaesika w postrzelony bark. Ranny zawył przerażająco. Jonghyun zrozumiał, że nie pomoże mu wydostać się z rąk policji. Gdyby chociaż zostawili go tu przez noc! Postarałby się zorganizować ucieczkę... Cokolwiek. Zyskałby trochę czasu. Zdjął Jaesikowi zakrwawione ubrania, starając się unikać jego wzroku. Nie potrafił spojrzeć mu w oczy w tej sytuacji. Domyślił się, że pilnujący ich doradca i oficer nie pozwolą podać chłopakowi morfiny, więc wstrzyknął ją, nikogo nie informując, jaka to substancja. Po dezynfekcji rany założył prowizoryczne szwy. Wyjmował z szafki bandaż, gdy pojawiła się pielęgniarka.
- Stażysto Lee, doktor Fuchida prosi pana, by odwiedził pan jego pacjentkę. Jest obok - powiedziała i wycofała się, spłoszona widokiem policjanta.
Jonghyun szybko dokończył zakładanie opatrunku. Wyobrażał sobie podczas, że wyrywa oficerowi broń, zabija jego i tego obrzydliwego Kikui Isoruko, bierze listę, uwalnia Jaesika. Poczuł się taki bezsilny. Przeszedł do sali obok i zauważył siedzącą na kozetce dziewczynę. Miała rękę w gipsie i znużone spojrzenie. Przez chwilę wydawało mu się, że widzi w jej oczach zrozumienie. To jedynie złudzenie, wmawiał sobie.
- Wow. Jaki ty przystojny! Nie wiesz kim jestem? - zapytała.
Przywykł do komplementów, lecz nie do komplementów, dopiero co dorastających, panienek. Wcześniejsze zdarzenie i reakcja nastolatki spowolniły jego myślenie.
- A powinienem?
Prawdopodobnie widzieli się w filharmonii, lecz wówczas nie zwrócili na siebie wzajemnie uwagi, pochłonięci innymi sprawami.
- Jestem Aika - odpowiedziała - kuzynka Mei.
Doktor Fuchida, zajmując miejsce przy biurku, notował coś sumiennie. Udawał, że nie przysłuchuje się rozmowie.
- Aaa. Cześć. Jestem Lee Jonghyun - ukłonił się i popatrzył na jej rękę - już nie boli, prawda?
- Nie. Bolała, zanim pan doktor założył gips. Wiem, kim jesteś. Mei mi o tobie opowiadała. Pomyślałam, że może cię tu zastanę. Mam prośbę...
- Tak?
- Zadzwoniłam do domu. Mama już do mnie jedzie, a Mei obiecała poszukać mojego konia. Spłoszył go huk wystrzału. Boję się tylko, że sama sobie nie poradzi, nie przepada za tymi zwierzętami. Byłabym ci bardzo wdzięczna, gdybyś jej pomógł jak skończysz dyżur... albo poprosił kogoś... Mam go od źrebaka...
- Rozumiem. Jestem wolny za godzinę z kawałkiem... - spojrzał na wskazówki ściennego zegara.
- Idź. Pomóż dziewczynie - nie odwracając się, wtrącił doktor Fuchida.
- A co z tamtym pacjentem? - Aika zwróciła się do stażysty - słyszałam, że się nim zajmowałeś.
- Zabierają go na posterunek. Szybko stamtąd nie wyjdzie, parszywy pies.
- Na posterunek? Czemu?
- Jest złodziejem. Próbował wykraść tajny dokument.
- Jaki dokument?
- Listę koreańskich przestępców.
- Po co?
- Pewnie, by ich ostrzec.
- Czemu miałby pomagać przestępcom?
- Bo są jego rodakami.
- Przecież Japonia i Korea to jedność. Wszyscy jesteśmy swoimi rodakami!
- Nie. Ci, co buntują się przeciwko Imperium są zwykłymi zdrajcami.
- I tylko z tego powodu grozili temu chłopakowi obcięciem palców? To nieludzkie. W ten sposób nie przekonają nikogo do rządów Cesarza. Przekonają ich, okazując im dobroć, a nie skazując na tortury.
- Pomogę Mei szukać twojego konia. Gdzie mam się rozejrzeć? - zapytał w odpowiedzi Jonghyun.
- Dziękuję. W okolicy Gubernatorstwa Generalnego.
Aika zastygła w bezruchu, gdy Jonghyun zbliżył twarz do jej twarzy i usłyszała jego szept:
- Nie wypowiadaj więcej takich słów. Zapamiętaj to, dla swojego dobra.
Ukłonił się jej oraz doktorowi Fuchida. Zrzucił kitel i wyszedł, na dworze rozglądając się jeszcze za policyjnym wozem. Nie dostrzegł go. A więc Jaesik był już w drodze na posterunek. Jonghyun wolał skupić myśli na czymś innym. Pognał w stronę budynku Gubernatorstwa Generalnego. Zimny, jesienny wiatr z kroplami deszczu smagał jego policzki. Lecz nie zgasił ognia, który wypalał mu wnętrze. Jonghyun spędził mnóstwo czasu, krążąc po mieście, aż wreszcie usłyszał rżenie. Poszedł w tym kierunku. Zobaczył przemoczoną Mei, ciągnącą za lejce konia, który ani myślał za nią ruszyć, rzucającą po cichu przekleństwa.
- Mei!
Pomachał jej, gdy się odwróciła. Przyglądała mu się z niedowierzaniem.
- Jonghyun? Co ty tutaj robisz?
Opowiadając o rozmowie z Aiką, pominął kwestię jej poglądów o policyjnych taktykach walki z koreańskim ruchem oporu. I znowu czuł, że gdyby zwierzył się tej dziewczynie ze swoich sekretów, zrozumiałaby go...
- Przybywam ci z pomocą. Twoja kuzynka powiedziała, że sobie nie poradzisz i wysłała do ciebie najlepszego zaklinacza koni.
- O. Uparł się i nie ruszył się o krok od godziny.
- Może byś tak na niego wsiadła?
- Nie jeżdżę konno.
- Ale ja jeżdżę.
Jonghyun podsadził ją i pomógł jej wsiąść na konia. Domyślił się, kiedy jęknęła usadawiając się na grzbiecie, że nadal jest lekko obolała po ich upojnej nocy.
- Chyba zwariowałam - przyznała.
W odpowiedzi Jonghyun posłał jej szeroki uśmiech. Wskoczył na konia, zajmując miejsce na przedzie, a Mei przytuliła się do jego pleców.
- Obejmij mnie mocno - polecił jej - szykuje się ostra jazda.
Choć pędzili przez pogrążone w mroku ulice w zawrotnym tempie, Mei czuła się bezpiecznie. Ciepło Jonghyuna rozpalało ją i wywoływało dreszcze podniecenia. Miała wrażenie, że nie widziała go wieczność, a przecież spędzili wspólnie zaledwie wczorajszą noc. Gdyby mogła, w ogóle by się z nim nie rozstawała, trzymałaby go przy sobie cały czas. Wreszcie dotarli do domu. Jonghyun pomógł jej zejść z konia i odprowadził go do stajni. Gdy wyszedł, Mei milczała, krzyżując ręce na piersi.
- Dziękuję za pomoc.
- Cała przyjemność po mojej stronie - stwierdził, po czym dodał - muszę lecieć.
- Hm.
Posmutniała. Ten widok poruszył jego serce i chociaż tego nie planował, spytał:
- Zobaczymy się w sobotę?
- Tak.
- Przyjdę po ciebie o dziewiętnastej.
- Dobrze.
- Przytul się...
Przyciągnął dziewczynę do siebie, objął dłońmi jej policzki i namiętnie ją pocałował. Odpowiedziała z prawdziwą pasją. Śmiali się, odrywając się od siebie zdyszani. Odchodząc, Jonghyun odwrócił się jeszcze kilka razy i pomachał rozpromienionej Mei. Postanowił odwiedzić Yonghwę i poinformować go o niepowiedzeniu dzisiejszej akcji. Zmęczony gonieniem po mieście, złapał rikszę. Niestety, nie zastał w domu nikogo. Nie chcąc tracić więcej pieniędzy, ruszył pieszo do chaty Minhyuka i Gyesoon. Szedł spacerem około dwudziestu minut, pozwalając, by deszcz zupełnie go przemoczył. Mogłem ją przelecieć w stajni, pomyślał, a potem stwierdził, że to by nic nie pomogło. Czasami kobiety dawały mu zapomnienie, pozwalały rozładować napięcie, a czasami przeciwnie, tylko potęgowały wzburzenie. Zapukał 3 razy do drzwi chaty. To był znak między nimi, towarzyszami. Po chwili otworzyła mu przejęta Gyesoon.
- I co? - powtarzała.
Pytała o Jaesika. Jonghyun w to nie wątpił.
- Jeszcze nie wiadomo - skłamał - jest Minhyuk? Muszę mu poopowiadać o mojej przygodzie z tą gorrracą Japonką. Chyba, że ty też chcesz posłuchać?
Pokazała mu język.
- Wolałabym nie. Nie chcę wiedzieć, jacy jesteście wulgarni, kiedy gadacie o "tych sprawach".
Zawołała brata. Jonghyun zaproponował, by się przeszli, choć była to ostatnia rzecz, na jaką miał ochotę. Minhyuk zrozumiał, o co chodzi. Po chwili chodzili w tę i z powrotem mokrą ulicą.
- Hyung, wyrzuć to z siebie. Poczujesz się lepiej - popędzał.
Lecz Jonghyun nie poczuł się lepiej, opowiadając mu o Jaesiku.
- Próbowałem... - dodał - nie mogłem nic zrobić, nic...
- O Boże... - powtarzał Minhyuk - jak ja to powiem Gyesoon?

***


                Dopiero, gdy morfina przestała działać Jaesik zrozumiał, co to prawdziwy ból. Jego nadgarstki były podwieszone, utrzymując go w pionie, choć nogi od dawna bez sił opadały na podłogę. Oficer Inaba znowu podniósł bat, a uderzenia rozrywały jedynie już istniejące rany. Plecy i tors Jaesika zalewała krew. Policjant się zmęczył i zrobił sobie przerwę. Brutalnym gestem złapał chłopaka za szczękę.
- Mów. Od kogo wiesz o liście przestępców i terminie oddania jej Gubernatorowi? Kto jest twoim liderem? Jung Yongjun?
- Niczego.ci.nie.powiem - wysyczał Jaesik przez zaciśnięte zęby.
Po jego policzkach spływały mimowolne łzy. Chciał po prostu umrzeć, nie czuć niczego. Bał się, że postrada zmysły i zdradzi swoich towarzyszy. Inaba wymierzył mu cios w twarz.
- Nie zamierzasz się poddać?! W porządku... zobaczymy ile jeszcze wytrzymasz.
Chwycił stalowy pręt, rozgrzał w ogniu i przyłożył do opatrunku Jaesika. Bandaż szybko się spalił i żar doszedł do skóry. Ranny wył i szarpał się, czekając, aż to wszystko się skończy. To się nigdy nie skończy... Stracił przytomność. Ocknął się, gdy ktoś chlusnął mu w twarz zimną wodą.
- Gdzie jest Yongjun? - zapytał Inaba.
- Nie wiem! - skłamał Jaesik, krzycząc wściekle.
Kopnięcie w brzuch. Następna porcja batów. Ciemność. Woda. Ciemność. Gdy znowu się obudził wydawało mu się, że jest już późna noc. Skąd to wrażenie? Sala tortur nie miała okien, palił się tu jedynie ogień w koksowniku.
- Zapytam po raz ostatni. Gdzie jest Yongjun? - Inaba był spokojny.
Jaesik wykończony. Wszystko mu już zobojętniało.
- Powiedziałem ci, że nie wiem - wydyszał.
Inaba chrząknął z dezaprobatą. Wyciągnął jego ręce z obręczy.
- Moja cierpliwość się wyczerpała - oznajmił - odpocznij w celi, bo jutro odwiedzi cię oficer Kagawa i docenisz jeszcze moją łagodność.

***

                Aika przejechała palcami lewej ręki po klawiszach pianina.
- Ahahaha! Może tak będę ci akompaniowała? - spytała kuzynkę.
- Sama sobie będę akompaniowała, aż ci tego nie ściągną - odpowiedziała Mei, rysując po gipsie Aiki.
- Dobrze. Zagraj mi prywatny koncert.
Aika zwolniła jej miejsce. Po chwili salon wypełnił się muzyką i śpiewem. Mei wybrała kilka znanych arii. Potem czekała na brawa. A zamiast nich usłyszała niepewne:
- Mogę cię o coś zapytać?
- Znając twoje pytania...
- Mei!
- Pytaj.
- Czy... ty wiesz, jak się nazywa mój ojciec? - klapa pianina opadła głośno - ja... podsłuchałam rozmowę twoich rodziców i mojej mamy. Dowiedziałam się, że ma na imię Hoon. A mama okłamywała mnie, że nie wie!
Nie dodała, co jeszcze słyszała. Wujek Ryu wydał jej ojca... Mei by tego nie zniosła. A może o tym wiedziała? Może o wszystkim wiedziała?!
- Miałam sześć lat, kiedy ciocia Kanako cię urodziła...
- Sześć i pół.
- Dobra, sześć i pół. Co za różnica... byłam dzieckiem. Pamiętam, że twoja mama i moi rodzice (jeszcze zanim się rozeszli), często się zamykali i o nim dyskutowali... W przeciwieństwie do ciebie nie miałam w zwyczaju podsłuchiwać. To prawda, słyszałam czasami imię Hoon. Ale jego nazwiska po prostu nie pamiętam. Pamiętam tylko, że... jest Koreańczykiem. Zaraz... czyli ty też jesteś w połowie Koreanką!
- Yhm...

***

                W sobotnie popołudnie trybuny boiska wypełniły się prawdziwymi tłumami. Aika i Dahee przyszły wcześniej i usiadły w trzecim rzędzie, obok rodziny Takuyi (jego mamy, taty i młodszego brata), bo poprzednie były już zajęte. Pokaz kendo rozpoczął się z małym opóźnieniem, pewnie po to, by podsycić emocje. Zawodnicy walczyli w takich parach, jak podczas treningów, prezentując kolejne grupy wiekowe. Takuya ćwiczył z czternasto, piętnasto i szesnastolatkami. Radził sobie naprawdę dobrze, a Aika, Dahee i jego rodzina głośno mu kibicowali. Niestety, nie wygrał. Później prezentowała się najstarsza grupa, składająca się z siedemnasto, osiemnasto i dziewiętnastolatków. Chłopak z pierwszej pary został przypadkowo raniony mieczem i zabrano go z boiska. Pojawili się kolejni zawodnicy, jeden w niebieskim, drugi w czarnym stroju. Ten pierwszy był o wiele lepszy. Atakował, nie pozwalając przeciwnikowi zadawać ciosów. Pokonał go w zaskakującym tempie. To była wyjątkowo spektakularna wygrana, nie tylko w historii tego pokazu, lecz ogólnie w historii sztuki walki kendo. Wszyscy nagradzali brawami niesamowitego zwycięzcę, prosili o zdjęcie maski, bo chcieli zobaczyć jego twarz. Zrzucił ją. I wtedy Aika go rozpoznała. Chłopaka z torów.

15 komentarzy:

  1. Niedoszły samobójca się pojawił! Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie o nim więcej;)
    Liczę również na to, że szybko poznamy nazwisko Hoon'a. Szkoda mi Jaesik'a:( Tyle cierpieć... Może Jonghyun szybko obmyśli jakiś plan, żeby go odbić... Oby obmyślił! Bo takie tortury są niedopuszczalne:(
    P.S. Super rozdział, jak zawsze;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, będzie o nim więcej i wreszcie pojawia się jego imię:) O Hoonie też stopniowo będę zdradzała nowe info^^ Rozumiem, że żal ci Jaesika mi też ciężko się to pisało, a jak się to skończy, niestety nie mogę powiedzieć...

      Usuń
    2. Och...oby Jaesik przeżył...
      Super! Już się nie mogę doczekać!;) Liczę również na więcej Jonghyun'a, bo sprawiłaś, że zaczynam się do niego przekonywać;)
      I przeczuwałam, że uda Ci się wstawić nowy rozdział w weekend;) Ja to jednak jestem jasnowidzem (dobra, bez przechwalania się;).
      P.S. A co myślisz o comeback'u B.A.P?;) Ja przeżywam muzyczny zachwyt;)

      Usuń
    3. Przyznam, że taki miałam plan, by na początku pokazać Jonghyuna z gorszej strony, a później pokazać też jego lepsze cechy:) Chociaż często jego nieznośny charakterek jeszcze da o sobie znać^^ I na pewno ogólnie będzie go w tym opowiadaniu dużo, opisu sobotniej randki z Mei też nie zabraknie:) Postaram się w weekend napisać 4 rozdział, żebyś już spokojnie mogła się nazwać jasnowidzem (jasnowidzką? :D)
      A B.A.P póki co słuchałam tylko Skydive, bo jestem zawalona tłumaczeniami z rumuńskiego:( Ale zachęciłaś mnie do nadrobienia i już włączyłam album^^ Skydive mi się spodobało i w ogóle jaki super pomysł z teledyskiem i że 10 minut! A ty które piosenki jeszcze możesz polecić? Wszystkie? :D

      Usuń
    4. Wow! Dziękuję;) W sumie, to dobrze jest umieszczać postacie, które z czasem pokazują swoją prawdziwą stronę;) No więc, czekam na opis wspólnego spotkania z Mei;)))
      Rozumiem, ten brak czasu:( Tłumaczenia zajmują go sporo, dlatego wiem, co przeżywasz i dopinguję Cię abyś to przetrwała:) Dasz radę, w końcu, zdolna jesteś!:) To prawda, Skydive jest naprawdę super, a mv oglądałam z kilka razy;) Ten album jest zupełnie inny od ich poprzednich, ale na swój sposób ciekawy. Widać, że Yongguk włożył sporo wysiłku w jego powstanie. Szkoda, że teraz musi cierpieć od nawału pracy:( Polecam Ribbon in the sky, Killer, I guess I need U i Chiquita. Pray to po prostu pokochałam (ale to chyba dlatego, że uwielbiam głos Bang'a;).

      Usuń
    5. Dziękuję:) Jakąś umowę muszę tłumaczyć i słownictwo typowo ekonomiczne (coś dla ciebie:D)
      Już się zapoznałam ze wszystkimi i Pray mam zdecydowanie na 1wszym miejscu, potem Skydive, Ribbon in the sky i I guess I need to też mi się spodobały^^ Rzeczywiście słyszy się, że dość oryginalny ten album i to jest super:)

      Usuń
    6. No to dość specjalistyczne słownictwo! Ja w ogóle rumuńskiego nie znam, więc nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak tak skomplikowane słowa tłumaczyć i się trzymać kontekstu. To jest serio trudne! Nawet ja w swoim Kolegium, gdy mam przetłumaczyć jakiś specjalistyczny tekst z ang, spotykam się z trudnościami;)
      O! To znalazłyśmy wspólny język (muzyczny;). Cieszę się, że przesłuchałaś album i niektóre piosenki Ci się spodobały:)

      Usuń
    7. No niestety, lekko nie jest
      Pray puszczam na okrągło:) Racja, głos Bang'a wymiata^^

      Usuń
  2. W końcu jest ''mój'' samobójca :) Może będzie miał jakiś romantyczny wątek z Aiką taki dłuższy Mam nadzieje że szybko odzyska wolność i że będzie więcej wątków romantyczny-tragicznych ale jednak liczę na to że nie skończy się ta powieść tak tragicznie jak w dramie Bridal Mask :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam zaplanowanych jeszcze sporo wątków tragicznych i romantycznych jednocześnie;) Zakończenie jest w pewien sposób powiązane z prologiem... więcej nie zdradzam!
      Och, oglądałaś Bridal! Uważam, że to cudowna drama (choć przykra), a tak mało popularna u nas, mam wrażenie...

      Usuń
    2. Tak, uważam że powinni trochę przystopować te tureckie seriale, co nie oznacza że całkiem wykluczyć ale np. na tvp1 i tvp 2 to teraz jakby policzyć lecą 4 seriale tureckie albo 5 i na tvp2 od pon-pt tylko jedna koreańska drama-Cesarzowa Ki którą osobiście uwielbiam! Właściwie wolałabym więcej kdram bo oglądałam już kilka,kilkanaście i jestem pod wielkim wrażeniem, nie są takie...no nwm jak to określić...oklepane? Jak tureckie jedno i to samo: kobieta i mężczyzna, kochają się, jednak ktoś staje im na przeszkodzie ich drogi się rozchodzą a i tak na koniec biorą ślub i żyją długo i szczęśliwie. Wgl moje zainteresowanie kpopem i kdramami wzięło się od Cesarzowej Ki. Pamiętam , jak dowiedziałam się jak zakończy się ta drama, to powiedziałam: ''O nie nigdy więcej koreańskich dram w życiu, ja nie będę potem płakała na końcu'', ale jednak moje serce wzięło górę i stąd to wszystko. Za nim oglądnęłam Bridal to oglądnęłam kilka klipów i zaczęłam oglądać a jak zobaczyłam końcówkę to znowu był żal i smutek, potem zaczęłam czytać recenzje tej dramy i jedna dziewczyna na blogu powiem w prost że skrytykowała tą dramę że niby niektóre wątki są jakieś niepotrzebne te metamorfozy bohaterów , że wydłużenie tej dramy tylko ją zniszczyło i wgl. A ja się nie zgadzam wgl z tym. Jak czytam twojego bloga i oglądałam BM to mam pomysł na kolejną chyba już 4 zaplanowaną powieść/opowiadanie tylko jestem trochę w kropce bo nie chce by niektóre wątki były podobne to twojej powieści a z drugiej strony by nie skojarzyły się z tą dramą Bridal więc na razie sobie ją odpuszczę do czasu jak nie pomyślę nad czymś co by się wgl nie kojarzyło z tym rewelacyjnym opowiadaniem i z dramą, bo po prostu nie chcę ściągać :)

      Usuń
    3. Kiedyś jeszcze tele5 emitowało IRIS (kiedyś, czyli kiedy jeszcze nie interesowałam się tym wszystkim, oczywiście xD). O tych tureckich się nie wypowiem, bo nie oglądałam ani jednego, choć też zauważyłam, że taki na to niespodziewanie szał... Mogliby dać coś dobrego, koreańskiego... Przeważnie popołudniami siedzę na uczelni i dramy oglądam w Internecie, mimo wszystko miło, jakby coś wykupili i puścili. A za Cesarzową muszę się zabrać, bo wszyscy polecają :D
      Czytałam chyba tą recenzję Bridal, o której wspomniałaś. Jak widać każdy ma inny gust, bo mi na przykład końcowe odcinki się najbardziej podobały, żadnych wątków nie uważam za zbędne (wręcz przeciwnie, super, że oprócz głównych były też poboczne). Jedynie Hrabia mnie irytował:P Metamorfozy za to były... wow i ja rozumiałam zarówno Kangto jak i Shunjiego... Kangto zobaczył, że jako Ślubna Maska jest lubiany, szanowany, ubóstwiany wręcz... otworzył się na cierpienie innych ludzi, poza tym był zakochany w Mokdan i to go zmieniło. Metamorfoza Shunjiego za to... straszna, okropna... a mimo wszystko było mi go bardzo żal. Dla Mokdan, by ją ratować, poświęcił się czemuś, czym pogardzał, a ona go odrzuciła. Dla kogo? Dla Ślubnej Maski, który zabił jego brata. W przemianie Shunjiego po prostu się pokazała jego frustracja, a co najsmutniejsze, on nadal wierzył, że może stać się z powrotem tym dawnym Shunjim:( Oto mi wyszła cała analiza dramy xD Jest to 1 z moich ulubionych i się rozpisałam:P
      Rozumiem, sama inspiruję się trochę historyczną otoczką tej dramy, bo niewiele wiem o latach 30tych w Korei, oprócz Bridal wpadła jeszcze Wikipedia xD
      Miło mi, że cię swoim opowiadaniem zainspirowałam i nie mogę się doczekać, aż wymyślisz tę historię i zaczniesz publikować:) Sama swoją wymyśliłam jednego wieczoru, jakoś to tak samo mnie naszło... potem podczas pisania wpadałam na kolejne pomysły i nadal wpadam^^ Życzę, żeby u ciebie też tak było, weny!

      Usuń
  3. Kolejny świetny rozdział ^^ żadna nowość :* czekam na dalsze losy 'samobójcy' gdyż zaciekawiła mnie jego historia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także. Bardzo ciekawa a zarazem tajemnicza postać.

      Usuń
    2. Cieszę się, że zdołał was zaciekawić! Bo będzie 1 z główniejszych postaci:)

      Usuń