30/11/2016

school of hard knocks (rozdział 27)

WHAT IS RIGHT? WHAT IS WRONG?

Lee Jeongmin (Boyfriend)

                Sohyun po swojej rozmowie z Hyunseongiem dołączyła do mnie na mieście. Widziałem, że wcześniej płakała, choć powtarzała, że wszystko poszło dobrze. Kazałem jej nie udawać, jeżeli jest szczęśliwa, niech mówi jaka jest szczęśliwa i jeżeli jest smutna, niech mówi jaka jest smutna. Uparła się, że naprawdę wszystko poszło dobrze, po prostu Hyunseong przyjął to trochę zbyt impulsywnie. Kiedy zadzwonił, siedzieliśmy w pubie, w którym dwa tygodnie temu wyznaliśmy sobie uczucia i, który stał się naszym ulubionym. Sohyun postanowiła, że nie odbierze. Niestety Hyunseong się nie poddawał. Zaproponowała, że wyłączy telefon, a mi zrobiło się jakoś żal Seong'a. Nie dość, że Sohyun dała mu kosza, to jeszcze wolała spotykać się z jego przyjacielem... Zaproponowałem, żeby odebrała i poprosiła go, by więcej nie wydzwaniał. Tak zrobiła. Powiedziała "proszę, nie dzwoń do mnie", a Hyunseong wystrzelił ze swoim pijackim monologiem:
- Jeongmin to męska dziwka. Zapytaj go. Dawał się rżnąć w dupę wszystkim, co tylko mieli z czego zapłacić.
Byłem wystarczająco blisko Sohyun, by to usłyszeć. Pewnie wyczuła, że zadrżałem. Spuściłem wzrok, zaciskając dłonie w pięści. Policzki mnie paliły. Sohyun rozłączyła się, zszokowana, i odłożyła telefon. Wbijała we mnie niepewne spojrzenie.
- Oppa...? - zapytała piskliwym głosem.
Zazwyczaj tak nie brzmiała... wszystko wskazywało, że znowu ledwie powstrzymywała płacz. Może gdybym opanował swoje reakcje, udałoby mi się ją okłamać. Tylko jaki jest sens zaczynania związku od kłamstwa?
- Ja... wszystko ci opowiem - postanowiłem.
- Wszystko? - powtórzyła - powiedz tylko, czy to prawda, "tak" lub "nie".
 - Tak...
Schowała twarz w dłoniach i przyznała z ciężkim westchnieniem:
- To obrzydliwe...
Racja, to obrzydliwe. Nie dziwiłem się, że Sohyun czuje do mnie jedynie wstręt, też go czułem. Byłem godny największego pożałowania. Cały zaczynałem się trząść, jak tylko przypominałem sobie, co pozwalałem sobie robić tym chorym zboczeńcom...
- Sohyun... to nie tak. Moja siostra była chora, potrzebowała pieniędzy na leczenie...
- Przepraszam, ja już lepiej pójdę.
Wstała w pośpiechu, potykając się o moje nogi, gdy mnie mijała, a ja ją przytrzymałem. Patrzyła w podłogę, słuchając mojego błagania:
- Proszę... Nie odchodź tak. Ja wiem, że to dla ciebie szok...
- Jeongmin. Puść mnie.
- Zobaczymy się jeszcze?
- Puść.
Wypadła z pubu, jakby brzydziła się być w tym samym pomieszczeniu, co ja. Byłem załamany. Żałowałem, że nie przyznałem się jej do wszystkiego wcześniej. Może nie zrywałaby z Hyunseongiem. Może by się dogadali. Może byliby dzisiaj parą. A z drugiej strony nie mogłem mu wybaczyć tej perfidnej zdrady. Ok, upił się, miał do mnie żal, mścił się, że odbiłem mu dziewczynę. Ale czy to go upoważniało, by zdradzić Sohyun mój najgorszy sekret? Zapłaciłem za to, co piliśmy i wybiegłem z pubu, mając nadzieję, że ją dogonię. Wystarczyłoby mi, gdyby chociaż obiecała, że jeszcze się odezwie. Nigdzie jej nie było. Tylko grupki podpitych nastolatków krążyły między lokalami. W tym tłumie i tak pewnie nie znalazłbym Sohyun. Zimne powietrze trochę mnie otrzeźwiło, mimo wszystko wolałem nie wracać do domu. Moi rodzice i rodzeństwo zaraz zauważyliby, że dzieje się coś niedobrego. Kiedy Minhee chorowała, a ja przychodziłem po spotkaniach z tymi obleśnymi typami i zamykałem się w łazience, a potem wypłakiwałem się w poduszkę, wierzyli, że to po prostu z troski o siostrę. Dziś nie miałbym odpowiedniej wymówki. Godzinę później wszedłem do dormu. Nikt nie zostawał tutaj w weekendy, byłem sam i mogłem się wreszcie rozpłakać. Tylko, że to nie pomagało. Po raz kolejny uświadamiałem sobie, jak ja bardzo siebie nie znoszę. Nie znoszę tego, że moja przeszłość nie pozwala mi cieszyć się normalnym życiem. Nie znoszę swojego ciała. Poszedłem do kuchni i zabrałem z szuflady nóż. W łazience zrzuciłem koszulkę. Pierwsze cięcie. Byłem w tym doświadczony, wypracowałem technikę, by nie zostawały blizny. Ale dziś to inna sytuacja. Kolejne cięcie, nie żeby oswoić fizyczny ból. Dzisiaj to serce mnie bolało. Nie tak prosto jest je zagłuszyć. Po chwili po moich ramionach popłynęła krew. A ulga i tak nie nadchodziła.


Son Dongwoon (B2ST)

                Gikwang postanowił, że w weekend pojedzie wreszcie do domu, mimo żalu do swojego brata. Stwierdził, że postara się po prostu go ignorować. Poza tym rodzice niecierpliwili się, kiedy ich odwiedzi i nie chciał, by ponosili konsekwencje za winy Hyekwanga. Do mnie też mama i brat cały czas wydzwaniali, chociaż nie zapraszali do domu. Pewnie ojciec im nie pozwalał. Nie mógł zaakceptować, że po moim wypadku z paralotnią nie zaskarżyłem producentów i nie zrezygnowałem z programu. A więc w ten weekend też nie zamierzałem ruszyć się z dormu. No chyba, że do sklepu. Tam akurat szedłem po coś do zjedzenia. W dodatku Joker, korzystając z tego, że w soboty i niedziele nikt nas nie nagrywał, wymyślił sobie z Hyuną romantyczną noc na terenie kompleksu i kazał mi kupić dla nich dobre czerwone wino. Tak, ja już widzę ten ich romantyzm... Śmieszyły mnie trochę te wszystkie zboczone historie, które krążyły o Junhyungu i trenerce (ok, głównie ja i Doojoon je tworzyliśmy), bo w rzeczywistości sprawiali wrażenie prawdziwych słodziaków. Myślałem sobie o tym, kiedy zauważyłem kogoś przykucniętego przy basenie. To był Jeongmin. Dziwne, zwykle nikt z Boyfriend nie zostawał tu na weekendy. Podszedłem bliżej i zobaczyłem, że ryczy, bez większego sensu zanurzając opuszki palców w wodzie i rysując nieregularne kształty.
- Hej. Co się dzieje? Sam tu jesteś? - zagadnąłem.
Podniósł wzrok i obrzucił mnie zaskoczonym spojrzeniem.
- Wszystko ok - skłamał.
- No dobra, jak nie chcesz gadać, to nie - pocieszyłem go koleżeńskim klepnięciem w bark.
A Jeongmin syknął, jakbym zrobił mu nie wiadomo co.
- Aaa!
Poczułem na swojej ręce coś lepkiego. Krew. Cały rękaw jego kurtki był zakrwawiony.
- Jeongmin... co to, kurwa...?!
- Zostaw mnie.
Chciał odejść, a ja go zatrzymałem i przypadkowo znowu złapałem za tę zranioną rękę. Jongmin zawył głośno i zgiął się w pół.
- Ała! Co robisz, idioto?! - wyzywał mnie.
A kiedy go puściłem, osunąłby się na ziemię, gdybym znowu go nie przytrzymał, z trochę większym wyczuciem.
- Chodź. Opatrzymy to - zaproponowałem.
Dopiero wtedy zobaczyłem, jaki Jeongmin jest słaby. Bez niczyjej potrzeby nie doszedłby do mojego dormu.
- Jun, przynieś apteczkę - poleciłem Jokerowi.
O nic nie zapytał. Widocznie zobaczył już, że Jeongmin jest ranny. Przyniósł tę apteczkę, a ja nie znalazłem tam nic oprócz kilku plastrów i butelki wody utlenionej. To nie wystarczy.
- U mnie w dormie też nie ma bandaży - Jeongmin domyślił się, czego szukam.
- Ok. I tak szedłem do sklepu - stwierdziłem - zaraz wracam. Jun, zajmij się nim, bo się wykrwawi.


Yong Junhyung (B2ST)

                Dongwoon przesadzał. Wykrwawieniem to nie groziło. Jeongmin był wystraszony i chyba trochę zestresowany, że został skazany na moje towarzystwo. Racja, nigdy się nie dogadywaliśmy... Też czułbym się nieswojo w jego sytuacji.
- Kto ci to zrobił? - zapytałem i usiadłem przy nim - sam to sobie zrobiłeś?
Nie odpowiadał. Czyli tak, jakby potwierdził, co? Kazałem mu zdjąć koszulkę i pozwolić to opatrzyć.
- Nie musisz - stwierdził.
- Kurwa, Jeongmin. Wolisz, żebyśmy my ci pomogli, czy chcesz iść do szpitala? A jak już się tniesz, naucz się umiaru.
- Poniosło mnie... Przedtem mi się to nie zdarzało.
- Ok. O nic nie pytam. Ściągaj koszulkę, bo to serio nie wygląda dobrze.
Wreszcie mnie posłuchał. Na obu ramionach miał kilka głębszych cięć. Krzywił się, gdy je dezynfekowałem i przyciskałem ręcznik, żeby tak nie krwawiły.
- Hyung... - zaczął niepewnie Jeongmin.
- Co?
- Nie powiesz nikomu?
- A komu mam powiedzieć?
- No nie wiem... komukolwiek.
- Znam twoje gorsze sekrety i jakoś z nikim się tym nie podzieliłem - uspokoiłem go.
- Dzięki. Wiesz... ja i Hyunseong zabujaliśmy się w jednej dziewczynie... wybrała mnie. A Seong wygadał jej, co wcześniej robiłem... No i powiedziała mi, że to obrzydliwe.
Niech tu tylko nie zaczyna ze zwierzeniami... Nie uważam, żebym był mistrzem dawania życiowych rad. I w ogóle... dziwnie tak, gdy ktoś, kogo nigdy nie traktowało się dobrze opowiada o swoich prywatnych sprawach.
- Bo to obrzydliwe - potwierdziłem.
- Wiem. Myślisz, że czemu czułem potrzebę się ciąć?
- Bez sensu. To ci nie pomaga. Może przynosi chwilową ulgę, nic więcej. Potem i tak czujesz się jak gówno, prawda? Każdy chyba zrobił kiedyś coś, czego się wstydzi. Ale musi się z tym pogodzić i żyć. Obojętnie, czy inni też to zaakceptują.
- Ty tego nie zaakceptowałeś.
- Chodziło mi tylko o dobro Boyfriend. I wkurzyłem się, że to ukrywałeś. Wyobrażałem sobie, jaki byłby gnój, gdyby się wydało... A później, no wiesz czułem się okropnie, że mnie wyrzuciliście z zespołu. Chociaż nigdy tego nie żałowałem. Polubiłem się z B2ST.
- Nie wyrzuciliśmy cię. Jeden z nas musiał odejść. Wszyscy postanowili, że to ty.
- A w zamian dołączył do was Hyunseong. I potraktował cię tak, że ja już nie nazywałbym go swoim przyjacielem.
- Był pijany.
- Czyli mu wybaczysz?
- Nie wiem. Może kiedyś.
- Proponuję, żebyś wcześniej wybaczył sobie.
Jeongmin przytaknął. Siedzieliśmy w ciszy i oglądaliśmy program muzyczny w telewizji. Niedługo potem wrócił Dongwoon.
- I co? Powiesz wreszcie skąd to masz? - zapytał, a Jeongmin w odpowiedzi posłał mi spojrzenie, oznaczające: ratunku.
- Ustaliliśmy, że o tym nie gadamy. No chyba, że Jeong znowu to zrobi, wtedy naskarżymy jego liderowi - wymyśliłem.
Dongwoon zamilkł. Widocznie nie podejrzewał, że Jeongmin się pociął. Usiadł obok i założył mu opatrunki, a potem zaproponował, że może dziś u nas nocować. Przyniósł mu swoją czystą koszulkę.
- Nie przesadzajcie...
- Serio. Bo Junhyung idzie do Hyuny, a ja się nie chcę nudzić.
- Ej!!! - zawołałem i pokazałem mu środkowego palca.
- Co? Skoro i tak dzielimy się sekretami... - stwierdził Dongwoon - ah, Jun, nie kupiłem wina. Zapomniałem. Sorry.


Lee Gikwang (B2ST)

                W sobotę spędziłem dużo czasu z rodzicami. Mama przygotowała mnóstwo jedzenia, a tata postawił jakiś alkohol. Irlandzka whisky? Interesujące. Ojciec Hyerim często jeździł w delegacje do Irlandii i przywoził ten trunek. Czasami mnie tym częstował. Ale nie przypominam sobie, by dawał nam do domu.
- Hye dostał to od twojej dziewczyny za korki z angielskiego - wyjaśnił tata, a ja poczułem się winny sprostowania:
- Mojej ex dziewczyny.
Rodzice nic nie powiedzieli. A mi w głowie zapaliła się jakaś lampka. Zaraz? Naprawdę to tylko korki z angielskiego? Czyżby mój głupi brat wreszcie zaczął się starać o oceny? Więc może rzeczywiście cały wieczór siedzi w pokoju i się uczy, a nie mnie unika? Jeżeli niesłusznie ich podejrzewałem, to serio się wygłupiłem... Po kilku łykach whisky z tatą poszedłem spać, bo byłem zmęczony po tygodniu ciężkiej pracy i dzisiejszym odcinku. Live'y wymagały zwykle wielkiego zaangażowania i przygotowań, te niekonkursowe też. Popisałem jeszcze chwilę z Yoseobem, który twierdził, że się stęsknił, choć widzieliśmy się kilka godzin temu i zasnąłem z telefonem. Obudziłem się krótko potem, mając dziwne wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Odwróciłem się w stronę pokoju i zauważyłem obok twarz Hyekwanga. Nie dość, że bezczelnie się we mnie wpatrywał, to jeszcze wlazł mi w ciuchach do łóżka.
- Chcesz, żebym zszedł przez ciebie na zawał, głupku?
- Hyung...
- Co?
- Pogadajmy.
- Ja chcę spać. Nie gadać. Gdybyś się nie lenił całymi dniami to też byłbyś czasami zmęczony.
Zrobił obrażoną minę.
- Ja się nie lenię! Pilnie się uczę z Hyerim. Nie tylko angielskiego, bo jeszcze chemii i fizyki.
- O proszę, prywatną nauczycielkę sobie znalazł.
- Wiesz, że lubię Hyerim. I cieszę się, że możemy wspólnie spędzać czas. Zwłaszcza, że już jest wolna...
- Co chcesz przez to powiedzieć? I co robisz z moim telefonem?!
- Piszę sobie z Yoseobem - oznajmił jakby nigdy nic - bo mu nie odpowiedziałeś, to go poinformowałem, że śpisz...
Zabrałem mu mój telefon i schowałem pod poduszkę.
- Zaczynasz mnie wkurzać.
- Hyung. Nigdy bym nie rwał twojej dziewczyny. Chodzi mi o to, że jak już ją rzuciłeś, zbliżyliśmy się do siebie i... nie zrozum mnie źle... po prostu, stało się.
- Co "się stało"?
- No wszystko, hyung... Kolacja, whisky, jakaś romantyczna muza... Bo rodzice poszli na imprezę do znajomych, a Hyerim przyniosła notatki z reported speech...
- Ty pieprzony gnojku!!! - położyłem się na nim i przydusiłem poduszką, waląc w nią pięściami, choć chętnie naprawdę obiłbym mu ryj.
- Hyung! Zostaw mnie! Przecież już jej nie chcesz! Aaa ratunku!!! - szarpał się i darł, aż obudził rodziców.
Przybiegli oboje do mojego pokoju i wreszcie nas rozdzielili.
- Mamo, on mnie bije! - skarżył mój brat.
- Mamo, a on uprawia seks z Hyerim! - dodałem.
Zapanowała złowroga cisza.
- Hye? - zapytał tata, a mama z westchnieniem usiadła na moim łóżku.
Wtedy ten głupek wybuchnął śmiechem.
- Jaki seks?! My się tylko całowaliśmy! - powtarzał i zwrócił się do mnie - ty jesteś zboczony, wszystko ci się z seksem kojarzy.
Wybiegł z mojego pokoju, a za nim mama. Tata chyba próbował mnie pocieszyć, lecz niekoniecznie zdołał.
- Gi, świat jest pełen super dziewczyn, jeszcze jakąś spotkasz...
- Ale... ja ją nadal kocham - przyznałem - czemu taki ze mnie idiota, tato? Już sam się pogubiłem, komu i w co mam wierzyć.


Park Jaebeom (Jay Park)

                Byłem bliski wyczerpania nerwowego. W dzień starałem się jeszcze jakoś trzymać, prowadziłem zajęcia, promowałem swój najnowszy album i ignorowałem coraz częstsze pytania reporterów o rzekome zarzuty. Modliłem się tylko, by nie dotarło to do moich rodziców w Stanach. W nocy nie mogłem spać. Przewracałem się z boku na bok, spocony, a jak już udawało mi się zasnąć, dręczyły mnie koszmary i budziłem się z krzykiem. Wysłałem chyba ze sto wiadomości do Jaemi, wyjaśniając w jakim znalazłem się gównie i dopiero, gdy zagroziłem wynajęciem detektywa, żeby jej poszukał, odpisała. Zgodziła się pogadać i zaprosiła mnie do swojego mieszkania. Wyglądało, jakby nikt tu od dawna nie sprzątał. Sama Jaemi sprawiała też dość kiepskie wrażenie. Była ubrana w koszulkę, która sięgała jej kolan, nie miała makijażu i chyba sporo schudła. Po prostu szkielet...
- Wybacz, że się nie odzywałam. Nie miałam ochoty wychodzić i w ogóle z nikim się widzieć - przyznała.
Zaprowadziła mnie do kuchni i poczęstowała puszką coli bez cukru. Dla siebie też otworzyła, pociągała małymi łyczkami, krążąc dookoła, podczas gdy ja pozwoliłem sobie usiąść przy stole.
- Jaemi, mam okropne kłopoty.
- Wiem. Pisałeś mi. Nie rozumiem tylko, po co zleciłeś pobicie pana Byun.
- Zaraz. Przecież podobno cię zgwałcił.
Zadrżała i posłała mi mordercze spojrzenie. A to chyba ja powinienem być zły!
- Chciałam u ciebie przenocować. Nie prosiłam cię, żebyś kogokolwiek bił.
- No tak, nie wiem, na co liczyłem.
- Ja nadal nie wiem, na co liczysz.
- Pomóż mi, Jaemi.
Głośno odstawiła puszkę na stół i usiadła na wprost mnie.
- Ja? Jak ja mam ci pomóc? - zapytała.
- To mnie zniszczy. Nie rozumiesz? Tylko ty możesz mnie uratować. Idź na policję, zgłoś ten pieprzony gwałt i zaproponuj Byun'owi, że jeżeli wycofa oskarżenie, też wycofasz swoje - wyłożyłem jej swój idealny plan.
I coraz mniej wierzyłem, że to zadziała. Jaemi długo nad czymś myślała. Wreszcie oznajmiła:
- Nie mogę tego zrobić. Nie chcę znowu sobie o tym przypominać. Nie ty to przeżyłeś, nie wiesz jak jest mi ciężko... ja już też nie mam co marzyć o karierze. Gdybym wybrała inną agencję modelek i tak nie zapomniałabym o tamtym...
- Obiecuję, że będę cały czas przy tobie.
- Jaebeom...
- Tak?
- To niemożliwe. Nie udowodnię mu niczego, już jest za późno, nie ma dowodów...
- Nie zgwałcił cię, prawda?
Spodziewałem się, że oberwę w twarz. Na pewno nie spodziewałem się tego:
- Według prawa to nie byłby gwałt. Chociaż tak się czułam. Oddałam mu się dobrowolnie. A potem... wstydziłam się tych wszystkich rzeczy, na które mnie namawiał...
Tyle mi wystarczyło. Nie zniósłbym więcej. Nie wytrzymałbym tego w spokoju. Wybiegłem z mieszkania Jaemi, omijając co drugi schodek, aż znalazłem się na dworze i oparłem się o swój samochód. Wtedy ktoś położył mi dłonie na ramionach. Odwróciłem się. Stała przy mnie zapłakana Jaemi.
- Przepraszam - powiedziała - Jaebeom, tak bardzo cię przepraszam, ja chcę ci pomóc, tylko w tej sytuacji zupełnie nie wiem, jak. Błagam, wybacz mi, coś wymyślimy...
Przytuliłem ją mocno, zastanawiając się: jeżeli to nie jest miłość, to co to jest?

12 komentarzy:

  1. Strasznie mi żal Jeongmin'a...:( Chyba każda dziewczyna na miejscu Sohyun, zareagowałaby tak samo, ale mogła chociaż pozwolić mu wszystko wyjaśnić... I jeszcze do tego, chłopak się pociął... Gikwang wciąż kocha Hyerim! Może uda mu się jeszcze ją odzyskać?;) No tylko, że ten jego brat... No nie wiem, jak to z nimi będzie, ale mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży:) A Jaemi w niezłe bagno wpakowała Jay'a. Fakt, że to on w dużej mierze sam się wkopał, ale gdyby dziewczyna powiedziała mu prawdę na początku, to by tak nie wybuchł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę tylko powiedzieć, że Sohyun jeszcze przemyśli swoje zachowanie:) Gikwang mądry po szkodzie xD Racja, Jaemi trochę namieszała...
      PS. Zdałam ang na 4!

      Usuń
    2. Och, oby przemyślała i podjęła odpowiednią decyzję w związku z Jeongmin'em. Czuję, że będzie potrzebowała trochę czasu, ale ostatecznie wybierze chłopaka;)
      Wow! To super! Trzymałam za Ciebie kciuki, więc tym razem na coś moje modlitwy się zdały;) Dobra robota i życzę dalszych sukcesów w nauce;) No i życiu też:)))

      Usuń
    3. Kolejny rozdział zaplanowałam trochę weselszy;)
      Dziękuję! Ja tobie też oczywiście tego życzę!;)

      Usuń
    4. Cieszę się, że będzie weselszy;) Co nie znaczy, że ten nie był ciekawy. Bo był i to bardzo! Czasem te smutniejsze rozdziały są ciekawsze i sprawiają, że czytelnik naprawdę się w nie wczuwa. No ale, z opowiadaniami jak z życiem... bywa do dupy, ale później mają miejsce te dobre chwile, na które będę czekać tutaj z niecierpliwością:)
      Ja również bardzo dziękuję;) Przyda się na zaliczenie z fonetyki niemieckiej;)

      Usuń
    5. Racja:) No i trzymam kciuki za to zaliczenie!

      Usuń
  2. Wiedziałam, że Gikwang nadal ją kocha ^^ (jestem dumna ze swoich domysłów)... Biedny Jeongmin ... ale pewnie wszystko się ułoży >_< mam taką nadzieję.
    Życzę dużo weny i zapraszam do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Chce mi się płakać z sytuacji Jeongmina. Nie chcę by on cierpiał. :( Joker jest takim dobrym człowiekiem. Mimo uprzedzeń jakoś mu pomógł. :3 I jeszcze pocieszał w pewnym sensie. :D Mam tylko nadzieję, że Sohyun go jeszcze nie skreśliła.
    Gikwanga mi też trochę żal. Fakt poniosło go. Ale to było wiadome, że kochał swoją dziewczynę i szybko nie pozbędzie się jej, a jak zrozumiał że to tylko korki to już wgl.. Ciekawa jestem czy będzie musiał sobie ją wybić z głowy, czy jest jeszcze dla niego jakiś ratunek.
    A Jaemi mnie zdenerwowała. Choć z jednej strony ją rozumiem. To z drugiej jestem troszkę zła, że tak to na ciągnęła. Lecz uświadomienie sobie Jaya, że ją kocha to co najlepsza informacja w tym rozdziale.<3 oby tylko już go nie ciągła w kłopoty i oby jakoś z tych wyszedł. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też smutałam nad Jeongminem jak pisałam:( Ale przez to wyjaśnili sobie wiele z Jokerem.
      Gikwang wreszcie zmądrzał:)
      A Jaemi nie chciała źle i Jay nie chciał źle, w sumie oboje zawinili w jakiś sposób i to szczęśliwie-nieszczęśliwie ich połączyło^^

      Usuń
  4. To było straszne! Oczywiście nie sądziłam że Jeongmin może być do tego zdolny, by się pociąć. Sohyun jak dla mnie zareagowała bardzo...z mojego punktu widzenia źle, nie dziwie się jej ale i tak uważam że przegięła, może dlatego że jestem innym typem i inaczej bym postąpiła. Ta część była rewelacyjna! Czekam na dalej i co będzie z Hyerim i wgl co dalej jak to wszystko się skończy??? Mimo że nie chce by koniec nastąpił tak szybko! Super! Dziękuję za twoją twórczość! :) P.S Dopiero teraz przeczytałam bo mam ostatnio urwanie głowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też myślę, że nie zachowałabym się jak Sohyun, choć trudno mi powiedzieć, co bym zrobiła, gdybym rzeczywiście znalazła się w podobnej sytuacji. Myślę, że powinna go chociaż wysłuchać... Była w szoku.
      Dzięki za koma i też miałam ciężki tydzień, bo dużo nauki i jeszcze imieniny mamy, za to cieszę się, że mam co nadrabiać u ciebie:)

      Usuń