23/11/2016

school of hard knocks (rozdział 26)

A BOLT FROM THE BULE

Yong Junhyung (B2ST)

                Siedziałem w sali i czekałem na Jay'a. Spóźniał się pół godziny, co nigdy mu się nie zdarzało. Może utknął w korku, czy coś... a może obracał jakąś panienkę. To byłoby w jego stylu. Tylko czemu nie zadzwonił i nie poinformował, że odwołuje zajęcia? Chyba, że mi po prostu nic o tym nie wiadomo... Poszedłem do sali obok zapytać Tablo, który pracował akurat z chłopakami z Boyfriend, czy o czymś słyszał. Zastałem tam totalny rozpierdziel. Kwangmin i Minwoo gonili jego córkę - Lee Haru, a ona śmiała się głośno i uciekała z piskiem, jak ją łapali. Seonwoong natomiast bezskutecznie starał się ich przekrzyczeć. Wszyscy byli tak pochłonięci swoimi sprawami, że w ogóle mnie nie zauważyli. Wyszedłem. Co tu się dzisiaj dzieje... Poszedłem do dormu trenerów odwiedzić Hyunę i nie zastałem jej w pokoju. No świetnie. Już chyba nic mnie nie zdziwi. Korzystając z tego, że tutaj rozmowa nie zarejestruje się w kamerze, wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem do Hyuny. Odebrała, zdyszana.
- Junhyung, oddzwonię.
- A co robisz?
- Uprawiam... - i jeszcze to jej dziwne dyszenie...
Serce mi podskoczyło.
- Co robisz?!
- ... jogging.
- Ahaaa, jak jogging to ok. A ja stoję przed twoimi drzwiami i tęsknię. Przyjedziesz dziś do dormu?
- Planowałam dopiero jutro po południu.
- Nie wytrzymam do jutra po południu bez ucałowania twoich słodkich usteczek.
- Junhyung, czasami jesteś rozbrajająco romantyczny.
- To co proponujesz?
- Zobaczymy się na jutrzejszym treningu. Obiecuję, nie wymęczę cię, żebyś był w formie w weekend, hihi.
- Ok. To ty ćwicz sobie, żebyś była w formie po weekendzie, jak ja wymęczę ciebie.
Zachichotała.
- Kocham cię, Junnie.
- Yhm... Hyuna? A nie masz może przy sobie Jay'a?
- Jay'a?! Co ty znowu wymyślasz?
- Nic. Nie pojawił się na zajęciach. Za to Tablo przyprowadził na zajęcia z Boyfriend córkę i masakra po prostu, co tam się odpierdala.
- Dziwne... Mogę zadzwonić i zapytać Jay'a, o co chodzi. Gdyby to nie była jakaś poważna sprawa, chyba by nie nawalił...
- Też mi się tak wydawało.
- To pa pa. Całuski.
- Pa.
Odwróciłem się i w tym momencie zauważyłem stojącą w drzwiach swojego pokoju Taehee. Niestety, jej mina wskazywała, że słyszała naszą rozmowę. I nie miała zamiaru tak tego zostawiać...
- Junhyung! Czy ty oszalałeś?! - skrzyczała mnie, a ja wciągnąłem ją do pokoju, bo wolałem nie ryzykować, że znowu ktoś "przypadkowo" kręci się po korytarzu.
- Mogłabyś po prostu udawać, że tego nie słyszałaś? - zaproponowałem i posłałem Taehee swój najsłodszy uśmieszek.
- Co?! A ja myślałam, że to tylko plotki... Uświadamiasz sobie w ogóle, że oboje łamiecie zasady? Może Hyuna się z tego wywinie, ty nie. Zdyskwalifikują cię i tak się skończy twoja wspaniała przygoda. Chyba tego nie chcesz, prawda? Proszę, opamiętaj się, póki jeszcze nie jest za późno... Chociaż przez czas trwania show - tłumaczyła spokojnie, lecz stanowczo.
Wymądrzała się, jak jakaś wyrocznia, mimo że nic nie wiedziała o mnie i o Hyunie, ile nas kosztowało, by dojść do tego punktu. Akurat w tych sprawach Taehee była ostatnią osobą, która powinna wygłaszać mi kazania.
- Tak, jak ty i Doojoon? - zapytałem - brawo, szkoda tylko, że się z nim przelizałaś, zanim poleciałaś do Joonwona. Dałaś mu niepotrzebnie nadzieję.
W jej oczach pojawiło się oburzenie. Pewnie nie spodziewała się, że Doojoon zwierzył mi się ze wszystkiego. Nie wiedziała, jak się obronić i zastosowała atak.
- Przypominam, że jestem twoim menadżerem! - zawołała.
Wyszedłem bez pożegnania, a za drzwiami minął mnie Taemin i obrzucił dziwnym spojrzeniem.


Shin Donghyun (MC Mong)

                Dohee nie uspokoiła się, dopóki trzymając ją w ramionach (czułem się trochę, jakbym trzymał dziecko), nie stwierdziłem, że nie mam nic przeciwko, by chwilowo u mnie zamieszkała. Wtedy przestała beczeć i lekko zawstydzona wyswobodziła się z moich objęć. Smarki kapały jej z nosa. Mogłem jedynie wyobrazić sobie stan swojej koszuli... Podniosłem torby z zakupami i weszliśmy do domu. Przygotowałem coś do jedzenia, potem rozlałem do kieliszków wino, zadowolony, że dziś mam z kim je wypić. Dohee opowiadała mi o kłamstwach swojego taty, nie przebierała przy tym w słowach, przeklinała i jeszcze kilka razy zalała się łzami. Wreszcie znużona i trochę podpita poszła do pokoju, który jej przydzieliłem. Następnego dnia spałem jeszcze, kiedy pojechała na uczelnię i zobaczyliśmy się dopiero wieczorem. Przywitałem ją kolacją, bo skoro calutki dzień przesiedziałem w domu, mogłem coś ugotować. Jadła i oblizywała się, pokazując tym samym, że naprawdę jej smakowało.
- Tylko się nie przyzwyczajaj. Nie będę cię niańczył i przygotowywał ci codziennie ciepłych posiłków.
- Przykro mi, ja też nie jestem dobra w gotowaniu... Ale... postaram się nauczyć!
Ustaliliśmy, że ja gotuję w tygodniu, a Dohee w weekendy, co i tak jej się opłacało, więc chętnie przystała na tę propozycję. Przy okazji zaproponowałem, żeby rozpakowała swoje rzeczy. Posłała mi niewinny uśmieszek.
- Serio nie masz nic przeciwko, żebym przez jakiś czas u ciebie zamieszkała?
Nie miałbym nic przeciwko, gdyby nigdy się nie wyprowadzała...
- Jak postarasz się nie być taka hałaśliwa z rana, to może wytrzymam...
- Ja?! Hałaśliwa?! Pół nocy nie spałam, bo musiałam słuchać twojego chrapania!
- Przecież nie chrapałem!
- Chrapałeś. I to jak... skoro ja z drugiego pokoju słyszałam. Nie wiedziałeś? Może nikt ci tego jeszcze nie uświadomił?
- Min Dohee! Idź lepiej rozpakowywać te rzeczy, bo zaraz się rozmyślę.
Zamknęła się w "swoim" pokoju i nuciła jakąś piosenkę. Cieszyłem się, że dzielnie się trzymała, bo nie byłem zbyt dobrym pocieszycielem. I nie potrzebowałem kolejnej koszuli w jej smarkach. Wszedłem w internet poczytać o chrapaniu, gdy rozdzwonił się telefon. Wyświetlił mi się numer Jay Park'a. Skoro to tylko Jay, odbiorę... Już kilka minut później byłem gotowy działać.
- Wychodzisz? - zapytała Dohee, zastając mnie przy drzwiach.
- Nie. Tak sobie stoję w butach i w kurtce, z kluczykami do auta.
- Ok... Przepraszam, że zapytałam. Przepraszam w ogóle, że żyję!
- Dzwonił Park Jaebeom - opanowałem się troszeczkę i dodałem z westchnieniem - został oskarżony o zlecenie pobicia typka, który jest jakimś pieprzonym agentem modelek.

***

                Na komisariacie nie pozwolili mi tak szybko zobaczyć się z Jaebeomem, bo akurat odpowiadał na pytania policji. Wynudziłem się kompletnie, grając w głupie gry na telefonie i popijając lodowatą wodę z automatu. Nikogo nie obchodziło, że jestem producentem niezwykle dochodowego telewizyjnego show, a aresztowanie Jay'a wywoła prawdziwą katastrofę. Prasa mu nie przepuści, nieważne czy dojdzie do procesu, czy nie, oskarżenie to oskarżenie. Zrobiło mi się żal Jaebeoma, gdy wreszcie policjant mnie do niego przyprowadził i zostawił nas samych w sali, w których zazwyczaj odbywają się przesłuchania. Jay wyglądał na zmęczonego i obojętnego. Wstydził się spojrzeć mi w oczy. A ja szukałem odpowiednich słów.
- Nic nie powiesz? - zapytałem.
- Sorry.
- Sorry? I to wszystko?! - zdenerwowałem się i nie zauważyłem, by moja obecność wywarła na nim najmniejsze wrażenie.
- Hyung. Nie męcz mnie, błagam. Już mam dość odpowiadania na bezsensowne pytania i powtarzania cały czas, czemu to zrobiłem...
- A czemu to zrobiłeś?
- Ten skurwiel zgwałcił moją znajomą.
- I myślisz, że to jest sposób?! Wynająć cwaniaczka, co za kilka banknotów obije kolesiowi ryj?!
- Gadasz jak jeden z tych... policjantów.
- Bo takich rzeczy nie załatwia się na własną rękę! Kurwa, Jay, w naszym świecie sprawa kryminalna to już jest wyrok. I nie chodzi tylko o mój program. Cóż, skandal ucichnie, poszukam sobie nowego trenera, a ty? Ty tak szybko się nie wywiniesz, prasa cię zeżre, strawi i za przeproszeniem...
- Hyung! - Jaebeom uderzył dłońmi w stół - myślisz, że nie jestem na siebie wściekły? Otóż jestem, jestem na siebie cholernie wściekły! Bo gdyby ten koleś miał coś na sumieniu to nie doniósłby na mnie, prawda? Za bardzo by się bał, że mu też udowodnią jego winę. Czyli, to znaczy, że jest czysty. Moja znajoma mnie okłamała. A ja siedzę tu przez nią i mogę już tylko opłakiwać swoją dalszą karierę! - po tym wybuchu rzeczywiście się popłakał.
Ukrył twarz w dłoniach i załał się łzami. No super, wczoraj płacząca Dohee, dzisiaj płaczący Jay... Ok, chyba trochę mnie poniosło. Nie powinienem tak na niego naskakiwać, też przecież nie chciał tu wylądować...
- Jay, wyluzuj. Załamując się, niczego nie załatwisz. Kiedy wychodzisz? Spotkamy się i zastanowimy, co robić, poszukamy dobrego prawnika - starałem się dodać mu wsparcia.
Posłał mi zamęczone spojrzenie.
- Jestem żałosny, niczego nie umiem zrobić dobrze, wszystko spieprzę..
- Tak źle to chyba jeszcze nie jest...
- Jutro wychodzę za kaucją. I spotykam się z moim menadżerem, który jeszcze o niczym nie wie... Wolę sobie nie wyobrażać jego reakcji.
- Mam z nim pogadać? - zaproponowałem.
- Dzięki. Chyba muszę się z tym zmierzyć sam, skoro sam narozrabiałem.
- Ok. Jak tylko wyjdziesz, skontaktuj się z tą znajomą. Jeżeli została zgwałcona, niech natychmiast zgłosi się na policję!
- O ile jeszcze się zobaczymy... Po tej akcji jakby zniknęła z powierzchni ziemi. To... była dość luźna znajomość. Zrozum, mam przejebane - dokończył z westchnieniem.
Co mogłem mu na to odpowiedzieć? Nie pochwalałem jego zachowania, mimo wszystko to, że narażał się tak dla dziewczyny trochę mi imponowało. Nigdy nie pokazywał tej swojej strony. Stwarzał pozory, jakby wrażliwość, czy troska o kogoś były mu obce. A dziewczyny interesowały go tylko w czysto fizycznym sensie. Dzisiaj pokazał, że wszyscy się co do niego myliliśmy. Życzyłem mu spokojnej nocy i poprosiłem, żeby zadzwonił jutro po rozmowie z menadżerem.
- Jay, wiesz co twierdzi Dalajlama?
- Nie, nie wiem.
- Jeżeli problem da się rozwiązać, nie ma się czym martwić. A jeżeli problemu nie da się rozwiązać, nie ma sensu się martwić.
- Jesteś mistrzem motywowania - podsumował.
- Nie, Dalajlama - sprostowałem.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.


LeeTaemin

                Byłem na basenie z chłopakami i odczytałem sms-a dopiero w szatni: "Przynieś coś do żarcia dla mnie i dla Gayoon. Jesteśmy głodne:/ PS nie zapomnij o deserze i czymś do popicia:) Jeżeli nie przyjdziesz za godzinę, opublikuję w internecie zdjęcie, jak leżysz pijany w moim łóżku:*", pisała Jiyeon.
- Aaaa! - zawołałem, podskakując przy tym i odwalając jakiś bieg w miejscu, czy coś w tym stylu.
- Taemin? - Onew i Minho mierzyli mnie podejrzliwie.
- Dobrze się czujesz? - zapytał Jonghyun.
- Taeminnie dostał sprośnego sms-a - dodał rozbawiony Key - to znowu Jiyeon?
- Nie wasza sprawa - rzuciłem i wyszedłem, żeby ci idioci oraz inni kolesie z szatni nie słyszeli mojej rozmowy.
Zadzwoniłem do Jiyeon. Po kilku sygnałach się odezwała:
- No i gdzie ty jesteś?
- Na basenie. Nie mogę dzisiaj do ciebie przyjść.
- Czyli mam opublikować twoje zdjęcie w internecie?
- Nie zrobisz tego.
- Zakład?
- Ty mnie kiedyś wykończysz.
- Jestem głodna. Masz jeszcze pół godziny, by dostarczyć mi jedzonko. Rozłączam się.
- Jiyeon! Jiyeon? Jiyeon!!!
No i rozłączyła się. A ja aż podskoczyłem, słysząc obok głupkowaty śmiech Key.
- Czyli to była Jiyeon! - triumfował wstrętny podsłuchiwacz.
Ignorując chłopaków i ich docinki, ubrałem się w tempie błyskawicy i złapałem taxi. Po drodze kupiłem kurczaka na wynos, muffinki i kilka puszek piwa. Byłem wykończony, kiedy wreszcie udało mu się dotrzeć do mieszkania Jiyeon.
- Spóźniłeś się trzydzieści sześć minut! - przywitała mnie takimi oto słowami.
Znowu miała perukę z długimi włosami, poza tym makijaż, obcisłe dżinsy i koszulkę, odsłaniającą dekolt. Ostatnio odnosiłem wrażenie, że starała mi się przypodobać...
- Ty mała paskudo, były korki. A ja jeszcze latałem za jedzeniem dla ciebie i twojej przyjaciółki, bo dupy wam do krzeseł poprzyrastały.
- Nic nam nie poprzyrastało, po co miałyśmy się męczyć, jak mogłyśmy wykorzystać ciebie? - Jiyeon z uśmiechem zabrała ode mnie pakunki i udała się do kuchni - doceniłbyś moje dobre serce! Policzyłam godzinę od chwili, kiedy odczytałeś sms-a i nie opublikowałam twoich pięknych foteczek, bo skoro tak, to się nie spóźniłeś. Mam nadzieję, że mi odpowiednio podziękujesz...
Dała się zaskoczyć. Rozpakowywała jedzenie, a ja podszedłem i pocałowałem ją w policzek.
- Tak, tak, dziękuję za wyrozumiałość - dodałem.
Zaskoczona Jiyeon milczała. Wtedy w kuchni pojawiła się Gayoon w dresie i byle jak związanych włosach.
- Hej, Taemin - przywitała się.
- Hej, co tam?
- A, ok. Sorry, że wyglądam jak wyglądam, nie chciałam przysłaniać urody Ji.
Jiyeon posłała jej mordercze spojrzenie.
- Zaraz podgrzeję kurczaka, a póki co, poczęstujcie się piwem - zaproponowała.
Otworzyliśmy sobie po puszce i jej też.
- Taemin, a która z nas jest piękniejsza? - drążyła Gayoon i omal się nie oplułem.
- Co to za pytania! - oburzyłem się.
- Po prostu ją zignoruj - poprosiła Jiyeon.
- O nie, nie, odpowiedz! - domagała się Gayoon.
I co mam zrobić, żeby żadna nie poczuła się urażona?!
- Obie jesteście piękne - stwierdziłem i wybuchnęły śmiechem. Jak zwykle ze mnie. Potem poszliśmy do pokoju i zjedliśmy kurczaka, a Jiyeon cały czas wymyślała mi nowe zadania: Taemin zrób to, Taemin zrób tamto. Byłem już zmęczony służeniem jej i ledwie położyłem się na podłodze obok nich, wpatrzonych w telewizor, zażądała:
- Taeminnie, a zatańczysz dla nas?
- O nie. Nie zmusicie mnie, żebym tutaj tańczył.
- Why?! - zapytały ze smutkiem.
- Bo nie. I... się wstydzę.
- Wstydzisz się? - zdziwiła się Jiyeon - a jak występujesz publicznie, nie masz z tym problemów...
- To co innego.
Pokazałem jej język, a ona zagroziła:
- Mam ci przypomnieć jaką posiadam galerię w swoim telefonie?
"Każdy w życiu odczuwa czasami taki moment, kiedy dochodzi do wniosku, że nic nigdy mu nie wychodzi, czyli tzw. syndrom porażki" dobiegł mnie głos z telewizora i stwierdziłem, że idealnie opisuje moje obecne położenie. Zatańczyłem kilka urywków z różnych układów do piosenek Shinee. Dziewczyny były chyba zadowolone, ja niekoniecznie.
- To co, jaka jest nagroda? - zapytałem po moim skromnym popisie.
- Hmmm - zastanawiała się Jiyeon - mam pewien pomysł.
-  O!
- Zamknij oczy.
Tak zrobiłem, też licząc na całusa w policzek. A Jiyeon zamiast mnie pocałować, rozmazała mi na twarzy krem, którym ozdobione były moje muffinki i jeszcze pokładała się ze śmiechu. Szybko odwdzięczyłem jej się tym samym. Gayoon przemknęła do swojego pokoju, bo widocznie nie chciała trzymać niczyjej strony. Po chwili ja i Jiyeon tarzaliśmy się po podłodze, umazani białym kremem.
- Nie za koszulkę!!! - powtarzałem.
- Nie po peruce, przecież to się tak szybko nie zmyje! - krzyczała Jiyeon, przygniatając mnie do podłogi.
Kiedy zużyliśmy wszystko, poszliśmy się trochę umyć.
- To ogarnij się i leć po nowe muffinki - oznajmiła Jiyeon. 
Złapałem ją za ramiona i potrząsnąłem, wołając:
- No ty chyba sobie ze mnie kpisz!


Lee Stephanie

                Wracałam z kolacji i oczywiście kogo spotkałam w dormie trenerów? Rain'a. Rzucił w moim kierunku obojętne "cześć". Nie odpowiedziałam. Nie, nie miałam powodów być obrażona. Nic mi nie zrobił. Po prostu wyobrażałam sobie nie wiadomo co, a Jihoon sprowadził mnie z powrotem na ziemię. Może trochę zbyt boleśnie i jeszcze się po tym upadku nie pozbierałam. Nie mogłam spojrzeć mu w oczy, bo było mi wstyd. Wygłupiłam się. Okropnie się wygłupiłam. Najchętniej walnęłabym głową w coś ciężkiego. Przy drzwiach do mojego pokoju krążył Youngmin. Jeszcze jego mi tu brakowało... Starałam się nie pokazać, jaka jestem wkurzona.
- O, Youngmin. Chcesz o czymś porozmawiać?
- Yhmm. Tak... Chcę, tylko... okropnie się boję.
To prawda, był spanikowany. Odpowiedziałam mu uśmiechem.
- Przecież nie gryzę. Po prostu powiedz, co ci ciąży.
Zaprosiłam go do pokoju. Usiadł na łóżku ze spuszczonym wzrokiem i zawołał mnie.
- Chodź. Siądź obok i posłuchaj, ok?
Tak zrobiłam. A Youngmin milczał.
- No. Dawaj, zaczynam się niecierpliwić.
- Pewnie nigdy mi tego nie wybaczysz - stwierdził - widzisz... ja i Kwang powiedzieliśmy Rain'owi, żeby się do ciebie nie zbliżał. Bo doszliśmy do wniosku, że przez niego nie zwracasz na nas uwagi... I że jak zniknie z listy kandydatów, to zakochasz się w jednym z nas... Mimo wszystko liczyłem, że wybierzesz mnie. Nie wiem, jakbym zniósł, gdybyś wybrała Kwangmina. Ale... czego naprawdę nie mogę znieść to tego, że chodzisz smutna. I... ja już wolę, żebyś wybrała Rain'a niż taka była.
Poczułam, że łzy napływają mi do oczu.
- Youngmin...
- Przepraszam... Odkręcę to...
- Rain nie wystraszył się waszych gróźb. Po prostu nic do mnie nie czuje. Tak, jak ja do ciebie i do Kwangmina. Lubię was i... to wszystko. Rain lubi mnie i to też wszystko. Jestem zła, że do niego poszliście, choć przy okazji wreszcie pozbyłam się złudzeń...
- Przepraszam...
Powtarzał to, jakby nie umiał powiedzieć niczego innego. Przez chwilę wsłuchiwaliśmy się tylko w rytm naszych oddechów. Nie mogłam wkurzyć się na Youngmina. Zrozumiałam, że jego uczucia do mnie były szczere. Wolał, żebym wybrała Rain'a, bylebym tylko czuła się szczęśliwa. Wzruszył mnie tym i sprawił, że po raz pierwszy potraktowałam jego wyznania z powagą.
- Ja też przepraszam - przyznałam.
Przytuliłam Youngmina, chcąc osłodzić mu to ostateczne odrzucenie.



Shim Hyunseong (Boyfriend)

                Sohyun unikała mojego wzroku. Po sobotnim odcinku live spotkaliśmy się u mnie w domu i wypiliśmy po piwie. Wreszcie trochę się ożywiła.
- Seong, ja już mogę dać ci odpowiedź - zaczęła.
- Odpowiedź?
- No wiesz... czy chcę, żebyśmy byli parą...
Przez te wszystkie kłamstwa czasami zapominałem, że nie jesteśmy. Ale to się zaraz zmieni... może, a może nie. Sohyun sprawiała wrażenie zestresowanej. Wmawiałem sobie, że pewnie nie jest jej łatwo po raz pierwszy wyznać mi miłość. Choć ogarniało mnie złe przeczucie.
- Wiesz, możesz mi wszystko powiedzieć - stwierdziłem i dla dodania Sohyun odwagi, chwyciłem ją za rękę.
- Ja... zakochałam się w Jeongminie... - przyznała.
Głośno wypuściłem z płuc powietrze. Czy mogło mi się przesłyszeć?
- To niemożliwe - podsumowałem - przecież ty go nie znasz, tylko 2 razy go widziałaś! Chyba nie zabujałaś się w nim, oglądając go w telewizji!
Sohyun zabrała rękę i nadal na mnie nie patrzyła.
- Nie... Spotkaliśmy się kilka razy. Tyle wystarczyło, żebyśmy zrozumieli, co do siebie czujemy... Wybacz mi, międzny nami nigdy do niczego nie dojdzie. Wreszcie to do mnie dotarło.
- Zaraz. Chcesz powiedzieć, że jednocześnie spotykałaś się z Jeongminem?! Mieliście romans?!
- Jaki romans? Żeby mieć romans musiałabym mieć chyba chłopaka! Nigdy ci niczego nie obiecywałam. I jak tylko odkryłam, że zakochałam się w Jeongminie, ustaliliśmy, że wszystko ci opowiem...
Sohyun się rozpłakała. Nie rozczuliło mnie to. Wręcz przeciwnie, zdenerwowało. Nie wspominając już, jak zawiódł mnie Jeongmin.
- Nie wierzę... Ile to trwa?
- W zeszłym tygodniu postanowiliśmy ci powiedzieć.
- Pytam ile to trwa, nie kiedy łaskawie postanowiliście mi powiedzieć!
- Hyunseong - otarła łzy - nie krzycz. Ile to trwa? Chyba od początku wpadliśmy sobie w oko... Jeongmin po prostu się odsunął, bo ty pierwszy go poinformowałeś, że ci się podobam. Ale to tak nie działa.
- Czyli od początku mnie okłamujecie?!
- To ty kłamałeś. Rozpowiadałeś wszystkim, że masz dziewczynę, a ja nią nigdy nie byłam!
- Super! Pewnie! Zrzuć wszystko na mnie! Ja jestem winny, że się w tobie zakochałem i próbowałem o ciebie walczyć!
Nie obchodziło mnie, że pewnie rodzice wszystko słyszą. Wierzyłem, że jeżeli wykrzyczę Sohyun, a potem Jeongminowi, co o nich myślę, poczuję się lepiej. A ona wstała i ruszyła w stronę drzwi.
- Wychodzę... - oznajmiła.
- Jeszcze nie skończyłem! - powtarzałem i znowu złapałem jej rękę. Wyrwała mi się.
- Jesteś chory, Hyunseong! - po tych słowach po prostu wyszła.
Wydawało mi się, że to jakiś koszmar, z którego nie mogę się obudzić. Nie odrywając oczu od drzwi, domyśliłem się, że obok stoją moi rodzice i przyglądają mi się.
- Hyunseong, jak ty się odnosisz do dziewczyny?! Cokolwiek ci powiedziała, nie powinieneś jej tak traktować! - moralizował ojciec.
A matka powtarzała tylko, by dał mi spokój, czy nie widzi jaki jestem załamany? Tak, spokój. Tego potrzebowałem. Wybiegłem z domu, dopiero na dworze wkładając kurtkę i nie zawiązując butów, bo i po co. Jeździłem bez celu autobusami, wysiadając na przypadkowych stacjach i moknąc w strugach deszczu, aż wreszcie znalazłem się w pubie. Nie wiem, ile wypiłem. Dużo. Wiem, że literki myliły mi się w telefonie, kiedy postanowiłem pogadać z Jeongminem i wygarnąć mu wszystko. A potem coś mnie powstrzymało. Pewnie i tak siedzi z Sohyun, stwierdziłem, i postanowiłem wybrać jej numer. Nie odebrała, a ja wydzwaniałem do skutku. I wreszcie się odezwała:
- Hyunseong, proszę, nie dzwoń do mnie...
Po głowie krążyły mi jej słowa "jesteś chory!". Ogarniała mnie wściekłość. Sohyun nie miała prawa tak powiedzieć. Zobaczymy kto tu jeszcze jest chory! Z moich ust wydobył się pijacki bełkot:
- Jeongmin to męska dziwka. Zapytaj go. Dawał się rżnąć w dupę wszystkim, co tylko mieli z czego zapłacić.

14 komentarzy:

  1. Kolejny świetny rozdział ^^
    Biedny Taemin >_< tak szantażowany przez dziewczynę tym zdjęciem. Biedna Sohyun (powtarzam się) ale dobrze że wszystko powiedziała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dodam jeszcze malutki spojler - biedny Jeongmin...

      Usuń
  2. Dopiero dzisiaj nadrobiłam straty. Mam trochę więcej czasu więc przeczytałam te rozdziały. I są świetne jak zawsze, no po prostu zawsze to samo piszę ;) Mogłabym pisać jakieś wyszukane słowa nie wiadomo jakie. No a poza tym to...jest to nietypowe żeby kobieta szantażowała mężczyznę przeważnie jest na odwrót i to jest wielki plus! Trzeba tworzyć coś co jest nietypowe, bo inaczej byłaby nudaaaa xd :) Czekam na dalsze części i na kolejną część nowego opowiadania :) Tymczasem może znajdę chwilę by dokończyć swój post bo właściwie jest już gotowy ale muszę jeszcze do pewnego momentu dojść. P.S ten Jeongmin to nawet mi go szkoda te ostatnie dwie linijki o nim to mnie trochę zaskoczyły. REWELACJA!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Wpadaj, kiedy masz czas i jak ci jest wygodnie. Ja się cieszę, że moje opowiadania ci się spodobały i w ogóle tu zaglądasz, regularnie, czy nie:)
      To, że Jeongmin się prostytuował już się wcześniej okazało, a Hyunseong no cóż... w bardzo dosadny sposób poinformował o tym jego ukochaną. Jak to się skończy - nie zdradzam:)
      Co do mojego nowego opowiadania to wspominałaś wcześniej, że lubisz CNBlue, jestem ciekawa, czy masz tam biasa, a jak tak to kogo:>
      I czekam na rozdział u ciebie!

      Usuń
    2. Ja tobie też dziękuję że wpadasz zawsze jak jest nowy rozdział i za każdy cenny dla mnie komentarz. I tak szkoda mi tego Jeongmina, mimo tego wszystkiego co zrobił i co może zrobić (????), to jednak zbudził we mnie pewne uczucia. :)

      Usuń
    3. Super:) Też uważam, że to jeden z pozytywniejszych bohaterów w tym opowiadaniu:)

      Usuń
  3. Hyuna i Joker jacy słodcy się zrobili wobec siebie;) Ale nadal zachowują tą nutkę pikanterii;) Trochę słabo, że Taehee się dowiedziała o ich romansie... Mam nadzieję, że nie wpędzi ich w kłopoty. Współczuję Jay'owi:( Taemin to ma teraz jednym słowem przestrane. Tak wykorzystywać biednego chłopaka... Ale z drugiej strony, zazdroszczę Jiyeon władzy nad nim;) I widać, że zbliżyli się do siebie;) Hyunseong, czemu wyjawiłeś prawdę o Jeongminie?! Rozumiem, że przeżył zawód miłosny i że powiedział to, jak był pijany, ale to już było ostre przegięcie z jego strony. Oby to nie wpłynęło źle na zwiazek Jaeongmin'a z Sohyun:( Biedny Youngmin:((( Unnie, powiedz, że Stephanie w końcu doceni jego starania i dostrzeże jak bardzo ją kocha. Oni muszą być razem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę powiedzieć tyle, że Taehee zdenerwuje Hyunę i w ogóle... musi się coś dziać :D
      Haha Jiyeon może z nim zrobić, co chce i jeszcze coś interesującego wymyśli:)
      Też uważam, że Hyunseong się zachował okropnie. To nie jest w ogóle jego sprawa, poza tym Jeongmin jest jego przyjacielem... Reakcję Sohyun też opiszę:)
      Jak tak prosisz to coś pomyślę z tym Youngminem:)

      Usuń
    2. No to pojawi się przeszkoda w związku Hyuny z Joker'em:( Trzymam za nich kciuki;)
      Jestem ciekawa co takiego Jiyeon tym razem wymyśli:)
      Pomyśl, pomyśl:) Bardzo proszę:)
      I rozdział był naprawdę super! Wiele smutnych sytuacji, ale takie też muszą być, aby nie było monotonnie. I w tym przypadku, mogę szczerze oznajmić, że dodały dynamiki temu opowiadaniu;) Teraz, będę się denerwować o każdego bohatera, aby mu się w życiu ułożyło:)

      Usuń
    3. Dziękuję:) w kolejnym będzie głównie o Jeongminie. W sumie to już jest napisany i postaram zabrać się za The song of love:)

      Usuń
    4. Jeongmina lubię, dlatego bardzo się cieszę, że będzie go więcej w następnym rozdziale;)
      No i "The song of love", yeah! Czyli, mogę liczyć na nowy rozdział w ten weekend?;)

      Usuń
    5. Mam nadzieję, że się wyrobię:) No i liczę też na nowość u ciebie:)

      Usuń
  4. Joker i Hyuna są przesłodcy dla siebie teraz <3 Szkoda, że Taehee go usłyszała i nie rozumie, że miłości nie da się odłożyć na później, a na dodatek ona nie wie, jak oni siebie potrzebują.
    Cieszę się, że Dohee zamieszkałą z MC Mongiem *_* On chce dla niej przestać chrapać. Facet złoto. *_*
    Oj biedny Jay.. Chciał dobrze dla niej.. Ale jak ona go serio okłamała.. Mam nadzieję, że dobrze się wytłumaczy, a przede wszytkim, że się znajdzie.
    Ojej Taemin i Jiyeon też tacy uroczy razem. :D Kocham ich normalnie razem. :D
    Ojoj co za słodziak z tego Youngmina. Czy tylko ja mam wrażenie, że ten rozdział jest jakiś wyjątkowo uroczy? :D
    Głupi Hyunseong.. Czułam jednak, że ktoś to wyjawi Sohyun... Martwię się teraz o Jeongmina... A było tak pięknie. :(
    Weny i czasu na pisanie życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, Taehee jest też trochę zazdrosna, że im się tak poukładało, a jej się nic nie układa. MC Mong tylko z pozoru taki bezczelny i złośliwy, naprawdę jest kochany:)Jaemi jeszcze się pojawia...:) Jeongmin, niestety... bardzo to przeżyje..

      Usuń