16/08/2017

the song of love (rozdział 22)

                Płacz wbiegającej po schodach Mei dał się słyszeć w pokoju Aiki i wywabił ją na korytarz. Z lękiem przyjrzała się kuzynce, ociekającej łzami i deszczem, który kilka chwil temu lunął i nieprzerwanie padał.
- Co się stało? - spytała i nie doczekała się odpowiedzi.
Mei przytuliła się do kuzynki, a że była sporo wyższa, wyglądało to, jakby sama ją przytulała, nie przestając płakać. Aika poklepywała lekko jej plecy, powtarzała uspokajające "ciii" i przygotowywała się wewnętrznie na kolejne niedobre wieści. Nie wiedziała, co mogło się wydarzyć. A wyobraźnia podsuwała przerażające scenariusze. Lecz na to, co usłyszała, Aika na pewno nie była przygotowana.
- Jonghyuna zabrała policja - wyszlochała Mei.
Zbyt była skoncentrowana na własnym cierpieniu, własnym, wręcz fizycznym, bólu, by zauważyć, że Aika niebezpiecznie zbladła i wyczuć, że cała zesztywniała.
- Jak... do tego doszło? - usłyszała jej, lecz dziwnie obcy, jakby należący do kogoś innego, głos.
Aika miała wrażenie, że straciła wszystkie zmysły, po prostu zbuntowały się, opuszczając ją i tym samym odpierając tę straszną wiadomość. Nie chciała w to wierzyć. Nie chciała tego zaakceptować.
- Przyszli we dwóch - opowiadała roztrzęsiona Mei - oskarżyli go o działalność przeciwko Imperium i zabrali...
- Powiedzieli coś konkretnego? - Aika starała się mimo wszystko nie tracić zimnej krwi i nie pokazywać swoich prawdziwych uczuć.
- Nie. Nie powiedzieli nic. Nie pozwolili mu niczego wytłumaczyć, czy choćby się spakować, zabrali go, jak go zastali.
- A Jonghyun? - dodała niepewnie Aika - czy... mówił cokolwiek?
- A co miał powiedzieć?! - uniosła się Mei - przecież jest niewinny. Nie zrobił niczego złego, wierzy w Cesarza. To niemożliwe, żeby działał przeciwko jego rządom! Gdyby tak było, to bym o tym wiedziała!
- Oczywiście. Zobaczysz, zapytają go o kilka rzeczy i zaraz wypuszczą.  To wszystko pomyłka. Jonghyun nie jest żadnym zdrajcą.
- Naprawdę?
- Tak - skłamała Aika - jestem o tym przekonana.
- Boję się...
- Wiem. Ale nie możesz tego po sobie pokazać. Nie rozmawiaj z nikim o tym aresztowaniu, bo tylko zaszkodzisz Jonghyunowi i rozniesiesz niepotrzebne plotki. Zaraz powinny przyjść mama i ciocia, są w hotelu, zachowuj się, jakby wszystko było w porządku, dobrze? Obie bałyby się o ciebie, gdyby usłyszały, że kochasz się w podejrzewanym o działalność w ruchu oporu. Może zabroniłyby się wam widywać. Rozumiesz?
- Yhm... tylko... nie wiem, czy umiem tak udawać.
- Poradzisz sobie, wierzę w ciebie - powiedziała Aika - postaraj się uspokoić. I przebierz się, wszystko masz mokre.
Dopiero, kiedy odprowadziła Mei wzrokiem do jej pokoju, pognała do swojego i kilka razy zwymiotowała w łazience. Cały czas czuła bolesne skurcze żołądka. Nie potrafiła ich opanować. I nie przestawała wymiotować, chociaż od dawna nie miała czym. Potem, zupełnie wyczerpana, popiła wody z kranu, opłukała twarz i udała się do salonu, gdzie służąca przygotowywała do kolacji. Niedługo później przyszły Hikari i Kanako. Po wymienieniu kilku zdań z Aiką, zapytały o Mei, a ta w tym samym momencie pojawiła się na schodach, przebrana i uczesana. Wszystkie cztery usiadły przy stole i zapadła niezręczna cisza. Katastrofa wisiała w powietrzu. Mei dobrze udawała, lecz Aika obawiała się, że kiedy tylko kuzynka się odezwie, to znowu się rozklei. Sama ostatkami sił powstrzymywała łzy.
- Co dziś robiłyście? - spytała obie kuzynki Hikari.
- Nic szczególnego, ciociu, Mei była u Jonghyuna, ja się uczyłam - odpowiedziała pospiesznie Aika, bowiem kilka dni temu skończyły się jej wakacje, i zapytała - a co tam w hotelu?
Tym sposobem sprawiła, że to Hikari i Kanako opowiadały, nie zauważając rozkojarzenia swoich córek i tego, że obie nic nie zjadły i nie wypiły kompotu. 
                Po kolacji Aika oznajmiła, że idzie do Akiharu i dyskretnie szepnęła na ucho Mei, że postara się dowiedzieć czegokolwiek o Jonghyunie. Po drodze do domu komendanta czuła, że kłamstwa, którymi uspokoiła kuzynkę, obciążają jej serce. Ale przecież chciała dobrze. Panika Mei i odkryta przez nią prawda o Jonghyunie, nie pomogłyby nikomu, wręcz przeciwnie. Powtarzała sobie, że sama może go uratować. Miała gotowy plan. I zdeterminowana zakołatała do drzwi. Otworzyła jej pani Choi, posłała przyjazny uśmiech.
- Akiharu odpoczywa w swoim pokoju - poinformowała, zanim Aika zdążyła się przywitać, zaprowadziła ją tam, zapukała, a jak tylko usłyszała "proszę", zostawiła samą i wystraszoną.
Tak, to był strach. Stopniowo się nasilał. Aika bała się zła, którym nasiąknął ten dom i ci, co go zamieszkiwali. A potem, wchodząc do pokoju, zauważyła Akiharu, leżącego na łóżku, ze wzrokiem tępo wbitym w sufit i przypomniała sobie, jak bardzo kochała tego chłopaka i, jak bardzo to uczucie zmalało...
- Cześć - powiedziała niepewnie, szeptem, z powrotem zamykając drzwi i nie oddalając się od nich o krok.
- Aika! - wtedy dotarło do niego, kto go odwiedził, wstał i z wielkim wzruszeniem objął ją czule - nie wiesz, jak ja tęskniłem i czekałem na odpowiedź od ciebie.
Przypomniała sobie coś jeszcze, coś, co mu obiecała. Chciała, by dał jej czas na zastanowienie się i podjęcie decyzji w kwestii ich związku. Zrozumiała wszystko, o jaką odpowiedź mu chodziło...
- Ja... nie przyszłam tu rozmawiać o nas - przyznała.
- Nie? - odsuwając ją od siebie, posłał jej pytające spojrzenie.
- Policja aresztowała Jonghyuna za działalność w ruchu oporu, proszę, pomóż mi go stamtąd wyciągnąć.
- Chcesz powiedzieć, że...
- Niestety, to nie niesłuszne oskarżenie...
Akiharu wydał z siebie westchnienie, przypominające... śmiech?
- No tak, wreszcie wszystko rozumiem - stwierdził - to był twój informator. Nie chciałaś mi powiedzieć, jak odkryłaś przeszłość swoich rodziców, bo chroniłaś go. To przez niego odwracasz się ode mnie, bo jestem synem komendanta i uczę się w szkole oficerskiej, tak?
- Aki...
- Co?
Bez wahania upadła na kolana i złapała go za ręce.
- Proszę... Błagam! Błagam, wyciągnij stamtąd Jonghyuna - powtarzała, a potem dodała z o wiele mniejszym ożywieniem - to chłopak Mei... okłamałam ją, że aresztowali go przez pomyłkę, ona o niczym nie wie i... nie przeżyje jego straty.
- Ale... ja nie mam jak mu pomóc  - odparł Akiharu, prosząc Aikę, żeby wstała i uspokoiła się.
To nie poskutkowało.
- Ja zrobię, co zechcesz, tylko pomóż mu - nie poddawała się.
- Och, nie chodzi o to, że nie chcę, po prostu nie mogę, nie mam takich wpływów - tłumaczył jej.
- Nieprawda! - zawołała - masz ojca komendanta.
Spodziewała się wszystkiego, lecz nie tego, że ją wyśmieje...
- Czy ty siebie słyszysz? Mój ojciec, zagorzały imperialista, wstawi się za zdrajcą narodu?
- Może, jakbyś go poprosił...
- Wiesz, co by zrobił, jakbym go o to poprosił? Chyba zatłukłby mnie. I Jonghyuna też, złośliwie. Nie zapytam, za kim wylałabyś więcej łez.
Ledwie wspomniał o łzach, rozpłakała się.
- To co mam zrobić? - pytała - siedzieć bezczynnie, kiedy torturują chłopaka mojej kuzynki?
Akiharu wyczuł, że zasłaniała się Mei, by nie pokazać swoich własnych uczuć, mimo wszystko, ukucnął obok, zapewniając ją:
- Jutro przejdę się na posterunek. Jak tylko dowiem się czegoś o Jonghyunie, obiecuję, że ci to przekażę.
- Dziękuję.

 ***

                Aika zdziwiła się, kiedy z ciężkim sercem opowiedziała Yonghwie o aresztowaniu Jonghyuna, a on rzucił w odpowiedzi:
- Wiem.
- Od kogo?
- Od Kangshina.
- A skąd...
- Bo sam go zdradził. I przekazał im o nim wszystko, co chcieli wiedzieć, w zamian za wolność - wszedł jej w słowo lider.
- Nie... Czemu... - jęknęła Aika.
- Towarzyszko Oh, gdybyś zobaczyła, jak wygląda po tygodniu przesłuchania, nie pytałabyś o to.
Siedzieli przy stole w domu Yonghwy. Milczeli. Byli zbyt przerażeni, zbyt przygnębieni i zbyt bezsilni.
- Przepraszam - odezwała się wreszcie Aika - poprosiłam kogoś, komu ufam, by postarał się dotrzeć do informacji o Jonghyunie.
- Kto to? - zapytał lider.
Patrzył na nią podejrzliwie i złowrogo.
- Pozwól, że zachowam to dla siebie.
- O nie, jesteśmy zorganizowanymi oddziałami i nie robimy niczego w pojedynkę. Z nikim nie powinnaś rozmawiać o tak ważnych sprawach bez mojej zgody, a skoro już rozmawiałaś, masz mi chociaż powiedzieć, kto to był.
- Tsukiyama Akiharu. Syn komendanta - wyznała z lekkim lękiem.
- Zwariowałaś? - Yonghwa złapał ją za ramiona i, potrząsając, powtarzał - co ty narobiłaś?! Czy ci odbiło kompletnie?!
- Przecież powiedziałam: ufam mu! - zawołała Aika - wiem, że zrobiłby dla mnie wszystko.
- A wiesz, że ci, którym ufamy, czasami i tak nas ranią?

***

                Następnego dnia Akiharu przyszedł w odwiedziny do Aiki. W jednej chwili wyczytała wszystko z jego twarzy. Nie przynosił jej dobrych wieści. Wydawał się spięty, obciążony brzemieniem zdobytych informacji i przekazaniem ich.
- Przejdziemy się? - zaproponowała - Mei nie powinna tego słyszeć...
Przytaknął. Chociaż w niezbyt sprzyjających okolicznościach, i tak cieszył się, że może znowu być blisko Aiki, zaangażować się w pomoc jej i tym samym pokazać, jakimi ją darzy uczuciami.
- Nie mogłem się zobaczyć z Jonghyunem, wiem tylko tyle, ile powiedzieli mi oficerowie.
- Czyli?
- Cały czas milczy. Nic z niego nie potrafią wyciągnąć, nie odpowiada na pytania.
Aika zagryzła wargi. Nie tego się spodziewała. Z przerażeniem słuchała Akiharu i wiedziała, co to oznacza: uporem Jonghyun jedynie potęguje gniew swoich oprawców. Wolałaby, żeby zdradził oficerom wszystko, byle tylko nie narażał się na gorsze tortury. I sama wystraszyła się tych myśli. Bojownicy o wolność stawiali na pierwszym miejscu miłość do ojczyzny, a ona, miłość do chłopaka, do chłopaka swojej kuzynki! Zapytała:
- To co my możemy zrobić?
- Nic. Przykro mi, stamtąd nie ma ucieczki... Jeżeli chcesz, mogę jedynie postarać się coś mu przekazać.
- Tak, p... powiedz - jąkała się Aika - powiedz, że ja i Mei błagamy go, żeby współpracował i zrobił wszystko, byleby tylko stamtąd wyjść!
Później pożegnała się z Akiharu i poszła z powrotem do domu. Znowu okłamała Mei, zapewniając ją, że Jonghyunowi nic nie jest, potrzebuje tylko czasu na potwierdzenie pomyłki. Po kilku dniach nie wytrzymała i złożyła wizytę Akiharu. Wtedy wyjawił jej kolejne szczegóły. Tak, zobaczył się z Jonghyunem, a, zapytany o jego stan, nie dodał nic oprócz:
- Skatowali go.
- Przekazałeś mu wiadomość?
- Yhm...
- I?
- Powtarzał, że nikt nie ma prawa go o to błagać.
- Cholerny Lee Jonghyun! - zawołała.
Wielokrotnie jeszcze zasięgała informacji od Akiharu i z przerażeniem stwierdzała, że były coraz gorsze. I tak wiedziała, że szczędził jej drastycznych opisów przesłuchania. Lecz pewnego dnia wyznał z bolącym sercem:
- Jonghyun ledwie to wytrzymuje...
Aika nie buntowała się, siedziała i popłakiwała cicho. A gdy wylała wszystkie łzy, poprosiła.
- Aki, powiedz mu, żeby był silny. Ja... zrobię, co w mojej mocy, by go stamtąd wyciągnąć.
Szybko doczekała się odpowiedzi:
- Jonghyun kazał was pozdrowić. I przekazać Mei, żeby mu wybaczyła, bo bardzo ją kocha - opowiadał ze spuszczonym wzrokiem Akiharu.
Aika wiedziała, że "was" dotyczyło wszystkich towarzyszy. Ale nie przekazała im pozdrowień. I nie przekazała nic Mei, mimo że nie okłamywała jej już z takim przekonaniem. Zwykle na pytania "Co z Jonghyunem?" odpowiadała: "Jeszcze nic nie wiadomo". 
                Zupełnie straciła poczucie czasu. Nie potrafiła dojść do tego, ile dni upłynęło odkąd go aresztowano, bo wszystkie były tak samo przerażające i tak samo bolesne, że nie odróżniała ich. Pomimo to, obie: i Aika i Mei nadal dobrze udawały, że nic się nie dzieje. Sumiennie wykonywały codzienne zajęcia. Siadywały ze swoimi matkami do posiłków, prowadząc przy tym niezobowiązujące rozmowy. Hikari i Kanako wypytywały Mei, czemu ostatnio nie umawia się z Jonghyunem. Powtarzała, że się pokłócili. Aż wreszcie nie wytrzymała. Powiedziała im wszystko o aresztowaniu. Aiki wtedy nie było. Wracała akurat ze szkoły i natknęła się na zapłakaną kuzynkę, idącą gdzieś szybkim krokiem. Popatrzyły na siebie. Mei zatrzymała się i wyznała:
- Nie wytrzymałam. Przepraszam. Powiedziałam mojej i twojej mamie o Jonghyunie. Nie myliłaś się. Obie krzyczały, żebyśmy więcej się nie widywali, bo tylko narażam nas wszystkich i stwierdziły, że skoro go nie wypuszczają, musi być winny.
- A... gdzie ty idziesz? - tylko tyle wydobyła z siebie Aika.
Nie zdenerwowała się, pomyślała: to było nieuniknione.
- Na posterunek policji - odpowiedziała Mei, jak gdyby nigdy nic.
- Co?!
- Ja muszę się dowiedzieć, co z Jonghyunem. Wystarczająco wiele słyszałam o traktowaniu podejrzewanych o działalność w ruchu oporu. A jeżeli go torturują?
- To, że tam pójdziesz, mu nie pomoże. Poza tym, tobie też grozi aresztowanie za tak bliskie kontakty z wrogiem. A ty byłaś jedynie ofiarą jego kłamstw, o niczym nie wiedziałaś! Tego się trzymaj, pamiętaj...
- Okłamywałaś mnie, prawda? - zapytała Mei, lecz bez wyrzutu - dowiadywałaś się o wiele więcej niż mi przekazywałaś?
- Bałam się twojej reakcji... Nie pomyliłam się, przewidziałam, że wszystko pogorszysz.
- Dobrze - powiedziała Mei, już nie płakała - zamiast iść na posterunek, porozmawiam z Akiharu.
- Po co? Postaram się odpowiedzieć na wszystkie twoje pytania.
- Tobie nie wierzę.
To zabolało Aikę. O tyle, że po prostu poszła z Mei do Akiharu i mimo obaw, pozwoliła im porozmawiać. Oczywiście, przy tym okazało się, jak często okłamywała kuzynkę. Było jej wstyd. Zwłaszcza, że Mei zaskakująco dobrze przyjmowała wieści przekazywane przez Akiharu. Z powagą i stoickim spokojem zagroziła mu:
- Wyciągnij go stamtąd. Jeżeli nie, nigdy więcej nie zobaczysz Aiki.
Nie wytłumaczyła, jak niby zamierzała do tego doprowadzić, lecz poskutkowało, bo kilka dni później Akiharu poinformował dziewczyny:
- Jeżeli w ciągu miesiąca aresztowany nie zdradzi żadnych informacji, skazują go na egzekucję albo odsyłają do jednostki, przeprowadzającej eksperymenty medyczne na ludziach, jak planują w przypadku Jonghyuna. Podczas transportu... jest szansa, by go odbić.
- To... zostało jeszcze dziesięć dni - zauważyła Mei.
Aika była zaskoczona jej racjonalnym myśleniem. Nie wiedziała, że kuzynka zaznaczała na kartkach kalendarza kolejne dni spędzone przez Jonghyuna w więzieniu.
- Proszę, dowiedz się dla nas szczegółów transportu - dodała Aika na nowo mając nadzieję.
- Postaram się. Choćby nie wiem co... - uspokajał dziewczyny Akiharu.
Mei złapała go za rękę i zapytała, czy pomoże w zorganizowaniu odbicia. Nie zdążył odpowiedzieć, Aika powstrzymała go i powiedziała:
- Nie. Ja znam kogoś, kto na pewno chętnie nam w tym pomoże.
Pomimo podejrzliwych spojrzeń, już nic nie dodała. Pospiesznie podziękowała chłopakowi i, ciągnąc kuzynkę do drzwi, ignorowała jej pytania, aż znalazły się na dworze i ruszyły niespiesznie do domu.
- Niby kto może pomóc Jonghyunowi? - powtarzała Mei.
Aika zrozumiała, że to najwyższy czas na przeprowadzenie z kuzynką szczerej rozmowy. Niepewnie zaproponowała, by poszły w spokojniejsze miejsce i tak dotarły do parku. Ławka w cieniu drzew ostatecznie okazała się ich celem.
- Okłamywałam cię więcej razy - przyznała skruszona Aika.
Jeszcze nigdy nie widziała Mei tak zdenerwowanej. Oczy jej kuzynki ciskały pioruny.
- Słucham? - zapytała z, cały czas narastającym, gniewem.
- Pamiętasz, jak włamałam się do domu Jonghyuna i znalazłam zdjęcie mojego taty?
- Tak.
- Okłamałam cię, że niczego się wtedy nie dowiedziałam. Otóż dowiedziałam się, dowiedziałam się wiele... I po prostu to zataiłam.
Powiedziała tylko tyle, że jej ojciec oddał życie, walcząc w ruchu oporu, że był przyjacielem ojca Jonghyuna, który, jak i jego syn jest bojownikiem o wolność.
- Czemu to ukrywałaś? Bo "bałaś się mojej reakcji"?!
- Twój ukochany działa w ruchu oporu. Twój tata uważałby, że to zwykły zdrajca. Nie chciałam, byś czuła się rozdarta... I bałam się, że sobie z tym nie poradzisz.
- Nie jestem taka słaba, za jaką mnie masz. Wiesz, że ja nigdy cię nie okłamałam? Choćby to było nic nieznaczące kłamstwo. A ty?!
- Przepraszam - powtarzała Aika.
Mei była zraniona, pomyślała, że skoro i Jonghyun i Aika ją okłamywali, oboje jej nie ufali...
- A więc, kogo poprosimy o pomoc? - spytała.
Już nic innego nie było istotne.
- Bojowników o wolność.
- To... ty ich znasz? A może sama działasz w ruchu oporu? Albo nie, nic więcej nie mów, wystarczy.
Mei wstała z ławki, chcąc wreszcie wracać do domu i popłakać w ciszy, lecz Aika złapała jej rękę.
- Wszystko, o czym rozmawiałyśmy i, co postanowiłyśmy może kosztować nas życie - ostrzegała.
Nie zauważyła, by to wywarło na Mei wrażenie i doszła do wniosku, że rzeczywiście jej nie doceniała.

***

                Rozpoczęły się przygotowania do odbicia Jonghyuna podczas transportu. Yongjun szkolił w tym celu kilkoro swoich wysoko wykwalifikowanych żołnierzy, a Yonghwa przyjął dowodzenie całą akcją. Chociaż dokładna data była jeszcze nieznana, wszyscy wiedzieli, że musi się to wydarzyć w ciągu najbliższych dziesięciu dni. Mei przez cały ten czas siedziała nieruchomo w swoim pokoju i czekała. Aika za to gdziekolwiek akurat przebywała, czy to w szkole, czy w drodze do domu, czy w domu, modliła się. Nie pamiętała o ziołach na poronienie, czasami zapominała i o ciąży, przyzwyczajając się do jej objawów albo po prostu nie zauważając ich w ferworze innych nieszczęść. Największe z nich to, że Jonghyunowi nie wystarczy sił na doczekanie do transportu. Nie tylko lękała się tego, że zabiją go tortury. Co jeżeli skorzysta z cyjanku, który każdy z towarzyszy obowiązkowo nosił przy sobie? Nieustannie myślała o Jonghyunie i błagała go: wytrzymaj, jeszcze tylko trochę, troszeczkę. Dla Mei. Dla mnie...

4 komentarze:

  1. Prawie się popłakałam. ;-; Akiharu naprawdę się postarał i naraża się dla Aiki. Biedny, bo ona już nie wygląda na taką, która by go kochała. Tylko co z dzieckiem... Eh... Aika nie myśli teraz o tym, ale pewnie wkrótce będzie to po niej widać i już będzie za późno. Będzie musiała się tłumaczyć.
    Mia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Także przez Aikę uznałam ją za słabą emocjonalnie, a ona nawet nie przejęła się tym wszystkim co robił Jonghyun. Podziwiam ją teraz. Widać, jak mocno go kocha. <3
    Mam nadzieję, że akcja odbicia Jonghyuna się powiedzie. Boję się, że za bardzo się narażają nią. Jak coś nie wyjdzie może dużo osób wpaść.
    Ah stresuję się tym wszystkim. Czekam na next i życzę dużo weny. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, Akiharu cały czas się stara, a Aika rzeczywiście oddala się od niego i nie potrafi go kochać, jak kiedyś kochała...
      Co do ciąży, nie mogę niestety nic powiedzieć.
      Tak, byłoby za prosto, gdyby Aika zakochała się w Jonghyunie, a Mei po prostu go sobie odpuściła, więc celowo pokazałam, jak ona go kocha i jaka jest odważna jeżeli chodzi o życie kogoś z jej bliskich. Choć oczywiście to, że Aika i Jonghyun ją okłamywali, nadal ją boli.
      Postaram się szybko napisać kolejny rozdział, bo to jedyny sposób, żebyś się dowiedziała, jak się wszystko potoczy:)
      Dzięki<3

      Usuń
  2. No hej 😉😊
    Ładnie ładnie 😍 idę czytać poprzednie rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i miłego czytania:) Bez poprzednich ciężko zrozumieć, co się dzieje obecnie.

      Usuń