30/08/2017

eyes wide open (rozdział 18)

MARTYR FOR LOVE

                Sunwoo postanowił wreszcie pomalować po zalaniu sufit w łazience. Już kilka dni temu kupił wszystko, co potrzebne: farba, wałki... Nie rozumiał, czemu ekspedientka chichotała, jakby był jakimś Greyem i zaopatrywał się w zupełnie inne rzeczy. Ostatnimi czasy miał dziwne wrażenie, że po prostu przyciąga kobiety, wszystkie zdawały się o niego walczyć. Youngju nie odstępowała go o krok po ich, teoretycznie niezobowiązującym, seksie. Chaewon stała się wyjątkowo rozmowna. A Angelene... nienawidziła tamtych dwóch całym sercem. Czyżby był aż tak atrakcyjny? To tylko podsycało w Sunwoo pewność siebie i tym samym sprawiało, że jego atrakcyjność jeszcze wzrastała.
Tak sobie rozmyślał, zabierając się za malowanie. I niespodziewanie w obu tych czynnościach przeszkodził mu dzwonek do drzwi. Sunwoo otworzył w swoich roboczych ubraniach i przywitał Mię.
- Niestety, dziś nie mam nic do jedzenia...
- Nie po to przychodzę - odpowiedziała pospiesznie i dodała z całkowitą powagą - potrzebuję porady prawnika.
Wystarczyło mu jedno spojrzenie na jej posiniaczoną twarz, by wiedzieć, że nie żartowała, była poszkodowana i szukała pomocy. Bez wahania zaprosił dziewczynkę do pokoju dziennego. Dziwiło go, że to mu pierwszemu chce opowiedzieć o swoim problemie. Angelene zapewne nie znała szczegółów. Bo gdyby znała i miała pojęcie, że to tak poważna sprawa, pewnie przyszłaby tu z Mią. Jednocześnie, trochę mu imponowało, że był dla dziewczynki autorytetem.
- Pomogę ci, jeżeli opowiesz mi wszystko zgodnie z prawdą, nie ukrywając niczego. Nie pokonałaś wroga? - zapytał, przypominając sobie tytuł książki, jaką jej pożyczył.
I opowiedziała o wszystkim, od dnia, gdy po raz pierwszy spotkała Siwana. Nie ukrywała niczego, bo nie taki był jej cel, chociaż czasami miała na to ochotę. Nigdy nie lubiła robić z siebie ofiary, więc z lekkim wstydem przyznawała się, że była szantażowana i, że posłusznie oddawała wszystkie pieniądze. A później opisała, co wydarzyło się wczoraj, przy garażach.
- Mia! - zawołał Sunwoo - czemu zaraz, tego pierwszego dnia, z nikim o tym nie porozmawiałaś?
Gdyby nie to, że pewnie była wystarczająco przerażona, choć tego nie okazywała, nakrzyczałby na nią.
- Uważałam, że sama umiem sobie z tym poradzić. A może po prostu czułam, że Siwan nie zrobiłby mi niczego złego. I do dziś nie wiedziałam przecież o tamtych starszych chłopakach.
- Powinnaś na nich natychmiast donieść.
- Wiem. Wiem, tylko... nie chciałabym wkopywać Siwana... Czy i tak poniesie konsekwencje za szantażowanie innych, mimo że sam był szantażowany?
- No cóż, to jest jakaś okoliczność łagodząca. Zwłaszcza, że, jak twierdzisz, Siwan nigdy nie używał w stosunku do nikogo z szantażowanych przemocy, która spowodowała uszkodzenie ciała - ciągnął Sunwoo - mimo wszystko szantaż to szantaż, czyli przestępstwo...
- Aha... - przyznała z westchnieniem Mia - to było tak, że ci chłopacy kilka razy pożyczyli mu pieniądze. A potem naliczali sobie odsetki, coraz więcej i więcej. Siwan bał się kogokolwiek poprosić o pomoc, bo jego siostra miałaby kłopoty, że nie dba o niego i ich młodszego brata, przez co straciłaby prawa do opiekowania się nimi.
- A rodzice?
- Dwa lata temu zginęli w wypadku samochodowym.
Mia opowiedziała wszystko to, co usłyszała od Siwana, gdy po ucieczce z garaży, zrobiła zakupy w aptece, opatrywała go i namawiała na zgłoszenie doniesienia.
- Pozostaje jeszcze rozbicie butelki i ogłuszenie jednego z tych chłopaków. To ewidentnie obrona własna. Oby nie było problemów z udowodnieniem tego.
- Pewnie wybrali miejsce bez monitoringu.
- Yhm - Sunwoo zamilkł na moment, po czym dodał - rozumiem, że twojego kolegę nie byłoby stać na prawnika...
- Nie. Nie ma szans.
- Pomogę mu.
- Ajussi! Naprawdę?
- Tak. Postaram się go z tego wyciągnąć.
- Dziękuję. Jesteś super - powtarzała, z uczuciem ulgi, Mia.
Już chciała dzwonić do Siwana i powiedzieć, że załatwiła mu prawnika.
- Ale... przedtem porozmawiamy o wszystkim z twoją mamą - dodał Sunwoo.

***

                Aeri poprosiła Dongwoo, by zapiął jej sukienkę, czarną, nieprzyzwoicie dużo odsłaniającą i nieprzyzwoicie ciasną.
- Jak ty w tym oddychasz? - zapytał - udusisz się.
- Bez obaw, zapinaj, zapinaj - ponaglała go.
Ciągnąc suwak do góry, czuł, jak delikatna satyna napina się na ciele jego dziewczyny i więzi je w ciasnym kokonie.
- Tam może być duszno - uprzedził.
Planowali iść na pokaz sztucznych ogni nad rzekę Han, organizowany z okazji Narodowego Dnia Pamięci.  A nie dość, że wieczór był wyjątkowo ciepły, to oczywiste, że tego typu imprezy przyciągają sporo ludzi i zazwyczaj robi się tłoczno.
- Och, my kobiety umiemy cierpieć dla urody. Jeżeli nie zaliczamy się ani do pięknych, ani do inteligentnych, mamy w życiu przesrane - powiedziała Aeri.
Dongwoo poczuł potrzebę rozwiania czymś powagi, jaka niespodziewanie zawisła w powietrzu.
- Tak? A ty do których się zaliczasz? - zapytał.
Odwracając się, szturchnęła go lekko w bok i wykrzyknęła:
- Do obu! - po czym dodała o wiele spokojniej - przecież nigdy nie bierzesz tego, co nie najlepsze. Wiesz, wszyscy uważają, że jestem samolubna i zarozumiała. Ale... ty też taki jesteś.
Z tym oskarżeniem(?) zatrzasnęła się w łazience, by poprawić makijaż. A Dongwoo pomyślał, że miała sporo racji. To prawda, lubił, jak przyjaciele zazdrościli mu i powtarzali, że ma taką wspaniałą dziewczynę. Każda pochwała jej dotycząca, dotyczyła i jego. Bo zdobył serce jednej z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejszej, z Koreanek, słynnej modelki o międzynarodowej karierze. Czy to nie oznaczało, że był równie wspaniały?
Rozległ się sygnał sms-a, przerywając jego rozmyślania i był to sms do Aeri. Chociaż Dongwoo poprzysiągł sobie nigdy więcej tego nie robić, złapał za jej telefon i odczytał treść: Słonko, wiem, że idziesz z nim na pokaz sztucznych ogni, napisz potem, gdzie stoicie, chcę chociaż na ciebie popatrzeć...
Dongwoo poczuł, że jego nogi stają się dziwnie miękkie i mimowolnie przysiadł na łóżku, nadal z telefonem w ręce. Skoro ten typ wie o moim istnieniu, pewnie wie też, jak mam na imię, stwierdził, przez co forma " z NIM" wydała mu się szczególnie lekceważąca. Nie było mowy o nieporozumieniu. Chociaż sms przyszedł z numeru, którego nie miała w kontaktach, to pewne, że był od jej kochanka. Aeri nadal poprawiała makijaż, a Dongwoo wykorzystał moment, by zadzwonić, do tego, kto tak go zlekceważył. I zrobił to, bez zastanowienia, odruchowo, jakby jeszcze brakowało mu dowodów. Przeczekał trzy sygnały.
- Cześć, Słonko, to tak się umawiamy? - usłyszał i wtedy zobaczył w drzwiach sypialni sylwetkę swojej dziewczyny.
Chciał wykrzyczeć jej kochankowi serię przekleństw, obrazić go i zlekceważyć, jak sam czuł się lekceważony. Zamiast tego wszystkiego, po prostu rozłączył się, zbyt zszokowany, zbyt zraniony.
- A z kim ty rozmawiasz z mojego telefonu? - zapytała Aeri, jak gdyby nigdy nic.
Kazał jej usiąść obok siebie i stanowczo zawyrokował:
- Odpowiesz na wszystkie moje pytania: z kim, ile to trwa, czemu... czemu mnie zdradzasz?
Był spokojny. A może szok cały czas powstrzymywał jego reakcje. Przez tyle lat po opuszczeniu poprawczaka uczył się na nowo zaufania, a ono w jednej chwili zostało tak okrutnie złamane... Przez ostatnią osobę, jaką by o to podejrzewał.
- Syn mojego projektanta. Od kilku miesięcy.  Przepraszam... - wyszeptała Aeri.
Mimo wszystko... docenił jej szczerość, to, że nie zaprzeczała, niczego się nie wypierała. Wbiła wzrok w podłogę. Wydawała się skruszona, naprawdę skruszona. A on, pomimo bólu, jaki mu zadała, nadal ją kochał i nie wyobrażał sobie jej straty. Wystarczył moment, by zrozumiał, że choćby było bardzo trudno, nie zrezygnuje z walki o ich miłość.
- Powiedz, że obiecujesz, że zerwiesz z nim wszelkie kontakty - zażądał, zagryzając wargi.
- Oppa, proszę... - jęknęła.
- Ciii - pomyślał, że prosi o wybaczenie - tylko powiedz to, powiedz, że obiecujesz.
Jeszcze nauczymy się z tym żyć, zapomnimy, powtarzał sobie. Był tego po prostu pewien. Stuprocentowo.
- Nie mogę - szepnęła.
Wtedy do niego dotarło : chciała ich obu, i jego i swojego kochanka. Nie prosiła go o wybaczenie, prosiła o zaakceptowanie tego układu. Czy naprawdę kilka chwil temu zarzucała mu, że był równie samolubny i zarozumiały, co ona?
- Skoro tak, to wypierdalaj! - zawołał, a kiedy nie zareagowała, złapał ją za nadgarstki i wyrzucił z sypialni.
- Oppa! Nie! Nie! - krzyczała.
Wyciągnął z szafy torbę i zaczął w gniewie pakować rzeczy Aeri, a ona usiłowała mu w tym przeszkodzić. Przez cały czas klął i nie zaszczycił jej już chociażby jednym spojrzeniem. Chciał tylko, żeby stąd znikała. Z powrotem wypakowywała wszystko i kładła do szaf. Dongwoo poddał się wreszcie, otworzył drzwi wejściowe i wyrzucił za nie jej rzeczy. Aeri wypadła na schody. Z przerażeniem wszystko zbierała, nie zważając, że spadają na nią kolejne ubrania, kosmetyki, przedmioty codziennego użytku. Z mieszkania obok wyjrzała sąsiadka i oburzona tym, co się dzieje, zagroziła, że wezwie policję. To poskutkowało. Dongwoo po prostu zatrzasnął drzwi, zostawiając na schodach Aeri i część jej rzeczy, które zdążył wyrzucić. Nie interesowało go, jak się z tym wszystkim stamtąd zabierze, słyszał tylko, że waliła w drzwi i błagała, by otworzył. Nie otworzył. Jeszcze raz wyszła sąsiadka, powiedziała "no naprawdę, tak traktować kobietę?" i zaproponowała pomoc. Aeri podziękowała, usiadła na podłodze, oparła plecy o drzwi i płakała. Nie wiedziała, że Dongwoo robił to samo, w identycznej pozycji, tylko po przeciwnej stronie. Nie potrafił znieść płaczu, i jej i swojego. Założył słuchawki. Nie był pewien, jak Aeri sobie poradziła, lecz kiedy wyłączył muzykę i wyjrzał za drzwi, nie zauważył ani jej, ani jej rzeczy. Powoli wciągnął buty, schował w kieszeń dokumenty i wyszedł. Nie przestawał drżeć na całym ciele. Może nie powinien prowadzić samochodu... Mimo to, wsiadł za kierownicę i zupełnie nieumyślnie dotarł do mostu na rzece. Po obu stronach rozbłyskały na niebie sztuczne ognie, w przeróżnych kolorach i kształtach, niestety nie widział ich. Przysłaniały je łzy.

2 komentarze:

  1. Cieszę się, że Mia ziwerzyła się komuś. Jeszcze Sunwoo zamierza powiedzieć to jej matce. Boję się reakcji Anegelene. Mam jednak nadzieję, że Baro wszystko załagodzi i zdziałają coś przeciw tym głupim chłopakom.
    Co do Dongwoo. Dobrze zrobił. Będzie mu ciężko ale Aeri na to zasłużyła.. Nie dość, że go oszukała to jeszcze chciała, by zaakceptował taki układ? Masakra jakaś. Martwię się o niego. Lecę dalej nadrabiać, bo przez koncert na którym byłam w sobotę nie miałam ostatnio na nic czasu. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Mia to taki praktyczny umysł :D Co do rozmowy z Angelene, mam zamiar jeszcze do tego nawiązać:)
      Ojjj tak, Aeri sobie zasłużyła na wywalenie z domu.
      Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś na koncercie^^

      Usuń