02/08/2017

eyes wide open (rozdział 14)

AS CLOSE AS IS ALLOWED

                Otwarta szafa prezentowała sterty ubrań, lecz Angelene nic nie wydawało się odpowiednie. Przeszło od godziny stała tylko w bieliźnie i czekała na przypływ inspiracji. A zamiast inspiracji w pokoju pojawiła się Mia.
- Nie pomogę ci, sama nie wiem, co się zakłada na randki - powiedziała, przyglądając się poczynaniom matki.
Angelene posłała jej rozdrażnione spojrzenie. Czemu Mia nie miała dziś próby do musicalu albo nie pojechała po szkole do wujka? No tak, wspominała, że się pokłócili. Tylko o co? Chyba o coś poważniejszego, skoro obustronna obraza trwa od dwóch tygodni... Angelene postanowiła się tym zainteresować, ostatecznie odwiedzić brata i o wszystko wypytać. Ale później, jak już zdecyduje, co ubierze na tą zasraną...
- To nie randka! - zawołała.
- A co?
- O Boże, sama nie wiem...
Angelene przysiadła zrezygnowana na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Mia odłożyła tornister i, stając na wprost matki, zapytała:
- Nie wspominał, co powinnaś założyć?
- Ależ owszem, wspominał: strój sportowy.
- No to problem rozwiązany! Wystarczy, że założysz dżinsy i koszulkę.
- Tak myślisz? - powtarzała Angelene - czy to nie zbyt... skromne?
- Jeżeli nie wiesz, gdzie idziesz, nie ryzykowałabym zakładania sukienki - zachichotała Mia - zwłaszcza, że... to nie randka.
- Dzięki! Co ja bym bez ciebie zrobiła! - Angelene wstała i chciała przytulić Mię, lecz ta wycofała się pospiesznie.
- Pewnie nadal byłabyś w bieliźnie, kiedy po ciebie zapuka - odpowiedziała i zostawiła Angelene z innym problemem: a jak powinna się pomalować?
Przez cały czas powtarzała sobie, że przecież to nie randka i postawiła na skromność. Ubrała ciemne dżinsy, koszulkę w paski, zrobiła lekki makijaż, a włosy związała w wysoki kucyk. Popsikała się jeszcze perfumem, tym od Jaehyuka i szybko odgoniła od siebie jego wspomnienie. Pomógł jej w tym odgłos pukania do drzwi. Wiedziała, kto to. Otworzyła i przyjrzała się Sunwoo: szorty i koszulka.
- Gotowa? - zapytał.
- Tak, a nie widać? - wypaliła i zaraz tego pożałowała: co ja wyprawiam?!
- Nie, nie... wyglądasz super, tylko... chyba nie zamierzasz iść w kapciach?
- Ahaha, już, już zakładam buty...
- Weź adidasy, żeby było ci wygodnie - doradzał, bo zauważył, że zazwyczaj preferowała obcasy, które przy jej 170cm wzrostu uważał za zupełnie niepotrzebne.
Posłuchała go. Po chwili wsiedli w jego samochód i ruszyli.
- Powiesz mi wreszcie, gdzie jedziemy? - wypytywała Angelene, a Sunwoo odpowiadał jej z uśmiechem:
- Niespodzianka.
Nie przepadała za niespodziankami. Wolała wszystko zawczasu wiedzieć i być przygotowana. Więc czemu czuła w tym momencie tak wielkie podekscytowanie? Po pół godzinie zatrzymali się, a zaskoczona Angelene wykrzyknęła:
- Schronisko dla psów?!
- Tak - przyznał Sunwoo, a uśmiech nie schodził mu z twarzy -  ja
pomagam tu jako wolontariusz.
- Yhm. Rozumiem...
- Wybacz... mogłem chociaż zapytać, czy ty w ogóle lubisz psy... - stwierdził, sądząc po reakcji Angelene, że nie ucieszył jej tym pomysłem.
- Nie... nie, nic nie szkodzi - powtarzała - jestem po prostu zaskoczona! I lubię psy.
Nie wiedziała, czy wystarczająco go tym przekonała. Sunwoo sprawiał wrażenie kogoś, kogo męczy poczucie winy. Gdyby nie jej inicjatywa, chyba nigdy nie wstałby z siedzenia. Po prostu posłała mu serdeczny uśmiech, wysiadając i wtedy też wreszcie oprzytomniał. Ruszyli w kierunku bramy, gdzie po chwili pojawiła się Shin Chaewoon, wyglądająca zadziwiająco młodo, jak na dyrektorkę schroniska, a tak sama się przedstawiła. Poza tym była też bardzo atrakcyjna, pomyślała Angelene, bardzo atrakcyjna i bardzo zainteresowana Sunwoo... A może tylko wmawiam sobie, że każda z kobiet z jego towarzystwa chce, by ją przeleciał?, rozważała, czy ja jestem zazdrosna? Podała rękę Chaewoon i sama się przedstawiła.
- Angelene.
- Och, miło mi ciebie poznać, Sunwoo tyle o tobie opowiadał - powiedziała tamta.
Angelene popatrzyła pytająco na sąsiada.
- Oczywiście tylko dobre rzeczy! - zawołał - o ile o Angelene można powiedzieć coś złego.
- No cóż, ja niestety nic o tobie nie słyszałam - przyznała, przewracając oczami i posyłając niewinny uśmiech Chaewoon.
Nie wiedziała czemu zupełnie nie zapałała do dyrektorki sympatią. Może nie przyprawiała jej o tak nieprzyjemne uczucia jak rudowłosa Youngju, mimo wszystko, denerwowała okropnie.
- Bo wizyta tu, to miała być niespodzianka - dodał szybko Sunwoo, pewnie zastanawiając się czemu Angelene stawała się taka cyniczna i złośliwa przy jego koleżankach. Akurat Yongju celowo ją prowokowała. Ale Chaewoon była przecież miła!
- To zapraszam do moich dzieci - powiedziała uradowana, mając na myśli psy, jakimi się opiekowała.
Angelene i Sunwoo poszli za nią. Przez kolejne dwie godziny pomagali dyrektorce w codziennych obowiązkach. Karmili psy, sprzątali im zagrody i okazywali czułość. Chaewoon opowiadała o każdym ze swoich "dzieci", a Sunwoo widocznie znał dobrze ich historie, bo cały czas dodawał coś od siebie. Angelene dziwnie przygnębiała ta zażyłość. Nie chciała popsuć sobie humoru, więc skupiała się na pracy. Głaskała psy, brała na ręce i przemawiała do nich czule. A potem Chaewoon zaprosiła ich na sok i ciastka. Angelene zadrżała, wyobrażając sobie jak wszyscy plotkują przy stole. Czy Sunwoo to wyczuł? Chyba tak, bo zaraz się wykręcił. Kiedy wsiedli z powrotem w samochód, podsumował:
- Nie wiem, jak ty, ja jestem tak głodny, że sok i ciastka by nie wystarczyły. Co powiesz, żebyśmy wstąpili po drodze coś zjeść?
- O tak! - zawołała, podekscytowana, a potem dodała - przepraszam, że byłam niegrzeczna dla twojej przyjaciółki... To nie tak, że jej nie polubiłam. Czasami... czuję się skrępowana przy osobach, które ledwie poznałam i gadam głupoty.
- Nie. Ja przepraszam za postawienie cię w niezręcznej sytuacji.
Angelene nie rozumiała czemu cały czas był taki miły i co musiałaby zrobić, by rzeczywiście go zdenerwować. Nie, żeby chciała. Podziwiała po prostu jego cierpliwość.
Jak ustalili, wstąpili do baru i zamówili dania. Sunwoo uparł się, że zapłaci, a Angelene nie protestowała. Bo wiedziała, że wszelkie protesty i tak nie mają sensu.
- Pyszne, ja też już byłam głodna - przyznała - i dzięki za nakarmienie Mii ostatnio.
Słyszała od córki, że została zaproszona na pizzę.
- Ach, nie ma za co. Mia jest urocza - stwierdził.
- Tak jest urocza - jest urocza dla wszystkich oprócz mnie, pomyślała Angelene, napiła się i zabrała za jedzenie.
Wtedy usłyszała:
- Opowiesz mi coś o sobie?
I w tym momencie zapragnęła opowiedzieć mu wszystko, zastanawiała się tylko, czy naprawdę chciałby to wiedzieć... Pewnie nie. Więc nie wspomniała o swoich rodzicach alkoholikach, sposobie zarabiania pieniędzy, wyjeździe do USA i o tym, przez co przeszedł jej brat, bo zostawiła go tu bez niczyjej opieki. Skłamała, co nie wymagało bujnej wyobraźni. Po prostu zamiast o życiu, jakim musiała żyć, opowiedziała o życiu, jakim chciałaby żyć. I nie żałowała. Widziała, że Sunwoo przygląda jej się z coraz większym podziwem. Tak, zafascynowała go i nie żałowała ani jednego swojego kłamstwa.

***

                Mikyeon położyła sobie laptopa na kolanach i pisała ze znajomymi, kiedy Jinhee przyszła do jej pokoju, przywarła do futryny i milczała.
- Co chciałaś?
- Ja? - Jinhee udała zdziwienie - tak sobie przyszłam potowarzyszyć ci. Przeszkadzam? Co robisz? Mogę się dosiąść?
- Nie przeszkadzasz - Mikyeon poklepała miejsce obok siebie.
Jinhee usadowiła się wygodnie i przytuliła poduszkę.
- Unni...
- No, mów wreszcie. Co chciałaś?
- A co miałabym chcieć?!
- Dobrze wiem, że nie przyszłaś tu bezinteresownie.
- Ok. A więc... o nie, znowu zapomniałam, że nie rozpoczyna się zdania od "więc"... Unni, opowiedz mi o swojej nocy u Jinyounga. Nie wierzę, że do niczego nie doszło! Twoja reakcja, jak tylko o tym wspominam, mówi zupełnie co innego.
Mikyeon zatkało. Były przyjaciółkami, lecz w przeciwieństwie do Jinhee, nie lubiła opowiadać o swoich intymnych sprawach. I nie miała w tym momencie nic do opowiedzenia.
- A wierz sobie, w co chcesz - rzuciła obojętnie.
Unikała wzroku Jinhee, wpatrywała się przez cały czas w laptopa.
- To co robiliście?
- No dobra, trochę się całowaliśmy i dotykaliśmy. Jinyoung chciał więcej, a ja nie. Zadowolona?
Jeżeli liczyła, że Jinhee wreszcie da jej spokój, pomyliła się. Natychmiast posypały się kolejne pytania.
- Czemu nie chciałaś? To dla ciebie za wcześnie? Czy... boisz się pierwszego razu?
- Och, Jinhee... ty o niczym nie wiesz - oczy Mikyeon wypełniły się łzami, kiedy zamykała i odkładała laptopa.
- Jak to... o niczym, w sensie o czym?
- Ja... przepraszam, okłamałam cię. To nieprawda, że nigdy nie miałam chłopaka, miałam, jak jeszcze się nie znałyśmy.
Czyli pewnie w liceum, pomyślała Jinhee. Zamiast poduszki przytuliła wystraszoną i drżącą Mikyeon.
- Co to był za jeden? Czy on cię skrzywdził?
- Nie, chociaż... w sumie to tak. Poznaliśmy się w szkole, był o rok starszy, co mi bardzo imponowało. Ja też chciałam się poczuć dorosła, więc nie musiał mnie dużo namawiać, żebyśmy wreszcie to zrobili... A po kilku tygodniach po prostu się znudził... Nie odczytywał moich wiadomości i nie odpowiadał na telefony. W szkole też mnie unikał...
- Tak mi przykro.
- Wiem, że Jinyoung jest inny, mimo wszystko nie umiem mu zaufać. Boję się, że jeżeli dojdzie do czegoś więcej, to też mnie po tym zostawi...
Mikyeon płakała wtulona w Jinhee. Wspomnienie jej pierwszego związku nadal bolało. Myślała, że pogodziła się z tym, lecz niestety przeszłość cały czas wracała. Nie pozwalała jej zbliżyć się do Jinyounga tak, jakby tego chciała.
- To minie - pocieszała ją Jinhee - zobaczysz, poznasz go lepiej, zaufasz mu i zapomnisz o tym, co cię wtedy spotkało.
- A jeżeli zapyta o mojego pierwszego chłopaka?
- Jego też okłamałaś, że nikogo nigdy nie miałaś?
- Nie, nie rozmawialiśmy o naszych byłych. Nie wie, czy kogoś miałam, czy nie. Ale jak już to zrobimy, chyba się zorientuje... - Mikyeon była spanikowana.
Podzielenie się swoimi obawami przynosiło ulgę, a jednocześnie czyniło je przez to realniejszymi.
- Unni - przerwała jej Jinhee - powiesz mu tyle, ile zechcesz. Przecież nie musi wiedzieć o wszystkich twoich sekretach. A zwłaszcza o tym, o czym sama wolałabyś nie pamiętać. Nie przejmuj się...
Potem otarła łzy z policzków przyjaciółki i posłała jej pocieszający uśmiech. Po chwili Mikyeon poczuła się trochę lepiej.
- A co u ciebie i Junghwana? - zainteresowała się.
- Eh... obawiałam się, że o to zapytasz - odpowiedziała Jinhee z westchnieniem, niezapowiadającym nieczego dobrego.

2 komentarze:

  1. Co do randki Angelene.. Było uroczo. Ona przyłapuje się na tym, że Sunwoo się jej podoba i jest o niego zazdrosna. Cod o dyrektorki, to bardziej brzmiało, jakby łączyła go z nią taka bardziej rodzinna więź. Ale Angelene widzi w każdym zagrożenie. Ja mam nadzieję, że Sunwoo zawróci jej w głowie i nie będzie musiała już być panienką Jaehyuka (sorki, jeżeli źle napisałam imię. :D ) Jednak czuję, że nie obędzie się bez wielu nieporozumień i kłopotów.
    Zaś Mikyeon mi trochę żal... Byłam w troszeczkę podobnej sytuacji, ale inaczej do tego podeszłam. Może dlatego, że szybko ktoś inny mnie dowartościował. ;-; Ale rozumiem ją, jak musiała się czuć. Biedna. Mam nadzieję, że Jinyoung wzbudzi w niej wielkie zaufanie i jej nie zawiedzie. A jednocześnie, że powie mu pewnego dnia o wszystkim, bo czuję, że on by ją zrozumiał i pocieszył. ^^

    Weny i czekam na następną środę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojjj tak, nieporozumień się szykuje sporo. Trudno ich uniknąć, skoro Angelene zaraz na wstępie brnie w kłamstwa...
      Współczuję ci podobnej sytuacji, jak Mikyeon, musiało być ci ciężko:( Ja też zaczerpnęłam tę historię z życia, akurat nie swojego, i wiem, że to wszystko miało wielki wpływ na tę osobę:( Dobrze, że potem w twoim życiu znalazł się ktoś odpowiedni.
      Co do Jinyounga, to zobaczysz za 3 rozdziały, jak to się potoczy. Tak, zrozumiałby ją, tylko czy mu o tym opowie... nic nie zdraszam^^
      Dziękuję:)

      Usuń