08/11/2017

eyes wide open (rozdział 28)

TURNING POINT 

               Inyoung czuła się dziwnie, kiedy doktor Park zadawał jej pytania: Jak się czujesz? Jak się nazywasz? Czy pamiętasz, co się wydarzyło? Nie czuła się źle, była jedynie trochę zaspana i rozkojarzona. Mimo to pamiętała, jak się nazywała i, że spadła ze schodów na swoim wieczorze poetyckim. Wtedy naprawdę bała się, że zaraz umrze. Przez sekundę, kiedy zachwiała się na stopniach, pomyślała: to koniec. Lecz nie był to koniec. Nie umarła, leżała w szpitalu, przekonana, że jeszcze kilka chwil temu obok siedziała Jinhee. A potem wszystko potoczyło się tak szybko. Niespodziewanie zjawili się jej rodzice i pytali, czy ich rozpoznała. Nic z tego nie rozumiała. Czemu miałaby nie rozpoznać? Czy jej stan był aż tak poważny? Niepewnie spytała o to doktora Park. Cierpliwie tłumaczył, jakich doznała urazów po upadku ze schodów. To dziwne, nic jej nie bolało, nie czuła skutków tego zdarzenia. Wtedy domyśliła się, że minęło chyba sporo czasu... Ze zdziwieniem wpatrywała się w swoich rodziców i stojącą przy nich Jinhee. Wszyscy płakali i powtarzali, że obudziła się wreszcie! Nie wiedziała, co oznacza owo "wreszcie".
- W zasadzie... ile przespałam? - zapytała i wyczekiwała odpowiedzi. Po chwili zorientowała się, że wprawiła tym pozostałych w zakłopotanie. A sama za to poczuła, jak ogarnia ją nieoczekiwany strach. Skoro nikt nie odpowiadał, widocznie wieści nie były dobre. Ale zapewne lepsze niż to przerażające milczenie...
- Kilka miesięcy - odezwała się niespodziewanie matka, a pozostali zmierzyli ją pytającym wzrokiem.
- Kilka? - dociekała Inyoung.
Wtedy matka otarła z oczu łzy i dodała:
- Kilka... Kilkanaście.
Inyoung poczuła narastającą w sobie złość. Czemu niczego nie chcieli powiedzieć jej wprost? Czy nie zasługiwała na to? Przecież to chodziło o nią, o jej życie. Nie, nie powinni, nie mieli prawa tego zatajać.
- Ile?! - zawołała, zdziwiona tak stanowczym brzmieniem swojego głosu.
Oczywiście, rozumiała, że milczeli dla jej dobra. Mimo wszystko, była dorosła i sama o sobie decydowała. Przez moment zatrzymała spojrzenie na Jinhee. Przyjaciółka też cała była zapłakana z czerwonymi, opuchniętymi oczami. Nie wyglądała, jakby zamierzała jej cokolwiek zdradzić. Lecz zebrała się w sobie i wydusiła:
- Dwa lata.
W sali zapadła cisza, do Inyoung nie tak szybko dotarło, co usłyszała. Jakoś nie umiała tego zrozumieć, pogodzić się z tym, zaakceptować. Dwa lata? Ile musiało się przez ten czas wydarzyć.
- Ach, tak... - wyszeptała tylko, zbyt oszołomiona, by coś jeszcze dodać.
- Inyoung, przychodziliśmy do ciebie, opowiadaliśmy ci, co u nas, my i twoi przyjaciele, oni też tak robili - tłumaczył ojciec.
- Nie pamiętasz tego? - zapytała matka.
- Nie - przyznała Inyoung tak, jakby był to powód do wstydu.
Oboje rodzice patrzyli z wyrzutem na Jinhee, chyba byli źli, że jej wszystko powiedziała.
- Nie chcieliśmy tak szybko pani informować, ile trwała śpiączka, to mogłoby wywołać szok, a tego woleliśmy uniknąć - dodał doktor Park.
I istotnie, to wywołało szok. Inyoung zastanawiała się, czy podczas śpiączki była świadoma czyjejś obecności, czy słyszała i rozumiała, co inni jej opowiadali. Możliwe, że tak, tylko po wybudzeniu się po prostu o tym nie pamiętała. A potem doktor Park zabrał ją na badania. Nie protestowała, chociaż miała nadzieję na milsze spędzenie swoich pierwszych chwil z powrotem "w świecie żywych". Nie bała się niekorzystnych wyników, czy komplikacji po tylu miesiącach spania. Nie zastanawiała się nad tym. Nie zadała też jednego pytania, które od dawna nie dawało jej spokoju: gdzie... gdzie jest Chansik?

***

                Angelene w milczeniu popijała koktajl truskawkowy, który po obiedzie podał jej Sunwoo. Przez czas pobytu Mii w szpitalu codziennie zapraszał ją do siebie na ciepły posiłek, bo był świadomy, że o ile by umiała, i tak nic by sobie nie ugotowała. Angelene jadła, chociaż niewiele, rzadko odzywała się przy tym i unikała patrzenia na sąsiada. W przeciwieństwie do niego, po ich ostatnich intymnych chwilach, cały czas czuła się skrępowana. Jak to możliwe, że tyle razy sypiała z facetami i po wszystkim nigdy o żadnym nie myślała, a po jednej, jedynej nocy z Sunwoo nie skupiała się na niczym innym jak rozpamiętywaniu jej? Angelene podziękowała za posiłek, wstała od stolika, to wtedy zachwiała się i złapała się sąsiada.
- Przepraszam - powiedziała - chyba za długo siedziałam w miejscu.
- Albo za krótko. Angelene, jesteś przemęczona, kiedy ostatnio odpoczywałaś, czy przespałaś spokojnie całą noc?
Lekko zadrżała. Czyżby słyszał, jak miotała się w łóżku, przewracała z boku na bok, bezsennie?
- To niezależne ode mnie, że nie mogę spać - powiedziała.
- Ale mogłabyś raz nie odwiedzić Mii, zrozumiałaby to. Albo wziąć wolne z pracy.
- Kiedy coś robię, to tyle nie myślę - wyjaśniła.
Nie powiedziała mu, że poza leżącą w szpitalu Mią ma jeszcze inne problemy: chora matka i jej zaplanowana operacja, zazdrosny szef.
- Angelene, chcę, żebyś wiedziała... - zaczął niepewnie Sunwoo - że to, co się ostatnio pomiędzy nami wydarzyło, nie było mi obojętne. Wiele dla mnie znaczyło.
Nie umiała stwierdzić, czy te wyznania niepokoiły ją, czy przynosiły uczucie ulgi. Może i to i to jednocześnie. Reakcja była taka, że kąciki jej ust uniosły się w dziewczęcym, wstydliwym uśmiechu.
- Yhm, dla mnie też - przyznała.
Sunwoo objął ją, a kiedy wreszcie chciała się od niego odsunąć, poprosił, bo pozostała tak jeszcze kilka chwil. I wtedy, czując się tak bezpiecznie otoczona jego ramionami, postanowiła, że porozmawia ze swoim szefem i wytłumaczy mu, że to koniec ich chorego układu. Niestety, kiedy tylko znalazła się z nim sam na sam w pracy, straciła resztki odwagi. A może po prostu wreszcie wróciła z powrotem na ziemię. Zwyczajna rozmowa z szefem niczego nie załatwi. Przecież były jeszcze te wszystkie kłamstwa, które opowiedziała Sunwoo o swojej rzekomo idealnej rodzinie. Dziś, jak już znała go lepiej, wiedziała, że zaakceptowałby jej przeszłość. Nie wystraszyłby się rodziców alkoholików i brata, który był w poprawczaku. Tylko, czy zrozumiałby, czemu wtedy skłamała? I czy umiałby jej na nowo zaufać? W jednej chwili poddała się. Nie może troszczyć się o siebie, musi zatroszczyć się o innych.
- Jiwoo, wszystko OK? - zagadnął szef w przerwie.
Gdyby zapytał wcześniej, pewnie uznałaby, że to dobra okazja do rozmowy. Lecz jak już wszystko sobie poukładała i doszła do takich, a nie innych wniosków, powiedziała tylko z cieniem smutku:
- Tak, szefie, wszystko ok.

***

                Dongwoo sprzątał mieszkanie po poprzedniej nocy, kiedy po raz kolejny zaszalał w klubie, a potem zaprosił poznaną tam dziewczynę do siebie, gdzie pili i kochali się do rana. Nie była ładna, nie była też brzydka, zwyczajna, o popularnym imieniu Hana. Nie zapamiętał ile miała lat i co robiła w życiu, jeżeli w ogóle mu to powiedziała. I tak więcej się nie spotkają. I tak zapomną siebie wzajemnie. Wiele miał takich jedno-nocnych dziewczyn po rozstaniu z Aeri. Nie widział w tym nic złego, skoro i on i one były chętne na seks i nic poza tym, nikt nikogo nie krzywdził. Jinyoung tak nie uważał, wmawiał mu, że kiedyś może tego żałować, wie o tym, skoro sam tak robił po rozstaniu z Sinyeong, która zostawiła go po trzech latach związku i spowodowała, że wciągnął się w narkotyki.
- Nie przesadzaj. Czemu miałbym żałować? - dziwił się Dongwoo.
Lecz czasami żałował. Przez to, że wszystkie dziewczyny traktował tak samo, odnosił wrażenie, że niczym się od siebie nie odróżniały, i on był im obojętny i one były mu obojętne. A o ile początkowo dobrze się bawił, o tyle potem te niezobowiązujące noce po prostu go nudziły.
Przygnębiony tymi rozmyślaniami, położył się na podłodze otoczony wczorajszym bałaganem, wsłuchany w grającą muzykę. Przez to o mało co nie usłyszałby domofonu. Szybko podniósł się i otworzył. Mia? Ach tak, dzisiaj wychodziła ze szpitala.
- Cześć, wujku! - zawołała w drzwiach, rozpromieniona.
Nie wyglądała, jakby była po wypadku, jedynie to, że miała rękę w gipsie o tym przypominało.
- Cześć. Co tam? - zapytał, wpuszczając ją.
- A spoko. Poza tym, że jestem głodna, przygotujesz mi coś?
- Pewnie.
Poszedł do kuchni. Nie zauważył, że Mia znalazła przypadkowo biustonosz dziewczyny, która wczoraj tu była. Zabrał się za gotowanie zupy, opowiadając o różnych nieistotnych sprawach, czy nucąc piosenki.
- Pomogłabym ci. Ale sam widzisz - powiedziała Mia, wskazując swoją rękę.
- Wybaczam - przyznał, popatrzył na nią i zamarł: leżała na kanapie i bawiła się biustonoszem Hany.
- Masz dziewczynę, wujku?
- Nie.
- Więc co to za stanik?
- Och, koleżanka wczoraj u mnie nocowała, widocznie zostawiła - tłumaczył, niezbyt pewien, czy Mia w to uwierzy.
- Hm, tak czy siak, duże ma cycki.
Dongwoo podszedł i zabrał jej biustonosz.
- Wystarczy.
Wrócił do warzyw, a kiedy zupa się gotowała, usiadł przy Mii, mając nadzieję, że powstrzyma się od komentowania rozmiarów jego kochanki, która niespodziewanie stała się "koleżanką". I istotnie, jeżeli o to chodzi, Mia dała mu spokój, opowiadała o swoich planach na wakacje i pobycie w szpitalu, a potem zaproponowała, by wujek podpisał jej się na gipsie.
- Mam już rysunki kolegi - powiedziała i pokazała, co naszkicował jej Siwan.
- Ja też mogę ci coś narysować - stwierdził Dongwoo i zabrał się za to.
Brakowało mu ostatnio towarzystwa Mii.
- Eh, no naprawdę, wujku rysujesz mi kotka? - zapytała z takim oburzeniem, że go rozbawiła.
- A co, nie lubisz kotków?
- Nie no... lubię, tylko czuję się, jakbym miała pięć lat.
- Bo masz - żartował sobie.
- Nieprawda.
Przy kotku dorysował dymek, gdzie napisał: miau!
- I jak ci się podoba?
- Yhm, cudowny - powiedziała - wujku, a mogę cię o coś zapytać?
- Jeśli powiem "nie" to i tak zapytasz.
- Czemu nie odwiedziłeś mnie w szpitalu? Mama przychodziła codziennie...
Przez pewien czas po prostu patrzył jej w oczy, a potem wyjaśnił:
- Żebyś wreszcie to zrozumiała, Mia. Mama ma tyle problemów, a mimo to odwiedzała cię codziennie, CODZIENNIE.
Wtedy Mia poczuła, jakby w jej wnętrzu coś pękło, zawstydziła się i rozpłakała się głośno.

2 komentarze:

  1. Inyoung na szczęście obudziła się bez komplikacji w stylu utraty pamięci i tym podobnych. Ciekawa jestem jak będzie teraz z nią i Chansikiem. Czy zjawi się on przed nią, czy ona będzie chciałam sama też go widzieć i tym podobne pytania nasuwają mi się do głowy. Niby myślała gdzie jest, ale kto wie...
    Angelene i Sunwoo pasują do siebie strasznie. Ale niestety ona nie potrafi tego dostrzec. Powinna porozmawiać z nim, skoro on już trochę jej podpowiedział co myśli o niej. A nie po prostu kobieta się poddaje. Mam nadzieję, że albo sam Sunwoo o nią powalczy, albo ktoś przemówi jej do rozsądku. Przede wszystkim. Musi zmienić szefa i dać mu kosza w końcu. ;-;
    Dongwoo szaleje.. Współczuję mu... Mam nadzieję, że w końcu dojdzie do siebie i spotka kogoś bardziej wartego uwagi, niż Aeri. ;-; Za to co do Mii ma rację. Ona jakby nie chciała czasem dostrzec troski matki, ale z drugiej strony tamta też nie jest święta. :D Ja liczę na dzień, kiedy obie w końcu się zrozumieją. :D Myślę, że Sunwoo może im w tym bardzo pomóc.:D
    Dobra. W końcu napisałam komentarz. Idę dalej czytać, bo jeszcze mam rozdział zaległy w nowym opowiadaniu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Inyoung i Chansiku mam już napisane w next, czekającym grzecznie na środę:)
      Angelene boi się podjąć konkretne kroki i zamiast szukać argumentów na "tak" to cały czas szuka na "nie"...
      Tak, Dongwoo przechodzi ciężkie chwile. A czy kogoś pozna...hm, może może:) A co do Mii, na pewno dał jej do myślenia, co ona z tym zrobi, zobaczysz:)

      Usuń