29/11/2017

eyes wide open (rozdział 31)

LOVE ISN'T A SIMPLE THING

                Jinhee obudziła się otoczona ramionami Dongwoo i zastygła w bezruchu. Już zapomniała, co to za uczucie. I odkryła na nowo, jak jest przyjemne. Nie chciała wstawać. Lecz pewnie zaraz i on się obudzi. A wtedy zrobi się niezręcznie. Naprawdę niezręcznie. Wolała tego uniknąć. Lepiej zachować dobre wspomnienie dzisiejszej nocy niż zażenowanie po poranku. A to, co zrobili, mimo że bardzo, bardzo przyjemne, było po prostu żenujące. Przecież znali się ledwie kilka godzin. Nic o sobie nie wiedzieli. A w dodatku zrobili to nie zważając na obecność Mikyeon i Jinyounga. Jinhee z przerażeniem pomyślała: jak ja po tym wszystkim spojrzę im w oczy? A mimo to nie żałowała. Przez roletę w oknie do pokoju nie wpadał chociażby promyk światła. Jinhee nie wiedziała, która jest godzina i nie chciała wiedzieć, czas przestawał istnieć, kiedy leżała otoczona ramionami Dongwoo. Aż wreszcie poruszył się lekko. To sprowadziło ją z powrotem na ziemię i spowodowało, że powoli wyswobodziła się z jego objęć. Nie odrywała od niego wzroku, kiedy po cichu zakładała ubrania. A Dongwoo poruszył się znowu, odwracając się w jej kierunku i odkrywając się przy tym. Chociaż nie otworzył oczu, czuła się jak gdyby była obserwowana. A może tylko udawał, że śpi? W jednej chwili przeszedł ją dreszcz. Powinna szybko stąd wyjść. Zaraz to zrobi. Zaraz. A przedtem przykryje go jeszcze. Tak, żeby się nie przeziębił, czy coś.

***

                Dongwoo czuł obok siebie czyjąś obecność. Jinhee, pomyślał. A mimo to nie otworzył oczu i nie spojrzał na nią, obawiając się rozmowy po tym, co wydarzyło się w nocy. W przeciwieństwie do dziewczyn, z jakimi ostatnio sypiał, zapamiętał jej imię. Jinhee... Jin-hee. A może po prostu otworzy oczy i przywita się: "cześć, Jinhee"? To chyba nie taki kiepski pomysł. Tak zrobi. Ale ledwie otworzył oczy zobaczył obok siebie...
- Jinyoung?! - zawołał - możesz mi wytłumaczyć, co ty tu robisz?
To otrzeźwiło go o tyle, że usiadł i ubrał koszulkę, leżącą akurat w pobliżu.
- Hyung, chyba musimy pogadać.
O nie, zrobiłby wszystko, by tego uniknąć. Niby co miałby powiedzieć Jinyoungowi? Sam niczego nie rozumiał.
- Nie możemy przełożyć tego na inny raz? - zapytał, zawstydzony.
- Nie.
- Nie wiem, co ci powiedzieć. To był po prostu impuls. A że zadziałał z obu stron... Agrrr! Naprawdę nie możemy pogadać później? I gdzie Jinhee?
- Poszła do domu.
Ta wiadomość zasmuciła Dongwoo, chociaż sam nie był pewien czemu. Musiała czuć się podobnie, jak i on po poprzedniej nocy. Wolała uciec niż rozmawiać o tym wszystkim. Żałowała?
- Ach, tak.
- Hyung, to prawda, nie zabraliśmy tu Jinhee bez powodu... pomimo tego, nie podejrzewaliśmy tak szybkiego obrotu spraw - przyznał Jinyoung z powagą, podpierając się na boku i nie spuszczając wzroku z przyjaciela.
- Ja nie wiem, czy jest jakaś "sprawa"...
- Więc chcesz powiedzieć, że to nic dla ciebie nie znaczyło?
- Nie. Nie chcę. Ale tak w sumie nie znam Jinhee, a Jinhee nie zna mnie. OK, podoba mi się. Jest urocza. Lecz to musi działać chyba obustronnie.
- A, czyli ty nie wiesz, czy podobasz się Jinhee?
- Nie, nie wiem, chociaż pewnie trochę się podobam, skoro... NO. Albo po prostu była pijana i jak tylko doszła do siebie, zaczęła żałować.
- Hmm, może poproszę Mikyeon, żeby pogadała z nią o tym i dowiedziała się wszystkiego?
- Nie! - Dongwoo zareagował natychmiastowo.
- OK. Ale chyba tak tego nie zostawisz? Bo wiesz, jak już nie odezwiesz się do Jinhee, pomyśli sobie, że chodziło ci tylko o jedno. A mam nadzieję, że nie chodziło.
- Nie, nie chodziło.
- Ufff.
- A Jinhee? - zapytał Dongwoo i dopiero, jak stwierdził, że Jinyoung chyba nie zrozumiał, dodał - wiesz, o co jej chodziło?
- Na pewno nie tylko o seks. Jinhee taka nie jest! A jak po prostu z nią nie pogadasz to nigdy niczego się nie dowiesz i tyle, więc bierz się do działania.
- Taaak.
Dongwoo położył się z powrotem i przykrył dłońmi twarz. Nie dość, że zadręczał się pytaniami bez odpowiedzi, to jeszcze czuł skutki wypitego wczoraj alkoholu. Natomiast Jinyoung zamilkł, zostawiając przyjaciela ze swoimi myślami. A potem w pokoju zjawiła się Mikyeon.
- Hej, zapraszam na śniadanie! - zawołała.
- O, zrobiłaś śniadanie? Cudownie! A co zrobiłaś? - wypytywał Jinyoung, wstając.
- Sorry. To ja powinienem przygotowywać dla was śniadanie - przyznał z poczuciem winy Dongwoo.
Lecz tamci tylko popatrzyli na niego z zagadkowym uśmiechem.

***

                Jinhee siedziała w słuchawkach w swoim pokoju i wpatrywała się tępo w swoje stopy. A potem, mimo muzyki, usłyszała, że Mikyeon wróciła do domu. Czyli zaraz rozpocznie się przesłuchanie... Jinhee odruchowo wskoczyła do łóżka i przykryła się cała.
- Hej! Jinhee? Jesteś? - rozległ się głos.
Nie. Nie ma mnie. Teleportowałam się.
Jinhee nie odpowiedziała. Niemalże wstrzymała oddech, kiedy drzwi jej pokoju otworzyły się i rozległy się kroki.
- Jesteś przecież. Czemu mi nie odpowiadasz? - zapytała Mikyeon i przysiadła obok.
- Nieee maaa mnie - jęknęła Jinhee.
- Nie opowiesz mi nic?
- A co mam ci opowiedzieć?
- Jak było z Dongwoo.
- Ojej - zachichotała - nie wiem, czy da się to opowiedzieć.
- Aż tak dobrze?
- Yhm...
Mikyeon, chociaż nie widziała twarzy przyjaciółki, bo ta nadal była przykryta, wiedziała, że w tym momencie zaczerwieniła się ze wstydu.
- Ktoś tu chyba zakochał się od pierwszego wejrzenia...
- O nie, to nie tak - zaprzeczyła pospiesznie Jinhee - przecież my się nie znamy.
- Dongwoo zdradził Jinyoungowi, że podobasz mu się.
Jeżeli Jinhee jakimś sposobem nie zaczerwieniła się wtedy, to po tym na pewno.
- N... Naprawdę?
- Tak. Tylko nie wie, czy i on podoba się tobie.
- Unni, oczekujesz ode mnie odpowiedzi, żeby mu to przekazać, prawda?
- No...
- A więc zgadłam, o to ci chodzi.
- Och, Jinhee.
- Hmm?
- Ciężko się rozmawia z kimś, kogo się nie widzi, może odkryjesz się wreszcie?
- Nie.
- To może powiesz chociaż, czy tobie też podoba się Dongwoo?
- Nie.
- Nie powiesz, czy nie podoba się?
- To pierwsze...
- Czyli podoba się?
- Unni, proszę cię!
- O co?
- Nie męcz mnie.
- A, to ty odpoczywasz, tak? - zapytał Mikyeon z dwuznacznym uśmiechem.
Niestety schowana w kołdrze Jinhee tego nie widziała.
- No tak - powiedziała, po czym dodała z rozlewającym się w całym jej ciele ciepłem - jak dobrze wiesz, niewiele spałam dzisiejszej nocy.

***

                Angelene codziennie przychodziła do pracy niechętniej po rozmowie z szefem i ich oficjalnym rozstaniu. Pomimo niedobrych przeczuć, nie doczekała się zemsty. Miała nadzieję, że odpuścił. Mimo to starała się mu nie podpaść. Kiedy przychodzili klienci, angażowała się całym sercem, spokojna o tyle, że nie musiała wtedy prowadzić z szefem wymuszonych rozmów, czy wytrzymywać kłopotliwej ciszy. Nie wiedziała, co zrobić, kiedy podczas przerwy proponował, by napili się wspólnie kawy. Nie miała na to ochoty, a jednocześnie nie chciała być niegrzeczna. Jaehyuk chyba liczył, że mimo wszystko pozostaną przyjaciółmi. A kiedy zrozumiał, że nie, poczuł się oszukany. Angelene przekonała się o tym pewnego dnia. Dzisiaj przyszła do pracy w wyjątkowo dobrym humorze. Wczoraj pojechała z Sunwoo na wycieczkę za miasto, zrobili sobie piknik nad jeziorem i pełno zdjęć, które później cały czas oglądała. Oczywiście chcieli zabrać też Mię. Ale ta miała iść do Siwana, a może tylko tak powiedziała. Angelene nadal rozmyślała o wczorajszym pikniku, kiedy Jaehyuk zapytał:
- Dzisiaj czeszesz panią Lim?
- Tak, pewnie przyjdzie zaraz.
- I poprosi o herbatę. Może wstaw wodę zawczasu?
- OK.
Angelene udała się na zaplecze. W zasadzie lubiła panią Lim, należała ona do stałych klientek, była dość wymagająca, lecz jeżeli wychodziła z salonu zadowolona, zostawiała nieskromne napiwki.
Dzisiaj pojawiła się w kiepskim humorze, nie była zbyt rozmowna, lecz to Angelene nie przeszkadzało, po prostu robiła swoje. Jak zwykle farbowała klientce włosy na ciemny blond. Dopiero na nich zauważyła, że farba ma inny kolor. Z niepokojem sprawdziła opakowanie. Ale tam było napisane "ciemny blond" i uspokoiła się nieco, do czasu, aż usłyszała pełen wyrzutu głos klientki:
- Proszę pani, co pani mi nałożyła na włosy. Przecież to rudy!
Angelene przyjrzała się odcieniowi. Rzeczywiście, z każdym momentem wydawał się coraz intensywniej rudy... Niemożliwe...
- Nie wiem. Nie wiem, jak to się stało - powtarzała - użyłam dobrej farby!
- Co mnie obchodzi, czego pani użyła, mam rude włosy!
Zwabiony krzykami klientki, pospiesznie przybiegł szef i zapytał, w czym problem.
- W tym opakowaniu była zła farba - tłumaczyła Angelene.
- Tak? Czyżby? Z tego, co wiem, pani Lim używa koloru "ciemny blond".
- Tak - potwierdziły obie.
- Więc czemu w koszu leży opakowanie od rudego?! - zdenerwował się szef.
Angelene spojrzała w wyznaczonym kierunku. Jaehyuk nie kłamał. W koszu zauważyła to opakowanie.
- Nie wiem. Naprawdę! Nie używałam dzisiaj rudej farby! Nie wiem, co tam robi to opakowanie! - wołała.
- A może ja mam wiedzieć?! - oburzyła się pani Lim - chodziłam do wielu fryzjerów i nigdy nie zdarzyła się nikomu taka pomyłka! Ja tak tego nie pozostawię!
- Przepraszam, my zrekompensujemy to pani. Mogę zdjąć kolor i nałożyć nowy, oczywiście na koszt firmy... - jak zwykle, kiedy ktoś na nią krzyczał Angelene miała ochotę się rozpłakać.
- Natychmiast! - zażądała pani Lim.
Angelene trzęsły się ręce, kiedy zdejmowała poprzedni kolor i nakładała odpowiedni. Przez cały czas bała się, że znowu jakimś cudem zdarzy się pomyłka. Nie zdarzyła się. A pani Lim i tak wyszła z salonu niezadowolona.
Potem szef poprosił Angelene o rozmowę.
- Przykro mi, Jiwoo. Nie toleruję takich pomyłek. To koniec współpracy.
Co... Czy na pewno dobrze zrozumiała? Jest zwolniona? W jednej chwili wszystko jej się rozjaśniło.
- Ty podmieniłeś farby, zrobiłeś to celowo...
Nadal nie dowierzała, że byłby do tego zdolny i zemścił się tak perfidnie i tak niespodziewanie. Nie przeczył. Nie usprawiedliwiał się. Z wielkim triumfem stwierdził jedynie:
- I tak mi tego nie udowodnisz, Shin Jiwoo.
To prawda. Nie miała szans. W tej sytuacji pozostawało jej tylko poddać się i po prostu odejść. Tak zrobiła. Nadal zbyt zszokowana, by płakać. Po raz kolejny zapłaciła wysoką cenę za sprzedawaną miłość. Po raz kolejny udowodniono jej, że jest nikim. Czemu to cały czas tak bolało? Tego popołudnia siedziała w jednej z knajp przy butelce soju i zastanawiała się, co zrobi ze swoim marnym życiem. Ale niestety nic nie przychodziło jej do głowy.

2 komentarze:

  1. Oczywiście przeczytałam z rana wczoraj i nie było czasu już na komentarz. Chcę powiedzieć, że Jinhee i Dongwoo to mój nowy ship. :D Chansik pewnie będzie smutny,ale no.. Oni pasują do siebie. Jestem ciekawa co u Inyoung. Jak sobie radzi i Chansik zresztą też. Sunwoo i Angelene ciekawie idą do przodu. :D Jestem dumna z Angelene, że odeszła stamtąd. <3 W końcu.
    Aaaa i zazdroszczę Dongwoo pobudki koło Jinyounga haha ile za taką bym dała. :D
    Weny i czekam na next. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, sama tak wiecznie robię:P
      Cieszę się, że uważasz, że pasują do siebie:)
      Do Inyoung i Chansika wracam za 2 rozdziały:) A tak serio to już postanowione: 3 zostały do końca i jeszcze epilog^^
      Z Angelene i Sunwoo też mam trochę akcji jeszcze zaplanowanych^^
      Haha, ja za to chętnie bym się obudziła obok Dongwoo, choć Jinyoungiem też bym nie pogardziła:]
      Dzięki!

      Usuń