24/01/2018

i will protect you (rozdział 4)

*RETROSPEKCJA*

                Hyojong wpatrywał się twarz dziewczyny. Wszystko przez kod do drzwi, którego istotnie nie zmienił, lecz nie podejrzewał, że Chaewon go zapamięta, a co dopiero wykorzysta, by dostać się do mieszkania. Tak się po prostu nie robi. Zmieszana intensywnym spojrzeniem chłopaka, wstała i zajęła się wykładaniem na talerze ryżu z warzywami.
- Kolacja już jest gotowa - poinformowała - a poza tym, powoli musisz zrobić zakupy.
To prawda, od kilku godzin nic nie jadł, poza tym był zmęczony zajęciami i propozycja ciepłego posiłku wydawała się niezwykle kusząca. Tak więc siadł do stolika.
- OK, zjemy, a potem sobie pójdziesz.
Przy kolacji Chaewon opowiadała o zaplanowanych w tym tygodniu rozmowach kwalifikacyjnych. Usilnie poszukiwała pracy, przesłała CV do kilku kawiarni, sklepów, jako pomoc domowa i miała nadzieję, że załapie się gdziekolwiek. Później pozbierała naczynia i powkładała do zmywarki. Ale nic nie wskazywało, żeby zamierzała wyjść. Kiedy Hyojong wcisnął jej w rękę trochę pieniędzy i polecił, by kupiła sobie za to jedzenie, była zaskoczona.
- Czyli chcesz, żebym ja zrobiła zakupy?
- Nie, chcę, żebyś sobie poszła i nie wracała.
Hyojong starał się być stanowczy, bo tylko tak istniała szansa, by go posłuchała i nie nabierała na te smutne oczy. Już i tak w zaskakująco szybkim tempie stała się dla niego zbyt ważna i niezwykle przekonywująca.
- Naprawdę nie chcesz, żebym tu została i dbała o dom? - spytała.
- Nie. Już o tym rozmawialiśmy i zdania nie zmienię. Jeżeli na to zasłużył, powinnaś iść na policję i donieść na brata. Nie musiałabyś się więcej ukrywać. Jak nie chcesz sama, to mogę ci potowarzyszyć - zaproponował i w tym momencie rozpłakała się, siadając na kanapie i chowając twarz w dłoniach - Chaewon, nie licz, że to na mnie podziała.
Ale podziałało. Bez skutku usiłował ją uspokoić, prosił lub po prostu rozkazywał, by przestała płakać i wzbudzać w nim litość. Obojętna na wszystko, wylewała strumienie łez, wpadła w histerię, niczym rozpieszczone dziecko, którego zachcianki nie spełniono. Kiedy wreszcie na niego spojrzała, w jej czerwonej od płaczu twarzy wyczytał poddanie.
- Proszę... - wyszeptała.
Hyojong ukucnął obok i ujął jej dłonie w swoje, zmuszając ją tym samym do skoncentrowania na nim uwagi.
- Nie możesz tu zamieszkać. Ale pamiętaj, jakbyś zechciała iść na policję, czy jakbyś potrzebowała w czymkolwiek pomocy, dzwoń do mnie. OK?
- OK...
Potem zapisał jej swój numer telefonu i ID na kakaotalk. Chaewon uspokoiła się trochę. Już nie płakała, wydawała się jedynie wyczerpana po tamtym wybuchu histerii. Powoli wstała z kanapy, włożyła kurtkę i buty. Hyojong przypomniał sobie, jak poprzednio gryzło go sumienie i zaproponował, że pomoże jej z walizką. Nie odzywał się, zbiegając z nią po schodach i oddając ją właścicielce. Nie było pożegnania, czy spoglądania za siebie, każdy poszedł w swoim kierunku, ona do sklepu całodobowego, on z powrotem do domu. I znowu pojawiło się to niespodziewane uczucie pustki. Niemożliwe, by tak bardzo przyzwyczaił się do Chaewon, skoro była tu ledwie dzień! Więc o co chodzi? Pewnie o to tę tęsknotę za rodzicami. Nieustannie brakowało mu ich po tym, jak przenieśli się do Japonii i tak rzadko mieli czas na rozmowy. Hyojong postanowił chociażby stwarzać pozory, że wszystko w porządku. Tak więc po powrocie do domu nastawił głośno muzykę i siadł do nauki. Informatyka od dawna go interesowała, lecz niestety były to czasochłonne studia, zakładały konieczność zapoznawania się, poszukiwania i tworzenie nowych technologii, a przy tym cierpliwość i umiejętność skoncentrowania się, co dziś okazało się dla Hyojonga problemem. Nie umiał skupić się na niczym i czuł się jak jakaś nieszczęsna postać z kreskówki, otoczona dymkami z wizerunkiem kogoś, o kim nieustannie myśli. A tą osobą oczywiście była Chaewon. Za to, że nie pozwolił jej u siebie zamieszkać i zadbać o dom, prześladowała go niczym duch. Kiedy przyłapał się na tym, że zrzucił wszystkie notatki, odganiając "ją", odszedł od nauki. Przez resztę wieczoru snuł się po pokojach, zastanawiając się, czym może się zająć i ostatecznie, niczym się nie zajmując. Telewizja kojarzyła mu się z Chaewon. Przyjaciela nie było akurat na kakao. Aż wreszcie, znudzony nic nierobieniem, Hyojong położył się do spania. Chociaż w snach go nie nawiedziła...
                Nazajutrz nie wstał zaraz po rozdzwonieniu się budzika i zaspał na pierwsze zajęcia. W dodatku na stoliku nie było gotowego śniadania. W kiepskim humorze udał się na uczelnię, a rozkojarzenie przez cały czas go nie opuszczało. Jeżeli nie zapomni o Chaewon, nigdy więcej nie skupi się na niczym. Żeby przyspieszyć ten proces zapominania, spotkał się po południu z Hongseokiem. Rozmawiając o różnych sprawach, poszli coś zjeść, a potem powoli popijali piwo. I wtedy niespodziewanie zamilkli, wsłuchani jedynie w gwar i rozmowy innych: obaj chcieli zwierzyć się sobie wzajemnie i obaj niezbyt wiedzieli, jak. Chociaż znali się od podstawówki i dzielili się wszystkimi sekretami, ostatnio w ich życiu wydarzyły się rzeczy ciężkie do zaakceptowania przez samych siebie. Ale ostatecznie, po dwóch szklankach piwa, Hongseok otworzył się pierwszy:
- Eh... wiesz, że mieliśmy ostatnio zajęcia z pozostałymi grupami z angielskiego? - zapytał, popijając jeszcze jeden spory łyk i unikając wzroku Hyojonga.
- Tak, robicie projekt o historii Anglii. I?
- I tam była taka Younghee...
- Hyung, czyżby cię strzała amora trafiła? - zażartował Hyojong, szturchając go w bok.
Hongseok posłał mu gniewne spojrzenie, jak zwykle, gdy nie był w nastroju na żarty, a ten, na złość,żartował cały czas.
- Spadaj, żadna zaraz strzała amora, po prostu, ona chyba mi się spodobała.
- A masz jej zdjęcie?
- Tak, mam jej instagrama.
Po chwili Hyojong oglądał konto dziewczyny, była szczupła i zgrabna, w dodatku miała piękne, długie do pasa włosy.
- Oh, wow! - zawołał - naprawdę, po prostu nieziemska.
- Eh, tylko jest jeden problem...
- Pewnie ma chłopaka.
- Możliwe. Younghee tańczy w klubie ze striptizem, potwierdzone info.
- Przez kogo?
- Przeze mnie.
- Hyung, byłeś w klubie ze striptizem?
- Ale tylko po to, żeby zobaczyć, czy naprawdę tam tańczy. I tańczyła... rozebrana do bielizny.
- Twoi rodzice zabiliby cię, gdyby wiedzieli, gdzie bywa ich syn, dziedzic słynnego na świecie koncernu kosmetycznego, genialne dziecko!
- Nie kpij.
- Tak by było, nieprawda?
- No kurde, prawda. Moi rodzice nigdy by jej nie zaakceptowali i nie wiem, czy sam bym zaakceptował to, co robi.
- Nie wiadomo, czemu to robi.
- A więc ty byś jej jeszcze nie przekreślił? - zapytał z pewnym onieśmieleniem Hongseok.
- Nie, chyba chciałbym zapoznać ją lepiej i ocenić, jaka jest sytuacja - przyznał Hyojong, a potem, może w skutek wypitego alkoholu, zwierzył się i ze swojej sytuacji z Chaewon.
Nie pomijając niczego, opowiadał o tym, jak po raz pierwszy zobaczył ją w sklepie, przenocował i chociaż później wyprosił, wieczorem znowu zastał u siebie w domu, oglądającą telewizję i czekającą na niego z ciepłym posiłkiem. Słowa popłynęły. A po wrzuceniu z siebie tego wszystkiego, Hyojong poczuł się spokojniejszy. Poza tym, to ciekawe, jakich rad udzieli mu Hongseok.
- No, chyba nie tylko mnie ta strzała trafiła...
- Co?
- Nie zaprzeczaj, spodobała ci się. Lee Chaewon. I dręczy cię sumienie, że nie pozwoliłeś, by została.
- Hyung, ty głuuupi jesteś. Nie powiem, poruszyła mnie jej historia. Ale to tylko tyle.
- OK. Nie chcesz jej u siebie, rozumiem, boisz się, by nie rozeszło się, że z kimś zamieszkałeś. A więc powiedziałeś, że może liczyć na pomoc w czymkolwiek innym, miło z twojej strony, tylko, naprawdę wierzysz w to, że zdecyduje się donieść na brata?
- Nie wiem, powiedziałem, że to jedyne, co może zrobić, by nie musiała się więcej ukrywać.
- Ale ty nie znasz jej sytuacji, jak i ja nie znam sytuacji Younghee. Nie wiesz, czy to, co zrobił brat wystarczy, by na niego donieść, a jeżeli tak, ona może po prostu nie być na to gotowa.
- Racja... czyli jak ja mogę jej pomóc?
- Hm, wspierając ją. Nie czekając, aż sama się odezwie - ciągnął Hongseok - pokazując, że interesuje cię jej los.
To były cenne rady i Hyojong je sobie zapamiętał. Kiedy wyobrażał sobie Chaewon siedzącą w sklepie całodobowym, samą i pozostawioną bez pomocy, ściskało go to za serce. Co z tego, że dał jej pieniądze, oprócz nich potrzebowała przede wszystkim wsparcia. Chociaż rozmawiał z Hongseokiem jeszcze o wielu innych sprawach, przez cały czas rozmyślał o tamtych pełnych smutku oczach. A jak już wracał do domu, postanowił po drodze zrobić zakupy w sklepie całodobowym i przy okazji odwiedzić Chaewon. Nie chciał, by uznała, że wyrzucając ją za drzwi, po prostu pozbył się kłopotu, chciał, by wiedziała, że może na niego liczyć... Z dziwnym podekscytowaniem zastanawiał się, co jej powie, a ona: co powie jemu? Tak, jakby nie widzieli się od dawna, a nie od poprzedniego wieczoru. To spowodowało, że rozczarowanie było bolesne, gdy Hyojong dotarł wreszcie do sklepu i nie zastał tam dziewczyny. A może akurat kąpała się na stacji benzynowej, czy korzystała z ubikacji i zaraz wróci? Nie zaszkodzi mu zaczekać i zrobić przez ten czas zaplanowane zakupy. Czego w sumie potrzebuje? Na pewno ryżu, warzyw, zupek instant i innych gotowych produktów, trochę słodyczy i zapas coli. Z pełnym koszykiem udał się do kasy. Sprzedawca posłał mu zaciekawione spojrzenie, co znaczyło, że chyba go rozpoznawał. A w zasadzie, stwierdził Hyojong, nic nie szkodzi zapytać...
- Nie ma jej tu?
Sprzedawca odgadł o kogo chodzi.
- Nie, nastraszyłem ją policją i wreszcie poszła.
- Co?!
- Już mnie irytowało, że wiecznie tu przesiaduje. Więc powiedziałem jej, że albo wyjdzie sama, albo z pomocą policji.
Co pan narobił?! Czy pan nie wie, że Chaewon nie ma dokąd iść?! Czemu jest pan taki okrutny?!, Hyojong chciał mu wykrzyczeć wszystko prosto w twarz, lecz po chwili stwierdził, że pewnie niewiele by go to obeszło i zamiast tego zapytał:
- Nie wie pan, gdzie poszła?
- Nie wiem. Niech idzie, gdzie chce, byle tu nie przesiadywała. Już mi działała na nerwy.
- To pamięta pan, kiedy poszła?
- Około południa.
Hyojong spakował zakupy i, nie żegnając się,  ze zdenerwowaniem wyszedł ze sklepu. Może była jeszcze jakaś szansa na znalezienie Chaewon? Może szwędała się po okolicy, bo gdzie mogłaby iść? Pomimo tego, że torby z zakupami były ciężkie, szukał jej na całym osiedlu. Bezskutecznie. Przemarznięty wrócił wreszcie do domu i przysiadł przy stoliku wpatrzony w sine z wysiłku dłonie. Super. Pewnie nie spotkają się więcej. Chaewon nigdy się nie odezwie, a on nie wiadomo czemu, nie poprosił o jej numer, kiedy podawał swój. To okropnie go przygnębiło. Później ze zrezygnowaniem rozpakował zakupy. I wtedy w korytarzowym lustrze zobaczył odbicie pokoju brata. O nie, nie pomylił się! Chaewon spała przykryta kocem, a obok stała jej walizka. Hyojong bez zastanowienia zapalił wszystkie światła i podszedł do dziewczyny, a ona powoli podniosła powieki. Z przerażeniem podciągając pod siebie kolana, spojrzała na niego, przekonana, że go zdenerwowała.
- Nadal nie zmieniłeś kodu do drzwi - powiedziała niewinnie, niczym dziecko wiedzące, co zrobiło nie tak i, że nie ominie go kara.
Chaewon. Lee Chaewon. Czemu po przebudzeniu sprawiała wrażenie jeszcze piękniejszej?
- No wiesz co... szukam cię wszędzie, a ty tu sobie, jak gdyby nigdy nic, śpisz.
- Jak to? Czemu? Czemu mnie szukasz? - zapytała ze szczerym zdziwieniem.
- Chaewon, możesz tu zamieszkać.
W odpowiedzi, po prostu go przytuliła.

OD AUTORKI:

I co, cieszycie się, że Hyojong pozwolił Chaewon zamieszkać u siebie?:)

1 komentarz:

  1. Rozśmieszyły mnie zakupy, jakie zrobił Hyojong. Są takie w stylu studenta haha
    A końcowa scena była słodka :)

    OdpowiedzUsuń