13/09/2015

apeiron (rozdział 11)

Ain’t no fun
                                                                  

P.O

                Byłem zmęczony, wykładami na uniwerku oraz samą myślą, że mam spędzić jeszcze trzy godziny na uczeniu Yoon Bomi matematyki. Gdyby ona chociaż chciała się uczyć… Otworzyła mi drzwi ubrana w przykrótką sukienkę i wymalowana, no nie oszukujmy się, jak jakaś dziwka. Oczywiście jej tatuśka nie było w domu, gdyby był, na pewno nie pozwoliłby swojej kochanej, grzecznej córeczce tak wyglądać!
- A co ty taka odpicowana? – spytałem.
Wzruszyła ramionami, obojętna i lekceważąca, jak zwykle.
- Wszystkie dziewczyny się teraz malują – odpowiedziała.
- Aha.
Zaprowadziła mnie do siebie do pokoju. Tym razem nie zadzwoniła po służącą, herbata już czekała na biurku, w dwóch porcelanowych filiżankach.
- Słodzisz łyżeczkę, prawda? – zapytała Bomi z czarującym uśmiechem.
Sama słodycz. Szkoda, że cała reszta taka gorzka.
- Ta.
Podała mi filiżankę. I nie oblała mnie przy tym gorącą herbatą, jak ostatnio. Wtedy przepraszała i wydawała się naprawdę zasmucona, ale ja wiedziałem, że to wszystko zrobiła celowo. Chciała mi dokuczyć. Taka właśnie była. Nienawidziłem Bomi, ale jej tatuś dobrze mi płacił. Upiłem łyk herbaty i omal się nie oplułem.
- Co to… kurwa?!
- Nie mów przy mnie tak brzydko – zwróciła mi uwagę Bomi – to herbata indyjska, bardzo zdrowa, choć ma dziwny smak. Też taką piję. Pij.
- Czemu nie dałaś mi normalnej, zwykłej, czarnej herbaty? Dobra, nieważne. Lekcje odrobiłaś?
- Nie.
- A można wiedzieć dlaczego?
- Bo nie miałam czasu. Koniec szkoły i wszyscy nauczyciele sprawdziany zapowiadają.
No normalnie szlag mnie trafił. Myślałem, że nie wiem, co jej zrobię. Poprosiłem, by rozwiązała sama kilka zadań, a ona oczywiście to olała! Byłem wściekły.
- Też jestem twoim nauczycielem – przypomniałem.
- No, ale na innych zasadach.
- Bomi, naprawdę, czasami mam ochotę…
- Na co?! Na co masz ochotę? – pytała i wierciła się na krześle tak, że za krótka sukienka odsłoniła jeszcze więcej jej ud. Pewnie gdyby nagle nie rozbolał mnie brzuch, uznałbym, że to podniecający widok.
- Muszę do kibla – powiedziałem.


BOMI

                Ledwo powstrzymywałam śmiech. A więc środek zadziałał! Jihoon poszedł do łazienki, a ja wrzuciłam mu do herbaty jeszcze dwie tabletki na przeczyszczenie. Hi hi. Wrócił blady i zrezygnowany.
- Źle się czujesz? – spytałam, troskliwie.
- Nienajlepiej.
- Napij się jeszcze herbaty. Powinna pomóc!
Pociągnął kilka łyków. I znów pobiegł do łazienki. Długo nie wracał… chyba tam nie zemdlał? Siedziałam i grzebałam sobie w jego telefonie. Ciekawe, czy ma dziewczynę. Och, zaraz się dowiem, co ukrywasz, Hoonnie! Nie znalazłam żadnych miłosnych sms-ów. W ogóle nic nie znalazłam, eh. Skasował wszystkie wiadomości! Przed kim ta ostrożność? Przede mną? Może coś ukrywał? Właśnie wchodziłam w listę kontaktów, by tam poszukać numeru potencjalnej dziewczyny Hoonnie’ego, gdy zawołał:
- Bomi!
- Co?!
- Papier!!!
Zaniosłam mu, dwie rolki na wszelki wypadek.


P.O

                Po jej twarzy wiedziałem, że narozrabiała.
- Co ty mi dosypałaś do herbaty?
- Nic.
- Jestem wkurwiony, Bomi. Lepiej, żebyś sama się przyznała…
- Grozisz mi?!
- Tak.
- Poskarżę się tacie.
- Znajdę ten środek, który mi dosypałaś i zobaczymy, kto się mu poskarży…
Zabrałem się za poszukiwania. Otwierałem szafki, szuflady, wyrzucałem całą ich zawartość. Bomi daremnie próbowała mnie powstrzymać.
- Poskarżę się tacie, że grzebiesz w moich rzeczach! – krzyczała.
Nie wytrzymałem. Rzuciłem Bomi na łóżko i dałem jej kilka klapsów. Nie wiem ile, pięć, albo sześć. Opanowałem się, bo w jednej chwili zorientowałem się, że ona ryczy, a mój telefon zaczął dzwonić. Odrzuciłem połączenie. Bomi wlazła pod kołdrę. I dobrze, nie chciałem jej oglądać.
- Możesz poskarżyć się tatusiowi, nic mnie to nie obchodzi. I tak więcej się nie zobaczymy. Żegnam! – oświadczyłem i wyszedłem.


BOMI

                Schowałam się pod kołdrę i płakałam. Pewnie cały makijaż mi się rozmazał, a tyle czasu go nakładałam! No super. Wszystko się popieprzyło. Zawaliłam sprawę. No ale skąd miałam wiedzieć, jak poderwać chłopaka? W mojej, żeńskiej szkole, były przecież tylko dziewczyny. Tata nie pozwalał mi chodzić na imprezy, chciał, żebym siedziała w domu i się uczyła. Nie uczyłam się, bo próbowałam dłużej zatrzymać przy sobie Hoonnie’ego. No i go straciłam. Na zawsze. Nieodwołalnie. Dupa mnie bolała, ale nie dlatego płakałam. Płakałam, bo uświadomiłam sobie, że naprawdę więcej go nie zobaczę. O nie! Musiałam coś wymyślić, coś zrobić…


P.O

                Wyszedłem z domu Bomi i znowu zadzwonił mi telefon. U-Kwon.
- Co chcesz? – odebrałem – czemu ty zawsze dzwonisz w takich momentach? Oby to było coś ważnego, bo nie chce mi się teraz z nikim gadać. I mam sraczkę.
- Jaehyo się obudził – odpowiedział U-Kwon.
Rozłączyłem się. I pojechałem do szpitala.

***

                To był okropny dzień, najpierw ta cała sytuacja z Bomi, potem rozmowa z Jaehyo… Siedziałem naprzeciwko niego, a on mnie nie rozpoznawał.  Opowiadałem mu o Apeiron, słuchał, albo jakby mi nie wierzył. Nie miał żadnych wspomnień. Patrzył na mnie pustymi oczami i denerwował się, że nic nie wie, że jesteśmy sobie obcy i przecież mogę mu sprzedać każdy blef. Gang? Jaehyo… zawsze na nim polegaliśmy. Nigdy nikogo nie zawiódł. A teraz nie mógł polegać na nas. Zamilkłem i wyszedłem bez słów pożegnania. Pojechałem na wiadukt, gdzie Jaehyo został postrzelony. Darłem się rozpaczliwie, kopałem barierki. Chciałem pokazać, że się nie boję. Niech do mnie też strzelają! Było mi naprawdę obojętne, czy mam żyć, czy nie. Wyładowałem złość. Nikt do mnie nie strzelił i wróciłem do domu. Przez kilka dni miałem ochotę zniknąć, uciec gdzieś daleko, gdzie nikt by mnie nie znalazł. Potem zadzwoniła Bomi.


BOMI

                Odebrał!
- Cześć – powiedziałam.
- Cześć.
I milczeliśmy przez chwilę.
- Pyo Jihoon…
- Co?
- Odrobiłam lekcje. Możesz je sprawdzić?
Zastanawiał się całą wieczność.
- Ok. To twoja ostatnia szansa. Lepiej, żebyś jej nie zmarnowała, Yoon Bomi.
- Nie zrobię niczego głupiego. Obiecuję.


P.O


                Prawie jej nie poznałem. Otworzyła mi drzwi ubrana skromnie, niewymalowana. A i tak wyglądała super. Zaprosiła mnie do pokoju, zadzwoniła po służącą. Nie oblała mnie herbatą, zapewniła, że nic mi nie dosypała. Normalnie szok. Sprawdziłem jej zadania. Wszystkie rozwiązała dobrze, aż nie dowierzałem, że zrobiła to sama. Wymyśliłem jej kilka dodatkowych i również otrzymała bezbłędne wyniki. Zażartowałem, że chyba przez te ostatnie dni tylko się uczyła, ale zachowała powagę, w ogóle nie zareagowała. Była cicha, przygaszona i smutna. No kurde… serio, wolałem dawną Bomi.
- Coś się stało? – zapytałem.
- Nie, a co?
- Jesteś taka poważna, że aż nudno.
- No tak… byłoby ciekawie, gdybyś dał mi kilka klapsów, nie? – odpowiedziała z pogardą.
- No weź… przepraszam, ale zasłużyłaś sobie. I też powinnaś mnie przeprosić, chyba masz za co, prawda?
- Przepraszam…
- Co?
- Przepraszam…
- Nie słyszę.
- Przepraszam! No.
- Teraz powiesz mi po co była ta cała szopka?
- Jaka?
- Udawałaś głupszą, niż jesteś. Oblałaś mnie gorącą herbatą, mogłaś mnie poważnie poparzyć. I dosypałaś mi środek przeczyszczający! Dlaczego?
- Pyo Jihoon…
- Co?
Spojrzała na mnie i odpowiedziała. O kurde, tak słodko:
- Podobasz mi się.
Już nic nie było obojętne. Teraz chciałem żyć.

***

                Żaden ze mnie romantyk. Ale kupiłem kwiata, konkretnie różę, kiedy poszedłem odebrać Bomi po zakończeniu roku. Wyszła ze szkoły i uśmiechała się. A co najważniejsze, zdała do następnej klasy! Pokazała mi świadectwo, a ja jej dałem tę różę.
- To dla mnie? – spytała.
- Nie, dla mojej babci.
Nie śmiała się.
- To nie jest zabawne, to w ogóle nie jest zabawne – powtarzała.
- Racja – przyznałem – ale dziś mam zamiar być poważny…
Pocałowałem Bomi. To był najlepszy pocałunek w moim życiu.


OD AUTORKI:

Yoon Bomi:


5 komentarzy:

  1. P.O to się ma z tą Boomi, naprawdę:) Ale w sumie, ona mu się podoba. I jeszcze ten tekst z tym kwiatem mnie rozwalił:) I ten pocałunek... Zapowiada się niezły romans:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co tu ukrywać, będzie wielka miłość, oczywiście z drobnymi przeciwieństwami losu, żeby zbyt pięknie nie było :p

      Usuń
    2. Wtedy jest najromantyczniej;)

      Usuń
  2. Świetne jest te opowiadanie. Zupełnie inne od reszty opowiadań, które czytałam. Weny życzę :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz, cieszę się, że się podoba :)

      Usuń