09/09/2015

blue lagoon (rozdział 36)

                Jiyong kąpie się przed podróżą. Nagle słyszy przeraźliwy krzyk swojej dziewczyny. Goły wybiega z łazienki, zostawiając za sobą mokre ślady. Hayi stoi z książką w ręce i, żądającym wyjaśnień tonem, pyta:
- Co to jest?!
- To? – powtarza Jiyong i uśmiecha się niewinnie – „Kamasutra”. Grzebałaś w mojej walizce?
- Chciałam sprawdzić, czy czegoś nie zapomniałeś. I co znalazłam?!
- Hayi, nie unoś się tak. Ta książka to prezent dla Jyuni i Seung’a. Co innego miałem kupić parze takich zboczeńców?
- Ok, brzmi dość logicznie. Tylko dlaczego nic mi o tym prezencie nie powiedziałeś?
- Bo spodziewałem się takiej właśnie reakcji… Ale jak się kochamy nie jesteś zbyt świętobliwa…
- Jiyong! Zaraz cię walnę tą książką w łeb. Mocno. I będzie bolało.
- Nie, mam lepszy pomysł. Przejrzyj ją sobie, a ja skończę się kąpać.
Jiyong zostawia Hayi z książką. Jeszcze na chwilę wychyla się z łazienki.
- Kiedy wrócę z Seulu, przetestujemy te pozycje.
- Które?
- Wszystkie!

***

                - Serio, nie musiałaś przyjeżdżać ze mną na lotnisko.
- Musiałam.
Jiyong ustawia się w kolejkę do odprawy. Hayi mocno się w niego wtula. Cała drży.
- Kochana, chyba nie będziesz mi tu teraz beczeć?
- A jeśli będę, to co?! Mam do tego prawo!
Ludzie dookoła zaczynają się na nich patrzeć. Jiyong myśli, że pewnie każdy z tych gapiów chciałby być tak żegnany. A nie każdy ma to szczęście. Oh, warto cierpieć całe życie, by wreszcie doczekać się takich chwil!
- Nie będzie mnie tylko tydzień, no może dwa… czy trzy.
- Dla mnie to wieczność.
Jiyong obejmuje dłońmi policzki dziewczyny i całuje ją namiętnie. Gdy przechodzi przez odprawę, odwraca się jeszcze. I widzi Hayi ocierającą łzy.
- A jednak beczy!

***

                Jiyong wsiada w samolot i zasypia. Budzi się po paru godzinach, ponieważ wlatują w strefę burz i zaczynają się turbulencje. Niefajnie.
No kurde, chyba zaraz się porzygam.
Na szczęście nic takiego się nie dzieje. Jiyong z ulgą wdycha chłodne powietrze Seulu. Na lotnisku czekają Jyuni i Seunghyun. Ściskają go na powitanie i prowadzą do czarnego BMW. A on przez całą drogę rozmawia z Hayi przez telefon.
                Spędza w Seulu trzy tygodnie, spotyka się z zainteresowanymi kupieniem samochodu, pomaga Jyuni gotować obiady i chodzi na piwo z Seunghyunem. Codziennie dzwoni do Hayi, relacjonuje wszystko, co robi. Nie złości się, gdy ona opowiada, że Delilah nie chciała, by się nudziła i zaproponowała jej mieszkanie u siebie.
- Taa, w apartamencie Jane. Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Prawie jej nie spotykam. Siedzi całe dnie w swojej sypialni, a jak się domyślasz, ja nie szukam z nią kontaktu. Zgodziłam się na to wszystko, bo nie mamy pieniędzy… Poza tym lubię Dee – wyjaśnia - aha i mama do mnie dzwoniła. Dowiedziała się od Sawoo, że nie wracamy. Wkurzyła się.
Hayi zawsze mu mówi, że okropnie za nim tęskni.
Jiyong odwiedza też Sumin, która wrabia go w opiekę nad Sarang. Tłumaczy, że Hakyeon pilnie jej potrzebuje, a opiekunka ma już na dziś inne plany.
A, więc w tej kwestii bez zmian.
No cóż, przez trzy godziny bawi się z Sarang w salon kosmetyczny. Kiedy Sumin wraca, Jiyong ma na sobie pełen makijaż.
- Dlaczego pozwoliłeś jej bawić się moimi kosmetykami?
- Mamo, będę makijażystką, jak ty! – piszczy uradowana Sarang.
- Powiedziała, że ich nie używasz i dałaś jej do zabawy. Nie przekonało jej nawet to, że faceci się nie malują.
- Sarang, znowu kłamałaś! – denerwuje się Sumin.
Właściwie już, gdy wróciła, wyglądała jak kłębek nerwów. Jiyong głupio się czuje, że wydał dziewczynkę i stara się zmienić temat.
- Co z Hakyeonem?
- Dobrze.
Tym razem trafił na temat niewygodny dla Sumin i ona go zmienia:
- Sarang stała się ostatnio taka nieznośna!
To dlatego, że szlajasz się z gwałcicielami, zamiast zająć się córką, chce jej odpowiedzieć Jiyong, zdenerwowany całą sytuacją, ale po prostu żegna się i wychodzi. Po chwili wraca:
- Możesz mi zmyć ten makijaż, Sumin-ah?
                Jiyong przeżywa jeszcze jedną nieudaną wizytę – u Hary. Zjawia się tam po resztę swoich rzeczy. I szybko tego żałuje. Pakuje się, a Hara mu się przygląda i wymienia, w czym Leo jest lepszy od niego. Jiyong życzy jej tylko, by była szczęśliwa. Hara nie odpowiada. Jiyong wraca do mieszkania przyjaciół i wyżala się, że od trzech tygodni zawraca im głowę, a nie załatwił najważniejszego – nie sprzedał BMW.
- Jak kogoś stać na takie auto, kupi sobie nówkę – narzeka.
Z tych wszystkich niepowodzeń zwierza się Kim Yoonie, kiedy spotykają się w kawiarni. Niespodziewanie psychiatra postanawia:
- Ja kupię samochód.
- Nie. Nie może pani.
- Czemu?
- Bo nie planowała pani takich wydatków. Robi to pani dla mnie, choć wystarczająco mi pani pomogła. Dziękuję, ale nie zgadzam się.
Kim Yoona chwyta go za rękę.
- Jiyong. Nie robię tego dla ciebie, robię to, bo tak chcę i mam pieniądze. Co teraz?
- Hm… podpisujemy umowę?
Kiedy samochód oficjalnie należy do Kim Yoony, ona proponuje:
- Może teraz będziesz mi mówić na „ty”?
- Ok. Czemu nie!
                Jiyong rezerwuje lot powrotny do Los Angeles. Gdy Hayi się o tym dowiaduje, piszczy z radości. Ostatniego wieczoru Seunghyun postanawia, że musi wybrać się z hyungiem na zakrapianą imprezę. Idą napić się do Desire, dawnego Blue Lagoon. Potem krążą ulicą pełną barów i klubów, gdzie mijają skąpo ubraną dziewczynę, rozdającą ulotki. Jiyong bierze jedną i długo się jej przygląda.
- Co to? – pyta Seunghyun.
- Coś, czego szukamy. Striptizerki! Dziś wstęp darmowy.
- Wstęp.
- No wstęp, przecież nie zamierzamy korzystać z innych atrakcji…
- No nie.
Idą do klubu i zajmują miejsce na skórzanej kanapie, na wprost sceny, na której pojawiają się striptizerki.
- Ej, to nie tak, że zdradzamy dziewczyny, prawda? – upewnia się Seunghyun.
- Nieee. Tylko patrzymy. To tak, jakbyśmy oglądali porno.
- Jyuni ze mną ogląda.
- Co?
- No porno.
- Wow. Hayi chyba by mnie zabiła, gdybym jej coś takiego zaproponował.
Milkną, gdy striptizerki zaczynają zmysłowo tańczyć i stopniowo zrzucać z siebie ubrania. Nie odrywają oczu od sceny, aż występ się kończy. Wtedy rozebrane dziewczyny schodzą do publiczności, proponują dodatkowe usługi. Jiyong i Seunghyun stwierdzają, że to właściwy moment, by wyjść.
- Hyung, idę się jeszcze odlać.
- Spoko.
Seunghyun podejrzanie długo nie wraca.
- Nie chcę wiedzieć, co ty tam robiłeś… - śmieje się Jiyong i zaciąga się papierosem.
- Sikałem. Wiesz, że to nie takie łatwe, kiedy… stoi?
- Tak. Dlatego na razie wstrzymuję.
- Biedak.
- Yhm…
Wracają do mieszkania. Jiyong leży w łóżku i słyszy, że Seunghyun z Jyuni chyba właśnie korzystają z książki, którą im sprezentował... Zakłada słuchawki i włącza muzykę, żeby skoncentrować myśli na czymś innym. Jest nadal podniecony po występie striptizerek. Bierze do ręki telefon i pisze wiadomość do Hayi: „nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo chcę, żebyś tu teraz była~^^”. Niczego nieświadoma Hayi, odpowiada: „też tęsknię! Ale niedługo się zobaczymy, Ji oppa :*”

4 komentarze:

  1. Kamasutra?! Padłam! Ji to normalnie prosi się o śmierć:) Oj Seunghyun był taki słodki z tym upewnianiem się, czy na pewno nie zdradza Jyuni idąc do klubu ze striptizem. A potem ta wizyta w toalecie...:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym rozdziale jest co robiły Hayi i Delilah pod nieobecność Ji:)

      Usuń
  2. To brzmi trochę sprośnie:) Już nie mogę się doczekać;)
    P.S. Dodałam już u siebie na blogu nowy rozdział;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, nie, nic z tych rzeczy, małe party hard^^ już lecę czytać!

      Usuń