30/09/2015

blue lagoon (rozdział 39)

                - Ja pierdzielę, obie macie okres, czy co? Nawet bez tych horrorów, które planowaliśmy oglądać, czuję nastrój grozy – stwierdza Seunghyun z westchnieniem pełnym zrezygnowania i siada na kanapie między Hyeyoon, a Jyuni – dowiem się wreszcie co się stało, że moja sis nagle zrezygnowała ze spinningu, a teraz obie wyglądacie jakbyście zamierzały się wzajemnie zamordować?
Dziewczyny wpatrują się w butelkę soju, stojącą na stoliku obok. Po chwili Jyuni odpowiada:
- Hyeyoon ma romans z instruktorem.
- What?! Noona…
- To nieprawda! Nie mam z nikim romansu!
- Nie? A czemu udawałaś, że skręciłaś kostkę, odesłałaś mnie do domu i poprosiłaś Sangbae żeby cię odwiózł?
- Bo miałam na to ochotę. Skoro to nazywasz „romans”, ciekawe jak nazwiesz te wszystkie zboczone teksty, co rzucasz instruktorowi?
- Nie mówimy teraz o mnie, tylko o tobie!
- Koniec! – przerywa im Seunghyun – noona, co ty wyprawiasz? Przecież masz Hyuntae! On cię kocha… Umawianie się z innymi facetami jest po prostu nieuczciwe…
- Ty mi mówisz o uczciwości? A kto kazał mi iść na spinning, żeby szpiegować Jyuni?
- Słucham?! Że co?!
Oburzona Jyuni aż wstaje z kanapy.
- Sami to sobie wyjaśnijcie. Mi się odechciało z wami gadać.
Hyeyoon wychodzi, zabierając ze sobą butelkę soju. Seunghyun ciężko wzdycha. Jyuni siada na nim okrakiem i chwyta go za koszulkę. Jest wściekła i tego nie ukrywa.
- No słucham, Choi Seunghyun, wyjaśnij mi o co chodzi z tym szpiegowaniem.
Jednak on milczy.
- Nawet nie masz odwagi się przyznać? Ale z ciebie dzieciak.
- A po co? Już i tak wszystko wiesz.
- Nie wierzę! Naprawdę prosiłeś Hyeyoon, żeby chodziła na spinning i mnie szpiegowała! To nienormalne!
- Przepraszam.. ale dawałaś mi powody do zazdrości.
- Co? Głupku, nigdy bym cię nie zdradziła! Jak ty w ogóle możesz mnie o to podejrzewać?!
- Przepraszam… naprawdę przepraszam.
Hyeyoon od początku ostrzegała go, że to zły pomysł. Ale miał nadzieję, że ten drobny podstęp nigdy się nie wyda. A teraz czuje się jak ostatni dureń. Chce przytulić Jyuni, ale ona schodzi z niego i znika w pokoju. Seunghyun postanawia dać jej czas, by się uspokoiła. Może wszystko przemyśli i mu wybaczy. Jednak Jyuni opuszcza pokój ze spakowaną walizką.
- Idę do mamy! – krzyczy przez łzy i zaraz trzaskają drzwi.
Seunghyun siedzi bez ruchu, jakby go wbiło w kanapę. Czy właśnie stracił ukochaną kobietę z tak idiotycznego powodu? Nie chce tego zaakceptować. Oczywiście, wiedział, że by go nie zdradziła, ale denerwował się, że rzucała sprośne teksty do innych mężczyzn, dlatego czuł się lepiej, gdy Hyeyoon relacjonowała mu, co się dzieje na zajęciach spinningu. Teraz rozumie, że popełnił błąd. Co bardziej zabolało Jyuni, podejrzenie o zdradę, czy fakt, że spiskował potajemnie? Zaczął za nią tęsknić, gdy tylko wyszła. Najchętniej by do niej zadzwonił i do skutku przepraszał, ale wie, że to nic nie da. Musi poczekać, aż emocje opadną. Nie chce znów się kłócić, a pewnie tak by się to teraz potoczyło. Zamiast zadzwonić do Jyuni, postanawia wygadać się Jiyongowi. Łączy się z nim na skype’ie i opowiada o wszystkim.
- Kuźwa, to szpiegowanie to serio było przegięcie. Ale nie wierzę, że Jyuni po prostu od ciebie odeszła… Ona za tobą szaleje. I dlatego to wszystko tak ją zabolało. Poczekaj, niech się uspokoi, jedź do jej matki, czy gdzie tam polazła, z bukietem kwiatów, padnij na kolana i błagaj o wybaczenie.
- Bez przesady, hyung…
- Zrobi jej się ciebie żal.
- No dobra… Dzięki za radę.
- Milion won się należy.
- W dupę sobie włóż milion won.
- Powodzenia, Seung.
- Dzięki. Nara.
Może to i przesada, ale skutkuje.

***

                Hyeyoon zastanawia się, dlaczego stała się taka żałosna. Obraziła się na Jyuni, choć przyjaciółka miała rację, robiąc jej wyrzuty. Złośliwie wpakowała brata w kłopoty. W dodatku zabrała mu alkohol, a Seunghyun pewnie chętnie by się w tym momencie napił. Ona też chętnie się napije. Otwiera butelkę soju, siedząc na ławce na osiedlu i pociąga kilka łyków, jak jakiś menel. To kolejny argument, że stała się żałosna. Nagle dzwoni jej telefon, obcy numer.
- Tak, słucham?
- Im Hyeyoon, chciałaś, żebym do ciebie zadzwonił, prawda? – pyta Kim Sangbae.
Aż ją ciarki przechodzą. Po udawaniu kontuzji postanowiła, że zapomni o instruktorze. Jak mu powiedziała, przestała chodzić na spinning. I codziennie utwierdzała się w przekonaniu, że nigdy tam nie wróci, wymaże z pamięci Sangbae, który niebezpiecznie ją fascynował. A teraz on dzwoni. I czeka na odpowiedź! Hyeyoon milczy.
- Im Hyeyoon, przeszkadzam ci?
- Nie…
- Wpisałaś mi swój numer do kontaktów.
No tak! Przypomina sobie coś, o czym tylko pozornie zapomniała. Podświadomie cały czas czekała na telefon od Sangbae. I on zadzwonił! Hyeyoon wybucha śmiechem, lecz równie nagle się opanowuje.
- Przepraszam. Jestem pijana.
- Chyba masz dobry nastrój.
- Nie, wręcz przeciwnie, bardzo zły. Dlatego piję w samotności.
- Chcesz iść na imprezę?
- Gdzie?
- „Magic night”, wiem, nazwa brzmi dwuznacznie, ale to zwykły klub. Jestem tam, też piję w samotności. Znalazłem w kontaktach twój numer i wyszedłem zadzwonić.
- Znam ten klub… W weekendy zawsze przyłażą tłumy… Jak my się znajdziemy?
- Ty mnie znajdź. Będę czekać, na środku parkietu.
Sangbae się rozłącza. Hyeyoon pociąga jeszcze kilka łyków, zostawia butelkę na ławce i biegnie złapać taksówkę. Dopiero, gdy siada na tylnym siedzeniu i opiera głowę o szybę, uświadamia sobie, że upiła się trochę bardziej, niż przypuszczała. Ale to przyjemne uczucie. Nic jej nie obchodzi. I chwiejny krok też jest zabawny, stwierdza Hyeyoon, gdy wysiada z taksówki i wchodzi do klubu. Oszałamia ją jasność dyskotekowych świateł i nieco przeraża tłum ludzi. Jak znajdzie tu Sangbae? „Będę czekać, na środku parkietu”. Z  głośników słychać piosenkę 2NE1 – „Crush”, a Hyeyoon przepycha się przez tłumy i czuje, że powoli opada z sił, lecz nawet gdyby później miała paść omdlała… dotrze do niego. Jeszcze trochę, jeszcze tylko trochę… Wpada na jakąś dziewczynę i niechcący rozlewa jej piwo. Tamta coś krzyczy. Hyeyoon to ignoruje, brnie naprzód, bez wahania odpycha wszystkich, którzy stają na drodze. Znów na kogoś wpada, o nie, facet pomyślał, że to podryw. Hyeyoon zostawia typka w tyle. Zatacza się, ale wie, że wśród tylu ludzi na pewno się nie przewróci, nie ma nawet skrawka wolnej przestrzeni. Więc przepycha się, przepycha. I nagle go widzi. Sangbae stoi pośrodku parkietu. Nie tańczy, po prostu czeka. Uśmiecha się swoim najsłodszym uśmiechem. I Hyeyoon zalewa fala gorąca. Nikt nie zwraca na nich uwagi, nikogo nie interesuje, co się między nimi dzieje. I nikogo to nie dziwi, takie rzeczy zawsze się zdarzają w klubach. Hyeyoon podchodzi do Sangbae i wpija się w jego usta. Ten pocałunek trwa całą wieczność – dopóki nie kończy się piosenka.

***

                Gdzie ja jestem?, zastanawia się Hyeyoon.
Leży w obcym łóżku, nawet wygodnym, ale zawsze obcym. Otaczają ją nieco przybrudzone ściany, puste, gołe. Dookoła rozlega się dziwny dźwięk. Hyeyoon odkrywa, że to chomik kręci się w swojej karuzelce.
Chomik! A więc jestem u Sangbae. Tylko jak ja się tu znalazłam?
Po chwili przypomina sobie wszystko. Poszła na noc do brata, pokłóciła się z nim, z Jyuni również, wyszła i upiła się. Cholera, czyżby opróżniła całą butelkę soju?! Zadzwonił Sangbae i zaproponował imprezę. Zgodziła się. Pojechała do klubu „Magic night”, na pewno tam, bo zapamiętała komentarz „nazwa brzmi dwuznacznie”. Szukała Sangbae, szukała, szukała, znalazła i… Boże! Przerażona zrywa się z posłania. To niezbyt dobry pomysł. Przez ból głowy i mdłości, Hyeyoon przewraca się na podłogę. W tym momencie w drzwiach zjawia się Sangbae.
- Cześć – wita się z uśmiechem.
Hyeyoon myśli o tym, czemu on musi wiecznie uśmiechać się tak seksownie.
- Cześć, ja…
- Leżysz na mojej podłodze.
- Taaa. Trochę mi niedobrze.
- Kawa?
- Yhm.
Sangbae pomaga dziewczynie wstać i dojść do kuchni. Nalewa z dzbanka kawy do dwóch kubków. On bierze ten z Kubusiem Puchatkiem, jej podaje z Piękną i Bestią.
- Naprawdę mi głupio… Nie zawsze po imprezie wskakuję do łóżka obcym facetom, właściwie nigdy tego nie robię.
- Ups. Jeszcze wieczorem nie byłem obcym facetem.
- Nie o to chodzi… chodzi o to, że… nie jesteś MOIM facetem.
- Na imprezie… pocałowałaś mnie, ale poza tym do niczego nie doszło.
- Nie?
- Wiesz… właściwie nigdy nie zabawiam się z pijanymi dziewczynami.
- To… co się działo po pocałunku?
- Zasnęłaś mi w ramionach. Gadałem do ciebie, ale kompletnie odpłynęłaś. Domyśliłem się, że twój mąż nie byłby zachwycony, gdybym odwiózł cię pijaną do domu. No to zabrałem cię do siebie i położyłem do wyrka. Ja spałem na podłodze w kuchni. Było trochę niewygodnie, ale przynajmniej obudziłem się wcześnie i przygotowałem kawę.
Sangbae mówi, a Hyeyoon czuje, że całe złe samopoczucie ustępuje czemuś innemu… pożądaniu. Skoro stała się taka żałosna, co za różnica, czy popełni jeszcze jeden błąd? W jej oczach pojawiają się łzy. Sangbae podchodzi do dziewczyny. Nie chce więcej niczego udawać, postanawia być szczery. Obejmuje dłońmi jej policzki.
- Im Hyeyoon… Zakochałem się w tobie, Im Hyeyoon. Co teraz?
- Zróbmy na trzeźwo to, czego nie zrobiliśmy pijani…
Sangbae bierze Hyeyoon na ręce, niesie do swojej sypialni… Pogrążają się w rozkoszy, która daje spełnienie, lecz i niepokój.

***

                - Park Minyeong!
Ona natychmiast przestaje śpiewać graną w klubie piosenkę. Z uśmiechem odwraca się do Leo.
- Tak, oppa? Nie mogłeś mnie słuchać, prawda? Śpiewam okropnie w porównaniu do ciebie.
Leo sprawia wrażenie niechętnego do rozmowy.
- Przynieś mi faktury z zaplecza, ok? Jinah zastąpi cię przy barze.
- Spoczko!
Och ten Leo, wciąż taki rozdrażniony po rozstaniu z Harą. Ale dziś to chyba trochę przesadza z udawaniem zimnego drania.
Minyeong biegnie na zaplecze. Zatrzymuje się przy regale, gdzie szef trzyma wszystkie dokumenty. Sięga potrzebne faktury, gdy nagle rozlega się głos:
- Nie, sam to wezmę…
Za późno. Wystraszona Minyeong upuszcza dokumenty na podłogę… razem ze zdjęciem wyciętym z gazety, przedstawiającym… Goo Harę w objęciach aktora Lee Minho i komentarzem „gorący romans w świecie gwiazd?”
- O Boże Święty! – wyrywa się z ust Minyeong.
Wreszcie rozumie rozdrażnienie Leo. Chce mu coś powiedzieć, pocieszyć go, ale nie znajduje odpowiednich słów. A on podnosi zdjęcie, zgniata w dłoni i opada na najbliższe krzesło.
- Kurwa. No. Powiedziała, że mnie nie kocha. Że kocha tylko… jej ex… że nie pokocha nikogo więcej. I co? Poleciała na tego przydupasa. Kurwa!
I z ust Minyeong zaczynają płynąć słowa. Odpowiednie? Na pewno szczere.
- To nie twoja wina, Jung Taekwoon oppa. Tak się czasami zdarza, po prostu. Może nie jesteście sobie przeznaczeni, może próbowaliście na siłę, bo akurat potrzebowaliście kogoś?
- Ta, potrzebowałem kogoś – Hary. Problem w tym, że ja ją kochałem, ona mnie nie.
Minyeong podchodzi nieśmiało i kładzie dłoń na ramieniu Leo. To, że on jej nie strąca, dodaje dziewczynie pewności.
- Skąd wiesz, że kocha tego… przydupasa? Może niedługo też go rzuci.
- Dzięki za pocieszenie – odpowiada Leo, ironicznie.
- Przepraszam… Chciałabym powiedzieć coś z sensem, ale nie wiem, co.
- Nic. Nic nie mów.
Leo ciągnie Minyeong na swoje kolana, a ona aż uchyla usta z zaskoczenia. On to wykorzystuje i całuje dziewczynę. Błądzi zachłannymi dłońmi po jej szyi i dekolcie. To go podnieca. Oboje pragną wzajemnej bliskości. Zatapiają się w namiętnym pocałunku. Minyeong przeczesuje włosy Leo, przywiera do niego cała. Nie może uwierzyć, że coś, co tyle razy działo się w jej wyobraźni, teraz dzieje się w rzeczywistości. I marzy tylko o tym, by trwało wiecznie. Niespodziewanie na zapleczu zjawia się Jinah.
- Szefie!... – zauważa Leo i Minyeong całujących i obściskujących się, natychmiast się wycofuje – ups! Nie będę przeszkadzać, hi hi hi.
Leo też nie chce, by ktoś im przeszkadzał. Dlatego zaciąga Minyeong do toalety i zamyka drzwi na klucz. Nie pyta dziewczyny o nic, ponieważ czuje, że oboje mają te same pragnienia.

***

                - Teraz możesz się chwalić, że przeleciał cię Leo z VIXX.
Tym Leo sprawia Minyeong większy ból, niż, gdy wbił się zbyt szybko w jej wnętrze. I zostawia samą w toalecie. Przez chwilę starał się być czuły i dobry, a kiedy tylko osiągnął cel, znów przybrał maskę obojętności. Minyeong osuwa się na podłogę, obejmuje ramionami drżące kolana i wreszcie pozwala sobie na łzy. Zakochała się w Leo, a teraz czuje się przez niego jak najzwyklejsza dziwka. Ale nie żałuje. Nie żałuje! A powinna. To wzbudza w Minyeong prawdziwą wściekłość. Fakt, że on jej nie szanuje, nie może spowodować, by sama straciła do siebie resztki szacunku. Jung Taekwoon oppa nie ma prawa traktować jej w taki sposób!
                Leo popija alkohol przy barze, gdy obok zjawia się Minyeong. Gdyby się tego spodziewał, dawno by wyszedł. Wstydzi się spojrzeć jej w oczy, ale czuje, że powinien. Minyeong ma rozczochrane włosy i rozmazany makijaż. Płakała. Czemu nie doprowadziła się do porządku, zanim wyszła z toalety? Leo chce coś powiedzieć. Coś, co załagodziłoby tę sytuację, ale obawia się, że nie ma właściwych słów. Czy Minyeong tak się czuła, kiedy wcześniej opowiedział jej o Harze? Leo szybko przekonuje się, że nie będzie mu przeznaczone powiedzieć nic.
- Ty idioto! – krzyczy Minyeong i z całą siłą uderza go w twarz – zwalniam się!
Opuszcza klub i idzie ciemną ulicą z dumnym uśmiechem przez łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz