01/02/2017

school of hard knocks (rozdział 36)

THE SURPRISES


Lee Stephanie

                Stałam w bezruchu, kiedy Rain mnie całował i w pewnym momencie pomyślałam: powinnam zamknąć oczy. Ktoś kiedyś wspominał, że patrzenie chłopakowi w twarz podczas całowania oznacza obojętność. A ja nie chciałam pokazać, że jestem obojętna. Tak cudownie pachniał. Przyparł dłonie do drzwi szafy, o które stałam oparta. I to spowodowało, że jego klatka znalazła się niebezpiecznie blisko. Zadrżałam. Rain w tym momencie oddalił się lekko ode mnie i od moich ust.
- Stephie. Ty drżysz - zauważył.
- Tak. A co? To dziwne? To dziwne, że drżę, kiedy taki przystojniak... akurat mnie pocałował? - odparowałam i czułam, że jednocześnie cała się rumienię.
Zbyt wiele razy wyobrażałam sobie tego typu chwile w swojej głowie. Aż wreszcie to dzieje się naprawdę. Nic innego nie istnieje. Jesteśmy tylko my: ja i Jihoon.
Zaśmiał się i zapytał:
- A nie tego chcesz?
- Czemu tak po prostu robisz coś, czego chcę? To litość?
- Co? Nie! Nigdy nie litowałbym się nad nikim w taki sposób. To tylko mogłoby tą osobę upokorzyć, a ja nie jestem jednym z tych, mających przyjemność z upokarzania kobiet. Przepraszam... zabrzmiało dziwnie.
Posłałam mu zażenowane spojrzenie. W ogóle dziwnie się dzisiaj wypowiadał.
- Możesz odpowiedzieć mi wprost, o co cię pytałam. A przypominam, że pytałam o to, co cię skłoniło do zmiany decyzji...
- Ty - stwierdził krótko - wiesz... ja już mam swoje lata...
- No, dziadziuś.
- W porównaniu do ciebie nie jestem już zbyt młody. A ty... wydawałaś mi się jeszcze taka...
- Dziecinna i niedojrzała?
- Znalazłbym łagodniejsze określenie.
- Powiedziałam, byś takich nie szukał, tylko walił wprost.
- Ostatnio odniosłem wrażenie, że jesteś jakaś inna. Skoro sama tak to nazwałaś, dojrzalsza. Mogłem zobaczyć jak troszczysz się o Donghyuna, jak opiekujesz się jego dzieckiem...
A więc nie tylko samotni kolesie z dziećmi, jak opowiadał Minwoo, byli atrakcyjni, lecz dziewczyny też...
- Chcesz poważniejszego związku, prawda? - zapytałam - szukasz kobiety, która prędzej, czy później wyjdzie za ciebie i urodzi ci dzieci. Zgadza się?
- W sumie to zgadza się... - przyznał Rain i dodał, chwytając mnie za podbródek - a ty? Jesteś na to gotowa?
- Ja... nie wiem... - odpowiedziałam szczerze - w tym momencie jestem gotowa zemdleć i więcej się nie podnieść.
Wtuliłam twarz w koszulkę Rain'a i zamilkłam. Ostrożnie głaskał mnie po głowie.
- Co ty na to, żebyśmy się spotkali? Gdzieś na mieście, poszli coś zjeść, potańczyli? - zaproponował.
- Brzmi super - uznałam.
- Nie chcę, żebyś się mnie krępowała. I żebyś czuła się winna, jeżeli to nie wyjdzie. Po prostu oboje spróbujmy... podejmijmy ryzyko.
Po tych słowach pocałował mnie w czoło i wyszedł. Musiałam się napić. Wody. Albo nie. Czegoś mocniejszego. Rzuciłam się na łóżko i wyłam, jakby działa mi się krzywda. A potem przypomniałam sobie, że miałam porozmawiać z Donghyunem i poprosić go, by odwiózł Joohana do domu. O tak. Wszystko, byle chociaż na moment wyrzucić z myśli Rain'a i naszą rozmowę. Jeżeli nie, chyba oszaleję, jeszcze zanim zaplanowana randka dojdzie do skutku. Uspokoiłam się nieco, wyszłam i ruszyłam w kierunku dormu chłopaków. Dopiero na dworze uświadomiłam sobie, że nie ubrałam kurtki i idę w kapciach. Co dziwne, nie czułam zimna. Byłam rozpalona. Za to śnieg, padający niewielkimi płatkami, działał jak przyjemne orzeźwienie.

***

                Następnego dnia wieczorem odwiozłam Donghyuna z jego synem do domu. Nie chciałam tam wchodzić, postanowiłam zaczekać i w ogóle nie wysiadać z samochodu. Mieliśmy sporo czasu, bo było już po zajęciach, nie musieliśmy spieszyć się z powrotem. A mimo to Donghyun wrócił wyjątkowo szybko. Usiadł obok mnie i dał mi znak, żebyśmy ruszali.
- Jestem lepszy w powitaniach - przyznał, kiedy zauważył, że mu się ze zdziwieniem przyglądam - jaki jest sens przedłużania czegoś, czego się nie chce?
- Dziecko powinno być przy swoich rodzicach, mimo wszystko... w twojej sytuacji, pozostawienie go z dziadkami to lepsze wyjście - dodałam pocieszająco.
- Wiesz, kiedy wreszcie ogłosiłem, że Joohan jest moim synem... poczułem taką dziwną potrzebę, żeby mu wynagrodzić w jakiś sposób te wszystkie wcześniejsze kłamstwa, udawanie, odrzucenie.
- Nie odrzuciłeś go. Byłeś przy nim, kiedy się urodził, stawiał pierwsze kroki, chorował.
- Tak. Jako jego wujek, nie ojciec. Zaprzeczając, że jest moim synem... to tak jakbym go odrzucił, wyparł się.
Donghyun z westchnieniem przeczesał palcami włosy. Obwiniał się.
- Hey, zrobiłeś coś wielkiego - przyznałam - sprzeciwiłeś się wszystkim, ostatecznie wybierając Joohana. Pokazałeś, ile dla ciebie znaczy. I to najważniejsze.
Donghyun milczał. A ja ruszyłam i pomyślałam, że skoro mamy czas, możemy zjeść coś na mieście. Zatrzymałam się przy jednej z moich ulubionych kawiarni, przekonana, że porcja słodyczy poprawi Donghyunowi humor. Zamówiłam dwa desery lodowe z gorącymi malinami.
- Zaczynam się czuć niezręcznie. To ja jestem facetem i ja powinienem stawiać - stwierdził Donghyun.
No, no, dżentelmen.
- A ja jestem twoim menadżerem - przypomniałam z uśmiechem.
Po chwili siedzieliśmy przy stoliku i zajadaliśmy się deserem.
- Co myślisz o komentarzach na forum? - zapytał mnie w pewnym momencie.
- Apropo twoich "skandali"?
- Yhm. Wiesz, ja już ich nie czytam. A chłopacy wmawiają mi, że większość jest pozytywna. Chciałbym wiedzieć, jak bardzo mnie okłamują.
- Nie bardzo. Tak szczerze to... "fani" krytykują cię przede wszystkim za przygodę z Johee, nie za Joohana.
- Nie chciałbym odejść z show.
- Wiem - przyznałam - nikt nie chce, żebyś odszedł.
Dokończyliśmy desery i postanowiliśmy wracać. Miałam wrażenie, że Donghyun jest chociaż trochę weselszy. Ja sama byłam. Słodycze zwykle poprawiały mi humor. Wsiedliśmy do samochodu i wtedy dostałam wiadomość. Rain pytał, czy zobaczymy się w weekend. Odpowiedziałam po prostu "ok". A potem niepewnie zwróciłam się do Donghyuna.
- Czy... ty też myślisz, że jestem ostatnio... inna?
Staliśmy akurat na światłach i patrzyliśmy na pieszych.
- Też? To znaczy kto jeszcze?
- Nie chwytaj mnie za słowa. Myślisz tak, czy nie?
- Hmm. W sumie to myślę... - stwierdził po chwili zastanowienia - jesteś... inna, nigdy wcześniej nie kupiłaś mi deseru.
- Głupek - zaatakowałam go, łaskocząc i szturchając.
- Aaa! - krzyczał - zielone!
- Co? Ach - ruszyłam, zanim ktokolwiek zdążył użyć na nas klaksonu.



Kim Hyuna

                Późnym wieczorem poszłam do sali treningowej. Nie zapalałam światła i nie włączałam muzyki, bo nie chciałam, by ktoś mnie tu przyłapał. Tańczyłam z słuchawkami w uszach, a ciemność dodawała temu... uroku? Myślałam o Junhyungu. O piosence, jaką dla nas skomponował. O Boże... tak go kochałam. Moje serce szalało, gdy tylko o nim pomyślałam, a moje życie ograniczało się do wyczekiwania kolejnych weekendów.
Zrobiłam szybki obrót i skłoniłam się, potem znowu wypychając piersi do przodu i zarzucając włosami. Wtedy poczułam czyjeś dłonie zasłaniające mi oczy. Wystraszyłam się, a po chwili zachichotałam i powiedziałam bez wahania:
- Junhyung!
Dłonie zwolniły uścisk. Odwracałam się powoli, z uśmiechem, który znikł z mojej twarzy, kiedy tylko zobaczyłam obok siebie... Taemina.
- Junhyung? - zapytał - wydawało mi się, że to już przeszłość.
Jego głos nie brzmiał złośliwie. Miałam wrażenie, że Taemin był po prostu zaskoczony. I nic dziwnego, skoro na portalach plotkarskich aż roiło się od plotek o mnie i Kyungjinie, moim znajomym, z którym teoretycznie się spotykałam. Wszyscy w to wierzyli.  A tu taka gafa... Dobrze, że było ciemno. Mogłam dzięki temu ukryć moje zażenowanie.
- Junhyung poprosił mnie o prywatny trening, bo ostatnio na zajęciach nie radził sobie zbyt dobrze - wymyśliłam.
- Jak widać nie przyszedł.
- Jak widać ty przyszedłeś.
- Wpadam tu czasami wieczorem. Jak się zmęczę, lepiej mi się śpi.
- Yhm, no tak.
- Co w ogóle u ciebie?
- Wszystko ok - przyznałam - a u ciebie?
- U mnie też - usłyszałam w odpowiedzi.
Pomyślałam, że to bardzo niezręczne: stać tu, w ciemniej sali, rozmawiać jakby nigdy nic, udawać, że nie mamy żadnych wspólnych wspomnień. Tak naprawdę unikaliśmy się dyskretnie od dawna, a konkretnie od tej nocy, kiedy uprawialiśmy seks, a potem powiedziałam Taeminowi, że kocham Junhyunga. W dodatku usłyszałam jeszcze, że jestem zboczona. I tak nasza przyjaźń się skończyła. Przykre. A mimo wszystko nikt z nas nie chciał przyznać, że nie mamy o czym rozmawiać i wyjść z sali pierwszy.
- Cóż, jak po to przyszedłeś, tańcz sobie - oznajmiłam wreszcie i chciałam odejść, kiedy Taemin złapał mnie za rękę.
- Tak naprawdę to... chcę ci podziękować - wypalił.
Aż mnie zatkało...
- Podziękować? - powtórzyłam - Taeminnie, nie masz za co... Z twojej strony należałaby mi się chyba tylko pogarda... nikt mnie tu nie lubi i wszyscy mają o mojej osobie jak najgorszą opinię.
- Gdyby to się tak wtedy nie skończyło, nigdy bym sobie nie uświadomił, że cały czas był przy mnie ktoś, o kim dzisiaj też mogę powiedzieć, jak ja bardzo ją kocham.
- No co ty...Taemin! Masz kogoś? Opowiadaj! - zawołałam z ożywieniem, zupełnie jak za starych dobrych czasów, kiedy jeszcze rozmawialiśmy o wszystkim.
Ale Taemin jedynie głupkowato się chichrał.
- Domyśl się. Ja też wiele rzeczy się o tobie domyślam...
- Co? Jakich rzeczy? Taemin!!! Masz mi wszystko opowiedzieć, bo nie ręczę za siebie! - krzyczałam, a on po prostu zapalił światło, nastawił muzykę i tańczył.
Mimo wszystko, dobrze wiedzieć, że chociaż ktoś z trenerów show jest jeszcze po mojej stronie.



Moon Joonwon (Joowon)

                Skoro i tak plotki o moich zaręczynach z Gyuri szybko się rozchodziły, postanowiliśmy ogłosić to w oficjalny sposób, a konkretnie udzielić wspólnego wywiadu pewnej gazecie. Ustaliliśmy szczegóły spotkania na możliwie najbliższy termin. A kiedy dotarliśmy w umówione miejsce, czekała na nas młoda dziennikarka z gorącą kawą i ciastkami. W przyjemnej atmosferze spędziliśmy około godziny, opowiadając o naszym związku i zaręczynach. Tylko o ojczymie Gyuri w ogóle nie wspominaliśmy. Oskarżyliśmy go na policji o stalking, mając nadzieję, że to zniechęci go na tyle, by nigdy więcej nie szukał mojej narzeczonej. Lubiłem ją tak nazywać. Lubiłem, kiedy przyglądała się pierścionkowi. O czym wówczas myślała? Czegokolwiek dotyczyły, lubiłem te myśli. Bo wywoływały uśmiech na jej twarzy.
Nie byliśmy przygotowani na taki odzew ze strony moich fanów. Owszem, zdarzały się desperatki, które nadal wypisywały mi na instagramie "oppa, marry me", albo publicznie obrażały Gyuri. Mimo wszystko przeważały gratulacje.
Chociaż wiadomość o naszych zaręczynach dotarła chyba do wszystkich zainteresowanych, zdziwiłem się, gdy w sobotę za kulisami odkryłem, że członkowie obu zespołów czekają na mnie z niespodzianką. Przygotowali wielki transparent z gratulacjami, tort i bili brawa, gdy spotkaliśmy się w garderobie jeszcze zanim wyszliśmy na scenę. Byłem tym taki poruszony, że niewiele brakowało, a bym się popłakał. Mogłem tylko stać i powtarzać w kółko z uśmiechem "dziękuję, dziękuję, dziękuję". Później każdy z chłopaków pogratulował mi z osobna. Byłem po prostu przytłoczony przez ilość życzeń, te wszystkie uściski i oklaski. Taehee przypomniała w pewnym momencie, że zaraz rozpoczynamy emisję i wchodzimy na scenę. Dziwne, że nikt z ekipy telewizyjnej tak nas nie popędzał. Widocznie moja ex była nadal zazdrosna. Zamiast się nad tym zastanawiać, stwierdziłem, że to rzeczywiście pora się przygotować i uprzedziłem chłopaków, że po skończonym odcinku podzielę się ze wszystkimi tortem. Wyszedłem na scenę rozkojarzony poprzednimi niespodziankami. Ale mimo wszystko nie zrobiłem niczego nieodpowiedniego na wizji. Rozmawialiśmy głównie o konferencji Donghyuna i jego synku, potem pokazaliśmy nagrania z poprzedniego tygodnia, gdzie znalazło się sporo ujęć Joohana, jak i sporo ujęć z zespołem B2ST, by nie czuli się "w cieniu" skandali w Boyfriend. Na koniec poprosiłem chłopaków, żeby opowiedzieli o swoich nowych singlach.
- Staramy się pracować nad dwoma jednocześnie - przyznał lider B2ST, Yoon Doojoon - japoński wymaga chyba więcej przygotowań i czasu. Tytuł to "Midnight", a koreańskiego singla "12:30". Do obu kawałków przygotowujemy też choreografie.
- A wy? Możecie zdradzić kilka szczegółów? - zwróciłem się do Boyfriend.
- Myślę, że B2ST mają ciekawą strategię, żeby zaprezentować się z jednym szybkim singlem i drugim spokojniejszym. U nas za to jest dynamika, w japońskim zatytułowanym "Jackpot" i w koreańskim "Witch" - oznajmił Kim Donghyun.
I w tym momencie rozległ się szept Dongwoona, który, jak się później okazało, był słyszalny w telewizji:
- Skąd wie tyle o naszych singlach?
Wtedy nie podejrzewałem jeszcze, że to może się stać takim problemem.



Kim Taehee

                Joonwon dotrzymał obietnicy. Po zejściu ze sceny, pokroił torta i poczęstował chłopaków. Mi i Stephie też zaproponował kawałek, lecz obie podziękowałyśmy. Stałam z boku i myślałam sobie: czemu? Czemu nie umiem cieszyć się, że jest szczęśliwy?
- Powinniśmy się o coś założyć! - wołał Yoseob - kto pierwszy zje swój kawałek, ten jako kolejny się ożeni!
Wszyscy wybuchli śmiechem.
- Hyung, a zaprosisz nas na ślub? - dopytywali Joonwona bliźniacy.
- Przecież ja jeszcze się nie żenię... Nie ustaliliśmy z Gyuri daty ślubu, po prostu cieszymy się swoim narzeczeństwem - tłumaczył prowadzący.
Nie chciałam tego słuchać. Nie chciałam i nie mogłam. W dodatku widziałam cały czas na sobie wzrok Doojoona. Sprawdzał mnie. Starał się wyczytać z mojej twarzy, czy jeszcze czuję coś do Joonwoona. I zapewne wyczytał. Postanowiłam skupić się na czymś innym. Sięgnęłam telefon i zajrzałam na forum School of hard knocks. To, co zobaczyłam, naprawdę mnie zdziwiło. "Przeciek informacji?". "Może ktoś z trenerów jest przekupiony i zdradza B-friend sekrety B2ST?". "Głupi jesteście? Wszystko zostało ukartowane, kto wygra, z jaką przewagą, z jakimi singlami".
- Unni, pobladłaś - zauważyła, stojąca obok mnie Stephie.
Pokazałam jej, co przeczytałam w komentarzach.
- Coś dziwnego dzieje się na forum - przyznałam.
Wszyscy zostawili tort i powyciągali telefony.
- Chodzi im o to, skąd Donghyun wie tyle o singlach B2ST, skoro nie o wspominali o tym na live'ie - stwierdził po chwili Joonwon.
- Jak to skąd? - powtórzył po nim Doojoon - przecież widzimy się codziennie, rozmawiamy...
- Zaraz! - wszedł mu w słowo Hyunseung - opowiadasz Donghyunowi o naszych singlach?
- Spokojnie... - tłumaczył się lider.
- Nic mi nie mówił, oprócz tego, że jeden kawałek jest szybki, a drugi spokojny - pospieszył mu z pomocą Donghyun - a my nie mamy zamiaru użyć tych informacji przeciwko wam. O ile to by było w ogóle możliwe.
- Mimo wszystko, nie powinieneś zdradzać im naszych sekretów - zarzucił Doojoonowi Junhyung.
- Równie dobrze mogłem o tym opowiedzieć na wizji - stwierdził lider.
- Ale nie opowiedziałeś - zauważył Dongwoon - podzieliłeś się z Donghyunem informacjami, o których uważałeś, że lepiej nie wspominać na wizji.
- Nie uważałem tak. Po prostu tego nie zrobiłem! - zdenerwował się Doojoon i widziałam, że ledwie się powstrzymuje, by nie wstać i nie wyjść, a w zamian zapytał - naprawdę chcecie, żebyśmy się o to kłócili?
- Nie, tylko nie podoba nam się, że dzielisz się takimi informacjami z naszymi... -  czyżby Gikwang chciał powiedzieć: rywalami? - z chłopakami z Boyfriend - dokończył.
Spojrzałam na tych "rywali". Siedzieli i patrzyli na siebie, zdezorientowani.
W tym momencie Yoseob zjadł swój kawałek, po czym zawołał z przejęciem:
- Pierwszy!
Doojoon wstał i wyszedł. A ja ruszyłam za nim.



Cha Hyerim

                Byłam w pracy, kiedy zobaczyłam w hotelowej recepcji posłańca z kwiatami. Podszedł do mnie i zapytał:
- Bukiet dla pani... Cha Hyerim?
- Tak, to jestem ja... - odpowiedziałam, zawstydzona, sama nie wiedziałam czemu.
To przecież nie powód do wstydu...
Odebrałam kwiaty z rąk posłańca, przyglądając im się. Piękny bukiet czerwonych róż. Romantyczna niespodzianka. I bilecik podpisany "wielbiciel". Hm... no tak, mogłam o to podejrzewać Hyekwanga. Wstawiłam kwiaty do wody, a po pracy zabrałam je do domu. Mama i siostra chyba mi zazdrościły, a ja zaniosłam bukiet do swojego pokoju i ustawiłam na biurku. Wykąpałam się, przebrałam i czekałam na Hyekwanga. Byliśmy umówieni na wieczór. Przyszedł lekko spóźniony, kiedy siedziałam na kanapie i oglądałam odcinek School of hard knocks.
- Sorry, to przez korki na drodze. Nie jesteś zła, prawda? - tłumaczył.
Popatrzyłam na kwiaty, a jego wzrok podążył za moim, i przyznałam z uśmiechem:
- Jakbym mogła...
- Co to za bukiet?
- No, no nie zgrywaj się - zachichotałam.
Chciałam go pocałować, kiedy odwrócił twarz i znalazł bilecik.
- To ty się nie zgrywaj. Wielbiciel? Możesz mi powiedzieć kto to taki? - zapytał z niespodziewaną irytacją.
Nic z tego nie rozumiałam. Skoro tak się zdenerwował, chyba nie odpowiadał za te kwiaty... A więc kto? To wszystko sprawiało, że poczułam się niepewnie. Utkwiłam wzrok w telewizorze, a tam akurat zbliżenie na twarz Gikwanga.
- Nie wiem, kto to taki - przyznałam szczerze - myślałam, że ty.
- Czy ja podpisałbym się: wielbiciel?
- A nie jesteś moim wielbicielem?
- No... jestem. Ale czemu miałbym się tak podpisywać?
- Ok, nieważne.
Ta dyskusja nie miała sensu. I prowadziła w niebezpiecznym kierunku. Niestety Hye uparł się i postanowił to kontynuować.
- Powiesz mi, kto jest tym wielbicielem?
- O Boże, gdybym wiedziała, to bym ci powiedziała.
- Nie wiesz? A przyjmujesz od tego typka prezenty.
- Bo myślałam, że to od ciebie! - nie wytrzymałam wreszcie i podniosłam głos.
- A czy ja kiedykolwiek wysłałem ci kwiaty?
- Nie. Nie wysłałeś. Może z tego powodu myślałam, że to ty. Liczyłam, że to ty.
Chyba moje słowa go ruszyły.
- Noona, przepraszam. Poniosło mnie. Bo... jestem po prostu zazdrosny, że ktoś mi ciebie odbierze - wyznał.
Usiadł obok i przytulił mnie ostrożnie. Zrobiło mi się go żal.
- Eeej, bez obaw. Nie musisz być zazdrosny o kogoś, kto nie wiem w ogóle kim jest. Ach i jeszcze jedno... - wstałam i wyrzuciłam cały bukiet do śmieci - czujesz się lepiej?
A następnego dnia przyszły kolejne kwiaty z takim samym podpisem.

12 komentarzy:

  1. Wybacz Rain, ale nie widzę cię w związku z Stephie. ;-; Teraz dla mnie to ona powinna mu dać kosza. Ale no zobaczymy jak pójdzie ich randka. Może ona mnie do nich przekona.
    Jestem pewna, że Donghyun zostanie w Boyfriend, ale i tak się o niego martwię. Z drugiej strony się cieszę, że już nic nie ukrywa. Oby tylko ten skandal ucichł.
    Oh ta Hyuna... Prawie się wydała. Ale też bym na miejscu przypuszczała, że to Junhyung. :D No i cieszę się, że Taemin się z nią pogodził tak jakby. Jestem ciekawa, czy domyśla się z kim jest Hyuna.
    Słodko, że Joonwoon dostał takie gratulacje i układa mu się z Gyuri. Zdenerwowała mnie za to Taehee. Ona powinna już dawno dać sobie z nim spokój eh.. Biedny Doojoon, nie dość, że się nią martwił, to został obwiniony o głupie plotki w necie. Jak ona go nie pocieszy, to się na nią fochnę. :D
    A co do Hyekwanga... Ja bym tak nie potrafiła. Nawet jakby moja siostra powiedziała, że już całkowicie nie kocha danej osoby. Ahh. Ale cóż. Mam nadzieję, że Gikwang zawalczy o swoją dziewczynę. :D Bo ja nadal wierzę, że ją odzyska i domyślam się, że kwiaty są od niego.
    Czekam cierpliwie na next i pozdrawiam ciepło. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęłam dzisiaj pisać kolejny rozdział akurat zaczynając od wątku Taehee i Doojoona:) Ale nic więcej nie zdradzam!
      To prawda, Hye myśli przede wszystkim o sobie... chociaż, no zakochał się i to niezależne od niego:P A domyślasz się dobrze od kogo te kwiaty:)

      Usuń
  2. Początek i to jaki ^^ choć zgadzam się z Azumi że jakoś ich razem nie widzę :/ ale nic nie wiadomo w końcu to ty decydujesz :) Jak zawsze Taemin pobił wszystko :* i cieszę się że dogaduję się z Huna która prawie się wygadała! Czekam na dalsze wątki z Taeminem bo nie ukrywam że to moja ulubiona postać ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spora różnica wieku między nimi:)
      Ok, to postaram się dawać więcej Taemina:D

      Usuń
    2. Właściwie to ja lubię takie pary które są razem mimo różnicy wieku, ;) Bo wtedy zawsze jest ciekawiej i mam podzielne zdanie. Bo jakoś słabo by im się udało właśnie przez wiek, ale ogólnie mówiąc to chciałabym czytać o nich jako o parze z może coś więcej mam nawet już kilka pomysłów jak by to mogło wyglądać gdyby byli razem. Gdybyś ich połączyła to już widzę te śmieszne scenki, romantyczne chwile więc życzę weny i czekam co będzie dalej! ;)

      Usuń
    3. Rozumiem:) Wiadomo, przy różnicy wieku jest ciekawie :D
      To nie zdradzam nic więcej, mogę powiedzieć tylko, że w next opiszę ich randkę^^

      Usuń
    4. Super już nie mogę się doczekać ;)

      Usuń
  3. Mianhe, mianhe, mianhe! Dawno do Ciebie nie zaglądałam, ale już nadrabiam zaległości;)
    Co do tego i poprzednich rozdziałów, to wszystkie były zajebiste (jak zawsze;). Pocałunek Rain'a i Stephie był taki...HOT! I fajnie by było, gdyby im wyszło;) Czemu nie mają spróbować?;) Widać, nie zgadzam się z innymi czytelniczkami, ale co poradzę na to, że mam inne zdanie?...Stephanie jest taka słodka jak reaguje na obecność syna Donghyuna:) Nic dziwnego, że Rain to zauważył. Jest w takim wieku, kiedy w końcu facet mądrzeje i wie co jest najcenniejsze w kobiecie. Chciałabym, aby byli parą;)
    Cieszę się na zaręczyny Gyuri i Joonwon'a;) Tylko martwi mnie kolejny skandal w programie... Zobaczymy jak to się skończy (oby tylko Boyfriend i Beast nie zaczęli rywalizować ze sobą w brutalny sposób;)
    Och... zakochana Hyuna jest przeurocza i super, że między nią a Taemin'em nie ma już spiny:)
    No i teraz ten tajemniczy wielbiciel... Od razu pomyślałam, że to Gikwang.
    Życzę dużo weny i zaraz zabieram się za nadrabianie "The song of love";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luzik:)
      Cieszę się, że zdania są podzielone, będę mogła trochę pokręcić haha :D
      Boyfriend i Beast się zżyli, aż dotarło do nich, że trochę za bardzo...:( Przez to zrobiło się nieprzyjemnie.
      PS trzymam kciuki za twoje egzy i mam nadzieję, że niewiele ci zostało i niedługo coś wstawisz!

      Usuń
    2. To super;) Ja lubię takie zawiłe historie;)
      Mam nadzieję, że zespoły jednak nie będą sobie skakać do gardeł;)
      Spoko, już tylko jeden egz przede mną i wolne;)

      Usuń
    3. spokojnie, nikt nie zginie :D
      O to już z górki i trochę wakacji:) A więc powodzenia na tym ostatnim!

      Usuń
    4. Nie dziękuję;) I Tobie również życzę powodzenia na studiach i w pisaniu;)

      Usuń