01/03/2017

school of hard knocks (rozdział 40)

5th CONTEST


Moon Joonwon (Joowon)


                Wszyscy za kulisami zauważyli dziwne zachowanie MC Mong'a. Nie żeby zazwyczaj był cichy i spokojny, lecz dzisiaj... po prostu rozpierała go energia. Jak podsumowała go Hyuna, która zaliczyła z nim czołowe zderzenie na korytarzu, sprawiał wrażenie, jakby się naćpał. Wcześniej rozsiadł się w garderobie B2ST i przyglądał ekipie wizażystów, przygotowujących ich do występu, potem poszedł do chłopaków z Boyfriend i zaczął wypytywać o ich życie uczuciowe. Oczywiście zapanowała zbiorowa konsternacja.
- No co? Nie interesujecie się tymi sprawami? Nie wierzę! - zawołał oburzony.
- Hyung. To była ta przysłowiowa "minuta ciszy" - wyjaśnił mu Hyunseong i wszyscy wybuchli śmiechem.
Tylko Kwangmin nie wyglądał na rozbawionego.
- Jeżeli mielibyście z tym kłopoty, hyung wam doradzi! - zaproponował MC Mong i wtedy pospieszyłem z pomocą, przypominając:
- Zaraz zaczynamy...
- O rety, to już jest piąty odcinek konkursowy! A potem finał! - powtarzał MC Mong, opuszczając garderobę.
- Co mu? - zdziwiła się Stephanie.
- Czy ja wiem... - stwierdziłem - może by tak zapytać Min Dohee?
Jak na zawołanie zjawiła się.
- Moon Joonwon! Na scenę! Zaczynamy! I zapamiętaj - pogroziła mi - trzymaj się skryptu.
- Min Dohee, jestem od ciebie starszy, nie powinnaś mnie nazywać "oppa"?
Posłała mi mordercze spojrzenie.
- Ty się kiedyś doigrasz...
- To może chociaż "sunbae"! - zasugerowałem, niestety wracała już do swojej ekipy telewizyjnej.
Weszliśmy na wizję. Po przywitaniu się z widzami i tele-widzami poprosiłem chłopaków, by opowiedzieli o swoich odczuciach i przygotowaniach na zbliżający się finał.
- Nie myślimy o tym. Dzisiaj skupiamy się na chwili obecnej. Żeby dać dobry występ i zgarnąć wygraną - przyznał Yoon Doojoon.
- My też jeszcze tak się tym nie stresujemy. Jesteśmy niecierpliwi dzisiejszych wyników - dodał zaraz Kim Donghyun.
Ja za to, przypominając widzom, że zespoły wystąpią dziś po 2 razy (z japońskim oraz z koreańskim singlem) i zapowiadając wyświetlenie nagrań z tego tygodnia, czułem, że tylko udają i ukrywają poddenerwowanie. Niewiele potem rozmawialiśmy. Głównie to ja komentowałem pokazane urywki, czego brakowało w moim skrypcie i, za co teoretycznie znowu mogłem otrzymać opierdol. Trochę dyskutowaliśmy o ostatnim dziwnym zachowaniu Kwangmina. Pozostali członkowie tłumaczyli to zmęczeniem, a on milczał. Wreszcie przeszliśmy do występów. Pierwsi jak zwykle zaprezentowali się B2ST. Ze spokojnego, koreańskiego singla o zagadkowym tytule "12.30" rozpoczęli japoński, szybki i brzmieniowo dość wakacyjny singiel "Midnight". Jurorzy pochwalili ich za oba występy, a zwłaszcza za choreografię do pierwszego kawałka i żartowali, że do wolnych piosenek przykładają w tej kwestii więcej uwagi. Potem na scenę wkroczyli Boyfriend i to był prawdziwy pokaz energii. Koreański singiel "Witch" zaraz zdobył niejedno serce, a japoński "Jackpot" pokazał chłopaków w nieco innym, doroślejszym stylu. Tak też przedstawiały się opinie jurorów. Oczywiście pochwalili ich również za choreografię. Rozpoczęło się głosowanie. Wtedy trenerzy oddali swoje comiesięczne punkty. B2ST po raz pierwszy otrzymali maksymalną ilość, Boyfriend byli w gorszej sytuacji, potwierdzone na nagraniach dziwne zachowanie Kwangmina Rain dał im 2, Taemin i Tablo po 4. Po podliczeniu B2ST mieli 504 punkty i prowadzili z Boyfriend, którzy uzyskali dotąd 496. Oba z zespołów zapytane o to, jak się czują z takimi wynikami, utrzymywały, że "jeszcze wszystko może się zmienić". Wreszcie zakończono głosowanie, a ja zapowiedziałem jak zwykle występ jednego z trenerów. Dzisiaj był to Taemin. Przyjemnie się go oglądało, miał w sobie tyle energii i pasji, a ostatnio... jakby te cechy jeszcze się nasiliły. Wykonał kilka piosenek, do tego cały czas tańczył i w ogóle się nie zmęczył. To był dobry występ. Na koniec Taemin ukłonił się nisko i uśmiechnięty zszedł ze sceny. Jego miejsce zajął MC Mong, trzymając kopertę. Wszyscy, którzy wcześniej na moment dali się ponieść chwili, przypomnieli sobie: tak, wyniki głosowania. Spojrzałem na chłopaków, członkowie B2ST trzymali się za ręce, a Junhyung, ten zazwyczaj pozornie nieczuły Junhyung, miał łzy w oczach. Boyfriend powtarzali coś sobie wzajemnie, wydawali się niepewni i rozkojarzeni. MC Mong podszedł do mikrofonu. Otworzył kopertę.
- Dzisiaj bez przedłużania, bo po prostu nie mam na to sił - oznajmił i choć nikt nie potraktował jego słów z powagą, Shin Donghyun rzeczywiście natychmiast odczytał wyniki - w koreańskim singlu z przewagą 62% do 48% wygrywają Boyfriend. W japońskim singlu z przewagą 70% do 30% wygrywają... Boyfriend - głos MC Mong'a nie zabrzmiał wesoło. A potem zapadła taka cisza, jaka naprawdę rzadko się zdarza w telewizyjnych programach rozrywkowych. Boyfriend ściskali się nawzajem w milczeniu. B2ST po prostu siedzieli i tępo wpatrywali się w kamerę. Junhyung płakał. I to był koniec na dzisiaj.



Jung Jihoon (Rain)

                Za kulisami panowało zamieszanie. Wszyscy byli dziś wyjątkowo podekscytowani, choć po ogłoszeniu wyników ta ekscytacja wydawała się zdominowana jakimś niewypowiedzianym smutkiem. Reakcje obu zespołów wzruszyły i nas, trenerów, i widzów. Radość Boyfriend wydawała się stłumiona, martwili się uczuciami chłopaków z B2ST, którzy też z jednej strony życzyli sukcesu kolegom, a z drugiej skazywali się w ten sposób na przegraną, czego przecież nie chcieli. Na korytarzu minęli mnie bliźniacy i patrzyli takim wzrokiem, jakbym nie wiem... zamordował im kogoś? Ok, nieśmieszne. Zaraz za nimi biegł MC Mong, pytając wszystich, czy nie widzieli Dohee. Potem wpadła na mnie Stephie.
- Jung Jihoon - powiedziała, dziwnie poważna - pogadamy? W jakimś spokojnym miejscu...
- Zapraszam do siebie.
- Wolałabym tu.
- To nie spokojne miejsce.
- Może po prostu wejdziemy do jednego z pokoi? - zaproponowała.
Zgodziłem się. Wybraliśmy pierwsze - lepsze z rzadko używanych pomieszczeń, a tam... czekała na nas niespodzianka. Dohee siedziała na biurku, a obok stał MC Mong i rozpinał guziki jej bluzki.
- Oooh, przepraszamy - rzuciliśmy pospiesznie i poszliśmy do pokoju obok.
- Może... weźmiemy przykład z Dohee i MC Mong'a? - rzuciłem, przyciągając Stephie do siebie.
Wyrwała się z moich objęć i skrzyżowała ręce.
- Chciałam tylko pogadać - oznajmiła - i zapytać, czemu tak oceniłeś Boyfriend. Dostali od ciebie tylko 2 punkty.
- Bo przez ostatni czas ciężko się z nimi współpracowało - odpowiedziałem bez wahania.
- I z tego powodu tak surowo ich ukarałeś? Jesteś z siebie zadowolony?
- O czym ty mówisz? Dostali 2 punkty, bo na więcej nie zasłużyli. To nie była żadna kara!
- Wiem, że nie lubisz Youngmina i Kwangmina.
- Co?
- Obaj się... we mnie podkochiwali.
- I co z tego!
- Co z tego? Nie lubisz ich przez to. I dyskryminujesz.
- O przepraszam, chyba lekko przesadzasz. Akurat czy ich lubię, czy nie, nie ma nic wspólnego z moimi punktami. Jestem trenerem i jako trener, wszystkich staram się ocenić sprawiedliwie. A to ty robisz mi niesprawiedliwe wyrzuty.
Mimo że mówiłem spokojnie i nie bez zastanowienia, Stephie chyba poczuła się urażona.
- Ja tylko dbam o zespół, za który jestem odpowiedzialna. I wbrew temu, co mówisz, uważam, że przekładasz swoje osobiste odczucia na ocenę. A to mi się nie podoba. I jest niezgodne z zasadami. Wybacz, oppa...
- Odnoszę wrażenie, że chcesz, bym ze względu na ciebie traktował ich lepiej... To twoja ambicja, żeby wygrali, prawda? - wiedziałem, że nie powinienem jej tego insynuować.
To już było za wiele. Pewnie oboje mieliśmy część racji, lecz zamiast tak stwierdzić, oskarżaliśmy się wzajemnie.
- Wracam z chłopakami do dormu - oznajmiła Stephie.
Chciała wyjść, kiedy chwyciłem ją za rękę, jednocześnie zagradzając jej drzwi.
- Tak to zostawiasz?
- A co mam robić? Może doprowadzić do kłótni? Chyba powinniśmy tego unikać, skoro jesteśmy w związku.
- Czyli się obraziłaś. Świetnie.
- Nie obraziłam się, po prostu wracam z chłopakami do dormu.
- Ok.
- Jung Jihoon, jeżeli wygadasz komukolwiek, co wiesz o Taehee i Doojoonie...
- Naprawdę myślisz, że byłbym do tego zdolny? - przerwałem jej - przykro mi, że tak kiepsko mnie znasz.
- Nie, tylko... - zamilkła, a ja puściłem jej rękę i stwierdziłem:
- Już lepiej wracaj.



Yoon Doojoon (B2ST)

                Wyszedłem z kibla i myłem ręce obok Junhyunga, który opłukiwał twarz nad umywalką. Nie odzywał się i jakby w ogóle mnie nie zauważał.
- Hey. Junghyunggie, wszystko ok?
- Taaa. Nie wiem czemu ryczę. Zupełnie tego nie kontroluję...
Przytuliłem go. Oczywiście w tym momencie musiał wejść lider Boyfriend i obrzucić nas podejrzliwym spojrzeniem.
- Ok... zachowam to dla siebie - skomentował.
- My tylko... - zaczął zażenowany Junhyung.
- Nie tłumacz się. Nie ma z czego - przerwałem mu pospiesznie.
Donghyun popatrzył na zapłakaną twarz Junhyunga.
- Ja naprawdę... ehhh, to niesprawiedliwe! - zawołał - liczyłem na remis. My byliśmy dobrzy, a wy... wy nie byliście gorsi. I przykro mi, bo wiem ile sił włożyliście w przygotowania. Musicie się czuć zawiedzeni...
- Kim Donghyun, bo zaraz sam się popłaczę - odpowiedziałem - opinia widzów to opinia widzów, skoro tak głosowali, nic nie poradzimy. Poza tym jeszcze jest finał.
- Tak. Wtedy was pokonamy, z taką przewagą, że... - dodał dużo spokojniejszy Junhyung.
- No, dobra, dobra, wystarczy! - powstrzymał go lider Boyfriend.
Wybuchłem śmiechem, przypominając Donghyunowi:
- I tak musisz się przebiec w samych gaciach. Założyliśmy się.
- Wszyscy musicie! - stwierdził po chwili Junhyung.
Donghyun pokazał brzydki gest w postaci środkowego palca. Odpowiedzieliśmy mu tym samym.



Shim Hyunseong (Boyfriend)

                Za kulisami wpadł mi w ręce mój telefon. 4 nieodebrane połączenia. I wszystkie od jednej osoby. Nana. Czemu do mnie dzwoniła?! Nie to, że się nie cieszyłem, byłem tylko... baaardzo zaskoczony. Wyszedłem na korytarz, rozglądając się za bezpiecznym miejscem... istnieje tu w ogóle owe? Wbiegłem do jednego z pomieszczeń i... zatkało mnie. MC Mong i Dohee całowali się... ona siedziała na biurku i oplatała go nogami, on... dotykał jej gołych piersi!!! Z krzykiem opuściłem ten pokój. Za to z drugiego wyszła akurat Stephie, zostawiając tam Rain'a. Co tu się odpierdziela? Oddzwoniłem do Nany z korytarza. Kiedy tylko odebrała, zawołała:
- Chciałam ci pogratulować! Oglądałam odcinek.
Lekko mnie tym zaskoczyła...
- Achhh. Tak... Dzięki.
- Masz czas, czy idziesz opijać sukces z chłopakami?
- Czas? A na co?
- Może w ramach gratulacji postawiłabym ci... piwo.
- Skoro tak, ok - zdecydowałem.
Czy to nie dziwne? Że wydzwania do mnie prostytutka i chce mi stawiać piwo? Ale sam cieszyłem się z perspektywy spotkania. Jedynie chłopacy nie byli zadowoleni, kiedy po powrocie do dormu dowiedzieli się, że nie idę z nimi pić, bo mam inne plany. Nie mówiłem im szczegółów. Pojechałem do pubu, gdzie byłem umówiony z Naną. Siedziała przy stoliku i uśmiechała się.
- Shim Hyunseong! - wykrzyknęła, jak tylko mnie zauważyła.
- Lepiej nie wypowiadaj głośno mojego nazwiska - powiedziałem, podchodząc - ktoś może mnie rozpoznać, a ja nie chcę dzielić dziś swojego czasu z nikim oprócz ciebie.
- Ale ty jesteś flirciarz.
- Co z tym piwem?
- Już zamawiam...
Wstała i ruszyła w kierunku baru. Wróciła z dwoma szklankami piwa.
Coś w jej dzisiejszym wizerunku mnie zaskoczyło. Nana ubrała się wyjątkowo skromnie. Nie była też tak mocno pomalowana. Sprawiała wręcz dziewczęce wrażenie.
- Dzięki - rzuciłem obojętnie, jak podała mi moje piwo i spytała:
- Czemu tak patrzysz?
- Patrzenie na ciebie... mnie uspokaja.
- Jesteś niespokojny?
- No wiesz... zbliża się finał.
- Przecież i tak wygrasz. Jestem o tym przekonana.
Upiła łyk piwa, a na jej ustach została piana. Powiedziałem, ostrożnie ją ścierając:
- Tego nikt nie wie. A ty mówisz tak, jakbyś mogła się za to założyć.
- Mogę.
- O co?
- O wszystko.
- Ze mnie flirciarz, a z ciebie ryzykantka - stwierdziłem.
Wzruszyła ramionami.
- To o co ten zakład, Shim Hyunseong?
- O to, że... skończysz z tym.
- Z czym?
- Zmuszasz mnie do nazywania rzeczy po imieniu. Z prostytucją.
- A czemu chcesz, żebym z tym kończyła? - spytała lekko zirytowana, a jaj tempo picia niepokoiło mnie.
- Bo uważam, że możesz żyć lepiej. No powiedz, lubisz to?
- Lubię pieniądze.
- Pieniądze możesz zarabiać na wiele innych sposobów.
- O co ci chodzi? Przeprowadzasz mi jakiś wykład umoralniający? Lekcję religii?
- Powiedziałaś, że założysz się o wszystko.
- Kłamałam. Wiesz, kłamstwa to też część mojej pracy.
- Szkoda. Czyli nici z zakładu.
- Na to wychodzi.
Odtąd piliśmy w milczeniu.



Cha Hyerim

                Myślałam o tym, co usłyszałam od Gikwanga wtedy, zanim ruszyłam do domu, nie odwracając się za siebie. To niemożliwe... Po prostu niemożliwe... żeby nadal był we mnie zakochany. Przecież tyle się wydarzyło. Myślałam, że wszystko skończone. I że wreszcie zaakceptował mnie w roli dziewczyny swojego brata. A on... nie dość, że wysyłał mi kwiaty, to jeszcze wyznał uczucia. Miałam ochotę leżeć i płakać. Znowu spławiłam Hyekwanga, kiedy chciał odwiedzić mnie w weekend. Sama obejrzałam piąty konkursowy odcinek i cierpiałam z chłopakami z B2ST, jak już ogłoszono wyniki. Zjadłam przy tym całą czekoladę, a skoro to też nie przyniosło ulgi, zupełnie się załamałam. I taka załamana zadzwoniłam do Gikwanga.
- Hyerim, to ty! - zdziwił się, odbierając.
- Tak - odpowiedziałam, zapłakana.
- Co się dzieje?
- Ja... O Boże, nie wiem! Spotkamy się? - sama się zastanawiałam, czemu o to zapytałam.
Nie planowałam tego. Po prostu mi się wymknęło. I było za późno, żeby to odwołać.
- Gdzie? - Gikwang zareagował natychmiast.
Może się obawiał, żebym się nie rozmyśliła...
- Gdziekolwiek... jest mi wszystko jedno.
- To może przy rzece? Za godzinę. Pospacerujemy trochę.
 - Ok.
Rozłączyłam się. Spojrzałam w lustro i aż podskoczyłam. Przykrycie makijażem mojej czerwonej od płaczu twarzy zabrało mi sporo czasu. Potem się przebrałam. Założyłam płaszcz, buty i wychodziłam, kiedy przyłapała mnie mama. Skłamałam, że idę zobaczyć się z koleżanką, bo rzucił ją chłopak. Nie chciałam tłumaczyć, czemu naprawdę wychodzę tak późno. Dojechałam nad rzekę metrem. Pogoda nie zachęcała do spacerowania, więc było tutaj niewiele osób. Szybko zauważyłam Gikwanga. Słuchał muzyki na słuchawkach i podrygiwał w rytm. Wyjął je, kiedy już też mnie dostrzegł.
- Cha Hyerim - powtórzył - cieszę się, że jesteś.
I przytulił mnie, a ja oczywiście znowu się rozpłakałam. Wylewałam łzy w jego kurtkę, wyłam jak jakaś idiotka. Nic nie mówił, o nic nie pytał, jedynie mnie przytulał. Tylko tyle i aż tyle. A potem sama wykrzyczałam:
- Powinniście wygrać ten cholerny odcinek! Wy, nie Boyfriend! Wysłałam na was tyle sms-ów!!!
- Chyba nie chcesz powiedzieć, że z tego powodu mi się tu wypłakiwałaś - zaśmiał się.
- Z tego. Nie mam innych...
Oddaliłam się lekko od niego. Ruszyliśmy w kierunku ławki i usiedliśmy obok siebie, wpatrując się w wodę. Dwóch chłopaków, uprawiających późny jogging przebiegło obok nas.
- Zastanawiałaś się nad tym, co ci powiedziałem? - zapytał Gikwang.
- Tak.
- I?...
- I nic. To nie jest tak proste, jakby ci się wydawało.
- Kochasz go?
- Hyekwanga?
- Nie, świętego Mikołaja.
- Nie wiem, Gikwang. Kiedy byliśmy parą denerwowało mnie w tobie wiele rzeczy. Myślałam, że z Hye to by tak nie wyglądało... Tylko, że w nim też wiele rzeczy mnie denerwuje... po prostu innych.
- I nie wiesz, jak wybrać mniejsze zło?
Szturchnęłam go.
- Głupek. Nie wiem, co powiedzieć Hye. Jak mu wytłumaczyć, że potrzebuję czasu na przemyślenie.
- Czyli jest dla mnie jeszcze jakaś szansa?
W jego spojrzeniu widziałam nadzieję. I nie umiałabym chyba odpowiedzieć mu "nie".
- Nie wyobrażasz sobie, jak się czuję, kiedy tylko widzę cię w telewizji.
Już nie płakałam. Byłam jedynie smutna i zrezygnowana.
- Kocham cię, choćby nie wiem co - oznajmił.
Pozwoliłam, żeby się zbliżył i mnie pocałował.

OD AUTORKI:

Dziękuję wszystkim za głosowanie w ankiecie! 

Przy okazji chciałam też poinformować, że zostało jeszcze 8 rozdziałów do ostatniego konkursowego odcinka, czyli do końca opowiadania. 

Nic więcej nie zdradzam:)

9 komentarzy:

  1. Kolejny dobry rozdział i tyle wydarzeń, że jakoś nie chcę ci wierzyć że skończysz na 8 rozdziałach >_< nie chcę końca choć z drugiej strnoy ciekawi mnie jak to zakończysz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nic nie zdradzam:)
      No kiedyś musi się skończyć... mam za to pomysły na nowe:)

      Usuń
    2. Póki co trwa faza dopracowywania fabuły, więc publikuję tylko teasery:)

      Usuń
  2. Kurde, szkoda że tylko jeszcze 8 tygodni i koniec, ale mam nadzieję że po tym weźmiesz się za the song of love :) Jestem mega ciekawa jak tu koleżanka wyżej jak to się zakończy. Te wszystkie historie tych wszystkich osób, a było ich trochę i te różne historie, przeprawy, emocje, miłości...Więc czekam z niecierpliwością na następną środę :) Pozdrawiam xd!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) The song of love od początku planowałam jako takie... opowiadanie "na boku" i pewnie będę je pisać, kiedy będę miała czas, a w tryb tygodniowy wskoczy to nowe z B1A4, do którego są teasery i które nadal nie ma jeszcze tytułu xD Chyba, że zmienię i The song of love będzie głównym, a tamto dodatkowym:) Jeszcze się zastanowię^^

      Usuń
  3. O ciekawie się zapowiada no kurczę czekam z niecierpliwością które opowiadanie potraktujesz jako główne.

    OdpowiedzUsuń
  4. O jacie. Jak było mi smutno z powodu takiej przegranej Beast. W końcu jestem strasznie zakochana w piosence 12:30 i liczyłam na chociaż jej wygraną. Smutne to, ale zobaczmy co pokaże finał. Bo sama nie wiem kto według mnie mógłby wygrać, bo oba zespoły są świetne.
    Co do Raina i Stephie... Powtórzę się. Oni mi do siebie nie pasują, a kłótnia to potwierdziła. :D
    Rozwalał mnie za to MC Mong i Dohee nakrywani przez wszystkich. :D
    Rozmowa w łazience była zabawna, choć krótka.
    Hyunseong i Nana to mój nowy ship. :D Już myślałam, że zgodzi się ona rzucić prostytucje. Ale czuje, że i tak się do niego zbliża. :D
    Ale jednak końcówka była najpiękniejsza. Jak ja kocham Gikwanga i trzymam kciuki za niego i Hyerim. Waaaa <3
    Kocham te opo i będzie pewnie smutno bez niego, ale chcę by rozwiązały się rozterki obu zespołów. <3 Weny dużo życzę i czekam grzecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wyszło w ankiecie, więc tak zdecydowałam (sama chyba nie umiałabym nic postanowić xD)
      No tak, Rain i Stephie ogłosili, że są parą, a tu kłótnia...
      Haha MC Mong i Dohee nie mieli spokoju xD
      A rozmowa rzeczywiście krótka mi wyszła.
      Z Naną... powiem tyle, że nie chciałam,by za łatwo poszło:)
      Już postanowiłam nie męczyć więcej Gikwanga xD Też go kocham, to uznałam: niech coś ma w tym swoim ciężkim życiu^^
      No stety-niestety czas już rozwiązać te rozterki:) I ruszyć z czymś nowym.

      Usuń