29/03/2017

school of hard knocks (rozdział 44)

THE UNEXPECTED

Moon Joonwon (Joowon)

                Byłem pełen obaw, co do sobotniego odcinka. W B2ST panowało dziwne napięcie, Boyfriend też byli jacyś rozkojarzeni. Trenerzy plotkowali o pocałunku Hyuny z Junhyungiem. A ona udawała, że tego wszystkiego nie zauważa. Siedziała z słuchawkami na uszach i kołysała się w rytm muzyki. Zapewne w rytm piosenek, które polecił jej Junhyung.
- Obawiam się dzisiejszego odcinka - zwierzył mi się MC Mong - boję się, że ktoś może powiedzieć o kilka słów za dużo.
- Boyfriend nie słyszeli o Hyunie i Junhyungu. No chyba, że od plotkujących bez ustanku trenerów. Powinieneś ich uciszyć, hyung.
- Tylko jak?
- No nie wiem... może zagrozisz, że nigdy więcej się do nich nie odezwiesz? - rzuciłem propozycję.
- Bardzo zabawne... - stwierdził pełen politowania MC Mong.
- Uważam, że nie musisz się o nic obawiać. Boyfiend zaprzyjaźnili się z B2ST i jestem pewien, że nie chcieliby im zaszkodzić na wizji.
- Boyfriend może nie...  za to Hyunseung Junhyungowi?
- Tak, wiem, wkurzył się i uderzył go. Ale chyba już mu przeszło, nie?
- Nie byłbym tego taki pewien. Odnoszę wrażenie, że Hyunseung jest chorobliwie zazdrosny o Hyunę.
- Co? Hyung, no naprawdę... chyba powinieneś wybrać na trenerów samych kolesi.
- Są jeszcze menadżerki.
- Nimi bym się akurat nie martwił. Stephie ma Rain'a, a Taehee... no nie oszukujmy się, dla naszych chłopaków jest po prostu za stara.
- Obyś się nie mylił... - podsumował MC Mong - i pamiętaj, postaraj się być ostrożny, zadając dzisiaj pytania.
Odpowiedziałem mu "ok", pokazując palcami "o".
Równo o 20:00 pojawiliśmy się na wizji. B2ST, Boyfriend i trenerzy, wszyscy zajmowali swoje miejsce. A ja, stojąc pośrodku nich, czułem się jak na prawdziwym polu bitwy. Po przywitaniu się z widzami, poprosiłem chłopaków, by opowiedzieli o przygotowywanych przez siebie kawałkach.
- Skupiliśmy się w tym tygodniu na ćwiczeniu "Yey" - zaczął Doojoon - to wyjątkowo energiczny kawałek i chcielibyśmy podczas występu wszystkim tę energię przekazać. "Good luck" też już jest skończone, tylko jeszcze nie ruszyliśmy z przygotowaniami.
- To prawda, że oba kawałki napisał Junhyung wspólnie z muzykami z wytwórni? - to było jedno z tych pytań, na które kazał mi uważać MC Mong i co do którego nie byłem pewien, czy powinienem je zadać.
- Tak, to prawda. Bardzo dużo pomógł mi producent Kim Taeju - wyjaśnił ze spokojem Junhyung.
Na co o wiele mniej spokojniej Hyunseung dodał:
- Przez to nie mogliśmy zacząć wcześniej przygotowań do występu z drugim singlem. Junhyung cały czas wprowadzał poprawki, albo tylko udawał, że je wprowadza, bo naprawdę miał inne zajęcie.
- Po poprawkach "Good luck" brzmi o wiele lepiej. Każdy kto słuchał pierwotnej wersji, to potwierdzi - pospieszył z akcją ratowania sytuacji Doojoon.
- Nie wszyscy cieszyliśmy się na poprawki. I nie ja, jako jedyny, byłem im przeciwny. Po prostu pozostali bali się stawiać Junhyungowi, bo widzieli, że ma wpływy u trenerów. A w sumie... u trenerek - kontynuował Hyunseung.
- Ahaha! Racja... Junhyung jest taki przystojny, że nasza urocza trenerka zapewne nie może się oprzeć jego urokowi - Yoseob obrócił wszystko w żart.
- O tak, Junhyung wie, jak skraść kobiecie serce - dorzucił jeszcze Gikwang.
Ulżyło mi, że tak to rozwiązali i stwierdziłem, że czas zapytać Boyfriend o ich single, zanim Hyunseung znowu zdąży postawić B2ST w niezręcznej sytuacji.
- My przygotowujemy się do obau występów jednocześnie. I przy każdym musimy skupić się na czymś innym. "Bounce" to szybki kawałek, więc tak jak i B2ST z "Yey", chcemy pokazać energię. Za to podczas wykonywania ballady "Alarm" stawiamy na emocje - opowiadał Kim Donghyun.
Z Boyfriend obyło się bez kłótni. Potem pokazaliśmy nagrania, a ja zagadywałem chłopaków z obu zespołów o różne, ciekawsze momenty. I tak dobiegł koniec odcinka. Wbrew obawom MC Mong'a, bez publicznej katastrofy.


Yoon Doojoon (B2ST)

                Ledwie zeszliśmy ze sceny i odetchnęliśmy za kulisami, Taehee złapała mnie za rękę, odciągając na bok.
- No no, nie tak ostro, noona...
Zignorowała moje lekko złośliwe uwagi i powiedziała:
- Widzisz? Masz za swoje pozwalanie na wszystko Junhyungowi. Hyunseung omal się nie wygadał o Hyunie, zupełnie celowo. O to ci chodziło? O prowokowanie kłótni w zespole na sam koniec?
- Nie rozumiem twoich zarzutów. Jesteś zła, że pozwoliłem Junhyungowi na poprawki, czego kazałaś mi nie robić? Bo jeżeli chodzi o niego i o Hyunę, to nie doszukuj się mojej winy, jako lider ja też nie mam na wszystko wpływu. A może jesteś o nich zazdrosna?
- Zazdrosna? - zaśmiała się, udając zaskoczenie - chciałam was tylko ostrzec. Nie popsujcie tego, o co się staracie od ostatnich sześciu miesięcy.
- A więc dziękuję za ostrzeżenie - odpowiedziałem i doszedłem do reszty chłopaków.
Byli dziwnie milczący. Yoseob, Gikwang i Dongwoon zdawali się nie zauważać napięcia, które panowało pomiędzy Hyunseungiem, a Junhyungiem.
- Zaczyna mnie to wkurzać. Albo się pogodzicie, albo... ja już sam nie wiem, jak was zaszantażować - stwierdziłem bezsilnie.
- Nie jesteśmy pokłóceni - rzucił Junhyung - to Jang cały czas mnie atakuje, a ja staram się go ignorować. Do czasu.
- Chodźcie - poprosiłem, zaprowadzając ich do jednego z pomieszczeń - porozmawiajmy na osobności. Hyunseung, czy tobie podoba się Hyuna?
- Co?! Czemu miałaby mi się podobać - zawołał.
- Bo twoje zachowanie jest dziwne, odkąd tylko MC Mong pokazał nam nagranie tego pocałunku... - mówiłem.
- Absolutnie nie o to chodzi, ja po prostu... - Hyunseung się zawahał.
- Czyżby zabrakło ci pretekstu? - dodał Junhyung.
- Dość. Powiedzmy, że nie obchodzi mnie, czemu się tak zachowujecie, o ile zaraz przestaniecie. Bo to nie pomoże nam wygrać - powiedziałem.
Oczywiście, jak tylko otworzyłem drzwi, dostrzegłem za nimi przyczajoną sylwetkę. Yang Yoseob.
- Eeee... ja... zapraszam was na imprezę! Rodzice polecieli na Jeju, została tylko moja siostra - wymyślił na szybko.
- Ok, wlecę - odpowiedziałem.
Hyunseung i Junhyung znowu obdarzyli się wzajemnie nieprzyjemnym spojrzeniem.
- Możesz iść na imprezę. Ja i tak nie przyjdę, jestem umówiony - poinformował Jang'a Joker, po czym dodał z przekornym uśmieszkiem - z Hyuną.
- Żebyście tylko nie dali się przyłapać, bo MC Mong wywali was z programu - odparował mu Hyunseung.
- Nie no, ja oszaleję - stwierdziłem i wyszedłem z westchnieniem za Yoseobem, który poszedł poinformować resztę o imprezie.


Lee Gikwang (B2ST)

                Yoseob nie był zadowolony, że tyle osób nie może przyjść na jego imprezę. Junhyung odmówił, stwierdzając po prostu, że ma inne plany i nie wiadomo, czy je rzeczywiście miał, czy to tylko pretekst, żeby nie spotykać się poza kompleksem z Hyunseungiem. Dongwoon za to wymyślił, że akurat w ten weekend pojedzie do domu, co nas wszystkich zszokowało. Wyjaśnił, że brat poprosił go, by wpadł na jego urodziny. Nie mogliśmy więc naciskać, żeby zostawał z nami. Zwłaszcza, że od czasu wypadku na paralotni zupełnie urwał kontakty z rodzicami. Wizyta w domu była może szansą pojednania się? Tego mu życzyliśmy. Ja też na dzisiaj umówiłem się z Hyerim. Ale, żeby nie sprawiać zawodu Yoseobowi, wymyśliłem zaproszenie jej na jego imprezę. Ze studia telewizyjnego zostaliśmy odwiezieni do dormu. Stamtąd Doojoon i Hyunseung udali się z Yoseobem do jego domu, Dongwoon do swojego, Junhyung tam został, a ja pojechałem po Hyerim. 
                Kiedy dotarliśmy na imprezę, zabawa trwała. Głośno grała muzyka, pachniało pizzą, dookoła walały się butelki piwa. Witający nas Yoseob trzymał po jednej w ręce.
- To dla was! - zawołał - wchodźcie i rozgośćcie się!
Tak zrobiliśmy. Salon przypominał pobojowisko. A na jego środku tańczył pijany Hyunseung, nucąc coś sam do siebie, albo wydając dźwięki tylko przypominające nucenie. Yoseob rzucił się na kanapę, gdzie leżeli jego siostra - Yoona i Doojoon, pochłonięci intymną rozmową. Ich szepty i wzajemnie uśmieszki wydawały się naprawdę znaczące. Ja i Hyerim przenieśliśmy się na fotele i, gadając o nieistotnych sprawach, popijaliśmy alkohol. Po trzech piwach byłem przyjemnie rozluźniony. Dochodziła druga w nocy. Yoona i Doojoon spali przytuleni na kanapie. Yoseob i Hyunseung uparli się, żebyśmy w coś zagrali. O tej porze nie byliśmy zbyt kreatywni i skończyło się na grze w karty. Kto pierwszy odpadł, wypijał naraz pół szklanki piwa. Zwykle wypadało na Jang'a albo Hyerim. W pewnym momencie wstała i powiedziała, że idzie do ubikacji. My graliśmy, a ona nie wracała. Poszedłem jej poszukać.
- Proszę... - odpowiedziała na odgłos pukania do drzwi.
Stała przy lustrze i opukiwała twarz.
- Cha Hyerim, dobrze się czujesz? - zaniepokoiłem się.
- Taaak, wszystko ok - upierała się i wtedy wpadła na mnie, w wyniku lekkiego zachwiania równowagi.
- Jesteś pijana, położysz się?
- Nie czuję się pijana.
Mimo swoich zapewnień, nie protestowała, kiedy ułożyłem ją w łóżku Yoony. I tak dzisiaj z niego nie skorzysta. Nie mogłem się powstrzymać i przytuliłem Hyerim.
- Ja naprawdę... - przerwałem - wiesz...
- Wiem - odpowiedziała - nie zostawiaj mnie, Gikwang.
- Nigdzie nie idę - zapewniłem.
I pocałowaliśmy się. A potem wszystko potoczyło się swoim tempem. Powoli zdjęliśmy z siebie ubrania, wzajemnie się dotykaliśmy, smakowaliśmy swoich ciał. Wiedziałem, co miała na myśli Hyerim, powtarzając, że nie czuje się pijana. To nie alkohol spowodował, że tej nocy przeżyliśmy wspólnie ten pierwszy raz, a nasza miłość. Oboje chcieliśmy tego, od dawna marzyliśmy o tym i choć chwilami traciliśmy zmysły, cały czas byliśmy w pełni świadomi, co się dzieje. Nie żałowaliśmy. Nie mieliśmy, czego żałować. Bo przecież to, co zrobiliśmy, było zupełnie oczywiste.


Son Dongwoon (B2ST)

                Nie byłem pewien, czy wizyta w domu to dobry pomysł. Dongha niestety nie dał się wyciągnąć do miasta na jego urodzinowe piwo, czy coś podobnego. Może ułożył idealną misję pogodzenia mnie z rodzicami? Przecież to bez sensu! Ojciec nie odzywał się do mnie już kilka miesięcy, matka dzwoniła czasami, lecz nigdy nie zapraszała do domu (zapewne bała się sprzeciwić mężowi), a Dongha cały czas powtarzał, że mam się nie martwić i że wszystko musi się ułożyć. Czyżby postanowił, że przy okazji urodzin weźmie sprawy w swoje ręce? Jeśli tak, po prostu stamtąd wyjdę, ucieknę, nieważne jak inni to nazwą. Z tym postanowieniem i z przygotowanym wcześniej prezentem poszedłem do swojego rodzinnego domu. Otworzył mi Dongha. Przez moment uwierzyłem, że może jesteśmy sami, lecz wtedy dobiegł do nas głos mamy:
- Dongha! Kto to?
- Dongwoon - poinformował mój brat.
I wtedy pojawiła się następna obawa: czy w ogóle uprzedził rodziców, że przyjdę, czy przygotował im małą niespodziankę? Uspokoiłem się, kiedy mama odpowiedziała:
- Chodźcie, chodźcie, bo wszystko wystygnie!
Spodziewała się mnie... A może ojciec znowu był w delegacji i zostaliśmy tylko: ja, Dongha i mama? I to przypuszczenie zaraz odrzuciłem. Wszedłem do pokoju i dostrzegłem ich wszystkich. Ojciec popijał wino, mama nakładała na talerze zupę, Dongha narzekał, jak dziecko, że wcześniej powinien być tort i dopiero później kolacja. A do mnie dotarło, że nadal trzymam torebkę z prezentem. Przez ten cały stres zupełnie mi umknęło, żeby go wręczyć. Zrobiłem to szybko i ukłoniłem się rodzicom. Och, nie wiedzieli o ile wolałbym być w tym momencie na imprezie, jaką organizował Yoseob.
- Siadajcie - poprosił ojciec.
Zabraliśmy się za jedzenie. W ciszy. Ta kolacja przypominała mi wszystkie poprzednie! Zwykle tak to wyglądało. Jeżeli panowała cisza, czuliśmy się niezręcznie, jeżeli tylko ktoś ośmielił się coś powiedzieć, wybuchała awantura. Dongha jednocześnie rozpakowywał prezent. Kupiłem mu buty, których zdjęcie wysłał mi ostatnio na kakao i żalił się, że nie stać go na nie.
- Dongwoonnie! Dzięki! Jesteś super! - zawołał, w ten sposób przerywając ciszę, a więc zapowiadając awanturę. Zdziwiłem się, że taka nie nadeszła.
- Jak wam idzie? - zagadnął mnie ojciec - w telewizji niewiele pokazują.
Byłem w szoku. Nie dość, że wydawał się zainteresowany moim uczestnictwem w show, to jeszcze sam przyznał, że ogląda odcinki. Tylko, co powinienem mu odpowiedzieć, żeby go zadowolić? A potem doszedłem do wniosku, że najlepiej odpowiadać szczerze i nie troszczyć się o reakcje.
- Mieliśmy sporo problemów. Ale wszystko powoli się układa - stwierdziłem.
- Nie przemęczasz się za bardzo? - zapytała mama - jesz odpowiednio i wysypiasz się?
- Dbam o siebie. I trenerzy też o nas dbają, bez obaw - uspokoiłem ją.
- Powinieneś czasami nas odwiedzić. Tęskniliśmy - dodała.
- Wydawało mi się, że nie chcecie mnie widzieć, skoro wbrew waszym żądaniom nie zrezygnowałem z udziału w School of hard knocks - powiedziałem, trzymając się cały czas jednej zasady: szczerość.
- Dongwoon - zwrócił się do mnie ojciec - jeśli wygrasz, zaakceptuję twoją karierę, a jeśli nie... pójdziesz na studia i zadbasz o swoją przyszłość. Zgoda?
- Zgoda - odpowiedziałem.
Mama się uśmiechała. A Dongha założył nowe buty i poszedł przynieść tort.


Yong Junhyung (B2ST)

                Hyuna zapowiedziała mi kilka dni wcześniej, bym zarezerwował sobie wolny weekend. Nie zdradziła, co miała w planach, a ja też jakoś nie naciskałem, by to zrobiła. Nie przypuszczałem, że wymyśliła coś... niecodziennego. Zwykle "ograniczaliśmy" się do spędzania czasu w pokoju hotelowym. Nigdy nie mieliśmy siebie dość. Im więcej się kochaliśmy, tym intensywniej pożądaliśmy się wzajemnie. Albo leżeliśmy i snuliśmy niekończące się rozmowy o czymś konkretnym, czy zupełnie abstrakcyjnym. Zdziwiłem się, kiedy po wyjeździe chłopaków do dormu wpadła Hyuna i kazała mi się pakować.
- Zabierz najpotrzebniejsze rzeczy - oznajmiła.
- Najpotrzebniejsze rzeczy... prezerwatywy? Kajdanki?
- Junhyung!
- Ok... to wezmę majtki i szczoteczkę do zębów. Ale prezerwatywy też! No chyba, że chcesz drugiego Junhyunga...
- Nie, nie, już jeden mi wystarcza.
Spakowałem się. Dopiero potem zapytałem.
- A tak w sumie... gdzie mnie zabierasz?
- Do Londynu - odpowiedziała bez chwili wahania.
- Co? Jak to: do Londynu?
 Wtedy pokazała mi bilety.
- Lepiej się spiesz, bo samolot nam ucieknie.
Hyuna... była niesamowita. Potrafiła tak po prostu przyjść i powiedzieć: lecimy do Londynu. Ucieszyłem się. Nigdy tam nie byłem. Nigdzie nie byłem. Nakręciłem się jak dziecko i rzeczywiście... dwie godziny później siedzieliśmy w samolocie. Podróż się dłużyła. Zwłaszcza mi, bo Hyuna większość czasu przespała, pokładając się na moich kolanach. Przybyliśmy do Londynu około południa. Zostawiliśmy bagaże w hotelu, w którym Hyuna wcześniej zarezerwowała pokój. Zjedliśmy coś i poszliśmy na zwiedzanie. Londyn okazał się taki, jak w mojej wyobraźni. Deszczowy, nieco depresyjny, lecz pełen pewnej harmonii. Podobał mi się ten klimat. Popijaliśmy piwo w tradycyjnym pubie, kiedy stwierdziłem:
- Co za ironia. Dzisiaj w Londynie jest koncert PJ Harvey...
- Wiem - przerwała Hyuna - myślisz, że czemu cię tu zabrałam?
- Nie...
- Tak.
- Kupiłam bilety na koncert. Powinnam być chyba zazdrosna o tę Harvey, a ja zabrałam cię do Londynu na jej koncert.
- Hyuna... - zabrakło mi słów.
Kiedy to wszystko zaplanowała? I jak w ogóle na to wpadła...? Czemu wcześniej nic nie powiedziała. Rozumiem, że niespodzianka. Ale... zupełnie mnie tym rozbroiła.
- Junhyung, nie cieszysz się? - spytała zmartwiona.
- Zgłupiałaś? Cieszę się, tylko... Kurwa!!! - po prostu przytuliłem Hyunę i nie puściłem, żeby nie zobaczyła łez w moich oczach.
Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wpadliśmy do hotelu umyć się i zmienić ciuchy, a potem wsiedliśmy do taksówki i udaliśmy się na koncert.  Co z tego, że dookoła sceny ustawiał się tłum. Przepchnęliśmy się na sam przód. Stając za Hyuną, otoczyłem ją ramionami i czekałem na pojawienie się na scenie mojej ulubionej wokalistki, PJ Harvey. Aż pojawiła się, ubrana w czerń, z tym hipnotyzującym spojrzeniem swoich zielonych oczu. Mój ideał kobiety, odkąd tylko pamiętam. Co za dziwne uczucie zobaczyć kogoś, kogo adorowało się od tak dawna, wsłuchiwać się w jej głos... Ale później dotarło do mnie, że przez cały czas koncertu to i tak Hyuna była najważniejsza.

4 komentarze:

  1. Co do zachowania Hyunseunga, to przegina. Może tym zaszodzić całemu zespołowi i powinien przystopować. Na szczęście udało się ze wszystkiego wybrnąć.
    Doojoon miał racje. Taehee czepia się go o rzeczy nie mające związku z sytuacją po części.
    Impreza ciekawa dość. Martwię się tylko o Doojoona z Yooną. Pewnie chciał odbić się po rozmowe z Taehee. ;;
    Za to Giwkang i Hyerim. Jaram się nimi ogromnie. Kocham <3 Waaa tak ma być. Tylko, żeby jednak na trzeźwo Hyerim nie miała jakiś pretensji.
    Cieszę się, że Dongwoon z ojcem nie miał żadnych większych kłótni podczas kolacji. Można by powiedzieć nawet, że dobrze się stało. Mama na pewno się o niego martwiła. ^^
    A Hyuna niezłą niespodziankę przygotowała. <3 Te zaskoczenie Junhyunga :D Jaram się nimi. :D
    Weny życzę i pozdrawiam. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Hyunseung to przykład osoby, która zrobi, a potem pomyśli:P
      A Taehee jak zauważyłaś, jest czepialska...
      Yoona nie pojawiła się bez celu:)
      Opowiadanie zbliża się do końca, więc chciałam pozamykać pewne wątki, np z Dongwoonem:)
      Co do Gikwanga i Hyerim to jeszcze do nich wracam^^
      Tak, Junhyung się cieszył jak dziecko :D
      Dziękuję i pozdrawiam też!

      Usuń
  2. Hyerim no zaszalała kurczę, no i dobrze tylko żeby takie akcje były na trzeźwo! Nie spodziewałam się że Hyuna może wpaść na tego rodzaju niespodzianki, to było super a Junhyung no genialna reakcja. Denerwuje mnie trochę ten Hyunseung a dokładnie jego zachowanie no bo kurczę przez takie akcje może ucierpieć cały zespół , mniejsza o to że on :), no ale zespołu szkoda by było. Czekam na następną środę :) P.S Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, Hyunseung powinien się trochę ogarnąć :D
      Gikwang jest pewien, że Hyerim na trzeźwo postąpiłaby tak samo, a co ona uważa? To chyba dam za 2 rozdziały, bo ten był o B2ST, to kolejny piszę o Boyfriend, żeby było sprawiedliwie :D
      Pozdrawiam też:)

      Usuń