I DIDN'T DO ANTYTHING WRONG
Co za dziwne uczucie, siedzieć sam na sam w pustym pokoju ze swoim byłym mężem. Hyesung miała wrażenie, że ściany skurczyły się, powietrze stało się niewyobrażalnie ciężkie, a Hongki taki przystojny. Przez cały czas wpatrywał się w jej twarz, oparty o biurko.
- Lepiej ci? - zapytał, a jego głos zabrzmiał zbyt obojętnie w porównaniu z troskliwym, ciepłym i czułym spojrzeniem.
- Lepiej, co lekko mnie dziwi, bo dobre samopoczucie i twoje towarzystwo zazwyczaj wyklucza się wzajemnie - odpowiedziała chłodno.
Hongki zareagował na to uśmiechem. Hyesung musiała czuć się lepiej, skoro miała siły na docinki. Z nieokreślonych przyczyn rozczuliła go tym trochę, tylko troszeczkę.
- Nie przejmuj się, mediom znudzi się szybko ta sprawa, znajdą inną sensację - rzekł i sam stwierdził, że zabrzmiało zupełnie nie tak.
Nieodpowiednie było nazwanie tego wszystkiego sensacją. A więc jak, jak to nazwać?
- Co tu robiłeś? Przecież od dawna nie przyjeżdżałeś do wytwórni. Czemu dzisiaj przyjechałeś? - pytała Hyesung z powagą, rozparta na krześle, popijając raz po raz łyk wody.
Przerażenie po spotkaniu z tłumem reporterów powoli opadało, pozostawiając miejsce opanowaniu i analizowaniu zdarzenia.
- Seungyeon mnie na to namówiła.
- Czemu?
- Czemu? A ile mam siedzieć w domu i rozpaczać? Nikomu to nie pomoże, poza tym przygotowuję się z zespołem do europejskiej trasy, nie mogę tego zawalić.
- Ach, tak.
- Nie, nie tak, to nie tak, że jej strata mnie nie obchodzi, po prostu... - Hongki zamilkł na moment, przyznając, że wreszcie znalazł odpowiednie słowo: strata, tak, strata, tym były wydarzenia ostatnich tygodni - od kiedy umarła czuję się obdarty ze wszelkich emocji, jakby nie zostało ze mnie nic, pusta powłoka.
- Przykro mi.
- A więc, sama rozumiesz, to bez różnicy, czy siedzę w domu, czy tutaj, skoro wszędzie czuję się jednakowo.
Hyesung zdziwiła ta niespodziewana szczerość. Chyba nie była idealnym obiektem do zwierzeń i nikt zazwyczaj jej do tego nie wykorzystywał. Czemu akurat on...
- Chłopacy uspokoili się twoim powrotem.
- Jaekyung nigdy nie chciała stać się znana mediom. Ale już jej to nie dotknie. A mi i tak wszystko zobojętniało.
- Och, Hongki, brzmi, jakby nie zależało ci na zespole, a na takim skandalu na pewno ucierpi reputacja nas wszystkich.
- Jaekyung została zamordowana, co mnie obchodzi nasza reputacja! - zawołał, podchodząc do Hyesung i kucając przy krześle, popatrzył jej prosto w oczy - nie wiem, po co ci o tym wszystkim opowiadam, przecież to i tak dla ciebie nieważne.
Nie dała po sobie poznać, jak ją zabolały te oskarżenia. Nie miała zamiaru dawać mu satysfakcji. W tym pojedynku zwyciężył Hongki, a ona poczuła smak porażki i ledwie łykała tę gorycz. Wreszcie zrozumiała, zwierzył jej się, bo zupełnie go nie obchodziła, była w potrzebie, więc pospieszył z pomocą, wyciągając ją z tłumu reporterów, to tyle, to tylko tyle.
- Ja... nie zrobiłam niczego złego - wysyczała przez zęby.
Hongki powoli oddalił się od jej twarzy, ściany rozszerzyły się na nowo, przestrzenie wypełniły powietrzem.
- Pewnie, że nie, wiem o tym - dodał, zostawiając ją samą i pozbawioną wszelkich złudzeń.
***
- Ale detektywie! - powtarzał z rozpaczą Jonghoon, po tym jak już wymknęli się bocznym wyjściem, a Geunsuk poprosił go do swojego samochodu.
- Lepiej wsiadaj, zanim zauważą nas reporterzy i dadzą na okładki zdjęcie mojej obitej mordy, a ciebie jako głównego podejrzanego o to - rzucił zdenerwowany i skrzywił się zaraz z powodu rozciętej wargi - wsiadasz, czy wolisz, bym cię zakuł w kajdanki?
- Ale daru przekonywania to panu nie brak - stwierdził Jonghoon, posłusznie zajmując miejsce w fotelu obok kierowcy.
Co za fatalny dzień! W swoich szkolnych latach marzył, by miłość zmuszała do bycia bohaterem. W dorosłym życiu chciał tylko spokoju. Czy to nie paradoks? A tak oto z powodu dziewczyny siedzi w wozie policjanta!
Geunsuk wskoczył za kierownicę i ruszył, wywołując tym samym poruszenie rozkrzyczanych, przepychających się i błyskających fleszem reporterów.
- No, zmyliśmy się w ostatnim momencie, niewiele brakowało i zostalibyśmy zlinczowani - skomentował Geunsuk.
A potem nastawił płytę niezbyt popularnego rockowego zespołu i, mimo że jazda nie sprawiała wrażenia bezpiecznej, dodatkowo przyspieszył.
- Gdzie my jedziemy? - zainteresował się Jonghoon, wyglądając za szybę; o ile tam dotrzemy..., stwierdził, kiedy wyprzedzili naraz tira i dwa samochody osobowe.
- Jak to: gdzie? A gdzie odwozi się winnego napaści na policjanta?
- Co?! Niech pan zrozumie, to był impuls, poniosło mnie, bo przeraziłem się tym, co przydarzyło się Hyesung i bardzo, bardzo przepraszam za tę reakcję.
- No niestety, większość odsiadujących wyroki po prostu "poniosło". A poza tym, mogło też ponieść cię przy innej okazji, na przykład dziesiątego października, wieczorem, w domu Jaekyung. Czyż nie?
- Nie! Te pana wnioski są sporo przesadzone. Ja nie zrobiłem niczego złego!
- O tym porozmawiamy na komisariacie - skończył oschle Geunsuk.
Jonghoon z westchnieniem zanurzył się w fotelu i utkwił wzrok w przesuwających się za szybą krajobrazach. A przy tym zastanawiał się, od kiedy konkretnie detektyw zwracał się do niego per "ty". Już po uderzeniu w twarz, czy przedtem? Jakoś tego nie zakodował. W tych rozważaniach przeszkodził mu pisk opon podczas hamowania, mimo że nie dotarli jeszcze do komisariatu. Geunsuk wyskoczył z samochodu i otworzył drzwi pasażerowi.
- No, c'mon, wysiadka.
Jonghoon posłał mu zdziwione spojrzenie i nie ruszył się.
- Ale gdzie my jesteśmy?
- Nie gadaj, tylko wyskakuj, szkoda czasu. No, już już! Niby podobno mam dar przekonywania.
Jonghoon uległ wreszcie namowom i chociaż niezbyt mu ufał, poszedł posłusznie za detektywem. A po chwili siedzieli w jednej z lepszych restauracji przy przenośnym grillu i zimnych napojach. Jonghoon za to obawiał się za cokolwiek zabrać, jak gdyby detektyw zamierzał go otruć.
- Czyli my nie jedziemy na komisariat? - dopytywał z niedowierzaniem.
- Jeżeli chcesz, możemy.
- Nie! Nie. Nie chcę. Nie rozumiem po prostu, co robimy tutaj poza tym, że jemy i pijemy z pana pieniędzy.
- No dobrze - Geunsuk zamilkł na moment, po czym dodał - powiem tak: odpuszczę ci, jeżeli pomożesz mi z pewnym problemem, jaki niestety pojawia się wraz z tymi reporterami.
- Taaak?
- Skoro nie ja jestem winny ich szturmowi na FNC Entertainment, to kto?
- O rety, nie wiem - przyznał Jonghoon - jak ja niby mam panu w tym pomóc, nie jestem detektywem.
- Wystarczy, że się zastanowisz. Wszyscy ci reporterzy obrali sobie za cel Hyesung. Czy jest może ktoś, kto chciałby jej zaszkodzić?
- Hm... - Jonghoon zabrał się za mięso, wziął kawałek do ust i długo, długo żuł, a potem doszedł do niespodziewanego wniosku - jeżeli ktoś chciałby zaszkodzić Hyesung, to tylko jej siostra.
***
Seungyeon siedziała w wannie pełnej przestygniętej już wody, kiedy zadzwonił jej telefon. To zmotywowało ją do działania. Szybko odstawiła kieliszek z czerwonym winem, wstała i odebrała z uśmiechem sprowokowanym tym, czyje imię pojawiło się na ekranie.
- Tak?
- Tu Geunsuk. Nie przeszkadzam? To dość pilne.
- Nie. Nie przeszkadzasz, leżałam w wannie - celowo o tym wspomniała, by rozbudzić zmysły detektywa - a... co się dzieje?
- Czy możemy spotkać się i porozmawiać? Chciałbym cię zapytać o kilka rzeczy. Apropo dzisiejszego dnia.
Seungyeon poczuła nieprzyjemny zimny dreszcz. Stanowczo za długo leżała w wannie, pewnie się przeziębiła. Świetnie.
- Ahaaa - powiedziała po chwili - OK, zapraszam do mnie do domu.
- Za ile mogę być?
- Zaraz, tylko się ubiorę.
- Super, będę.
Seungyeon wyczuła w głosie detektywa drżenie, oznaczające, że jej prowokacja zadziałała. A po takim wstępie nie chciała go rozczarować i postanowiła przywitać odpowiednio. Nigdy nie dbała przesadnie o wygląd. Przede wszystkim stawiała na komfort i niewiele miała seksownych kreacji. Ostatecznie wskoczyła w obcisłe legginsy, a do tego koszulkę z nieskromnym dekoltem. Włosy opadały jej swobodnie na ramiona. Po "domowemu", a mimo to seksownie. Seungyeon była zadowolona z efektu, wypiła jeszcze jeden kieliszek wina dla dodania sobie odrobiny odwagi, nastawiła muzykę i siadła na kanapie w oczekiwaniu na detektywa. Niedługo potem zapukał do drzwi. Nigdy nie prezentował się tak niechlujnie, co dziś: ślady po pobiciu, spocone czoło, poplamiona koszula. I ona, świeżo wykąpana.
- Cześć - powiedziała, przekonana, że po teoretycznie przypadkowym spotkaniu w klubie nie obowiązują ich formy "pan" i "pani".
- Cześć, przepraszam, ja prosto z pracy - wyjaśnił częściowo powody swojej niechlujnej prezencji.
- Nie szkodzi, zapraszam. Kawa? Herbata? Wino?
- Kawy poproszę.
Seungyeon, krzątając się przy kuchence, była świadoma, że detektyw nie odwraca wzroku od jej sylwetki. Czasami widziała go w odbiciu w drzwiczkach mikrofali, siedzącego na kanapie w pozie nieustraszonego agenta. A potem podała mu kubek i przysiadła obok.
- Kto cię tak załatwił? - spytała.
Nie spodziewała się tak szczerej odpowiedzi.
- Ktoś wkurzony tymi zawiadomionymi przez ciebie reporterami.
- Słucham?!
- Seungyeon, czemu to zrobiłaś, zaszkodziłaś nie tylko swojej siostrze, a wszystkim w wytwórni, jaki miałaś w tym cel?
- Nie zrobiłam niczego złego.
- Czego szukałaś dziś w FNC Entertainment?
- Ja? Nie wiem, siostry? Jak przywiozłam Hongkiego, to uznałam, że może ją odwiedzę. Ale wtedy napadli na nią ci reporterzy.
Seungyeon mówiła nadzwyczaj pewnie, co spowodowało, że Geunsuk niemalże w to uwierzył. Nie uciekała wzrokiem, przez cały czas z uporem patrzyła mu prosto w oczy, czym o mało co by go zahipnotyzowała. A mimo wszystko pozostał czujny.
- Seungyeon... od dawna zachowywałaś się podejrzanie, nie pierwszy raz pojawiłaś się w niespodziewanym miejscu i nie potrafiłaś tego logicznie wytłumaczyć: sama pomyśl: przyjęcie urodzinowe u Jaekyung, klub, w którym regularnie bywam, wytwórnia...
- Co mam ci powiedzieć? - zapytała.
- Prawdę.
- Prawdę? - niebezpiecznie przybliżyła się do niego i przyznała - dobrze, skoro tego chcesz...
Geunsuk czuł, że wszystkie nerwy w jego ciele napinają się w podnieceniu i w oczekiwaniu.
- Yhm, tak, tego chcę.
- Nie mylisz się, to byłam ja - wyznała, a kiedy ujrzała w jego twarzy przerażenie, dodała pospiesznie - ja zawiadomiłam tych reporterów.
Chociaż po rozmowie z Jonghoonem, sam tak przypuszczał, jej wina wydawała mu się nieprawdopodobna, po prostu nieprawdopodobna! Nie Seungyeon. Nie ta wiecznie roześmiana, nieco szalona, żywiołowa Seungyeon. Niemożliwe.
- Czemu to zrobiłaś? - pytał, a ona rozpłakała się histerycznie.
- Och, Geunsuk, ty nic nie rozumiesz, ja przez cały czas żyję w cieniu swojej siostry, mam już tego dość! A wszystko przez to, że jej matka tak kochała jej ojca. Kiedy umarł, wyszła za mojego tylko ze względu na pieniądze, powstałam w wyniku przypadku. I nigdy nikt nie starał się pokazać mi, że to nie tak. Traktowali Hyesung jak księżniczkę. Powtarzali jej, że jest wspaniała i może robić, co tylko zechce. Przelewali na nią całą miłość, a dla mnie nie zostawało nic. Kiedy ojciec się rozchorował, a ona wyjechała, powtarzali: Hyesung robi karierę, nikogo nie obeszło, że ja zrezygnowałam chwilowo ze swojej po to, by być w domu i im pomagać. Gdybym chociaż raz usłyszała "dziękuję"... Ale nie, wysłuchiwałam tylko pretensji. A Hyesung było to zupełnie obojętnie, stała się samolubna i zimna, troszcząca się tylko o siebie, odtrącała mnie i zbywała, nigdy nie byłam godna jej uwagi. Aż w pewnym momencie powiedziałam: dość. Ja też chciałam żyć! Ja też chciałam odnosić sukcesy. Ja też chciałam być kochana! Już rozumiesz, czemu nasłałam na nią reporterów? Nie zamierzałam wykorzystywać śmierci Jaekyung w tak egoistycznym celu, zaszkodzić zespołowi Hongkiego, czy innym... Ja tylko... - łzy nie pozwoliły jej na dokończenie.
Seungyeon płakała, patrząc nadal prosto w oczy detektywa.
- Przykro mi, naprawdę, nie wiedziałem, że to dla ciebie tak bolesne, przepraszam, nie płacz, nie płacz, proszę - powtarzał poruszony bez skutku, nie uspokoiła się.
I wtedy zupełnie nieprzemyślanie wpił się w jej usta. Nie zaprotestowała, pozwoliła, by zatracił się w tym pocałunku i poczuł subtelny smak wina, uderzający do głowy. Seungyeon lekko rozchyliła wargi, ich języki walczyły. Geunsuk objął ją i przyciągnął do siebie w przypływie podniecenia. Czy on oszalał? Nie wiadomo, jak do tego doszło, że po chwili leżeli obok siebie na kanapie i kontynuowali czułe pieszczoty. Nie martwili się niczym, konsekwencje zostawili na potem, o ile "potem" kiedykolwiek przyjdzie... o ile nie spalą się w tym ogniu, co ogarniał ich dusze. Seungyeon leżała rozluźniona i przymykała oczy. Geunsuk scałowywał jej łzy. Już nieważne, co powinni, a czego nie, dziś wieczorem mieli siebie i tylko to się liczyło, napawali się tym, że sięgnęli po zakazany owoc i, że nie było od tego odwrotu. A później rozległ się dzwonek do drzwi i oboje odskoczyli od siebie przestraszeni.
- Nie wiem, kto to - przyznała Seungyeon.
- Jestem tu, idź i sprawdź - polecił jej Geunsuk, po czym mimowolnie pomyślał o okolicznościach śmierci Jaekyung.
Czy to możliwe, by do drzwi dzwonił zabójca? Już po raz kolejny dzisiejszego wieczoru poczuł napięcie w całym ciele, oczekiwanie: co się zaraz wydarzy? Seungyeon powoli otworzyła drzwi...
- Dongcheol! - zawołała - co ty tu robisz?
Nie była przestraszona, jedynie lekko zaskoczona. A do mieszkania wszedł ubrany w dres, chorobliwie blady chłopak i zmierzył detektywa nieprzyjemnym spojrzeniem. Geunsuk zrozumiał, co powinien zrobić, wstał z kanapy i poinformował, że idzie do domu. Seungyeon towarzyszyła mu do drzwi, a potem wyszeptała ciche "przepraszam" i podziękowała, kiedy dodał, że wystarczy telefon, gdyby potrzebowała pomocy. Ledwie go pożegnała, nieprzyjemne spojrzenie chłopaka dosięgnęło i jej.
- Kto to był? OK. Nieważne, potrzebuję pieniędzy - przyznał.
Seungyeon z westchnieniem sięgnęła po portfel. Kto to był? I tak by mu nie powiedziała, że detektyw. Lepiej, by sobie pomyślał nie wiadomo co.
- Czy ty kiedykolwiek z tym skończysz? - zapytała ze zrezygnowaniem.
- No, nie wierzę. Czyżbyś martwiła się o mnie? Seungyeon-ssi.
- Ach, bo to po prostu niebezpieczne!
Jako, że uwielbiam kryminały to oczywiście wypadałoby skomentować. Zwłaszcza, że ty robisz to zawsze u mnie. Odezwalabym się szybciej, ale ostatnio ograniczylam Internet i tak wyszło.
OdpowiedzUsuńA wracając do sedna, to muszę przyznać, że pomimo tego iż to już siódmy rozdział dalej niewiele wiadomo. Co do bohaterów to są świetni! Naprawdę udało ci się stworzyć różne charaktery, z czym ja się męczę. Każdy rozdział pochłaniam za szybko, dlatego liczę na więcej I więcej. Co do sprawcy to mam swoje podejrzenia, ale wolę zrobić sobie niespodziankę 😁 Pisz dalej i nie przestawaj!
Życzę weny i dużo zdrówka❤
Dziękuję za miłe słowa, bo ja (jak to zwykle bywa) mam wrażenie, że wszystko brzmiało lepiej w mojej głowie niż napisane, haha.
UsuńTo będzie krótkie opowiadanko, chyba 10-rozdziałowe, więc niedługo wszystko się wyda. Jestem ciekawa kogo podejrzewasz, bo w sumie... chyba da się zgadnąć, kto zabił (albo ja to tak widzę xD).
Czekam też niecierpliwie na nowe rozdziały u ciebie, bo od dawna nic nie było!
Pozdrawiam<3
Mój blog przyprawia mnie o ból głowy 😂 Wiem jak chcę zakończyć BTS, ale kiedy już zasiadać do pisania to wszystko wychodzi takie nijakie...Liczę że ferie będą bardziej produktywne. W innym wypadku znów będę zmuszona zrobić sobie przerwę. Tym razem może i na więcej niż miesiąc czy dwa.
UsuńOK, rozumiem, czasami tak bywa... Ale na drugie opo też czekam:D
UsuńOooo tu się podziało. Siostrzyczka mnie dobija... Coraz bardziej też mi śmierdzi jej zachowanie i kto to niby teraz do niej przyszedł? Strasznie współczuję Hongkiemu. Widać jak to go wykańcza. I ja się tak opuściłam w podejrzeniach... Nie mam żadnego podejrzanego o zabójstwo tak teoretycznie.
OdpowiedzUsuńLecę dalej. :D